Masz chorą kadrę? Graj! Absurdy wokół meczu Zawiszy z FASE

Wczoraj w Bydgoszczy doszło do bardzo absurdalnego spotkania – lokalny Zawisza podjął w CLJ U-17 FASE Szczecin. Absurdalnego, dlatego że w ogóle nie powinno się odbyć, a zostać przełożone na inny termin. Goście przyjechali na to spotkanie w… kilkunastoosobowym składzie: z dwoma bramkarzami i zawodnikami, którzy wystąpili na własną odpowiedzialność, chociaż powinni leżeć jeszcze w łóżkach. Chłopcy, którzy mają ostre zapalenie płuc musieli wystąpić w tym spotkaniu, żeby ich drużyna nie dostała walkowera!

Masz chorą kadrę? Graj! Absurdy wokół meczu Zawiszy z FASE

Dlaczego to spotkanie nie mogło zostać przełożone na inny termin? Dlaczego Zawisza nie zgodził się na propozycję FASE, żeby zagrać innego dnia? Czy PZPN nie mógł zainterweniować i odgórnie zmienić daty rozegrania meczu? Czy regulamin rozgrywek CLJ nie jest do końca racjonalny i wypadałoby go zmienić?

W 3. kolejce CLJ U-17 FASE mierzyło się z AP Reissa, gdzie trener Marek Safanów nie mógł skorzystać z dziewięciu zawodników, z uwagi na choroby wirusowe. Co więcej, po kilkunastu minutach spotkania z boiska zszedł zawodnik, który źle się poczuł. A po meczu kilku innych chłopaków zgłosiło mocne osłabienie organizmu. Efekt jest taki, że po weekendzie mieli 17 zawodników na zwolnieniu lekarskim, a jeszcze do tego trzeba doliczyć sztab szkoleniowy, który również się rozchorował. Większość złapała ostre zapalenie płuc.

Marek Safanów

Treningi FASE U-17 nie odbyły się w tamtym tygodniu, właśnie z uwagi na epidemię chorób. Od wtorku szczecińska akademia dążyła do tego, żeby przełożyć niedzielne spotkanie na inny termin. Wystosowali stosowne zapytanie, najpierw do Zawiszy, a później do PZPN-u. Ci pierwsi początkowo uznali, że najprawdopodobniej zgodzą się na taki układ, jeśli Związek uzna, że zaświadczenia lekarskie, które dostarczyło FASE, są prawdziwe i wystarczają do tego, żeby przełożyć spotkanie.

PZPN przyjrzał się sprawie, dał zielone świtało na to, żeby ten mecz został rozegrany w innym terminie, pod warunkiem, że obie strony wyrażają taką chęć. I od tego momentu zaczęły się wszelkiego rodzaju komplikacje i trudności. Rozmowy już nie były takie płynne, a chęci do osiągnięcia konsensu zniknęły. Dlatego, że Związek nie wyraził stanowczego i obligatoryjnego stanowiska, że ten mecz nie może się odbyć. Zostawił lekko uchyloną furtkę Zawiszy, sugerując, że, jeżeli oni nie wyrażają na to zgody, to nie ma podstaw ku temu, żeby ten mecz miał się nie odbyć w niedzielę 27 marca o godz. 12 w Bydgoszczy.

Dlaczego PZPN nie oznajmił zainteresowanym klubom, że to spotkanie nie odbędzie się w pierwotnym terminie, koniec i kropka? – Regulamin rozgrywek stanowi, jeżeli prośba o przełożenie meczu zostanie wystosowana dwa tygodnie przed meczem, to decyzję podejmuje PZPN i rywal nie ma nic do gadania. Jednak, jeżeli ta prośba jest wystosowana na kilka dni przed meczem, co w naszym przypadku jest zrozumiałe, gdyż jest to sytuacja losowa, w takim układzie przeciwnik musi wyrazić zgodę na przełożenie spotkania. Tak stanowią przepisy – mówi nam Sławomir Kłos, dyrektor akademii FASE.

Regulamin CLJ U-17

PZPN dał zielone światło na to, żeby ten mecz został przełożony. Rozmawialiśmy z wieloma osobami na ten temat, nawet sam wiceprezes PZPN ds. szkolenia Maciej Mateńko zainteresował się sytuacją, ale przepisy są jasne. W takim wypadku obie strony muszą zgodzić się na przełożenie spotkania. A od tamtego momentu Zawisza już nie był tak otwarty na rozmowy i dał znać PZPN-owi, że oni nie widzą przeszkód, żeby ten mecz odbył się w tę niedzielę – tłumaczy Kłos.

Pytanie nasuwa się jedno, dlaczego Zawisza nie wyraził chęci na rozegranie tego meczu w innym terminie? Chcieli zrobić na złość rywalom i wyczuli dobry moment na łatwe trzy punkty? – To nie jest tak, że my teraz chcemy robić na złość rywalowi, żeby nie przekładać meczu. Dla nas dużym problemem organizacyjnym jest rozgrywanie spotkań w środku tygodnia. Lech Poznań i Warta Poznań też chcieli przełożyć z nami mecz. My nie mamy chłopaków umieszczonych w internacie. Większość z nich nie jest z Bydgoszczy, co też wiąże się z tym, że trudno jest wszystkich zgrać na jedną konkretną datę i godzinę – tłumaczył nam przed meczem Maciej Megger, dyrektor ds. szkolenia Zawiszy Bydgoszcz.

– Nie ukrywam, że nie jesteśmy profesjonalną akademią. Nie mamy zawodników w klasach sportowych. Nasz trener nie jest zatrudniony na pełen etat, zatem ma też inną pracę. Nie mamy swoich obiektów i duży problem jest z wynajęciem boisk w Bydgoszczy w środku tygodnia. To wszystko wiążę się z problemami organizacyjnymi. Do tego niektórzy nasi zawodnicy z rocznika 2005 są już włączeni do III-ligowego zespołu. Dlatego też jesteśmy zależni od decyzji trenera pierwszej drużyny, Piotra Kołca, kogo będzie potrzebował na treningu i w kadrze meczowej na weekend – wyjaśnia Megger.

W pierwszym zapytaniu do PZPN-u o możliwość przełożenia meczu padła sugerowana data, kiedy będzie można rozegrać to spotkanie – 6 kwietnia. Zawisza odpowiedział, że nie odpowiada im ten termin, gdyż jest kłopot z tym, żeby wynająć sztuczne boisko w środku tygodnia w Bydgoszczy. A za wcześnie jest, żeby wchodzić na naturalną trawę. Jednak nie dyskutowali z FASE o tym, żeby znaleźć inną datę, tylko stanęło na tym, że 6 kwietnia odpada, a 27 marca mogą grać zgodnie z terminarzem. Klub ze Szczecina mocno dążył do tego, żeby znaleźć inny termin. Czasu do końca rozgrywek jest przecież sporo, bo mamy dopiero 4. serię gier, a cała runda ma ich 14. Ostatnia kolejka jest zaplanowana na 4 czerwca, więc spokojnie można było dojść do konsensusu.

Jakub Mrozik, trener grup dziecięcych i młodzieżowych w Zawiszy Bydgoszcz

Zwłaszcza, że FASE wychodziło z inicjatywą, żeby w tej rundzie dwa mecze odbyły się w Bydgoszczy. W jednym z nich ekipa ze Szczecina byłaby w roli gospodarza, czyli wynajęłaby boisko w stolicy województwa kujawsko-pomorskiego i poniosła koszty organizacji spotkania w CLJ. Co więcej, proponowali, żeby Zawisza ugościł ich jako gospodarz w weekend w rundzie rewanżowej, a oni zadbają o zorganizowanie meczu w środku tygodnia w terminie, który odpowiadałby drugiej stronie. Tym bardziej, że FASE już wstępnie rozmawiało z odpowiednimi ludźmi, którzy byliby chętni do tego, żeby wynająć boisko w Bydgoszczy na to starcie. Mimo tych wszystkich propozycji i wielu rozmów, Zawisza był nieugięty.

– My to widzieliśmy tak, że w FASE jest 17 zawodników na zwolnieniach lekarskich, ale do rozgrywek mają zgłoszonych 33 chłopaków. Czyli nie mają kim grać? Gdyby mieli zgłoszonych 20 zawodników do rozgrywek, a 17 było na zwolnieniach, wtedy PZPN od razu zainterweniowałby i z automatu przełożył ten mecz, tak, jak to robi w przypadku, gdy w drużynie są przypadki covidu. Czekaliśmy na ruch PZPN-u. Wystosowałem pismo do Związku, gdzie przedstawiłem nasze stanowisko i powody, dla których ma się odbyć ten mecz w pierwotnym terminie – podkreśla przedstawiciel Zawiszy.

Aczkolwiek FASE otwarcie komunikowało o tym Zawiszę i PZPN, że wśród 33 zawodników zgłoszonych w Extranecie są tacy, którzy już nie grają w ogóle w piłkę (czterech) i tacy, co występują na co dzień w CLJ U-15 (dwóch). Zatem ich kadra liczy 27 chłopaków, a z uwagi na epidemię choroby nie wygląda to już tak obiecująco, bo wypada 17 osób. Czy w 10-tkę można zagrać mecz? Można, i takie rzeczy dzieją się często na poziomie A-klasy czy B-klasy. Czy są podstawy ku temu, żeby się dogadać i zmienić termin? Są, bo czy w piłce młodzieżowej chodzi o to, żeby wygrywać mecze po nierównej walce lub doliczać sobie punkty za każdy walkower?

– Nie miałem nic przeciwko, żeby ten mecz przełożyć, co też powiedziałem dyrektorowi FASE podczas naszej pierwszej rozmowy. Na początku też dostaliśmy taki sygnał, że pojawił się covid u nich w drużynie, więc było dla nas zrozumiałe, że ten mecz zostanie przełożony przez PZPN. Jednak później dowiedziałem się, że to nie covid, a większość kadry ma ostre zapalenie płuc. Aczkolwiek zaznaczyłem, że ostateczną decyzję, co do tego, czy możemy zagrać to spotkanie w innym terminie, podejmą trenerzy po kontakcie ze sobą i wspólnym porozumieniu. Nasz trener, Artur Cielasiński podtrzymywał swoją decyzję o chęci rozegrania meczu, lecz ostatecznie mieli trenerzy ustalić tę kwestię miedzy sobą – stwierdza Maciej Megger.

– We wtorkowym mailu do Pana Meggera oraz PZPN zaznaczyłem, że mamy epidemię (epidemia – występowanie w określonym czasie i na określonym terenie przypadków zachorowań lub innych zjawisk związanych ze zdrowiem w liczbie większej niż oczekiwana) – kontruje Sławomir Kłos.

Jednak, czy Zawisza zachował się wzorowo według zasad fair play? Nie. Czy regulamin rozgrywek wymaga tego, żeby w takich sytuacjach zachowywać się wyrozumiale i fair wobec przeciwnika, żeby pójść mu na rękę, gdy nie jest w stanie zebrać ekipy na mecz? Też nie. Owszem, klub z Bydgoszczy nie zrobił nic nielegalnego. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że ich zachowanie i decyzja jest nieelegancka, samolubna. Tym bardziej, że często widywaliśmy w CLJ-kach wiele kapitalnych gestów fair play. Raz była taka sytuacja, że mecz został przełożony, gdyż dzień wcześniej zmarł ojciec trenera jednej z drużyn. Zespół przeciwny zgodził się na to, żeby to spotkanie rozegrać kiedy indziej. Sytuacja losowa, która spotkała się z dużym zrozumieniem z drugiej strony. Tutaj mamy plagę chorób, a przeciwnik i tak był nieugięty, żeby do tego starcia doszło w niedzielę.

Do tej pory w Centralnej Lidze Juniorów wszyscy sobie nawzajem pomagaliśmy. Gdy np. Lech Poznań prosił o przełożenie meczu, ponieważ ich trener czy zawodnicy w sporej liczbie pojechali na reprezentację młodzieżową, nigdy nie było problemu z tym, żeby przystać na ich prośbę. Po raz pierwszy spotkałem się z brakiem chęci pomocy z drugiej strony. Gdy kilku naszych zawodników wypada z gry, to zawsze spinamy się i gramy, tak, jak w spotkaniu z AP Reissa sprzed tygodnia. Tu jest zupełnie inna sytuacja, od początku tygodnia wiemy, że nie mamy kim grać. Nie byłoby całej sytuacji, gdyby przedstawiciele Zawiszy wykazali się odrobiną empatii. Zaproponowaliśmy nasz podwójny wyjazd do Bydgoszczy oraz organizację meczu. Byliśmy gotowi ponieść duże straty finansowe, aby nie narażać naszych zawodników. Niestety, chęć zdobycia łatwych trzech punktów przysłoniła szkolenie oraz zasadę fair play – podkreśla Sławomir Kłos.

– My nie chcemy walkowera dla FASE. Otwarcie mówimy, że chcemy zagrać ten mecz w pierwotnym terminie. Każdy w tej lidze zmaga się z problemami kadrowymi. Jakoś musimy sobie radzić. Tu nie chodzi o to, że interesują nas tylko trzy punkty, że za wszelką cenę musimy je mieć. Nadal mamy do czynienia ze sportową rywalizacją. Bo, co się stanie, jeżeli FASE przyjedzie do nas w okrojonym składzie i wygra? Dalej będzie dyskusja o tym, że Zawisza nie zgodził się na przełożenie spotkania?  – pytał w sobotę Megger.

Odpowiadamy panu Meggerowi: tak, dalej będzie trwała dyskusja o tym, że Zawisza nie zgodził się na przełożenie spotkania, bo wynik jest sprawą drugorzędną w piłce młodzieżowej. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie zawodników, a tu tego nie było widać. Fakt, FASE wygrało wczoraj ze Zawiszą 3:2 i to po golu w 90. minucie z rzutu karnego! Jednak, jakie to ma znaczenie, skoro narażali swoje zdrowie, żeby w nim zagrać? Chłopcy przyjechali do Bydgoszczy ze zgodami od rodziców, że grają na własną odpowiedzialność, bo powinni leżeć w łóżkach. W tygodniu w ogóle nie trenowali, a jeszcze dwa, trzy dni wcześniej mieli wysoką gorączkę… Ten mecz po prostu nie powinien się wczoraj odbyć. FASE wygrało? Okej, ale nie o to chodzi w piłce młodzieżowej. Co, jeśli okupią to zdrowiem i przewlekłymi powikłaniami? Czy taki jest koszt gry w Centralnej Lidze Juniorów? Czy taki jest cel szkolenia dzieci i młodzieży?

Sławomir Kłos, dyrektora akademii FASE Szczecin w niedzielę rano, zapytany, czy ten mecz się odbędzie, odpowiedział nam: – Ta epidemia dalej u nas trwa. Nie zdziwię się, jak po tym weekendzie kolejni się rozchorują. W sobotę przed samym wyjazdem do Bydgoszczy dowiedzieliśmy się o jeszcze jednym przypadku zachorowania naszego zawodnika. W 13-osobowej kadrze meczowej są chłopcy, którzy ostatnie dni leżeli w łóżkach z wysoką gorączką i nie byli w stanie normalnie funkcjonować. Wielu przeszło ostre zapalenie płuc, ani razu nie trenowali w tygodniu i od razu wejdą na dużą intensywność. Cały czas mam wątpliwości, czy jest to dobry pomysł, żeby wyszli na boisko w Bydgoszczy i rozegrali 90 minut. Od momentu, gdy Zawisza dał nam do zrozumienia, że chce rozegrać mecz za wszelką cenę, podjęliśmy dialog z zawodnikami oraz ich rodzicami. Jest to bardzo charakterna grupa chłopców i mimo, że każdy z nich ostatni tydzień spędził w łóżku… nie wyobrażali sobie oddać mecz walkowerem.

Na Twitterze o zawirowaniach wokół tego spotkania zrobiło się głośniej w sobotę, a burzliwe dyskusje trwają tam cały czas. Na tym portalu jeden z trenerów pracujący w bydgoskim klubie, Jakub Mrozik wysuwa ostre oskarżenia w stronę FASE, że podczas samego spotkania nie zachowywali się odpowiednio:

Trener FASE, Marek Safanów twierdzi, że to nieprawda, a Jakub Mrozik wysyła fragment nagrania z meczu. Czy faktycznie słychać tam „nasza piłka, zabij”? Czy raczej „nasza piłka, Capi”? Capi to Aleks Capar, zawodnik FASE:

Z innej strony patrząc na tę sprawę, dziwne jest to, że w takiej sytuacji PZPN ma związane ręce i nie może wymusić na Zawiszy zmiany terminu meczu, ponieważ… tak stanowi regulamin rozgrywek. Jednak najbardziej absurdalne w tym jest to, że, gdyby ci chłopcy byli chorzy na covid, wtedy PZPN nie musiałby się pytać strony przeciwnej o zgodę na przełożenie meczu. Po prostu go przekłada. Aha, czyli covid tak, ale już zapalenie płuc, grypa i inne choroby, nie? Że, co? Jeśli zawodnicy mają koronawirusa to nie mogą przyjechać na mecz, bo mogą zarazić przeciwników. Jednak, gdy są chorzy na coś innego to już mogą? I muszą narażać swoje zdrowie i rywali, żeby nie dostać walkowera? Co to jest za pokrętna logika?

– Mamy sytuację, gdzie jedna strona chce grać, a druga nie. Oba podmioty nie mogą dojść do porozumienia. Tu PZPN powinien wkroczyć i rozwiązać to nieporozumienie. Też inaczej byśmy do tego podeszli, gdyby PZPN wystosował do nas prośbę, żebyśmy zgodzili się na przełożenie meczu, bo jest taka sytuacja, a nie inna. Tutaj poszedł komunikat w świat, że jak się dogadamy, to możemy zagrać w innym terminie. Może w przyszłości warto byłoby się zastanowić nad tym, żeby w takich sytuacjach decyzję podejmował PZPN? – zastanawia się dyrektor ds. szkolenia Zawiszy.

Kto tworzył ten regulamin? Może ta absurdalna sytuacja da trochę do myślenia też tym, którzy odpowiadają za Centralną Ligę Juniorów. Bo nie może być tak, że raz PZPN decyduje o tym, że mecz się nie odbywa z powodu choroby w pierwotnym terminie, a innym razem już nie i decyzję pozostawia w rękach drużyn. Kluby same mogą się w tym pogubić. Dlatego wypadałoby coś z tym zrobić, żeby w przyszłości nie dochodziło do takich sytuacji.

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix oraz Twitter