Patryk Klimala jako nastolatek trafił z Lechii Dzierżoniów do Legii Warszawa. W stolicy występował na nieswojej pozycji, popadł w konflikt z trenerem, a dodatkowo „Legioniści” zamierzali wysłać go na wypożyczenie, na co wraz z ojcem nie chcieli się zgodzić. Młody napastnik przeżywał wtedy ciężki okres, jednakże ostatecznie udało mu się trafić do Jagiellonii Białystok, w barwach której pokazał się w Ekstraklasie oraz wyjechał na Zachód. Jak wyglądały początki jego kariery?

Pierwszy trener: Patryk Klimala

Adam Ciupiński miał okazję dobrze poznać zarówno Patryka, jak i jego tatę. Pierwszego uczył grać w piłkę, za to z drugim… w nią grał, w seniorach Zjednoczonych Żarów. Jakby tego mało, równocześnie wuefistą zawodnika New York Red Bulls był Jerzy Ciupiński, czyli ojciec pana Adama.

– Patryk miał 10 lat, jak trafił do naszego klubu (wcześniej występował w Błyskawicy Kalno). Prowadziłem go przez dwa lata. Przyszedł do nas w czwartej klasie szkoły podstawowej, a już w szóstej szukałem dla niego miejsca w lepszej drużynie, gdzie miałby okazję się rozwijać. Zawsze miałem taką filozofię, że tych najzdolniejszych chłopców starałem się wysyłać do mocniejszych ośrodków – mówi nam Ciupiński.

Co cechowało młodego Klimalę? Czy od początku się wyróżniał? – Od małego występował w ataku. Miał dobre warunki fizyczne, co też widać na zdjęciach, potrafił się zastawić. Miał taki naturalny ciąg na bramkę, który myślę, że odziedziczył po swoim ojcu, również napastniku. Nie można było mu też odmówić charakteru, ale jeżeli chce się coś w sporcie osiągnąć, to trzeba mieć to coś, trzeba być twardym, nieustępliwym, umieć postawić na swoim. Wiedział, że zasady są takie same dla wszystkich chłopaków z zespołu i nawet, jeżeli je złamał, to potrafił później przyjść, przeprosić, więc nie było z nim większych problemów wychowawczych – wspomina jeden z jego pierwszych szkoleniowców.

Jerzy Ciupiński i jego podopieczni ze Szkoły Podstawowej im. Jana Brzechwy w Żarowie. Patryk Klimala z opaską kapitana.

Żarów leży na Dolnym Śląsku, a od Wrocławia dzieli go niecała godzina drogi samochodem. Ciupiński wysyłał swoich najzdolniejszych podopiecznych nie do Śląska, a bliższego Dzierżoniowa. W miejscowej Lechii występował wówczas m.in. Krzysztof Piątek, który później zostanie gwiazdą Serie A oraz podstawowym graczem reprezentacji Polski.

– Oprócz niego miałem jeszcze dwóch zdolnych chłopców, ale to on najbardziej się wybijał. Razem z nim wypuściłem w świat Sławosza Stencla (aktualnie bez klubu – dop. red.) i Fryderyka Żmudę (brak informacji o dalszych losach). U każdego zawodnika, którego prowadziłem i nadal prowadzę w Zjednoczonych, to jeżeli dostrzegam u niego potencjał, sam podpowiadam rodzicom, żeby spróbowali wysłać go do lepszego klubu. Patryk jest dobrym bodźcem dla naszych chłopaków. Widzą, że nawet z mniejszej miejscowości można się wybić i zrobić naprawdę dużo – tłumaczy Adam Ciupiński.

Patryk Klimala jako 13-latek dołączył do Lechii i zaczął uczęszczać do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. W Dzierżoniowie prowadzili go Rafał Markowski oraz Zbigniew Soczewski. – W Dzierżoniowie grałem pierwsze skrzypce. Do wszystkich akcji byłem pierwszy. Co by się nie działo, musiałem w tym uczestniczyć – opowiadał „Przeglądowi Sportowemu” sam zawodnik.

23-latek opuścił Lechię na rzecz Legii w 2014 roku, natomiast… później do niej wrócił. Po nieudanej przygodzie z warszawskim klubem odbudował się na III-ligowym szczeblu, a jego dobra dyspozycja przykuła uwagę działaczy Jagiellonii Białystok, którzy postanowili ściągnąć go na Podlasie.

Klimala zadebiutował w Ekstraklasie za kadencji Michała Probierza, w wyjazdowym starciu z Koroną Kielce. Był już wtedy młodzieżowym reprezentantem kraju, a w chwili premierowego występu miał 18 lat, miesiąc oraz 20 dni. W tamtym sezonie długo leczył kontuzję, ale już w następnej kampanii, gdy został wypożyczony do I-ligowych Wigier Suwałki, radził sobie zdecydowanie lepiej – sezon 2017/18 skończył z 13 trafieniami na koncie, chociaż pierwszą bramkę zdobył dopiero w… 14. kolejce.

Patryk Klimala z wizytą w Zjednoczonych Żarów.

Wychowanek Zjednoczonych Żarów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju miewał problemy ze skutecznością, ale wystarczyła jedna udana runda, żeby niespodziewanie sięgnął po niego klub z Celtic Park. Szkoci zapłacili 4 mln euro za napastnika, który wydawał się skrojony pod fizyczną ligę, jednakże Klimala na Wyspach Brytyjskich furory nie zrobił i szybko przeniósł się do Stanów Zjednoczonych. Aktualnie występuje w New York Red Bulls, w którym jest podstawowym zawodnikiem, a także najlepszym strzelcem zespołu.

– Mamy kontakt, oczywiście. Jak tylko Patryk jest w Żarowie, to staramy się spotkać. Nigdy nie miałem problemu, jak już  od nas odszedł, żeby przyszedł do nas na trening, pokopał z chłopakami z okręgówki. Na konferencji w Szklarskiej Porębie w 2019 roku miałem okazję porozmawiać z trenerem Michniewiczem. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że każdy trener chciałby mieć w zespole takiego „diabła”, zawodnika, który nie pęka, wkłada głowę tam, gdzie inni boją się włożyć nogę. Swoje deficyty potrafił i nadal potrafi zniwelować olbrzymim serduchem i pasją do futbolu – kończy Adam Ciupiński.

Zgłosiłeś już swoją drużynę do XXII edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”? Wejdź na www.zpodworkanastadion.pl i daj szansę swoim podopiecznym, by mogli przeżyć fantastyczną przygodę! Zapisy trwają do 31 października.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix