Przerwa na kadrę? To pokłóćmy się o szkolenie

Przerwa na kadrę? To dobry czas, by pokłócić się o szkolenie. Kiedy rozgrywki Ekstraklasy na moment zwalniają, skupić można się przecież na czymś, na co w ferworze sezonu nie ma wiele czasu…

Przerwa na kadrę? To pokłóćmy się o szkolenie

Na antenie Canal Plus zorganizowano szkoleniową debatę, w której w czwartkowy wieczór wystąpili Maciej Mateńko (wiceprezes ds. szkolenia), Paweł Grycmann (dyrektor Szkoły Trenerów PZPN), Dariusz Śledziewski (Stowarzyszenie Trenerów Piłki Nożnej) i Ryszard Karalus (Akademia Jagiellonii Białystok).

I jak zwykle w przypadku szkolenia, debata wywołała…ogólnopolską polaryzację.

Chcemy porozmawiać o nowym programie szkolenia, który dwa tygodnie temu opublikował PZPN. Chcemy go ocenić, posłuchać jakie jest stanowisko środowiska piłkarskiego. Czy to jest program na lata? Czy zmieni szkolenie polskich piłkarzy? – rozpoczął Rafał Dębiński.

Nowy program oparto na zasadach gry. Zawarto w nim instrukcje jak pracować może trener, co w treningu powinno być najważniejsze. Generalnie – skupiono się na najnowszych szkoleniowych trendach, na nauce i teorii, która podkreśla, że zawodnik powinien być w centrum całego szkoleniowego procesu.

W zasadzie trenerzy na określonym merytorycznym poziomie, długo na taki kierunek czekali. Wiedząc, że to nie tyle przyszłość, co w większości cywilizowanych krajów teraźniejszość, po publikacji PZPN raczej bili brawo. – Obrany przez związek kierunek jest od wielu lat bliski mojemu sercu, dlatego cieszę się, że treści te będą przekazywane trenerom w całej Polsce. Z doświadczenia wiem, że jest to droga wymagająca, ale dająca mnóstwo satysfakcji zarówno trenerowi jak i zawodnikom. Dlatego zachęcam każdego do podjęcia wyzwania związanego z własnym rozwojem i oddania odpowiedzialności zawodnikom w procesie treningowym – napisał na swoim facebookowym profilu Mateusz Ludwiczak, jeden z protoplastów fundamentów gry w naszym kraju. W debacie przez dwie godziny szukano jednak, w czym federacja z owym programem trenerskiemu środowisku w Polsce… zawiniła.

Choć w dyskusji nie brakowało emocji i prób podważenia najnowszej publikacji, w praktyce wszystko skupiło się na maksymalnie czterech racjonalnych argumentach (te pogrubione, pod nimi odpowiedzi przedstawicieli związku). Na pozostałe zwyczajnie szkoda czasu, bo jak tu poważnie odnosić się do:

  • słów Śledziewskiego, który mówi, że jako dziadek „ma swoje marzenia i oczekiwania”, gdy zapisuje na treningi wnuka (i w domyśle chciałby mieć pewność, że wnuk trenuje z najlepszymi, bo przecież jego celem jest profesjonalna kariera)
  • pomysłu Karalusa, który stwierdził, że związek jest tak bardzo bogaty, że powinien albo zapłacić za nowe bazy klubom, albo przepchnąć w rządzie ustawę, dzięki której cały podatek, który kluby miałyby zapłacić przez następne pięć lat, poszedłby na boiska (czyli w sumie, żeby za boiska zapłacił rząd)
  • przytykach Dębińskiego, który chciałby w wymaganiach licencyjnych zapisów o akademiach, podczas gdy to jest temat dla Ekstraklasy SA, a nie PZPN-u (w zasadzie tak samo dla PZPN-u jak i dla Canalu Plus, bo obie strony mogą lobbować, ale tego zbyt intensywnie oczywiście nie robią)
  • łączeń z gośćmi, które miały dodać głos ludu, a w gruncie rzeczy polegały na dorzucaniu swojego kamyczka do ogródka PZPN-u (lecz kamyczki te w większości nijak nie wiązały się z programem szkolenia)

Ale do meritum:

Zarzut 1: program obejmuje kategorie tylko do U13. Dlaczego nie starsze?

Powyżej 14. roku życia akademie mają już swoje programy. Nie mamy wpływu na akademie Ekstraklasy. Dlatego skupiliśmy się na dole piramidy i na szkoleniu najmłodszych kategorii, których jest najwięcej – tłumaczył Grycmann. – Nie powiedziane jednak, że na tym zakończymy, na tą chwilę pracujemy przecież dopiero półtora roku. Dodatkowo organizujemy webinary, kursy UEFA Elite Youth czy szkolenia, choćby dla trenerów i koordynatorów drużyn w CLJ, gdzie tematyka pracy na późniejszych etapach jest rozszerzana.

– Powiedział redaktor, że po raz kolejny pokazujemy piłkę dziecięcą. Ale my wywróciliśmy ją do góry nogami – dodał Mateńko. – Zmieniamy całkowicie sposób myślenia. Robimy coś, czego nie udało się wcześniej zrobić!

Grycmann: – Mówi się, że zespół buduje się od obrony. Budując proces treningowy, buduje się go od najmłodszych kategorii wiekowych. Fundament jest teraz aktualny. Program szkolenia jest oparty na nauce, na najnowszych badaniach, na tym, jak człowiek się uczy, jak nabywa umiejętności. To podstawa, by robić kolejne kroki.

Zarzut 2: Za mało w nim motoryki

Grycmann: – Nowy program szkolenia to powrót do podwórka. Zwiększyliśmy proporcje gier, ale jest to też baza, na której tworzyć można coś dla akademii profesjonalnych. Motoryka to przede wszystkim czas wolny, to lekcje wychowania fizycznego. W przypadku szkolenia żaków mówimy o dwóch jednostkach w tygodniu, treningi w klubie to nie może być jedyna aktywność fizyczna dziecka.

Wytrzymałość, szybkość, zwroty, czyli siłowa praca nóg – dyrektor Szkoły Trenerów PZPN odbijał piłeczkę: – Poza tym pamiętajmy, że przecież w grach ciągle występuje motoryka.

Zarzut 3: Brakuje w nim informacji jak dokładnie pracować

Śledziewski: – Osiem lat szkolenia to 96 miesięcy. Rysujecie panowie rzeki, ale szkolenie to jest 96 kilometrów rzeki. Ja oczekuję, że pokażecie 96 mezocykli, żeby pokazać jak to ma wyglądać. Ten dokument to nie jest program szkolenia.

Dokładne plany treningowe to jednak abstrakcja, biorąc pod uwagę zróżnicowane grupy docelowe i specyfikę pracy w każdym miejscu. Program ma być punktem wyjścia, strukturą, na bazie której stawia się kolejne kroki. Wśród wypowiedzi zebranych przez dziennikarzy Canal Plus mówił o tym Maciej Szymański z łódzkiego Widzewa: – Myślę, że bardzo ciężko określić jakie treści treningowe powinniśmy realizować z 11-latkiem, biorąc pod uwagę, że ci 11-latkowie mogą się bardzo różnić.

Zarzut 4: Nie wiadomo z programu, jak prosto kopnąć piłkę

Grycmann: – Bo to nie jest podręcznik do techniki. Nie powinniśmy w nim pokazywać takich rzeczy. Program uzupełnimy innymi treściami, np. webinarami. Dyrektor Szkoły Trenerów zwrócił uwagę na to, o czym wspominał wyżej Szymański – bardzo niebezpiecznym byłoby określanie tego, na jakim etapie zawodnik powinien potrafić wykonywać określone działania. – Czasami późno dojrzewający względem tego, który dojrzewa szybciej niż reszta grupy, jest rozwojowo dwa lata za nim. Nie możemy określać więc, że musi w danym wieku potrafić z piłką zrobić x, y czy z. Mamy rok 2023. To program nowoczesny, który mówi o nielinearnej pedagogice, dobranej do adresata. Raz jeszcze podkreślę, że zawodnik jest w centrum.

Nauka, pedagogika i zawodnik w centrum kontra poszukiwanie dziury w całym. Polaryzacja wystąpić musiała, poruszona tematyka to przecież szkolenie. Jakże by mogło się bez niej obejść? Zastanawiające jest jednak to, według jakiego klucza dobierano ekspertów.

  • Mateńko z uśmiechem i dobrą energią chciał program zaprezentować, ale zapał mijał mu z każdą minutą krytyki, na której opierała się debata. Koniec końców zareagował na te ataki i wypalił trafnie do Śledziewskiego: – Mówi pan, jak powinien wyglądać program szkolenia, ale przecież pan, panie doktorze, przez 20 lat znajdował się w strukturach związku… i taki program nie powstał
  • Śledziewski za to kwestionować chciał w zasadzie wszystko, gdy tylko poczuł okazję. Urażona duma? Być może nowa władza nie znalazła dla niego w strukturach miejsca takiego, na jakie liczył? Wyglądało to trochę jak… próba rewanżu za coś, o czym niestety jako widzowie nie mamy pojęcia
  • Karalus jak już wystrzelił, to niczym Filip z konopi. Doświadczony szkoleniowiec byłby idealnym generatorem chwytliwych haseł, o których Polska mogłaby mówić. Ale bronić ich tylko i wyłącznie może swym doświadczeniem i wiekiem, co samo w sobie jest po prostu słabe
  • Grycmann przyszedł do studia w dobrej wierze, by pokazać efekty ciężkiej pracy, którą wykonał w ostatnich miesiącach. Niestety przekonał się, po raz kolejny, że praca pracą, ale na rzetelną jej ocenę raczej nie ma co liczyć

Dla mnie argumentów deprecjonujących pracę delegacji z Bitwy Warszawskiej zwyczajnie zabrakło. Kompletnie nie rozumiem też posadzonych do debaty po drugiej stronie stołu, bo w wielu akademiach jest mnóstwo osób takich, które śledzą szkoleniowe nowinki oraz trendy. Takich, które rzetelnie mogłyby podyskutować i wnieść do tej dyskusji wartość dodaną.

Zapewne odbiór czwartkowego spotkania będzie, jak zwykle, mocno zróżnicowany, ale konfrontacyjna postawa prowadzących postronnych kibiców nakierowała na wnioski negatywne. Z drugiej strony – trenerzy, którzy zapoznali się z materiałem, pewnie popatrzą na to z większym dystansem. Pytanie jednak, do jak szerokiego grona program faktycznie dotarł.

Mnie trudno było się w pewnym momencie nie wyłączyć. Chyba przez to, że jestem dość staromodny. I do rzeczowej dyskusji potrzebuję ciągle argumentów.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK