ME U-17: Na Węgry po medal? A dlaczego nie?

Nie lubimy „pompować balonika” i pisać o oczekiwaniach z kosmosu, natomiast jeżeli mamy reprezentację, która kilkukrotnie pokazywała, że może rywalizować z najlepszymi, to nie oszukujmy się, że jest inaczej.

ME U-17: Na Węgry po medal? A dlaczego nie?

Ogólnie rzecz biorąc, Polacy czasem mają tendencję do sztucznej skromności i deprecjonowania własnego sukcesu. Czy „biało-czerwoni” lecą na Węgry po złoto? To byłby przykład przesadnego optymizmu (może nawet głupoty), aczkolwiek prawda jest taka, że podopieczni Marcina Włodarskiego nie mają zamiaru być dostarczycielami punktów dla przeciwników z grupy A.

Dawno nie było młodzieżowej reprezentacji, która wywoływałaby tak pozytywne poruszenie w mediach. Ostatnim przykładem mogłaby być kadra Czesława Michniewicza, która sensacyjnie zakwalifikowała się na Mistrzostwa Europy do lat 21. „Głośno” było też o reprezentacji prowadzonej przez Jacka Magierę, ale to bardziej ze względu na młodzieżowy mundial, który akurat odbywał się nad Wisłą.

Zespół Marcina Włodarskiego jest uważany za inny od pozostałych. Dlaczego? Chłopcy z rocznika 2006 nie boją się oraz potrafią grać 1v1, wysoko atakują przeciwnika, za to ich warunki fizyczne nie odgrywają kluczowej roli. – Zarówno w ataku, jak i w obronie staramy się grać 1v1. Na całym boisku kryjemy też 1v1. Bardzo ważna jest tutaj odwaga. Nie możemy być bojaźliwi. W Polsce bardzo często (i nie mówię o słynnym „nie kiwaj”), bo to staramy się z naszego słownika wyrzucać, po przechwycie, trenerzy mówią, żeby grać dokładnie. Jeżeli słyszysz, że trener krzyczy: „dokładnie” – czy zagrasz ryzykownie? Nie, zagrasz bezpiecznie. „Dokładnie” często wiąże się z tym, że podasz w poprzek albo do tyłu. Jest dokładnie, jest bezpiecznie… A my chcemy zawodników rozwijać! Więc mówimy im, żeby grali… odważnie. Bronimy wysoko i chcemy jak najszybciej odbierać piłkę przeciwnikowi. W piłce młodzieżowej bardzo często drużyny otwierają grę krótkimi podaniami od bramki, pierwsze podanie kierując wewnątrz własnej szesnastki. Staramy się, co bardzo dobrze nam wychodzi, odbierać tę piłkę jak najdalej od własnej bramki, żeby być jak najbliżej bramki przeciwnika. I pierwszym czy drugim podaniem doprowadzić do sytuacji strzeleckiej – tłumaczył nam Włodarski.

Jak wyglądała droga szkoleniowca z Podkarpacia do młodzieżowej reprezentacji Polski? Marcin Włodarski grał amatorsko w piłkę, następnie rozpoczął studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, po roku przeniósł się na Uniwersytet Rzeszowski, rozpakowywał tiry na terenie huty szkła i pracował z dzieciakami w Karpatach Krosno, prowadził pierwszy zespół Krościenka Wyżne-Pustyny czy LKS-u Moderówka, objął seniorów Karpat, grał i trenował Naftę Jedlicze (z tego klubu wywodzi się m.in. Sławomir Peszko), zaimponował Bartłomiejowi Zalewskiemu, który zaprosił go na LAMO, był koordynatorem rzeszowskiego oddziału stacjonarnej AMO, pracował jako asystent w kadrach Polski, aż… mianowano go selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji.

„W piłce młodzieżowej trzeba spodziewać się niespodziewanego. Z pełnym przekonaniem mogę jednak stwierdzić, że zespół, który w tym roku jedzie na EURO, gra bardzo proaktywnie. Jest modelowo prowadzony od początku istnienia, choć prawie cały pierwszy sezon stracił z powodu pandemii. Kibice zobaczą entuzjazm i ofensywną grę. Zawodnicy będą odważni i będą podejmowali ryzyko. Nie zakłamujmy rzeczywistości, mamy też trochę inną grupę. W zeszłym roku dwa pierwsze spotkania graliśmy z późniejszymi finalistami turnieju, podczas gdy tegoroczni rywale mają podobne doświadczenie turniejowe do nas” – mówi w rozmowie z portalem „Łączy Nas Piłka” Marcin Dorna.

„Biało-czerwoni” potrafili w ostatnich miesiącach m.in. zlać Anglię i Belgię, ograć Norwegię, Szwecję oraz Austrię, a także powalczyć z zawsze mocną Portugalią, chociaż oba starcia zakończyły się zwycięstwem zawodników z Półwyspu Iberyjskiego. Polacy zagrają na EURO U-17 po raz drugi z rzędu, lecz tym razem wylosowali zdecydowanie łatwiejszą grupę. „Z Irlandczykami na poziomie młodzieżowym mierzymy się regularnie. To zawsze mocne drużyny. Mają potencjał zbliżony do Anglii, ich piłkarze trenują w tamtejszych akademiach. Grają kombinacyjnie, otwierają grę krótkim podaniem, wywierają dużą presję, są bardzo silni fizycznie i motorycznie. Walia zmieniła dużo w pracy federacyjnej. Kilka lat temu grała bardzo bezpośrednio, teraz jest inaczej. Węgrzy poprzez duże inwestycje w bazę i ogólnie w futbol pokazują, jak im zależy. Z pewnością zrobili wiele, by dobrze przygotować się do tego turnieju. Robią dynamiczny postęp, co widać też na poziomie piłki seniorskiej” – przestrzega Dorna.

Reasumując, wyniki w piłce młodzieżowej nie mają wielkiego znaczenia, a brak awansu do fazy pucharowej turnieju nie będzie oznaczał, że ci chłopcy mogą tylko pomarzyć o zostaniu profesjonalnymi piłkarzami, jednakże to miła odmiana siadać do meczów młodzieżowych reprezentacji Polski z pewnymi oczekiwaniami.

Grupy Mistrzostw Europy do lat 17:

Grupa A: Polska, Irlandia, Walia, Węgry
Grupa B: Serbia, Hiszpania, Słowenia, Włochy
Grupa C: Portugalia, Francja, Szkocja, Niemcy
Grupa D: Holandia, Anglia, Szwajcaria, Chorwacja

Pełna lista powołanych zawodników: Axel Holewiński (Pogoń Szczecin), Miłosz Piekutowski (Jagiellonia Białystok), Jakub Stępak, Jakub Krzyżanowski (Wisła Kraków), Nico Adamczyk (Borussia Dortmund), Michał Gurgul, Igor Brzyski, Filip Wolski, Oskar Tomczyk (Lech Poznań), Piotr Kowalik (Sandecja Nowy Sącz), Igor Orlikowski, Mateusz Skoczylas (Zagłębie Lubin), Dominik Szala, Krzysztof Kolanko (Górnik Zabrze), Karol Borys (Śląsk Wrocław), Szymon Kądziołka (Stal Rzeszów), Krzysztof Kurowski (Śląsk Wrocław), Filip Rejczyk (Legia Warszawa), Maksymilian Sznaucner (PAOK), Mike Huras (VfB Stuttgart), Daniel Mikołajewski (Parma)

Prawa do transmisji EURO do lat 17 nabyło TVP Sport. Wszystkie spotkania „biało-czerwonych” (pierwsze w środę o godz. 16:30 z Irlandią) będzie można zobaczyć w telewizji, na stronie internetowej „sport.tvp.pl” oraz w aplikacji mobilnej.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix