CLJ-ka od środka: „Pracujemy z pokorą na przyszłych zawodników Ekstraklasy”

AP Reissa to wielki projekt, który zrzesza ponad 10 tysięcy  młodych zawodników z kilkudziesięciu ośrodków w Wielkopolsce i pobliskich województwach. Od kilku lat regularnie oglądamy ich dwie drużyny na poziomie CLJ – U-15 i U-17. Jaki mają pomysł na rozwój zawodników? Dlaczego żaden z ich wychowanków nie występuje regularnie w Ekstraklasie? Czy to się zmieni? Rozmawiamy z Thomasem Rozworskim, trenerem drużyny U-17 a zarazem koordynatorem ds. szkolenia APR PRO Opalenica.

CLJ-ka od środka: „Pracujemy z pokorą na przyszłych zawodników Ekstraklasy”

Jak na ten moment ocenia pan rundę wiosenną w wykonaniu swojej drużyny w CLJ U-17? Po 9. kolejkach macie na swoim koncie 5 punktów i znajdujecie się w strefie spadkowej, choć wasza strata do bezpiecznej lokaty to tylko jeden punkt. 

– Do końca sezonu zostało pięć kolejek. Każdy następny mecz będzie i jest dla nas najważniejszy. Nie jesteśmy największą marką w lidze i musimy się mierzyć z tym, że widmo spadku będzie do nas często zaglądać. Na poziomie CLJ U-17 rywalizujemy nieprzerwanie od kilku rund, było wiele trudnych momentów, ale zawsze potrafiliśmy wyjść na prostą i utrzymać się na tym poziomie rozgrywkowym. Aczkolwiek, jeśli chodzi o mnie, to muszę przyznać, że jest to jeden z najtrudniejszych momentów w mojej trenerskiej przygodzie z piłką. Kiedy nie udowodnić, że jest się coś wart, jak nie teraz? Walczymy!

Z czego wynika tak mizerny dorobek punktowy na waszym koncie? Zdarzało się w poprzednich rundach, że oglądaliśmy „Reissów” w górnej części tabeli CLJ, a teraz daleko wam do czołówki ligi.

– Tak, przecież minioną rundę zaczęliśmy od trzech zwycięstw i remisu, i po czterech kolejkach zajmowaliśmy pierwszą pozycję w tabeli. Dlaczego mamy teraz tak mało punktów? W piłce młodzieżowej różne rzeczy się dzieją i wiele czynników ma wpływ na wyniki. Jeśli ktoś ogląda nasze mecze to widzi, że one nie są do jednej bramki. Brakuje nam czasem szczęścia i skuteczności. Czekam na moment przełomowy, gdzie się przełamiemy i złapiemy serię zwycięstw. Nauczony doświadczeniem z poprzednich lat, wiem, że może taki moment nastąpić. Rocznik 2004 rozpoczął rundę CLJ U-17 od czterech porażek z rzędu, gdzie nie zdobył nawet bramki, a ostatecznie utrzymał się w lidze. Z kolei wtedy spadła Arka Gdynia, która na półmetku rozgrywek zajmowała drugie miejsce. Nasza obecna sytuacja jest nieciekawa, ale nie jesteśmy w niej sami, Żaki Szczecin i FASE mają od nas tylko jeden punkt więcej, a Zawisza Bydgoszcz zaledwie jedno oczko mniej. Boisko zweryfikuje. Cztery zespoły walczą o dwa miejsca gwarantujące utrzymanie. Jedno jest pewne – nudy nie będzie.

CLJ-ka jest nieprzewidywalną ligą?

– Nauczony doświadczeniem pracy z juniorami, mogę powiedzieć, że wpływ na wyniki ma wiele aspektów. Poziom drużyn jest na tyle wysoki i wyrównywany, że detale decydują o tym, kto wygrywa mecz. Nie możemy narzekać na sędziów, czy na to, że byliśmy lepszym zespołem w spotkaniu, a mimo to przegraliśmy. Gdy masz na swoim koncie tylko pięć punktów po dziewięciu kolejkach to nie masz prawa głosu. Trzeba zacisnąć zęby i iść dalej.

Czy wasz styl jest taki sam, jak w poprzedniej rundzie? Coś się zmieniło? Gdzie należy szukać przyczyn słabszej postawy?

– Trochę odważniej zaczęliśmy grać, choć nie przekłada się to na razie na wyniki. Na boisku ustawiamy się wysoko, gramy proaktywnie, nie bronimy się całą drużyną. Cieszy mnie to, że chłopcy rozwijają się indywidualnie, co widoczne jest gołym okiem. Do tego inne kluby są zainteresowane naszymi podopiecznymi, co też nas raduje. Jeśli chodzi o ten zespół, który składa się z roczników 2005 i 2006 to muszę powiedzieć, że przed sezonem oddaliśmy kilku zawodników do akademii ekstraklasowych, którzy świetnie sobie radzą w Legii Warszawa, Zagłębiu Lubin czy Śląsku Wrocław. To jest wynik naszej pracy. Czy teraz jest ciężka sytuacja lidze? Tak, ale dla nas najważniejszy jest rozwój indywidualny tych chłopaków.

Mimo słabszych wyników widzi pan progres swoich zawodników? Rozwijają się odpowiednio, czy możemy mówić o pewnym zastoju?

– Tak, widzę ich rozwój indywidualny w poszczególnych zachowaniach na boisku. Nie mamy za wiele punktów, ale to nie oznacza, że oni się nie rozwijają. Chcielibyśmy ich mieć więcej, ale jest, jak jest. Walczymy o swoje, jest to też ciekawe doświadczenie dla nich, z którego mogą wiele wyciągnąć w przyszłości. Ważne jest dla nas to, że gramy coraz odważniej, atakujemy, stosujemy wysoki pressing. To jest cenna nauka dla naszych zawodników i sprawdzenie się na tle najlepszych drużyn i rówieśników w kraju.

Teraz cel jest tylko jeden – utrzymanie się w lidze za wszelką cenę?

– (śmiech) Gdy masz na swoim koncie pięć punktów na tym etapie rozgrywek to dziwne, żeby cel był inny. Aczkolwiek naszym celem nadrzędnym jest promocja naszych zawodników. Zdajemy sobie sprawę z tego, że po tym sezonie sporo chłopaków od nas odejdzie. I my im to ułatwiamy. Owszem, chcemy dalej być w CLJ, bo jest to świetne okno wystawowe, z którego będzie mógł skorzystać kolejny rocznik. Obecnie naszym najważniejszym celem jest najbliższym mecz z FASE, później Warta Poznań itd. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość.

Czego się pan nauczył jako trener, dzięki Centralnej Lidze Juniorów?

– Otoczka tych rozgrywek sama w sobie wiele uczy. Bo poziom CLJ-ki jest naprawdę wysoki. Ta liga nauczyła mnie pokory, ale w takim sensie, że dwa, trzy dobre mecze nie świadczą o tym, że zawodnik się rozwinął. To może być zgubne, co pokazuje nasz przykład. W pierwszej rundzie mieliśmy świetny start i wydawało się, że jesteśmy mocni i powalczymy o czołowe miejsca w tabeli, a finalnie mieliśmy tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. CLJ-ka rozwija trenera też pod takim kątem, że co tydzień mierzy się z drużynami, które prezentują inny styl i musi w praktyce zastosować narzędzia, którymi wyeliminuje mocne strony rywala.

Niech pan wyjaśni, na jakiej zasadzie funkcjonuje AP Reissa w CLJ? Zawodnicy z jakich waszych ośrodków występują w tych rozgrywkach?

– Jestem koordynatorem ds. szkolenia APR PRO w Opalenicy i ten projekt jest skierowany dla najzdolniejszych zawodników z struktur naszej akademii, ale nie tylko. Trzy drogi prowadzą do naszych zespołów w CLJ. Pierwsza to kadry reprezentacyjne oddziałów AP Reissa, które cały czas monitorujemy. Druga – testy w SMS-ie, gdzie w tym roku powstaną klasy sportowe w liceach. Trzecia – skauting zewnętrzny, gdzie rozwijamy zawodników z innych klubów. W przyszłym roku planujemy opiekować się setką zawodników od U-15 do U-17 w naszym ośrodku w Opalenicy. Jesteśmy też przygotowani na ewentualność spadku z CLJ U-15 czy U-17. Nie podkulimy ogona, a będziemy w takiej sytuacji walczyć o szybki powrót. Nasza akademia wraz we współpracy z gminą Opalenica remontuje bursę przy szkole. Warunki mamy topowe do rozwoju, dzięki naszej gminie i hotelowi Remes.

Mówi pan o trzech drogach do APR PRO, a jak wyglądają proporcje w waszych drużynach? One opierają się głównie o zawodników z struktur AP Reissa?

– W roczniku 2007 wygląda to tak, że połowa zawodników jest z naszych struktur, a druga część z zewnątrz. Naszym celem długofalowym jest to, żeby te proporcje prezentowały się w stosunku 60 do 40 na korzyść chłopaków z drabinki szkoleniowej AP Reissa. Z jakich ośrodków są nasi podopieczni? Różnych, nie jestem w stanie na szybko wymienić wszystkich m.in. Jarocin, Konin, Ślesin.

Czyli w  CLJ-kach nie grają tylko zawodnicy, którzy przeszli całą drabinkę szkoleniową AP Reissa? Dlaczego? Macie kilkadziesiąt ośrodków i nie jesteście w stanie wyselekcjonować dwudziestu chłopaków do jednej drużyny w danym roczniku, żeby mogli rywalizować na poziomie centralnym? Dlaczego posiłkujecie się dodatkowymi transferami, mając tak rozbudowaną sieć wewnętrznego skautingu?

– CLJ-ka to najwyższy poziom w Polsce – młodzieżowa Ekstraklasa. Sięgamy po nowych zawodników. Dlaczego mamy tego nie robić, gdy są lepsi od tych z naszych struktur? Trafiają też do nas chłopcy, którzy byli odrzuceni przez większe akademie w wyniku selekcji, a u nas się odbudowali i poszli dalej w świat. Nie jesteśmy pierwszym wyborem dla zawodników, jeśli chodzi o Poznań. Aczkolwiek myślę, że wielu rodziców bierze pod uwagę AP Reissa w kontekście przyszłości swoich synów. Nie zamykamy się tylko na chłopców z naszych struktur. Chcemy dawać też innym szanse. Aczkolwiek nie ukrywamy, że chcielibyśmy, żeby w naszych drużynach było więcej zawodników z AP Reissa aniżeli z ośrodków zewnętrznych.

W kilku wywiadach powtarza pan ciągle jedno zdanie: „zapewniamy zawodnikom idealne warunki do rozwoju”. Niech pan rozwinie tę myśl. Jakie są to warunki?

– Staramy się zapewniać naszym podopiecznym bardzo dobre warunki do rozwoju. Jeżeli chodzi o infrastrukturę to korzystamy z boisk, które należą do hotelu Remes w Opalenicy. Świetna sprawa, bo mamy do dyspozycji nawierzchnię trawiastą, na której możemy pracować przez większość roku, wyłączając zimę. Plany naszych zajęć są ułożone pod zawodników. Trenujemy osiem razy w tygodniu, w tym są też treningi ze specjalistami z różnych dziedzin. Bursa jest w remoncie. Staramy się, jak możemy, żeby te warunki bytowe też były na jak najwyższym poziomie. Bardzo ważna jest dla indywidualizacja i wszechstronny rozwój, na co stawiamy w naszej codziennej pracy.

Słyszę, że wiele się zmieniło od mojej ostatniej rozmowy z trenerem Maciejem Palką, która miała miejsce ponad dwa lata temu, wtedy trenowaliście w Poznaniu na obiektach MOSiR-u. Mocno się rozwinęliście przez ten czas. Jakie są wasze dalsze plany? Dotarliście do punktu docelowego? Czy jeszcze coś chcecie usprawnić?

– Dwa lata temu zupełnie inaczej wyglądałaby nasza rozmowa, bo nie zakładałbym, że dojdziemy do tego miejsca, w którym jesteśmy. My planujemy każdy sezon osobno. Do momentu, gdy nie wiemy, czy dalej będziemy mieć Centralną Ligę Juniorów, nie podejmujemy dalszych działań. To jest żywy organizm, który funkcjonuje. Pracujemy dalej, gdzie wisi poprzeczka naszego rozwoju? Nie odpowiem panu na to pytanie. Staramy się dalej rozwijać, rozszerzać nasze struktury, dołączamy kolejne drużyny. Mamy drużynę juniora starszego i seniorów w V lidze. Idziemy do przodu.

Czy drużyna seniorska jest dla was ważna? Chcecie ją zasilać swoimi wychowankami i brnąć w górę? Czy wasz plan, który usłyszałem dwa lata temu się nie zmienił i dalej chcecie promować swoich zawodników do akademii ekstraklasowych?

– Realizujemy ten plan cały czas. Jeżeli chodzi o seniorów to jest alternatywa dla chłopaków, po których nie zgłoszą się akademie ekstraklasowe. Zawodnik, który skończy drabinkę szkoleniową w AP Reissa ma miejsce do gry w seniorach. Zespół dobrze się spisuje w V lidze. Trener Maciej Palka robi tam bardzo dobrą robotę. Aczkolwiek naszym głównym celem jest to, żeby nasi zawodnicy trafiali do ekstraklasowych akademii. Szkolimy po to, żeby móc później oglądać swoich podopiecznych na poziomie Ekstraklasy.

Dlaczego żaden z wychowanków AP Reissa nie występuje regularnie w Ekstraklasie? Jedynie Daniel Dudziński sporadycznie pojawia się na boisku w barwach Zagłębia Lubin.

– Cieszymy się, że Daniel Dudziński zadebiutował w Ekstraklasie, rozwija się i walczy o skład, a kilka lat wcześniej spędził sporo czasu w szeregach naszej akademii. Dlaczego nie ma wychowanków AP Reissa w Ekstraklasie? Zauważmy, że najstarsi chłopcy, którzy grali w CLJ U-17 u trenera Macieja Palki mają teraz 20 lat. Trudno wyciągać z tego jakiekolwiek wnioski. Owszem, szkółka działa na rynku nie od wczoraj, ale nie ma stażu 20-30 lat. Spokojnie czekamy na efekty. Z pokorą pracujemy na przyszłych zawodników Ekstraklasy.

Jest pan przekonany o tym, że wasza systemowa praca przyniesie efekty i w niedalekiej przyszłości będziemy oglądać częściej waszych wychowanków w Ekstraklasie?

– Głęboko w to wierzymy. Czy to się wydarzy? Oby tak się stało. Mamy utalentowanych zawodników w każdym roczniku. Wielu z nich trafiło już do akademii ekstraklasowych i mamy nadzieję, że ich rozwój będzie na tyle efektywny, że zobaczymy ich w Ekstraklasie. Staramy się, jak możemy. Robimy wszystko, żeby tak się stało.

Rola Piotra Reissa w drużynach CLJ, jaka ona jest? Możemy go zobaczyć na treningach, meczach, spotkaniach z zespołem? Czy jest tylko patronem?

– Coraz rzadziej uczestniczy w życiu drużyn CLJ-ki, ale zawsze jest mile widziany przez chłopaków. Zawodnicy czują do niego wielki respekt. Czasem pojawi się na treningu czy meczu. Piotr Reiss jest naszym patronem i cieszymy się z każdego spotkania i każdej rozmowy.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Akademia Reissa/Facebook