CLJ-ka od środka: „Obiecałem, że jak awansujemy, to zgolę brodę”

Historyczny sukces Zagłębia Sosnowiec – wywalczyli awans do CLJ U-17 i po raz pierwszy zobaczymy ich na tym poziomie rozgrywkowym. Jak wyglądała ich droga na poziom centralny? Dlaczego zawodnicy po wygranych barażach zgolili brodę swojemu trenerowi? Na co stać tę drużynę w CLJ-ce? Rozmawiamy z Łukaszem Nadolnym.

CLJ-ka od środka: „Obiecałem, że jak awansujemy, to zgolę brodę”

Gratulujemy historycznego awansu do Centralnej Ligi Juniorów. Na wiosnę po raz pierwszy zobaczymy Zagłębie Sosnowiec w tych rozgrywkach. Jak przebiegały baraże? Na pewno nie można mówić o tym, że były one gładkie i przyjemne – musieliście odwrócić losy dwumeczu z Lechią Zielona Góra po porażce w pierwszym starciu (1:2).

– Dziękuję za gratulacje, jest to pierwszy większy sukces sportowy naszej akademii – awans do rozgrywek centralnych. Cieszymy się, że udało nam się tego dokonać i czeka nas duże wyzwanie na wiosnę. Odpowiadając na pytanie, zanim doszliśmy do baraży, musieliśmy wygrać I ligę wojewódzką, a ta sztuka udała nam się dosłownie rzutem na taśmę. Rekord Bielsko-Biała stracił gola w ostatniej minucie starcia z Gwarkiem Zabrze i przegrał (1:2), co w efekcie oznaczało, że to my wygraliśmy ligę i otrzymaliśmy szansę powalczyć o CLJ-kę. Pojechaliśmy do Zielonej Góry zmotywowani i zdeterminowani do tego, żeby wygrać pierwszy mecz i ustawić się w dobrej pozycji wyjściowej przed rewanżem. Niestety, zagraliśmy słabsze spotkanie, popełniliśmy więcej błędów niż przeciwnik, dlatego przegraliśmy. Nastawienie chłopaków było bardzo dobre, ale to samo należy powiedzieć o naszych rywalach. Byli bardzo dobrze przygotowani. Swoją ligę wojewódzką wygrali w  cuglach, strzelając w niej 105 goli i tracąc przy tym zaledwie trzy trafienia. Po pierwszym spotkaniu mieliśmy dobry materiał do analizy i chcieliśmy jak najszybciej odrobić straty na swoim boisku.

Jak wyglądał mikrocykl przed rewanżem? W jaki sposób przygotowywaliście się do drugiego spotkania?

– W środę po meczu od razu wróciliśmy do Sosnowca. Już w busie przeprowadziliśmy analizę tego spotkania. W czwartek przedstawiliśmy zawodnikom wnioski z tego spotkania – jak my graliśmy i jak prezentował się nasz przeciwnik. Piątek był dniem wolnym, a już w sobotę mieliśmy aktywację przedmeczową pod rywala. Mieliśmy wszystko przygotowane do meczu rewanżowego. Wiedzieliśmy, gdzie mają słabe strony i na jakich pozycjach posiadają wyróżniających się zawodników. Na swoim boisku chcieliśmy zneutralizować ich atuty. Kluczem do sukcesu było strzelenie szybko bramki.

Aczkolwiek był taki moment, gdzie Lechia Zielona Góra was postraszyła w tym meczu.

– Tak, tuż przed przerwą zdobyli gola na 1:3 i wkradła się nerwowość w nasze szeregi, bo ten wynik oznaczał, że rywalom brakuje tylko jednej bramki, żeby doprowadzić do dogrywki. Na początku drugiej połowy Lechia miała przewagę, ale potrafiliśmy obronić się przed ich natarciem i przypieczętowaliśmy awans do CLJ-ki czwartym i piątym trafieniem w końcówce spotkania.

Z tego, co wyczytałem w sieci to wychodzi na to, że trener już nie ma brody?

– Tak, już nie mam (śmiech). Broda była tylko symbolem. W drugiej kolejce I ligi wojewódzkiej przegraliśmy u siebie z Rekordem Bielsko-Biała. Wiedzieliśmy, że Rekord jest bardzo dobrym zespołem i jednym z faworytów do wygrania ligi. Wierzyłem w tych chłopaków cały czas. Ciężko trenowali i powtarzałem im, że trzeba być cierpliwym do ostatniej kolejki, bo efekt pracy jeszcze może nadejść. Powiedziałem też na forum, że zgolę brodę w momencie, gdy awansujemy do CLJ-ki. Druga kolejka odbyła się pod koniec sierpnia, więc do końca listopada mi ta broda przeszkadzała (śmiech), bo naturalnie nie chodzę w długim zaroście. Dotrzymałem obietnicy, wierzyłem w chłopaków cały czas. Ciężko pracowali na to, żeby odrabiać straty w tabeli. Był taki moment, gdzie traciliśmy pięć punktów do lidera. Wierzyliśmy, że uda nam się awansować, a broda to był tylko symbol.

To zawodnicy sprawili, że czuje pan teraz ulgę na twarzy?

– Tak, wszystko wróciło do normalności.

Po końcowym gwizdku od razu zawodnicy ogolili panu brodę?

– Tak, w szatni od razu zawodnicy sięgnęli po maszynkę i zgolili brodę. Radość była ogromna, zeszło ciśnienie z chłopaków. Wywalczyli historyczny awans do CLJ-ki. W klubie wszyscy byliśmy zadowoleni z tego dokonania. Czekają nas teraz duże wyzwania i rywalizacja z najlepszymi drużynami w Polsce. Wiemy, w jakim miejscu jesteśmy, podchodzimy z pokorą do tych rozgrywek, bo wiemy, z kim będziemy się mierzyć.

Bardzo krótkie świętowanie, bo już za chwilę czekają was wymagające sparingi m.in. z Górnikiem Zabrze, Wisłą Kraków, czy GKS-em Tychy. Już przygotowujecie się pod CLJ-kę?

– Sparingi mieliśmy zaplanowane już dużo wcześniej, więc nasz awans do CLJ-ki nie miał wpływu na to, czy rozegramy te spotkania, bo i tak doszłyby do skutku, nawet, gdybyśmy nie wygrali baraży. Żeby stawać się lepszym, trzeba rywalizować z coraz silniejszymi zespołami. Latem też mieliśmy wymagających sparingpartnerów – Cracovię, Wisłę Kraków, czy Ruch Chorzów, bo chcieliśmy jak najlepiej przygotować się do ligi. Teraz mamy do tego podobne podejście – konfrontacja z mocnymi zespołami, a do tego przetestowanie nowych zawodników.

Czy pana zespół nie jest już przemęczony zmaganiami w tym sezonie?

– Chłopcy bardzo dużo zdrowia zostawili w tej rundzie. Musieli być cały czas maksymalnie skoncentrowani na każdym kolejnym meczu. Nasza I liga wojewódzka jest bardzo mocna, gdzie poziom tempa każdego spotkania był bardzo wysoki. Do tego dochodzi wynik sportowy, do którego dążyliśmy. Widać zmęczenie zespołu i to, że poczuli ulgę z realizacji swojego wymarzonego celu.

Jaka historia stoi za tą drużyną? W jaki sposób tworzył się zespół, który dotarł do CLJ-ki?

– To jest rocznik 2005, który był budowany przez ostatnie trzy lata i jest złożony z zawodników z okolicznych szkółek i projektów piłkarskich. Plan był taki, żeby stworzyć drużynę, która będzie w stanie rywalizować z najsilniejszymi zespołami w regionie, dlatego stopniowo podnosiliśmy jej środowisko rywalizacji. Chcieliśmy powalczyć o Centralną Ligę Juniorów. Należy też zaznaczyć, że z tymi chłopakami pracowali też inny trenerzy: Marcin Paul, Adam Baran. Przejąłem ten zespół w lipcu tego roku wraz z trenerem Adrianem Kaczkowskim i podjęliśmy się temu celowi sportowemu. Nie można też zapomnieć o trenerze od przygotowania motorycznego, Przemysławie Szczerbie, który też włożył spory wkład w rozwój tych zawodników. To był proces, który trwał trzy lata.

Czego można się spodziewać po tej drużynie w CLJ-ce?

– Nie wiemy. Na pewno będziemy korzystać i czerpać z każdej minuty spędzonej na boiskach CLJ. Jesteśmy chłonni zdobywania nowego doświadczenia i obserwacji. Będziemy nowi w tych rozgrywkach, ale na pewno dobrze się do nich przygotujemy i w każdym meczu zostawimy sporo zdrowia. Wiemy, że w tej lidze są mocne zespoły, ale o to nam też chodziło, żeby rywalizować z najlepszymi. W kadrach naszych rywali możemy znaleźć reprezentantów Polski U-17, co tylko potwierdza nam, że poziom tej ligi jest wysoki. Na pewno każdy nasz zawodnik będzie jeszcze lepszy po rozegraniu pełnej rundy w CLJ.

Czy obserwował trener wcześniej te rozgrywki? Czy dopiero przyjdzie czas na analizy i przyglądanie się poszczególnym zespołom?

– Oczywiście śledziliśmy wyniki naszej grupy C. Jeśli chodzi o śląskie zespoły z rocznika 2005 to znamy je dobrze z rywalizacji w ligach wojewódzkich. Aczkolwiek pozostałych drużyn nie widziałem jeszcze w akcji i nie wiem na co ich stać. Na wiedzę i analizy jeszcze przyjdzie czas.

Dlaczego we wcześniejszych latach nie oglądaliśmy Zagłębia Sosnowiec na poziomie centralnym, jeśli chodzi o juniorską piłkę?  

– Ciężko powiedzieć, bo wiosną byliśmy bardzo blisko CLJ U-17. Zabrakło nam dwóch minut do wygrania baraży z Miedzią Legnica. Prowadziliśmy z nimi 1:0 do 88. minuty, a był to wynik, który dawał nam awans do CLJ-ki. Osiągnięcie wyniku sportowego to jest proces. Każda drużyna, która wychodzi na boisko, chce wygrać mecz. Nasz klub ma drużyny na poziomie I ligi wojewódzkiej od kategorii młodzika do juniora starszego. Nasze zespoły grają na wysokim poziomie, ale brakowało nam kropki nad „i” w postaci awansu do CLJ-ki. Wszyscy chcą wygrywać mecze i grać na najwyższym poziomie. Ciężko pracowaliśmy i w końcu nam się udało. Pół roku temu trener Jovan Ninković był bliski zrealizowania tego celu, a teraz my dopięliśmy swego i możemy cieszyć się z tego sukcesu. W przyszłości będziemy walczyć o CLJ U-15 z rocznikiem 2008. Mamy też z tyłu głowy walkę o CLJ U-19. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Celem akademii jest zdobycie kolejnych CLJ-ek – U-15 i U-19?

– Aby akademia szła do przodu dobrze byłoby, żebyśmy mieli wszystkie CLJ-ki i drużynę rezerw na jak najwyższym możliwym poziomie. Do tego dążymy i wykonujemy kolejne kroki ku realizacji tych celów.

Oglądając i czytając kilka materiałów dotyczących waszego awansu do CLJ-ki wielokrotnie spotkałem się z takim określeniem: „to największy sukces w Sosnowcu od powstania akademii”. Zgadza się pan z tym?

– Tak, bo nigdy nie występowaliśmy w Centralnej Lidze Juniorów. Przed erą CLJ-ek były Ligi Makroregionalne, które zdarzało się, że nasze zespoły wygrywały i później rywalizowały w mistrzostwach Polski. Aczkolwiek już trochę czasu minęło od powstania Centralnej Ligi Juniorów, a nas tam nigdy nie było, więc jest to na pewno duży sukces.

Czy dla pana jako trenera CLJ-ka będzie to największe sportowe wyzwanie w tym zawodzie?

– Chyba tak, bo mnie, jak i zawodników też czeka duże wyzwanie. Na pewno będę czerpał lekcję z każdego meczu. Będę chciał reagować na to, co się będzie działo w każdym meczu i mikrocyklu tygodniowym. Chcę wykorzystać ten czas na zbieranie cennego doświadczenia, wymiany poglądów z innymi trenerami i obserwacji najlepszych młodych zawodników w Polsce.

W kontekście dalszego budowania tej drużyny – planujecie jeszcze wzmocnić tę ekipę zimą? Czy chcecie skupić się na zawodnikach, którzy wywalczyli awans do CLJ-ki?

– Nie ma co ukrywać, że będziemy szukać wzmocnień do zespołu, ponieważ chcemy cały czas stwarzać zawodnikom najlepsze środowisko do rozwoju. Powtórzę się, żeby stawać się lepszym, trzeba trenować i grać z lepszymi. Będziemy chcieli wzmocnić zespół na kilku pozycjach po to, żeby jeszcze zwiększyć środowisko rywalizacji w drużynie.

Co wyróżnia akademię Zagłębia Sosnowiec w regionie na tle innych ośrodków?

– Jesteśmy świetnie zorganizowanym klubem, który ma bardzo dobrą infrastrukturę. Mamy wszystkie niezbędne rzeczy do realizowania codziennego treningu i rozwoju naszych zawodników. Idziemy w dobrym kierunku, a nasze drużyny grają na wysokim poziomie ligowym. Tak, jak wspomniałem, od kategorii młodzika do juniora starszego mamy drużyny w I ligach wojewódzkich. Zawodnicy, którzy u nas trenują, mają dobre warunki do rozwoju.

Jakie cele sobie wyznaczycie na rundę wiosenna w CLJ U-17?

– Chcemy zaprezentować się jak najlepiej w tej lidze. Pojadę klasykiem – w każdym meczu będziemy walczyć o trzy punkty, a boisko wszystko zweryfikuje. Wierzymy, że będziemy walczyć z każdym przeciwnikiem jak równy z równym.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Zagłębie Sosnowiec