Sparingi czy turnieje? Zimowa rozterka trenerów

W większości lig wojewódzkich czy okręgowych runda jesienna albo dobiegła końca, albo jest na ostatniej prostej. Dla większości drużyn w piłce młodzieżowej to długi okres bez ligi. Dla trenerów duża rozterka, co wybrać: sparingi czy turnieje?

Sparingi czy turnieje? Zimowa rozterka trenerów

Istotą sportu jest rywalizacja. Im więcej, tym łatwiej „otrzaskać” dzieci i młodzież z tą atmosferą. Jednak każda forma ma swoje plusy i minusy. Ilu trenerów, tyle znajdziemy opinii. Każda opcja będzie miała swoich zwolenników.

W ofertach turniejowych jednym z aspektów, który pojawia się na plakatach informacyjnych jest albo liczba minut dla każdej drużyny, albo stwierdzenie „dużo grania”. O ile konkretna liczba minut coś nam mówi, o tyle „dużo grania” można odbierać różnie. Jeśli drużyna jedzie na turniej 300 kilometrów, to zagranie 100 minut przez kilka godzin raczej nie będzie szczytem marzeń. W 2020 roku koordynator akademii Górnika Łęczna Maciej Grzywa mówił, że zasada w ich klubie jest taka: ile minut drogi, tyle – minimalnie – minut grania

Zwłaszcza, że za to wszystko trzeba – a jakże! – zapłacić. Wszystko idzie w górę, zatem koszty wpisowego oraz transportu często ponoszą rodzice i są to niemałe kwoty. Może jeden turniej nie będzie kłopotliwy. Ale jeśli ktoś jeździ regularnie na turnieje, to w skali całej zimy kwoty potrafią urosnąć do znaczących wydatków w budżecie domowym. Dla rodzica chyba nie będzie nic gorszego, niż konieczność rezygnacji z turnieju dla dziecka, ze względów finansowych.

Brak tabel a turnieje komercyjne

Rok temu PZPN podjął decyzje o likwidacji tabel i ewidencji wyników w najmłodszych kategoriach wiekowych. Świadomi uczestnicy procesu szkolenia przyklasnęli tej reformie. Wbrew wielu głosom, dzieci nadal grają o zwycięstwo w każdym meczu i tutaj nic się nie zmieniło. Teraz jednak trenerzy mają nieco większy spokój, bo nie ma, cotygodniowych odniesień do tabeli, która często nijak się ma do rozwoju poszczególnych jednostek w ich drużynach.

Tymczasem wiele turniejów to dość spora presja na wynik. Pomysłów na format turnieju jest tyle, co organizatorów. Wydaje się, że najlepszą formą jest mecz każdy z każdym, bez klasyfikacji końcowej. Jeśli już takowa jest, wówczas pojawia się pierwsza, minimalna presja wyniku. Są jednak turnieje, gdzie po kilku meczach następuje podział na grupy lub faza pucharowa. Tam najmniejszy błąd może decydować o tym, że nie zagra się kolejnych meczów, tylko trzeba jechać do domu. W takiej sytuacji często pojawi się kalkulowanie. „Chciałbym, żeby dzieci grały dalej, więc niech grają bezpiecznie” – takie myślenie to pierwszy krok do zabicia istoty rywalizacji w najmłodszych kategoriach wiekowych. Format turnieju, w którym jest presja wyniku, może także oznaczać mniejszą liczbę minut dla zawodników, którzy nie są czołowymi w swoich grupach. Wtedy turniej zamienia się w stan permanentnego oczekiwania, zamiast gry. Dziecko więcej ogląda, niż gra.

Sparing bez presji

Mecz sparingowy wygląda inaczej. Turniejowe 100 minut gry wymaga czasem spędzenia pięciu godzin w jednym miejscu. Sparing to gra, gra i jeszcze raz gra. Jedno boisko, dwie bramki, piłki i w zasadzie tyle wystarczy do zorganizowania wartościowego grania. Znacznie łatwiej dobrać przeciwnika pod względem poziomu. Można zorganizować kilka placów jednocześnie lub drużyny, ze względu na poziom, będą grały jedna po drugiej. Dla trenera to też idealna okazja na obserwację swoich zawodników w dłuższym meczu. Tutaj nie trzeba po trzech minutach wymieniać pół składu, tak żeby dać pograć każdemu.

Kilka „szczytów” formy jednego dnia

Obecny dyrektor akademii Legii Warszawa, Marek Śledź wielokrotnie podkreślał swoje zdanie na temat wyższości sparingów nad turniejami. Dlaczego? Tłumaczył to chociażby w niedawnym podcaście „Kilka Słów o Legii”.

– Technologia w jakiej pracuje, prowokuje do bardzo istotnego zaangażowania intelektualnego w grę. Czyli to bardzo dużego wysiłku psychicznego zawodników. Specyfika turniejów komercyjnych ma to do siebie, że rozgrywamy ileś meczów jednego dnia. Wiele momentów koncentracji dziecka, krótka koncentracja(czas trwania jednego meczu), często zmienione przepisy. Np. gramy na hali z bandami, a to inne wprowadzanie piłki do gry itd. Częstokroć to jest dalekie od takiego współzawodnictwa, do którego dążymy – powiedział Marek Śledź i nie sposób się nie zgodzić z tymi słowami. Turnieje mają to do siebie, że ich przepisy mogą się różnić od tych związkowych. Czasem to może wydatnie utrudniać dostosowanie się do nowych zasad, które mogą być kompletnie nieznane dla zawodników.

– To jest też dobra lekcja dla trenera, który ma niewiele możliwości ingerencji w zespół w trakcie trwania rywalizacji. To jest moment przed meczem i jedną przerwę. To jest czas, by wpłynąć na zespół swoją osobą. Musi być zatem świetnie przygotowany do takiego meczu, żeby być gotowym do wskazówek przedmeczowych, jak i korekt w trakcie przerwy – dodał kolejny aspekt dyrektor Śledź. Aspekt dotyczący stricte trenerów. Nie może być jednak pomijany.

– Szukam w całej filozofii pracy, jak największego zbliżenia do gry właściwej. Ona jest elementem wynikającym z samej technologii. W periodyzacji taktycznej jest jedynym nośnikiem oceny. Gra właściwa jest dla mnie odpowiedzią na wiele pytań – zakończył temat Marek Śledź.

Oddajmy głos trenerom

Zapytaliśmy o zdanie trenerów z kilku kategorii wiekowych, a także z różnych części naszego kraju. Jednomyślności nie było, jednak można znaleźć pewien kierunek poszukiwania.

Michał Kowalczyk (AP Górnik Łęczna)

W kategoriach U7-U11 przede wszystkim sparingi. Dużym atutem tego rozwiązania jest możliwość gry na dwóch albo trzech boiskach i większa liczba minut zawodników na boisku. Wtedy trener może skupić się także na obserwacji gry swoich podopiecznych, a nie tylko zmianach. Częstym obrazkiem na turniejach jest gra np. stałą piątką i mała liczba zmian. Dopiero przy korzystnym wyniku zaczynają się zmiany i szansa gry dla tych teoretycznie słabszych zawodników. To także pokazuje, że jest nastawienie na wynik.

W przypadku sparingów atutem jest także możliwość łatwego podzielenia poziomów dla konkretnych grup. Wtedy dzieci rywalizują na zbliżonym poziomie i mają bardzo dużo minut rozegranych, w porównaniu do wielu turniejów. Jednak raz na jakiś czas warto dzieci zabrać, choćby z aspektu mentalnego, na turniej. To możliwość sprawdzenia się z innymi zespołami, których nie mamy lokalnie. Raz czy dwa razy na rundę warto zobaczyć, jak sobie dzieci radzą z jakąś nieco większą presją.

Kacper Dulniak (AP Hutnik Kraków)

W młodszych kategoriach wiekowych myślę, że oba rozwiązania będą dobre. Wszystko zależy od liczby minut spędzonych na boisku przez dzieci. Zarówno turnieje, jak i sparingi można zorganizować tak naprawdę na jednym pełnowymiarowym boisku. Ustawiamy kilka boisk i możemy równocześnie rywalizować.

W starszych kategoriach, z racji rozmiarów boiska, trudniej jest zorganizować turniej, by miał odzwierciedlenie do realnego boiska. Boisko w młodziku czy trampkarzu to już znacznie większe przestrzenie. Jeśli ktoś nie ma infrastruktury, wówczas mogą być tworzone boiska w poprzek i ta gra nijak się ma do tej właściwej.

Trzeba także pamiętać, że im starsi, tym dłuższe mecze. To niesie za sobą także dłuższe przerwy pomiędzy kolejnymi grami, a wtedy trudniej o utrzymanie koncentracji. Od młodzika grałbym sparingi, gdzie możesz umówić się na konkretny czas gry, z mniejszymi przerwami itd. Wszystko jednak uzależniłbym od logistyki i organizacji turniejów.

Jakub Śpiegowski(AP Szczecinek, PNDD.pl)

Jedno i drugie jest potrzebne. Oczywiście ważne jest zdroworozsądkowe podejście, w tym niełatwym okresie zimowym. Nie każdy ma sztuczne boisko, różnie bywa z halami. Efektywniejsze będą sparingi. Każdy więcej pogra, nie ma jakiejkolwiek presji wyniku, na zajęcie konkretnego miejsca itd. Tak samo dzieci potrzebują bodźca i gry w turnieju jako urozmaicenie. To też jest potrzebne, ale zdroworozsądkowe podejście. Uważam, że przewaga sparingów powinna być zauważalna, ale obie propozycje są potrzebne.

Bartłomiej Płonka(AP Ziomki Rzeszów)

Na pierwszym miejscu u mnie są turnieje. Muszą jednak zagwarantować dobry poziom, dużo gry oraz komfortowe warunki, a to nie jest taka oczywista sprawa w okresie zimowym. Zawsze próbuje dla swojego rocznika – 2013 – wyszukiwać turniejów, które spełniają wymogi unifikacji, czyli granie 6+1.
Lubię wybierać turnieje dobrze zorganizowane, dwudniowe i jest szansa zmierzyć się z drużynami, z którymi nie gramy codziennie. Wiadomo jednak, że nie gramy tak, co tydzień. Takie większe turnieje to raczej wypad raz na kilka miesięcy. Na drugim miejscu sparingi, ale tutaj również przy dogadywaniu meczu, kluczowym dla mnie jest wymóg gry zgodnie z unifikacją.

RAFAŁ SZYSZKA

***

A jeśli o turniejach mowa, to… wystartowały zapisy do XXIII edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” – największej tego typu imprezy w skali Europy! Zespoły można zgłaszać w trzech kategoriach wiekowych: U-8, U-10 i U-12. Szczegóły na: zpodworkanastadion.pl.