Pierwszy trener: Karol Dziedzic

Nie licząc drugiego zespołu Lecha Poznań, Śląska Wrocław czy Zagłębia Lubin, niewielu jest nastolatków w tym kraju, którzy byliby podstawowymi zawodnikami II-ligowego klubu. Jednym z wyjątków jest Karol Dziedzic.

Pierwszy trener: Karol Dziedzic

Dziedzic jest wychowankiem Unii Oświęcim i to tam rozpoczął swoją przygodę z futbolem. – Prowadziłem Karola praktycznie od samego początku jego przygody z piłką. Karol od początku trenował w Akademii Piłkarskiej Unii Oświęcim, zaczynał od grupy skrzata i trenował do kategorii trampkarza. Następnie przeszedł do SMS-u Oświęcim, tam występował przez pół roku, żeby później wrócić do seniorów Unii. Jako 16-latek rozpoczął rywalizację w zespole seniorskim – mówi nam Marcin Barciak.

Ciekawostka, kontakt z młodym pomocnikiem miał też brat trenera Barciaka, Michał. – Po drodze prowadził go również m.in. Tomasz Wróbel i mój brat. Nie ukrywam, że Karol od początku w Unii był związany z grupami, które prowadziliśmy razem z bratem. Co więcej, uczęszczał do klasy sportowej w szkole, w której wraz z bratem jesteśmy nauczycielami wychowania fizycznego – podkreśla szkoleniowiec.

Jeżeli chłopak w tak młodym wieku zaczął występować w piłce seniorskiej, logika podpowiada, że od początku musiał robić różnicę na boisku. Otóż… nie w tym przypadku. – Od samego początku Karol był rzucony na głęboką wodę, bo chodził do klasy sportowej z chłopakami ze starszego rocznika, więc był zmuszony rywalizować ze starszymi, a zarazem silniejszymi zawodnikami. To nie był chłopak, który początkowo się wyróżniał, ale był takim typem pracusia – nigdy nie opuszczał zajęć, a także pojawiał się na treningach zespołu, w którym trenował jego dwa lata starszy brat – zauważa Barciak.

Karol czy Igor? Który z braci wykazywał w dzieciństwie większy potencjał? – Igor był lepszy pod względem motorycznym, fizycznym, a „Karolek” był dużo lepszy pod względem technicznym. Jeżeli chodzi o jego technikę, od razu przypomina mi się pewien szkolny konkurs. Dzieciaki miały zaprezentować jakiś swój talent i Karol stwierdził, że będzie podbijał futbolówkę. Każdy uczestnik miał kilka minut na zaprezentowanie swojego talentu, a występ ok. 10-letniego Karola musieliśmy przerwać po tych kilku minutach, ponieważ… piłka nie chciała mu spaść – wspomina Marcin Barciak.

Dziedzic miał naprawdę dobrą technikę, ale za to nie umiał… przegrywać. – Wspominaliśmy z innymi trenerami, że gdy początkowo przegrywał, to zawsze płakał i się denerwował. Był jednak systematyczny w swoich działaniach i z roku na rok jego praca przynosiła efekty w takiej postaci, że stawał się wyróżniającym graczem w swoim roczniku, a pod koniec gry w trampkarzach, został przesunięty do starszego zespołu – tłumaczy nasz rozmówca.

Dlaczego nastolatek zdecydował się odejść z Unii do SMS-u Oświęcim? Ponieważ jego macierzysty klub szkoli zawodników tylko do końca szkoły podstawowej, a następnie tych najzdolniejszych wypożycza do SMS-u. Karol Dziedzic po kilku miesiącach wrócił do Unii Oświęcim, żeby występować w IV-ligowej drużynie. – Z czasem, gdy stał się wyróżniającą postacią w swoim roczniku, pojawiały się zapytania z innych akademii. Chyba nawet była rozmowa z trenerami Hutnika, zastanawiał się nad tym, czy lepiej zostać w seniorach w Oświęcimiu, czy występować w Centralnej Lidze Juniorów w Hutniku. Jako klub nie staraliśmy się go przekonywać do którejś z opcji, to była jego decyzja. Karol zdawał sobie sprawę, że będzie mu ciężko o występy w seniorach Unii, lecz podjął to wyzwanie. Można powiedzieć, że „przebojem” wdarł się do IV-ligowego zespołu. Nikt mu niczego nie obiecywał, a on wskoczył do drużyny i wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie. Zanim trafił do Garbarni, w poprzedniej rundzie spędził najwięcej minut na boisku ze wszystkich zawodników w drużynie, a miał wtedy 16 lat. Karol też m.in. zdobył bardzo ważną bramkę dla losów Unii Oświęcim, która walczyła o pozostanie na IV-ligowym szczeblu. Z racji, że Małopolski Związek Piłki Nożnej zdecydował się, żeby zamiast dwóch grup IV ligi była jedna, „Karolek” strzelił ważnego gola, która przyczyniła się do tego, że zespół utrzymał się w tych rozgrywkach – mówi Barciak.

Reprezentant Polski do lat 18 nie skorzystał z propozycji Hutnika, natomiast koniec końców i tak wylądował w stolicy województwa małopolskiego, podpisując w lipcu 2022 roku kontrakt z II-ligową Garbarnią. – Będąc jeszcze w młodzieżowych grupach Unii Oświęcim, dostałem propozycję przejścia do juniorów Hutnika Kraków lub rozpoczęcia przygody z seniorską piłką właśnie w Unii Oświęcim. Zdecydowałem się na ten drugi krok, gdyż uważałem, że będzie to lepsze dla mojego sportowego rozwoju. Tak to się potoczyło, że udało mi się szybko wejść do pierwszej drużyny Unii i rozegrać praktycznie całą rundę w rozgrywkach czwartoligowych. Wrażenia są bardzo pozytywne. Jestem przekonany, że Garbarnia jest dla mnie właściwym kierunkiem dla piłkarskiego rozwoju. Jest to młoda, perspektywiczna, walcząca o ambitne cele drużyna, dlatego też bardzo cieszę się ze podpisałem dłuższy kontakt z krakowskim klubem – podkreślał Dziedzic w rozmowie z klubową stroną.

Młodzieżowiec jest podstawowym wyborem trenera Macieja Musiała, lecz jak Dziedzic może być zadowolony z liczby minut, którą do tej pory spędził na II-ligowych boiskach, tak „Brązowi” w końcówce sezonu zamiast o promocję do wyższej ligi będą walczyć o utrzymanie się na tym szczeblu rozgrywkowym. Garbarnia Kraków jest obecnie przedostatnia w ligowej tabeli, a ich strata do bezpiecznej pozycji wynosi trzy punkty. – W życiu bym nie przypuszczał, że on tak szybko może trafić do II-ligowego klubu. Jego awans nastąpił bardzo szybko. Trzeba podkreślić też, że to nie był chłopak, który na siłę szukał jakichś przygód czy testów piłkarskich w innych klubach, tylko sumiennie wykonywał swoją pracę, a kluby same się ustawiały w kolejce – kończy Marcin Barciak.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix