Kontakt wzrokowy kluczem w relacjach na linii trener – zawodnik?

Trenerze, czy podczas witania i żegnania się z zawodnikami utrzymujesz z nimi kontakt wzrokowy? Czy zwracasz uwagę na ich spojrzenia przed i po treningu? Jeśli nie, to czy nie warto się nad tym zastanowić, żeby wprowadzić taką zasadę w swojej drużynie? Dlaczego? Co to może zmienić w relacjach na linii trener – młody zawodnik?

Kontakt wzrokowy kluczem w relacjach na linii trener – zawodnik?

Jeden z trenerów Szkoły Techniki Futbolu „Champion”, Piotr Borowski na portalu Łączy Nas Trening podzielił się swoimi przemyśleniami na temat relacji z zawodnikami. Uważa, że kluczowy jest kontakt wzrokowy, a wielu szkoleniowców nie zwraca na to uwagi na zajęciach ze swoimi podopiecznymi. Mała rzecz – spojrzenie w oczy zawodnika przy przywitaniu i pożegnaniu się, a jego zdaniem ma to kolosalne przełożenie na relację z młodym zawodnikiem.

–  Z moich obserwacji wynika, że zdecydowana większość trenerów pracujących z dziećmi i młodzieżą w nieprawidłowy sposób wita się i żegna ze swoimi podopiecznymi. Oczywiście występuje w nim zwrot grzecznościowy „Dzień dobry”, kontakt fizyczny (podanie ręki lub przybicie „żółwika”), natomiast brakuje w nim moim zdaniem najważniejszego elementu, czyli kontaktu wzrokowego! – czytamy w artykule autorstwa Borowskiego.

Odkąd wprowadziłem zasadę kontaktu wzrokowego podczas powitania i pożegnania, moje relacje z młodymi piłkarzami są zdecydowanie lepsze niż były przed wprowadzeniem tego detalu. Wystarczy przez 2-3 sekundy skonfrontować swój wzrok z podopiecznym, aby rozpoznać u zawodnika w jakim jest nastroju. Kontakt wzrokowy ma niebywałą potęgę działania! Dzięki niej potrafimy wejść głęboko w „dusze” młodego piłkarza! Dzięki niej możemy szybko rozpoznać, kto z jakim nastawieniem przyszedł na trening, czy jest zmęczony, czy jest smutny, radosny. Dokładnie to samo mogę odczytać po zajęciach. Czy zawodnik jest zadowolony ze swoich poczynań na treningu, czy może totalnie mu nic nie wychodziło – kontynuuje w dalszej części.

Borowski zauważył, że dzięki tej zasadzie, jaką wprowadził na swoich treningach, zdobywa dodatkowe informacje o młodych zawodnikach, gdyż z oczu da się wiele wyczytać i może to być podstawa do tego, żeby podjąć indywidualną rozmowę z chłopakiem. Przytoczył również przykład słynnego radzieckiego trenera, Eduarda Małofiejewa, który poprzez kontakt wzrokowy starał się coś wypatrzeć w danym zawodniku, żeby później do niego odpowiednio dotrzeć. W książce „Odwrócona Pirmaida” możemy przeczytać taki fragment o nim: „przed każdym meczem patrzył zawodnikom w oczy, każdemu prosto w oczy. Zawsze się przyglądał, starając się coś odkryć. Był jak lekarz. Analizował zawodników i od razu znał ich mocne i słabe punkty. Potrafił dotrzeć do twojego serca, twojej duszy”.

Trener STF „Champion” puentuje artykuł: „trenerze, mały detal może zmienić Twoją relację z zawodnikiem!”. Postanowiliśmy zapytać autora tekstu, w jaki sposób sam kontakt wzrokowy może zmienić relacje ze swoimi podopiecznymi? – Zauważyłem, że samo witanie się z zawodnikami często jest wymuszone i pokazuje, że nie ma więzi między trenerem a jego podopiecznymi. Gdy zacząłem stosować zasadę utrzymywania kontaktu wzrokowego podczas przywitania z innymi ludźmi, zauważyłem, że jestem w stanie łatwiej do nich dotrzeć i zobaczyć coś więcej. Po kontakcie wzrokowym z dziećmi łatwo dostrzec, czy ktoś miał dobry lub słabszy dzień. I od razu możemy zareagować i podpytać zawodnika, co się stało – podkreśla nam Borowski.

Dlaczego kontakt wzrokowy jest fundamentem relacji z zawodnikami, zdaniem trenera? – Kontakt wzrokowy niby banalna rzecz, ale rzadko na nią zwracamy uwagę. Pół roku temu zaznaczyłem moim zawodnikom: „od teraz, gdy się witamy to zawsze zachowujemy kontakt wzrokowy”. Zauważyłem, że dzięki tej praktyce polepszyły się nasze relacje. Wcześniej chłopak bał się podejść do trenera i powiedzieć, że coś go boli bądź, że nie może pojawić się na meczu w weekend, bo ma wyjazd rodzinny. Teraz takich sytuacji nie ma. Chłopacy chętnie podchodzą i od razu mówią, o co chodzi. Są bardziej otwarci. To wyszło samo z siebie – zauważa.

Czy trener podkreśla przy każdym przywitaniu, żeby zawodnicy podnieśli głowę i nawiązali kontakt wzrokowy? – W sierpniu wprowadziłem tę zasadę. Na początku wiązało się to ze śmiechem. Podchodzili do mnie, przybijali piątkę i „strzelali” śmieszne miny. Jednak później weszło im to w nawyk. Czasem jeszcze o tym przypominam, ale już się tego nauczyli – zaznacza.

Od czego się to zaczęło? Skąd takie wnioski, żeby wprowadzić taką zasadę na treningach? – Zauważyłem, że kontakt wzrokowy jest bardzo ważny w życiu codziennym. Ma wpływ na nasze relacje z innymi ludźmi. Gdy przychodziłem na uczelnię to witałem się z czterdziestoma znajomymi z roku. I doszło do mnie to, że, gdy z kimś nie utrzymałem na chwilę kontaktu wzrokowego to później nie pamiętałem, czy się z nim w ogóle witałem. Gdy wymienisz się spojrzeniami przy podaniu ręki czy przybiciu „piątki” to ten obraz z tobą zostaje – tłumaczy Borowski.

Większość trenerów niepoprawnie wita i żegna się z zawodnikami? – Tak, ja sam też się źle witałem i żegnałem. Bo to było tak, że każdemu przybijałem szybko „piątkę” i mówiłem „cześć”. Uważam, że takie przywitanie nie powinno mieć racji bytu, bo nie wnosi żadnych wartości, jest puste. Ważna jest relacja i więź z zawodnikami, a to można budować poprzez nawiązywanie kontaktu wzrokowego przy przywitaniu. Prosta, mała rzecz, a ma duże znaczenie. Spójrzmy na zawodową piłkę i to, w jaki sposób witają się i dziękują za mecz zawodnicy – zawsze na siebie spojrzą, uśmiechną się, czasem też przytulą. To pokazuje ich więź. Zauważyłem, że u trenerów dzieci i młodzieży tego brakuje – stwierdza.

Co na to psychologia?

Jak na perspektywę trenera Borowskiego patrzy psychologia? Czy faktycznie kontakt wzrokowy jest tak bardzo ważny w relacjach z dziećmi? – Uważam, że kontakt wzrokowy jest bardzo ważny. Jednak trzeba pamiętać o tym, że nie zawsze ten kontakt wzrokowy jest taki sam dla każdej osoby. Dla mnie naturalną rzeczą jest to, że jak z kimś rozmawiam to patrzę mu w oczy. Jednak nie zawsze wiemy, kto jest naszym rozmówcą. Chodzi mi o osoby, które nie chcą nawiązywać kontaktu wzrokowego np. ludzie z autyzmem. Udowodniono naukowo, że utrzymywanie kontaktu wzrokowego, może im sprawiać ból fizyczny lub psychiczny. Dlatego, gdy nie wiemy, z kim rozmawiamy to niebezpieczne jest zwracanie uwagi tej osobie, żeby utrzymywała z nami kontakt wzrokowy – tłumaczy Dominik Bialic, psycholog sportowy, który jest związany z Beniaminkiem Krosno.

Czy warto wprowadzić taką regułę w każdym klubie? – Trener, który decyduje się na wprowadzenie takiej zasady w swojej drużynie, musi mieć pewność, że kontakt wzrokowy z zawodnikami będzie czymś naturalnym, a nie wymuszonym. Nic na siłę. Trener i każdy zawodnik z osobna powinien czuć się dobrze z tym kontaktem wzrokowym, żeby w ogóle był sens wprowadzenia takiej reguły – wyjaśnia.

– Kontakt wzrokowy przy przywitaniu się, pożegnaniu czy przybiciu piątki, jest jak najbardziej w porządku. Uważam, że nawet przy tych dwóch, trzech sekundach zawodnik musi wyrazić zgodę na to, że chce wymienić spojrzenia z trenerem. Dla dzieci z autyzmem czymś nienaturalnym jest patrzenie w czyjeś oczy nawet przez dwie, trzy sekundy. To sprawia im ból. Podobnie jest też z nieśmiałymi dziećmi, dla których też może być to bardzo niekomfortowe i przykre doświadczenie – dodaje.

Czy psycholog zgadza się z tezą, że kontakt wzrokowy jest fundamentem w relacjach z zawodnikiem?- Niekoniecznie, bo moim zdaniem fundamentem relacji międzyludzkich jest komunikacja. Z kolei kontakt wzrokowy jest ważny w procesie komunikacyjnym, ale nie najważniejszy. To jest taki dodatek, który może pomóc w komunikacji, ale nie jest konieczny – podkreśla Bialic.

Trener Borowski podkreśla, że relacje z zawodnikami mu się polepszyły, dzięki wprowadzeniu tej zasady. Mała rzecz, a sprawiła, że ma z nimi lepszy kontakt. Oni bardziej mu ufają, chętniej rozmawiają i zrodziła się między nimi większa więź. – Trudno mi się do tego ustosunkować, gdyż nie mam takich doświadczeń. Aczkolwiek wierzę temu trenerowi, jeśli on zauważył, że to ma wpływ na polepszenie relacji z zawodnikami to fajnie, że to wprowadził. Jednak nie każdy trener będzie w stanie to przełożyć na swoją grupę dzieci. Nic na siłę, zawodnicy muszą wyrazić zgodę i czuć się komfortowo z tą regułą – puentuje psycholog.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix