Pierwszy trener: Mateusz Kowalski

Debiut w Jagiellonii Białystok? Gol. Drugi mecz w młodzieżowej reprezentacji Polski? Gol. Mateusz Kowalski błyskawicznie zapracował sobie na transfer do Włoch i dzisiaj już strzela bramki w Primaverze 2. Jak wyglądały piłkarskie początki nastolatka?

Pierwszy trener: Mateusz Kowalski

Młody napastnik urodził się w Tczewie i to w miejscowych „Orłach” rozpoczął swoją przygodę z futbolem. Na pierwszy trening do Uczniowskiego Klubu Sportowego poszedł, gdy miał 6 lat. – Klub powstał w 2011 roku, a Mateusz był u nas właściwie od samego początku. We wrześniu 2011 roku powstała łączona grupa złożona z chłopców z jego rocznika (2005 – dop. red.) i młodszego – wyjaśnia Tomasz Czaja, który do dzisiaj pracuje w UKS-ie.

Trener Czaja nie był pierwszym szkoleniowcem Mateusza, natomiast od początku był blisko tego zespołu. – Razem z moim starszym synem dołączyłem do Orłów Tczew w 2011 roku. Początkowo byłem kierownikiem zespołu, natomiast później historia potoczyła się tak, że głównym trenerem był Grzegorz Mikuła, a ja byłem takim jego nieformalnym asystentem. Następnie skończyłem kurs trenerski, mam licencję UEFA B i można powiedzieć, że od tego czasu troszeczkę bardziej jestem zaangażowany w tę robotę trenerską – wyjaśnia nam.

Czy Kowalski należał do wyróżniających się zawodników w swoim roczniku? – Mateusz był w tej „grupie” wiodących. W tej drużynie był również syn trenera Grzegorza, Mikołaj. Był on „oczkiem w głowie” pierwszego trenera, ale zarazem też postacią wybitnie się wyróżniającą. Mateusz z czasem też zaczął się mocno wyróżniać. Od samego początku był najwyższym chłopakiem w drużynie – wyróżniał się warunkami fizycznymi, ale też tym, co mnie osobowiście zawsze imponowało u niego, czyli ogromną dynamiką, zwinnością, gibkością. Mateusz to taki „charakterek” był. Raczej taka osoba, która nikomu nie pozostawała dłużna. Nie mam tutaj na myśli żadnych złośliwości, ale ogólnie rzecz biorąc, nie odpuszczał. Od samego początku wiedział, że ma konkretny cel i dla niego tym celem było zostanie piłkarzem  – zauważa Czaja.

Co więcej, w UKS-ie Orły Tczew grała również… Magdalena Sobal, a więc aktualna młodzieżowa reprezentantka Polski. – Ze względu na to, że Magda jest dziewczyną, w Gryfie Tczew powiedziano jej, że nie ma szans, więc przyszła do nas z mamą z zapytaniem, czy mogłaby trenować właśnie u nas? Zgodziliśmy się, bo u nas na poziomie rozgrywek dziecięco-młodzieżowych mogą występować dziewczęta o dwa lata starsze, więc nie było to dla nas żadnym problemem. Magda jest z rocznika 2004 i występowała w tej samej grupie, co Mateusz. Magda robiła z tymi chłopakami, co chciała. Jeździła z nimi jak między pachołkami… tłumaczy Tomasz Czaja.

Nastolatek mógł liczyć na duże wsparcie od bliskich. – Mama Mateusza, Maja, pojawiała się na naszych meczach na tyle, o ile czas pozwalał, natomiast tata z tego, co pamiętam, bywał… wszędzie, gdzie tylko dało się być – i na treningach, i na meczach sparingowych, i na wyjazdach. Nawet mam przed sobą taki obraz, jak Marek na jednym z turniejów siedzi wśród kibiców, oczywiście zawsze ubrany w koszulkę klubową. To zdecydowanie byli pozytywni i wspierający rodzice – podkreśla szkoleniowiec.

Mateusz Kowalski występował w UKS-ie Orły Tczew przez niecałe sześć lat, a następnie trafił do innego tczewskiego klubu, Gryfa. – To jest bolesny temat. Trener, który przejął po Grzegorzu Mikule ten rocznik, Irek Cymanowski, postanowił się zbratać z naszą konkurencją. Mam ogromnie dużo złego do powiedzenia na temat nieuczciwych działań konkurencji. Jak poszedł do konkurencji, to też z myślą taką, żeby najlepszych chłopców z naszego klubu zabrać ze sobą. Można powiedzieć, że w ten sposób konkurencja nas zniszczyła. Odeszło od nas ok. 8 dzieciaków, w tym Mateusz – mówi z żalem Czaja.

Napastnik z Tczewa występował w Gryfie do 2020 roku, a następnie przeniósł się do Akademii Jagiellonii Białystok. W minionym sezonie był podstawowym zawodnikiem w Centralnej Lidze Juniorów U-18, natomiast tę kampanię rozpoczął z pierwszym zespołem i… w debiucie strzelił premierowego gola na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w kraju. Kilka meczów w Ekstraklasie oraz młodzieżowej reprezentacji Polski wystarczyło, żeby włoska Parma zapłaciła za niego „Dumie Podlasia” milion euro.

– Czy spodziewałem się, że Mateusz w przyszłości zagra w Ekstraklasie? Tylko szarlatani takie rzeczy mówią. Każdemu dziecku, które jest w naszym klubie, życzę, żeby dostało taką szansę, jednakże zawsze powtarzam, że jeżeli jeden ze stu naszych wychowanków zagra w Ekstraklasie, I lub II lidze, to będzie sukces całego naszego klubu. Skłamałbym, gdybym z pełnym przekonaniem teraz stwierdził, że wiedziałem, że Mateusz zrobi karierę – wyjaśnia trener UKS-u.

Debiut w Ekstraklasie? Bramka. Debiut w Primaverze 2? Również z trafieniem. Widocznie Kowalski nie potrzebował zbyt dużo czasu na aklimatyzację na Półwyspie Apenińskim, skoro w pierwszych dwóch występach zdobył trzy bramki. Warto dodać, że Mateusz w Parmie gra w jednej drużynie z o rok młodszym Danielem Mikołajewskim, także młodzieżowym reprezentantem Polski, za to piłkarzem pierwszego zespołu jest Adrian Benedyczak.

– Mam nadzieję, że za chwilę zobaczymy go na boisku razem z Buffonem… – kończy Tomasz Czaja.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix