Od obronionych karnych na Stadionie Narodowym po transfer… do klubu z Serie A

Od obronionych rzutów karnych i zwycięstwa na Stadionie Narodowym w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” do… Atalanty Bergamo. Niespełna 17-letni bramkarz, Piotr Pardel zakończył swoją siedmioletnią przygodę z FASE Szczecin i wyjeżdża do Włoch, żeby dalej się rozwijać. Czy jest przykładem stereotypowego golkipera – „pozytywnego wariata”? Czego możemy się po nim spodziewać? Co ma w sobie wyjątkowego? Jak to się stało, że ten transfer stał się faktem? 

Od obronionych karnych na Stadionie Narodowym po transfer… do klubu z Serie A

Piotr Pardel urodził się w 2005 roku, pochodzi z Marianowa, a do Football Academy Szczecin trafił w 2014 roku. Na Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w 2015 roku otrzymał nagrodę dla najlepszego bramkarza, a jego drużyna sięgnęła po końcowy triumf w kategorii U-10 na Stadionie Narodowym, dzięki m.in. jego świetnym interwencjom w serii rzutów karnych. W szczecińskiej akademii spędził siedem lat, a kilka dni temu podpisał trzyletni kontrakt z Atalantą Bergamo.

– Piotr dołączył do nas w bardzo młodym wieku i szybko wpadł w oko skautom pracującym w PZPN-ie. Po Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” wiele osób w prywatnych rozmowach o nim mówiło, zapadł w pamięć. Przy takich małych chłopcach trzeba być ostrożnym w słowach i wyrokowaniu przyszłości. Aczkolwiek po kilku latach okazało się, że ten zawodnik jest na bardzo dobrej drodze, żeby zostać profesjonalnym piłkarzem – mówi nam Sławomir Kłos, dyrektor akademii FASE.

– W naszej akademii zawsze staramy się podchodzić indywidualnie do każdego zawodnika, oceniać jego potencjał, następnie poprawiać deficyty. Jeżeli chodzi o Piotra to wiedzieliśmy, że on może osiągnąć sukces w piłce, z uwagi na to, jakim jest człowiekiem – inteligentnym, bardzo pracowitym i skupionym na pracy – dodaje.

Jak wyglądały kulisy transferu Pardela do włoskiej akademii? – Naszym, i rodziców Piotra, priorytetem było to, żeby wysłać go za granicę, gdyż tam jest zupełnie inny poziom szkolenia. Zaznaczę, że mamy codzienny kontakt z ludźmi ze Sportingu Lizbona, którym całkowicie ufamy w kontekście szkolenia i podejścia do zawodników. Pardel trzy razy był w Bergamo, żeby poznać ludzi i akademię. Z resztą w Lizbonie też pojawił się trzykrotnie, bo chciał z bliska zobaczyć ośrodek Sportingu. Te dwa kluby mocno zabiegały o Piotra, a decyzję o przejściu do Atalanty podjął sam zainteresowany z rodzicami. My tylko bacznie obserwowaliśmy całą sytuację. Zamieszanie transferowe trwało blisko dwanaście miesięcy – opowiada Kłos.

Z racji na przedłużoną przez FIFA procedurę transferową przejście Piotra Pardela do Atalanty dokonało się dopiero na początku 2022 roku. Niespełna 17-letni zawodnik od długiego czasu przygotowywał się do tego wyjazdu. Z relacji trenerów wynika, że ten chłopak nie próżnował z nauką języka włoskiego i w tym momencie już komunikuje się z Włochami.

– Piotr ma łatwość do przyjmowania nowej wiedzy. Szybko się uczy, jeśli chodzi o aspekty piłkarskie, jak i edukacyjne. Już po kilku miesiącach pobytu we Włoszech komunikuje się w języku włoskim. Pardel to inteligentny chłopak i uważam, że sobie poradzi w nowym środowisku. To ambitny gość, który będzie dążył do realizacji celów, które sobie założył. Trafił do dobrego miejsca, bo Atalanta ma świetną akademią, jedną z najlepszych w Europe i sądzę, że tam się odpowiednio rozwinie – uważa Kłos.

– Piotrek poszedł do szkoły rok wcześniej. Pochodzi z małej miejscowości, która jest oddalona ok. 80 km od Szczecina. Gdy do nas przychodził to jeszcze nie był gotowy na to, żeby u nas zostać na stałe. Wytrzymaliśmy tę presję, poszliśmy na układ z rodzicami, żeby przywozili go na treningi trzy razy w tygodniu. Po roku sam do mnie przyszedł i powiedział: „trenerze, jestem gotowy, żeby spróbować”. To jest człowiek, który jest ogarnięty życiowo, za którego mogę poręczyć, że nic nie odwali we Włoszech. Można powiedzieć, że to taki mój piłkarski syn, bo pracowałem z nim od samego początku – wychowanek z krwi i kości, bo nie trenował w żadnym innym klubie przed nami. Jestem przekonany, że sobie poradzi w Bergamo. Z resztą już się zaaklimatyzował i porozumiewa się z innymi po włosku. To mówi dużo o nim jako człowieku – opowiada Wojciech Zimecki, trener bramkarzy.

Pardel mierzy ponad 190 centymetrów wzrostu, więc na pierwszy rzut oka możemy zauważyć, że ma predyspozycje do bycia bramkarzem, a jakie są jego inne walory? – To jest chłopak o dużym, naturalnym potencjale – dobre warunki fizyczne i parametry motoryczne. Do tego ma cechy, których my, trenerzy bramkarzy poszukujemy u młodych golkiperów, czyli jest inteligentny, antycypacyjny, odważny, sprawny, z dobrą percepcją i grający nogami. To jest profil bramkarza, który jest bardzo pożądany w obecnym futbolu – mówi nam Wojciech Zimecki, trener bramkarzy, który siedem lat pracował z Piotrem Pardelem w ramach projektu Goalkeepers Academy Szczecin.

Czy to jest największy talent bramkarski, jaki był w FASE? – Nie chciałbym w ten sposób mówić, bo jest wielu zdolnych bramkarzy w naszej akademii. Trudno to hierarchizować. Bo praktycznie, co roku wypuszczamy jednego bramkarza w świat, a działamy zaledwie osiem lat na tym rynku. Na pewno Piotr ma duży potencjał, żeby zrobić karierę – zaznacza Zimecki.

Stereotypowo się przyjęło, że bramkarz musi być największym wariatem w drużynie. Gość, który dba o atmosferę w szatni, a  na boisku trzyma w ryzach cały zespół. Taki też jest Pardel? – On jest przeciwieństwem stereotypowego bramkarza. To jest opanowany, spokojny chłopak, który zawsze dwa razy pomyśli za nim coś zrobi. W skrócie, wzór do naśladowania. Prywatnie jest to bardzo rodzinny, religijny. Po prostu jest dobrym człowiekiem, pokusiłbym się o takie sformułowanie, że nie skrzywdziłby nawet muchy, a na boisku zdecydowany i agresywny. Aczkolwiek to też przyszło z wiekiem, gdyż do 15. roku życia na boisku też był spokojnym, ułożonym i wyważonym człowiekiem. To jest taki chłopak, któremu w przyszłości mógłbym powierzyć swoją córkę – mówi z uśmiechem na ustach Kłos.

– To, co jest poza boiskiem nie musi być tożsame z tym, co jest na boisku. Uważam, że kluczową cechą u bramkarza jest odwaga. Jeśli bramkarz jest odważny, pewny siebie, inteligentny, a obrońcy mają do niego zaufanie to nie musi być „wariatem”. Piotr poza boiskiem jest spokojny, opanowany, ale na boisku kipi od niego odwaga – podkreśla Zimecki.

Kariera piłkarza to wzloty i upadki, czy u Piotrka już takie były? Czy na razie wszystko idzie po jego myśli? – Miał jeden taki rok, gdzie mocno męczyły go kontuzje, a było to też spowodowane tym, że szybko rósł. Jednak jest to chłopak, który nauczony jest wytrwałej pracy, cierpliwości, dlatego nie podłamał się, dążył do wyznaczonych celów i udało się finalnie dopiąć transfer do Atalanty Bergamo. Myślę, że najgorszy okres już za nim.

Przy opisywaniu historii Piotra Pardela nie można zapomnieć, a wręcz należy uwypuklić moment, w którym mogliśmy go po raz pierwszy zobaczyć, czyli Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, a właściwie jego XV edycja, która miała miejsce w 2015 roku. Ten chłopak miał wtedy zaledwie 10 lat, a już brylował na Stadionie Narodowym!

Jego drużyna doszła do finału i zagrała emocjonujące spotkanie z ekipą z Puław. W podstawowym czasie gry na tablicy wyników utrzymywał się wynik 1:1. Do wyłonienia zwycięzcy Turnieju potrzebne były rzuty karne, a w nich z kapitalnej strony pokazał się bohater naszego tekstu.

Na Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” do dyspozycji miałem dwóch bramkarzy. Stosowałem taką zasadę, że obaj grali w każdym meczu po jednej połowie, również w finale na Stadionie Narodowym, gdzie Piotr bronił w pierwszej części gry, a jego konkurent Antoni w drugiej. Z kolei w konkursie jedenastek wystąpił Piotr, gdzie świetnie się spisał, bowiem wybronił dwa strzały rywali i m.in. dzięki niemu ten Turniej wygraliśmy – opowiada Kłos, który wtedy prowadził tę drużynę.

Po Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar na Stadion” Piotr Pardel został zaproszony na pierwsze konsultacje szkoleniowe w województwie. Chwilę później był już etatowym bramkarzem kadry województwa. Szybko pojawił się w notesach największych akademii nie tylko z Polski, ale i za granicy. Był na testach w angielskim Burnley, berlińskiej Herthcie, czy w Sportingu Lizbona. Od 15. roku życia jest regularnie powoływany do młodzieżowych reprezentacji Polski.

Miał już okazję zagrać na Stadionie Narodowym. Czy uda się mu tam wrócić, ale już w roli reprezentanta Polski? Do tego jeszcze długa droga, bo w tym momencie jest na etapie wdrażania się do drużyn młodzieżowych Atalanty. Aczkolwiek warto mieć jego nazwisko gdzieś z tyłu głowy, bo za darmo i bez konkretnych powodów nie trafia się do takiej akademii. Przed nim jeszcze dużo pracy.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Tomasz Drankowski/Facebook