Jest tylko o dwa lata starszy od syna Lukasa Podolskiego, mistrza świata, który jest jednocześnie jego kolegą z zespołu. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zadebiutował w przededniu swoich. 16. urodzin, a kilka lat wcześniej chcieli mu podziękować już po… pierwszych treningach.

Pierwszy trener: Krzysztof Kolanko

Poznajcie historię Krzysztofa Kolanko.

Niewiele jest ośrodków szkolenia dzieci i młodzieży w Polsce, które w ostatnich latach rozwinęły się tak bardzo, jak krośnieński Beniaminek. Nie tak dawno Grzegorz Raus i spółka cieszyli się, gdy ich wychowanek trafił do jakiejś topowej akademii czy zagrał w młodzieżowych reprezentacjach. Teraz nie ma osoby w naszym kraju, która interesowała się szkoleniem i nie wiedziałaby o istnieniu tej szkółki, bo są topową siłą na Podkarpaciu.

I w tymże Beniaminku Krosno swoją przygodę z piłką rozpoczął Kolanko. – Jego pierwszym trenerem był Marek Adamiak. Nie pamiętam, ile miał dokładnie lat, gdy do nas trafił. To była ciekawa historia, bo jak przyszedł do Marka na pierwszy trening rocznika 2006 na hali w Korczynie, to Marek zawsze wspomina, że przyszedł bez odpowiedniego obuwia, a konkretnie w butach… zimowych, bo to zima była. Miał buty do połowy piszczela i nie bardzo umiał biegać. Po dwóch tygodniach Marek stwierdził, że nie wytrzyma z nim i nie tędy droga, ale nie mógł złapać jego mamy, żeby jej powiedzieć, że z syna raczej nie będzie piłkarza. Aż w końcu przyszedł jakiś turniej i Krzysiu Kolanko był naszym najlepszym zawodnikiem. Niewiele brakowało, a Marek by mu podziękował, a chłopak nagle po dwóch tygodniach odpalił i został. Od tego momentu ruszył z naprawdę grubej rury – mówi nam Kamil Chmielowski, jeden jego z byłych szkoleniowców.

Zawodnik Górnika Zabrze może być dozgonnie wdzięczny swojej mamie. – Rodzice wychowali go na dobrego i inteligentnego człowieka, bo Krzysiu jak na swój wiek był mega mądrym dzieckiem. Był inteligentny i charakterny nie tylko na boisku, ale również poza nim. Z tego, co pamiętam, jego rodzice byli dentystami, bardzo mili do współpracy ludzie. Uważam, że mieli duży wpływ na Krzysia – tłumaczy Chmielowski.

Kolanko był nie tylko inteligentnym i charakternym zawodnikiem. Wyróżniał się też… wzrostem. – Zawsze był najmniejszy i nic się nie zmieniło. Był tak charakterny i pracowity, że ten wzrost nigdy mu nie przeszkadzał, a jedynie chyba pomagał, bo miał taką specyficzną technikę prowadzenia piłki, a wręcz „podskakiwania” jej, że musiał sobie to wypracować – wyjaśnia szkoleniowiec, który najdłużej pracował z nim w Krośnie.

16-latkowi nie można było odmówić też pracowitości. – Zaangażowanie i podejście tego chłopaka do treningów to był kosmos. Jak ktoś mówi, że samym charakterem i ciężką pracą można zajść daleko, to on był tego najlepszym przykładem. Dawał z siebie na zajęciach 120%, a jak wszyscy szli do domu, to on jeszcze pożyczał ode mnie stożki, siedział po ciemku i dalej trenował. To był fajny sygnał, że z tego chłopaka może coś być – uważa Kamil Chmielowski.

W roczniku 2006 w Beniaminku Krosno był Krzysztof Kolanko i… reszta? Otóż nie. Byli chłopcy z lepszą kontrolą piłki, byli z lepszymi warunkami fizycznym, natomiast bardziej pracowitego od niego nie było. – W młodszych kategoriach wiekowych mogli rywalizować z każdą akademią w kraju. Prowadziłem Krzysia w piłce dziewięciosobowej, a następnie przeszliśmy na pełnowymiarowe boiska. W roczniku 2006 było kilka ciekawych nazwisk, chociażby Emanuel Gibała, który dzisiaj jest w Akademii Rakowa Częstochowa czy Antek Aszklar w Akademii Korony Kielce. Robił zdecydowanie więcej niż inni. To była bardzo fajna grupa, z odpowiednimi warunkami do rozwoju. Tę drużynę stworzył Marek Adamiak i nauczył ich grać w piłkę, więc jest też jego duża zasługa w tym, że ci chłopcy grają teraz w takich klubach – podkreśla Chmielowski.

Antoni Kozubal (Lech Poznań II), Kacper Bieszczad (Zagłębie Lubin), Karol Knap (Cracovia), Przemysław Sajdak (Skra Częstochowie) czy Krzysztof Kolanko (Górnik Zabrze) – kto w Krośnie miał największy talent i potencjał na grę? – Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale z pewnością Krzysiu jest w czołówce najzdolniejszych wychowanków Beniaminka. To nie był chłopak, który dostał dar od Boga, tylko na wszystko sobie sam zapracował. My jednie go nie zepsuliśmy – odpowiada skromnie Kamil Chmielowski.

Z Podkarpacia trafił na Górny Śląsk, do Zabrza. Jak Kolanko trafił do Akademii Górnika? – Na pewno Łukasz Milik o niego zabiegał. Pamiętam, że mocno „pracowali” na niego – na jednym czy drugim turnieju trenerzy rozmawiali z jego rodzicami, przekonywali do przejścia do Zabrza – wspomina jeden z jego pierwszych szkoleniowców.

Połowa marca, rok 2022. Kolanko zdobył jedną z bramek w starciu z Miedzą Legnicą w rozgrywkach juniorów młodszych, bo tam wówczas regularnie występował. Pod koniec sezonu zadebiutował w III-ligowych rezerwach Górnika oraz w Centralnej Lidze Juniorów U-18. Co więcej, otrzymał informację, że latem uda się na obóz z pierwszym zespołem.

Końcówka lipca, rok 2022. Kolanko zmienia na boisku Bartosza Nowaka i rozgrywa swój premierowy mecz na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. To był debiut inny niż wszystkie, bo uważa się, że… dla takich zawodników nie ma miejsca w Ekstraklasie. Przecież jest zbyt młody i zbyt niski, nie poradzi sobie z większymi rywalami. Co na to sam zawodnik? – Uważam, że jestem gotowy na grę w Ekstraklasie. Oczywiście fizycznie jeszcze odstaję, ale ciężko pracuję na każdym treningu. Tak powinno być, że dajemy z siebie wszystko, zarówno na boisku, podczas meczów i treningów, jak i poza nim, by wykonać swoją pracę – powiedział w rozmowie z „Łączy Nas Piłka” 16-latek.

– Czy uważam, że już teraz jest gotowy na grę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym? Po tych wejściach, co miał, to trochę się broni. To jeszcze młody chłopak, ale na kogo mamy stawiać, jak nie na młodzież? – kończy Chmielowski.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix