Pierwszy trener: Bartłomiej Barański

Regularna gra w topowej polskiej akademii czy treningi z pierwszym zespołem oraz powolne aklimatyzowanie się w piłce seniorskiej na zapleczu Ekstraklasy? Bartłomiej Barański wybrał drugą opcję i latem został piłkarzem I-ligowego Ruchu Chorzów. Co to za chłopak? Jak wyglądały jego początki przygody z piłką?

Pierwszy trener: Bartłomiej Barański

Myśląc o topowym polskim ośrodku szkolenia, mieliśmy na myśli Akademię Lecha Poznań, do której 16-latek trafił z GKS-u Katowice. Zanim to nastąpiło, przez kilka lat reprezentował barwy klubu z Bukowej. – Bartek od początku przejawiał wysokie predyspozycje do gry w piłkę nożną. Wyróżniał się na tle rówieśników z innych drużyn, my natomiast mieliśmy wówczas tak silną grupę, że był w niej jednym z kilkunastu rozpoczynających swoją przygodę z futbolem chłopców. Jak większość dzieci zaczynających swoją przygodę z piłką, bardzo chciał zdobywać bramki. Różnica względem innych była taka, że jemu to dobrze wychodziło – mówi nam Marek Oględziński, pierwszy szkoleniowiec Barańskiego.

Czym się wyróżniał na boisku? Co go cechowało? – Zdolnościami, którymi Bartek wyróżniał się na pierwszych zajęciach, były szybkość i zwinność, czyli jedne z kluczowych zdolności motorycznych predysponujących do gry w piłkę nożną. Jako dziecko Bartek był sprawny ruchowo oraz szybko uczył się nowych umiejętności. Adekwatnie do swojego wieku też rozumiał grę. Moim zdaniem, największym jego atutem była radość z tego, co robi oraz chęć wygrywania. Nie miał szczególnych uwarunkowań, które ułatwiałyby lub utrudniałyby mu trening i współzawodnictwo z rówieśnikami. Cechowała go bardzo dobra sprawność ogólna – uważa Oględziński.

Dość często zwracamy na to uwagę, natomiast prawda jest taka, że jeżeli młody zawodnik może liczyć na prawdziwe wsparcie od swoich bliskich, to już ma ogromną przewagę nad rówieśnikami, którzy nie mają tego szczęścia. – W normalnych uwarunkowaniach zawsze na dziecko największy wpływ mają rodzice i w przypadku Bartka również tak było. Byli mocno zaangażowani w rozwój syna, ale także całego zespołu, zawsze można było liczyć na ich wsparcie oraz pomoc, jeżeli była taka potrzeba. Zaangażowanie państwach Barańskich nie ograniczało się jedynie do obecności na wszystkich meczach czy turniejach. Tata Bartka jest byłym sportowcem, trenował zapasy i wiele kwestii związanych z uprawianiem sportu przez młodych ludzi bardzo dobrze rozumiał – podkreśla Marek Oględziński.

Bartłomiej Barański w dzieciństwie należał do liderów zespołu, aczkolwiek to absolutnie nie oznacza, że z ciekawych zawodników w roczniku 2006 w GKS-ie Katowice był tylko on. – Bartek był jednym z najzdolniejszych zawodników tamtego zespołu, a to była naprawdę silna grupa. Wraz z nim trenowali, chociażby młodzieżowi reprezentanci Polski – Dominik Szala (obecnie Górnik Zabrze), Szymon Kawała (Wisła Kraków) czy Mateusz Pruchniewski, który aktualnie gra w Lechu Poznań. W tej drużynie byli też chłopcy, którzy później z powodzeniem rywalizowali w Centralnej Lidze Juniorów U-15, a obecnie zajmują 1. lokatę w lidze wojewódzkiej rozgrywek juniorów młodszych. Myślę o: Mateuszowi Adamczykowi, Kamilu Kołaczu, Kacprze Wojtasie, Pawle Oględzińskim. Ostatni z wymienionych chłopców był powodem, dla którego przejąłem tę grupę. Chciałem spędzać więcej czasu z synem, a że obowiązki zawodowe mi na to nie pozwalały, w porozumieniu z władzami klubu postanowiliśmy, że poprowadzę grupę naborową roczników 2006-2007. Prowadziłem tę drużynę przez trzy lata i uznałem, że dla dobrych wszystkich, ale przede wszystkim zawodników należy ten etap zakończyć. Jako dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego oraz wiceprezes Akademii ds. szkolenia miałem mnóstwo obowiązków na głowie. W szczególności, że obie organizacje były dopiero na etapie budowania – wspomina były szkoleniowiec tego rocznika.

Młody napastnik spędził w Akademii GKS-u Katowice kilka lat, a następnie przeniósł się do Lecha Poznań. Co było powodem takiej decyzji? Dlaczego nie zdecydował się zostać dłużej na Śląsku? – Sam zawodnik, jak i jego rodzice w pewnym momencie uznali, że chcą spróbować w innym, w ich ocenie bardziej wymagającym środowisku. Jeżeli akademia takiej rangi, jaką ma Lech Poznań, jest zdeterminowana, żeby pozyskać młodego zawodnika i sam zawodnik jest zdecydowany podjąć wyzwanie, to jego macierzysty klub nie ma możliwości zatrzymania go u siebie. Można jedynie rozmawiać i argumentować na korzyść innej ścieżki rozwoju młodego piłkarza niż tej wiodącej przez największe ośrodki w kraju. Nikt nie jest w stanie określić, która droga dla danego zawodnika będzie najlepsza. Przykładów na różne drogi prowadzące do profesjonalnej piłki jest naprawdę sporo. U nas takimi przykładami są Patryk Szwedzik oraz Alan Bród, którzy trafili do profesjonalnej piłki z naszej akademii. Wierzę, że w przyszłości będą kolejni. Reasumując, zawsze to zawodnik i jego opiekunowie podejmują decyzję o obranej ścieżce rozwoju, a zbyt silne przekonywanie do wizji rozwoju nakreślonej przez klub często jest źle odbierane oraz wiąże się z odpowiedzialnością, również za ewentualne przyszłe niepowodzenia – zwraca uwagę Oględziński.

Nastolatek w „Kolejorzu” występował w najstarszych zespołach młodzieżowych, a na powyższym nagraniu możemy zobaczyć fenomenalną bramkę, którą zdobył w spotkaniu juniorów młodszych. Będąc już w stolicy Wielkopolski, kusiła go Warta Poznań, jednakże Barański w letnim okienku transferowym zdecydował się wrócić na Górny Śląsk i zostać piłkarzem I-ligowego Ruchu. „Zdaję sobie sprawę, że wchodzę w wymagające środowisko, które będzie przede mną stawiać duże wyzwania, bo to jest piłka seniorska, a ja jestem bardzo młody. Ale jestem nastawiony na ciężką pracę i wierzę, że tym wyzwaniom sprostam. Cieszę się też, że będę mógł uczyć się od dużo bardziej doświadczonych kolegów z drużyny oraz profesjonalnej kadry trenerskiej” – oświadczył za pośrednictwem oficjalnej strony zawodnik.

Wczoraj opublikowaliśmy zestawienie najmłodszych debiutantów I ligi, w którym Bartłomiej Barański znalazł się na 6. miejscu, ustępując tylko: Jakubowi Świątkowi, Igorowi Maślance, Janie Biegańskiemu, Kacprze Sadłocha oraz Bartoszu Bajorkowi. 16-latek zadebiutował w pierwszym zespole chorzowskiego klubu w pucharowym starciu ze Zniczem, a w lidze zagrał na razie kilka minut z ŁKS-em Łódź oraz Podbeskidziem Bielsko-Biała. Co młody napastnik musi jeszcze poprawić w swojej grze? – Nie jestem w stanie precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dawno nie widziałem Bartka w meczu czy treningu. Uwzględniając, że ma dopiero 16 lat, uważam, że powinien jeszcze mocno popracować nad wszystkim, ponieważ nadal jest tylko „kandydatem” na piłkarza. Mówię to jako trener najmłodszego debiutanta w historii GKS-u Katowice, czyli Pawła Szołtysa, który grał w I-ligowej „GieKSie” w wieku 16 lat, a następnie różne okoliczności, także zdrowotne doprowadziły do tego, że jego kariera nie potoczyła się na miarę oczekiwań – kończy Marek Oględziński.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix