Pierwszy trener: Janusz Nojszewski

W tym tygodniu zwycięzcy XXII edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” spotkali się z kadrowiczami oraz obejrzeli z trybun mecz Polski z Holandią. Jak to się ma do Janusza Nojszewskiego? Otóż osiem lat temu pomocnik Korony Kielce został… królem strzelców finałów ogólnopolskich.

Pierwszy trener: Janusz Nojszewski

Nojszewski wziął udział w XIV edycji Turnieju. Na Stadionie Narodowym w kategorii U-12 po tytuł sięgnęli chłopcy z Małopolski (najlepszym zawodnikiem rozgrywek wybrano Wiktora Szywacza, obecnie piłkarza Wisły Kraków), natomiast drużyna złożona z zawodników z województwa mazowieckiego uplasowała się na 11. miejscu.

– Znam go od dzieciaka. Swoją przygodę z piłką rozpoczął w Dąbrówce Mińsk Mazowiecki, a następnie trafił do miejscowego MOSiR-u – mówi nam Robert Stelmach, jeden z pierwszych szkoleniowców Janusza Nojszewskiego.

Wiemy już, że od małego się wyróżniał, ale co należało do jego największych atutów? – Był wiodącym zawodnikiem w swojej drużynie. Tak było kiedyś i myślę, że do tej pory jego największym atutem jest gra 1v1, przebojowość i swoboda działań w ataku. Janusz szybko trafił do starszego rocznika, czyli 2002. W tej grupie byli m.in. Kuba Wąsowski, który dzisiaj gra w Ślęzy Wrocław czy Mateusz Pędowski, który aktualnie jest piłkarzem IV-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki – odpowiada Stelmach.

Czy przebojowość na boisku wiązała się z… przebojowością poza nim? – Przebojowy na boisku, ale poza nim był raczej wyciszonym i skromnym chłopakiem. Nie był duszą towarzystwa. Nie było z nim nigdy żadnych problemów wychowawczych, w szkole też się dobrze uczył – tłumaczy Robert Stelmach.

„Obecność rodziców na treningach i meczach jest wyrazem okazywania zainteresowania rozwojem piłkarskim dziecka” – taki post wrzuciliśmy w czwartek na naszego Facebooka. Pomocnik Korony Kielce z pewnością mógł liczyć na wsparcie najbliższych. – Rodzice interesowali się jego karierą, zarówno mama, jak i tata przychodzili na treningi, spotkania ligowe czy turnieje, wspierali go. Zresztą, dalej tak jest – dowiadujemy się od jego byłego trenera.

Jako 16-latek zadebiutował w seniorach. Oczywiście fizycznie odstawał, ponieważ warunki fizyczne nigdy nie były jego mocną stroną, natomiast nadrabiał innymi aspektami. W zeszłym roku przeniósł się z Mazovii Mińsk Mazowiecki do I-ligowej wówczas Korony Kielce i od razu wystąpił w trzech pierwszych spotkaniach sezonu 2021/22. Później usiadł na ławce rezerwowych, więc w rundzie jesiennej spędził na boisku zaledwie kilkadziesiąt minut, a następnie wypadł z gry na kilka miesięcy przez dwa urazy – w różnych stopach doznał złamania piątej kości śródstopia.

„Koroniarze” wywalczyli awans, a Janusz Nojszewski zadebiutował w Ekstraklasie w 6. kolejce w meczu z Wisłą Płock. Następnie zagrał jeszcze dziesięć minut z Miedzią Legnica i teraz czeka na kolejną szansę od Leszka Ojrzyńskiego. „Ostatnio na treningach dobrze się czuję. Rozmawiałem z trenerem. Liczyłem na to, że wejdę, ponieważ dostawałem sygnały ku temu. Latem był temat wypożyczenia, jednak zostałem tu, ciężko pracuję i dostaję minuty w Ekstraklasie” – powiedział zawodnik z rozmowie z cksport.pl.

– Potencjał miał, wierzyłem w to, że zagra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Pozostawała kwestia szczęścia, bo z tym różnie bywa. W poprzednim sezonie złapał jedną kontuzję po drugiej, to był z pewnością trudny czas dla tak młodego zawodnika, natomiast potrafił się odbudować i wrócić. Jak rozmawiamy w piątek, to w poniedziałek był u mnie. Mamy ze sobą stały kontakt – kończy Robert Stelmach.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix