CLJ-ka od środka: „Byliśmy bardzo chimeryczni, brakowało nam stabilności”

Jaki pomysł na wprowadzanie młodych zawodników do piłki seniorskiej ma akademia Stali Rzeszów? Czy drużyna występująca w Centralnej Lidze Juniorów jest druga w hierarchii klubu? Jaka to była runda w wykonaniu zespołu U-18? Jak można wytłumaczyć skrajne wyniki tej ekipy, od wysokiego zwycięstwa z liderem po dotkliwe porażki z innymi rywalami? Rozmawiamy z Maciejem Tokarczykiem, szkoleniowcem Stali U-18.

CLJ-ka od środka: „Byliśmy bardzo chimeryczni, brakowało nam stabilności”

W naszym rankingu na najlepszego piłkarza występującego jesienią w CLJ-ce dziewiąte miejsce zajął piłkarz Stali Rzeszów, Michał Musik. Niech trener powie o nim kilka zdań, scharakteryzuje, gdyż może są osoby, które go nie znają, nie widziały w akcji, a przecież w naszym zestawieniu nie znalazł się przypadkowo.

– Zacznę od tego, że Michał zrobił duże postępy. Poprawił grę w polu karnym i to ma przełożenie na to, że zdobył tyle bramek w tej rundzie (13 goli – przyp. red.). Odkąd pamiętam to on się wyróżniał dobrym uderzeniem prawą i lewą nogą. Do tego dołożyliśmy koncepty z rozumienia momentów, które są istotne dla napastnika, co przełożyło się na jego skuteczność. Musik gra dobrze tyłem do bramki, potrafi wyczuć moment, kiedy powinien się odwrócić z piłką z rywalem na plecach, a kiedy zgrać do partnerów z drużyny. To są jego największe atuty.

Czy trener jest w stanie potwierdzić to, że Michał Musik był najjaśniejszą postacią waszego zespołu w rundzie jesiennej? 

– My jako cały zespół mieliśmy wzloty i upadki, co widać po naszych wynikach. Potrafiliśmy grać i funkcjonować bardzo dobrze, jak i bardzo słabo, co tyczy się każdego naszego zawodnika. Nie ująłbym tego tak, że Michał był najjaśniejszą postacią zespołu, ale na pewno się wyróżniał. Natomiast byliśmy bardzo chimeryczni, brakowało nam stabilności przez całą rundę, tym bardziej, jeśli myślimy o tym, żeby oni zaraz przechodzili do piłki seniorskiej. Stabilność i utrzymanie formy przez kilka meczów z rzędu to podstawa.

Czy jest pan zadowolony z postawy swojego zespołu w rundzie jesiennej? Jesteście beniaminkiem, zajmujecie 12. miejsce w tabeli z dorobkiem 17 punktów, mając punkt przewagi nad strefą spadkową.

– Przed startem sezonu nie znaliśmy środowiska Centralnej Ligi Juniorów. Wchodziliśmy w nieznane. Minęło pół roku i muszę przyznać, że stać nas więcej jako zespół. Mieliśmy za dużo wahań formy. Musimy pracować nad stabilnością i wtedy tych punktów zdobędziemy więcej. Każdy z moich zawodników ma potencjał ku temu, żeby wygrywać mecze w CLJ-ce. Mamy niedosyt i plusem jest to, że mamy jasno określoną przestrzeń, nad którą chcemy pracować.

A propos wahań formy, zdarzyły wam się w tej rundzie spektakularne zwycięstwa (z liderem Cracovią 4:1, Rakowem 5:1), jak i porażki (0:5 i 2:6 z Jagiellonią Białystok, 1:6 z Pogonią Szczecin, 1:7 z Lechem Poznań). Jak to trener może wytłumaczyć? Bo te wyniki są strasznie skrajne. 

– Jednym z głównych powodów jest to, że nasz priorytetowy cel to wprowadzanie zawodników do pierwszego zespołu. Owszem, wynik również jest dla nas ważny, natomiast my jako akademia chcemy dostarczyć jak najwięcej młodych piłkarzy do seniorskiej Stali. Było wiele takich spotkań w CLJ, gdzie nasi najlepsi zawodnicy nie grali, bo jechali na mecz II ligi. Taki Franciszek Polowiec ma już na swoim koncie debiut w Stali Rzeszów, zagrał ponad 80 minut z drugą drużyną Lecha Poznań ( na boisku 0:0 – przyp. red.). To nas cieszy i jest ważniejsze niż wyniki w CLJ-ce. Nie chcę też szukać tłumaczeń, ale gołym okiem można zauważyć pewne fakty. Zagraliśmy wiele dobrych pierwszych połów, dajmy na to ze Śląskiem Wrocław – prowadziliśmy 1:0, by przegrać 1:3. Z Jagiellonią do przerwy było 0:1, a w końcówce spotkania nam się to wszystko posypało i na tablicy wyników po końcowym gwizdku sędziego widniało 0:5. Z Lechem też po 45. minutach był 0:1, a skończyło się na rezultacie 1:7. Te wszystkie spotkania łączy jeden wspólny mianownik – słaba druga połowa. Teraz naszym zadaniem jest zweryfikowanie, dlaczego tak się dzieje. Mamy pewne wnioski, przemyślenia i sporo czasu, żeby to zmienić. Zgodzę się z tym, że tak to nie powinno wyglądać.

Gdzie szukać przyczyn tak wysokich porażek? To są młodzi ludzie, czy to nie jest też tak, że jak stracą szybko dwie, trzy bramki to pojawia się zniechęcenie i takie myśli w głowie, że ten mecz jest już przegrany? Mentalność takich piłkarzy jest na bardzo niskim poziomie?

– To prawda, że często traciliśmy kilka bramek w krótkim czasie. Zgodzę się z tym, że jednym z powodów tych porażek jest również mentalność. Jednak nie rozpatrywałbym tego pod kątem chcenia i niechcenia, bo to kompletnie nie ten kierunek…

Doprecyzuję swoje pytanie, miałem na myśli brak wiary w zwycięstwo oraz mniejsze zaangażowanie i wole walki po utracie tych goli.

– Tak, ale to też jest trudne, gdy kilka meczów z rzędu przegrywamy w końcówkach spotkań, gdzie tracimy szybko dwie, trzy bramki. To jest ciężki moment dla zawodników. Muszą się z tym zmierzyć i nauczyć reagować. Uważam, że jeszcze przed nimi wiele takich piłkarskich sytuacji. Dla nas jest to doświadczenie, które chcemy wykorzystać do rozwoju tych ludzi, nie tylko pod kątem piłkarskim, ale i życiowym. Trudnych sytuacji w życiu będą mieli dużo.

Często słyszymy od trenerów, że zawodnicy szybciej się rozwijają dzięki grze w Centralnej Lidze Juniorów. Jak to trener widział? Co CLJ-ka dała pańskim podopiecznym?

– To jest bardzo wyrównana liga, co pokazują też wyniki. Mogę to porównać z zeszłym sezonem, gdzie graliśmy w I lidze wojewódzkiej (podkarpackiej) i wiosną w Lidze Makroregionalnej, pod kątem jakości, organizacji gry to jest bardzo duża różnica. Środowisko rywalizacji, do którego dostali się moi zawodnicy, jest bardzo rozwojowe. To jest dla nas bardzo istotne. Będziemy robić wszystko, żeby w tym środowisku zostać. Chcąc przekazywać zawodników do pierwszej drużyny Stali lub wyżej, a taki jest cel akademii, musimy mieć jak najlepsze środowisko do rozwoju dla tych chłopców, a takim na pewno jest CLJ-ka.

Pańscy zawodnicy mocno się rozwinęli prze ostatnie pół roku, dzięki CLJ-ce?

– Tak, jak rozmawialiśmy o Michale Musiku, że poprawił się w kilku elementach to samo mogę powiedzieć o każdym jednym zawodniku tej drużyny. Oczywiście, u niektórych zawodników bardziej jest widoczny progres, a u innych mniejszy. Bardzo istotne jest to, żeby przekładać elementy z treningu na warunki meczowe, które w CLJ-ce są bardzo wymagające.

Co pan sądzi o tym, że Centralna Liga Juniorów ma wrócić do formatu U-19? Jest to lepsze rozwiązanie niż CLJ U-18?

– Trudno mi powiedzieć, na pewno są plusy i minusy tego rozwiązania. Największą zaletą CLJ-ki U-19 będzie to, że zawodnicy będą mieli skorelowaną edukację z zespołami juniorskimi. A i tak ci najbardziej wyróżniający się zawodnicy będą w pierwszych lub drugich zespołach swoich klubów, jeśli te są na wysokim poziomie.

Jak wysoko w hierarchii drużyn Stali Rzeszów jest CLJ U-18? Znajduje się tuż za pierwszym zespołem? Czy jednak to drużyna rezerw, która występuje w okręgówce, jest na drugim miejscu i tam staracie się przekazywać zdolnych chłopaków, żeby się ogrywali aniżeli do CLJ-ki? 

– Drużyna rezerw występuje w klasie okręgowej i jej celem na ten sezon jest awans do IV ligi. Nie mogę powiedzieć jednoznacznie, że moja drużyna jest ważniejsza od rezerw, ponieważ z tamtego zespołu też wchodzą zawodnicy do pierwszej Stali. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę to, że są to zupełnie inne środowiska. W lidze okręgowej są istotne zupełnie inne atuty niż w CLJ-ce. To jest ciekawe, bo część zawodników, którzy świetnie wypadają w CLJ-ce, niekoniecznie sobie radzą w okręgówce i na odwrót.. W Centralnej Lidze Juniorów jest dużo wyższa kultura gry. Z kolei w okręgówce jest bardziej prosta gra, nastawiona na walory fizyczne. My jako trenerzy też powinniśmy przygotować zawodników do takiego środowiska, gdzie gra się długą piłką i jest wiele pojedynków fizycznych. Obie drużyny są ważne dla akademii. W tym momencie problemem dla nas jest to, że zespół rezerw występuje w okręgówce. Docelowo chcemy iść wyżej, żeby środowisko rywalizacji było jak największym wyzwaniem dla młodych zawodników.

Jaki jest ten wasz pomysł na wprowadzanie młodych, utalentowanych zawodników do piłki seniorskiej? Wrzucacie do klasy okręgowej, czy przez CLJ-kę staracie się dostarczyć piłkarzy do „jedynki”?

– Nasi najlepsi juniorzy bezpośrednio trafiają do pierwszego zespołu i tam funkcjonują w procesie treningowym. Jeśli mamy zawodników CLJ-ce, którzy sobie poradzą w okręgówce to przesuwamy ich tam, żeby pomogli osiągnąć dobry wynik. Jednak również dzieje się tak, że najbardziej utalentowani zawodnicy od razu wchodzą do pierwszego zespołu. Z kolei przed sezonem podchodzimy do tego tak, że szukamy wypożyczeń zawodnikom, którzy nie łapią się jeszcze do II ligi, a mają potencjał ku temu, żeby grać już na seniorskim poziomie. Mamy podpisane umowy z klubami partnerskimi na poziomie III i IV ligi i tam trafiają nasi zawodnicy np. Damian Pawłowski czy Jakub Lorek są teraz w trzecioligowej drużynie, Wólczanka Wólka Pełkińska. Ten drugi jest z rocznika 2003, więc mógłbym występować w CLJ-ce, a stwierdziliśmy, że lepiej będzie dla niego, gdy pójdzie do III ligi, i tam się teraz ogrywa. Jeśli zrobi postęp to wróci do pierwszego zespołu Stali. Taką drogę przebył Wiktor Kłos, który teraz jest piłkarzem Stali Mielec i pojawia się na boiskach Ekstraklasy. Staramy się patrzeć indywidualnie na zawodnika. Nie ma jednej idealnie drogi. Każdy może ją przejść inaczej. Mamy w drużynie rezerw dwóch zawodników, którzy często wchodzą do „jedynki”, ale grają głównie w okręgówce. Jednak jest też spora grupa osób, która funkcjonuje w CLJ U-18, a do tego jest zapraszana do pierwszego zespołu i włączana nieraz do kadry meczowej na spotkania II ligi. Nie starałbym się hierarchizować tych dwóch drużyn, która jest ważniejsza. Bo drogi do pierwszego zespołu mogą być różne.

Jednak, z tego, co pan mówi to za wiele rotacji nie ma na linii CLJ U-18 – drużyna rezerw?

– Dochodzi też do rotacji, ale to wynika z aktualnych potrzeb. Na ostatni mecz CLJ-ki pojechały dwie osoby z drużyny rezerw, bo taka była potrzeba i decyzja pionu sportowego akademii. Wspominałem też o tym, że zawodnicy mojej drużyny też  pojawiają się w okręgówce, bo tam istotny jest cel sportowy w postaci awansu do IV ligi. My ze sobą ściśle współpracujemy, dużo rozmawiamy, obserwujemy i podejmujemy wspólne decyzje. Działamy razem, choć są to inne zespoły. Co więcej, jestem w sztabie trenerskim drugiego zespołu. Funkcjonuję tam jako asystent, więc ma spory pogląd na ogół. My mamy wspólny cel – dostarczenie jak najwięcej zawodników do pierwszego zespołu. Owszem, mamy też cele wynikowe – awans do IV ligi i utrzymanie się w CLJ U-18. Chcemy to osiągnąć na bazie współpracy. Nie jestem w stanie tego panu jednoznacznie wyjaśnić, bo to wszystko wynika z bieżących sytuacji. Decyzje są różne, bo reagujemy na to, co aktualnie się dzieje.

Ciągnę za język, bo wy macie inne uwarunkowania jak większe akademii tj. Lech Poznań czy Zagłębie Lubin. Tam dla nich ważniejsza jest drużyna rezerw od CLJ-ki, co jasno podkreślają. Bo utalentowany zawodnik wchodząc do II lub III ligi, mierzy się z trudniejszym środowiskiem rywalizacji niż w CLJ-ce. Wy nie macie takich możliwości jak te kluby, dlatego jestem ciekawy, jak do tego podchodzicie, żeby odpowiednio przygotować zawodnika do wejścia w piłkę seniorską?

– Te drużyny są na innym poziomie niż my. Mają zawodników o większym potencjale. Jeśli mielibyśmy drużynę w III lidze to podejrzewam, że u nas byłaby taka sama sytuacja, że rezerwy byłby dla nas priorytetem, a nie Centralna Liga Juniorów. Nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie, więc szukamy złotych środków dla tych chłopaków, żeby odpowiednio się rozwijali. To nie jest sytuacja zero-jedynkowa, bo liga okręgowa, mimo, że jest trudna, nie jest dużym wyzwaniem dla zawodników. To specyficzne rozgrywki, ale czy rozwojowe? To już inna sprawa.

Wcześniej pracował pan w akademii Piasta Gliwice. Jakie różnice widzi pan między ośrodkiem Piasta a Stali Rzeszów?

– Te dwa ośrodki łączy to, że pracują tam młodzi ludzie, przy których można się rozwijać. Każdego dnia napędzają się sami nawzajem. To było dla mnie bardzo ważne przy zmianie pracy. Jeśli chodzi o różnice to Piast rywalizuje w mocniejszym lokalnie środowisku. Śląsk jest bardziej prężnym województwem, jeśli chodzi o piłkę nożną, gdzie jest wiele mocnych zespołów. Na podkarpaciu tych drużyn jest zdecydowanie mniej. Teraz nie mamy z  tym problemu, bo jesteśmy w Centralnej Lidze Juniorów. Natomiast przez pierwsze dwa lata liga juniorska nie była dla nas dużym wyzwaniem. Cały projekt Stali Rzeszów jest bardzo szeroki i ambitny. Dla mnie jest też to bardzo ważne, żeby patrzeć wysoko. Jednak, będąc szczerym to nie była dla mnie łatwa decyzja, żeby zmienić środowisko. Bo Piast Gliwice to również fajne miejsce do rozwoju dla trenera.

Jakie są wasze plany i cele sportowe po przerwie świąteczno-noworocznej?

– Trenowaliśmy do zeszłego piątku. Wiadomo, że był to już okres roztrenowania, w mniejszych grupach i skupiony na indywidualnej pracy. Mamy wolne do 10 stycznia. Zawodnicy mają realizować indywidualne rozpiski trzyfazowe. To nic wielkiego, najważniejszy jest reset głowy i odpoczynek, ale pewną aktywność muszą zrealizować, żeby być w miarę gotowym na powrót. W styczniu zaczniemy od treningów na własnych obiektach, później wyjedziemy na tygodniowy obóz na Ukrainę. Powrót i ostatnia prosta przygotowań do ligi.

Dlaczego Ukraina?

– Dlatego, że mamy tam blisko, bo jedziemy do Lwowa. Druga rzecz to mocni sparingpartnerzy. W naszym sztabie jest trener, który tam pracował i dzięki niemu mamy taką możliwość, żeby tam się zakwaterować i trenować na dobrych obiektach. Fajne jest też to, że zmienia się nam środowisko i rywalizujemy z mocnymi drużynami z innego regionu. Cele? One się nie zmieniają. Chcemy wprowadzić jak największą liczbę młodych zawodników do pierwszego zespołu, ale znamy też swoją sytuację w tabeli i celujemy w utrzymanie. 

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Stal Rzeszów