Wielu trenerów narzeka na poziom kursów trenerskich w Polsce. O ile sporo w tym zakresie ciągle się zmienia, o tyle mało kto konkretnie jest w stanie wskazać, w jakich obszarach wojewódzkie związki mogą się poprawić. Na to wyzwanie zdecydował się trener, a zarazem bloger, Wojciech Falenta, który w minionym sezonie ukończył UEFA B w Małopolskim Związku Piłki Nożnej.
– Federacja powinna przemyśleć, dla kogo organizuje omawiane kursy trenerskie. Zabierając się za tworzenie jakiegokolwiek programu edukacyjnego, warto wyjść od pytania: kto będzie odbiorcą tego programu? Innymi słowy: kim są ludzie, którzy mogą się nim zainteresować? I dalej: jakie stoją za nimi motywacje? – pisze Falenta. – Największym absurdem aktualnej ścieżki kształcenia trenerów przez PZPN pozostaje wymóg posiadania licencji UEFA B przez tzw. “pierwszych trenerów” w klubach objętych złotą gwiazdką programu certyfikacji. Trener chcący pełnić taką rolę – niezależnie od tego, czy interesuje go praca z dziećmi w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym – musi ukończyć kurs, którego treść przeznaczona jest w całości pod piłkę jedenastoosobową (sic!) – dodaje.
W swojej analizie autor materiału skupił się na priorytetach, realiach, edukatorach, organizacji oraz jednowymiarowości. – W ostatnim punkcie wrzucę największy (jedyny?) kamyczek do ogródka związku. Dotyczy czegoś, czego niezmiennie nie potrafię zrozumieć. Nazywam to jednowymiarowym postrzeganiem piłki nożnej przez federację. Na przykładzie: na kursie trenerskim angielskiego Football Association poznałem piłkę nożną przez pryzmat modelu czterech rogów: techniczno-taktycznego, fizycznego, psychologicznego i społecznego. Każdy środek treningowy, jaki zobaczyłem na kursie, miał zapewniać zawodnikom rozwój we wszystkich czterech obszarach. W rezultacie, w kolejnych latach własnej praktyki trenerskiej starałem się najpierw wypisać po jednym elemencie z wymienionych czterech zakresów, a następnie ułożyć pod tę całość środki treningowe. Holistycznie – tłumaczy.
Falenta wyróżnił też pięć głównych wniosków, płynących z jego kursowych doświadczeń:
- Edukacja trenerów na poziomie grassroots nie wydaje się stanowić istotnej części działań federacji ani lokalnych związków.
- PZPN powinien niejako zejść na ziemię i dostosować kształt ścieżki edukacyjnej dla trenerów do współczesnych realiów.
- PZPN-owi brakuje ludzi o rozwiniętych kompetencjach edukatorskich, stąd poziom zajęć na kursach trenerskich dla mas jest wielce zróżnicowany.
- PZPN powinien w pierwszej kolejności zadbać o ujednolicenie standardów organizacyjnych na podstawowych kursach trenerskich.
- Treści szkoleniowe dla trenerów proponowane przez PZPN pozostają jednowymiarowe.
Mało tego, zarekomendował związkowi kilka rozwiązań oraz podzielił się dziesięcioma najlepszymi praktykami edukatorskimi, które zaobserwował:
- Zrównoważone kryteria przyjęcia uczestników na kurs UEFA B.
- Rozpoczęcie kursów od zapoznania się pomiędzy uczestnikami.
- Przeznaczenie części zajęć na anonimową sesję pytań i odpowiedzi – od uczestników do edukatora (dr Jerzy Lipczyński).
- Zaproszenie do współprowadzenia zajęć innego edukatora (Konrad Czapeczka i Rafał Malinowski).
- Nagranie zajęć praktycznych i następnie omówienie ich przy wykorzystaniu materiału wideo (Krystian Pać).
- Jak wyżej, z dodatkowymi zadaniami obserwacyjnymi wyznaczonymi dla wybranych kursantów podczas zajęć praktycznych (prof. Henryk Duda).
- Zaproszenie do współudziału w zajęciach praktycznych zawodników (Piotr Wrześniak).
- Poproszenie o poprowadzenie części zajęć pokazowych przez wybranego z uczestników, mającego doświadczenie w danej kategorii wiekowej (Maciej Lisicki).
- Organizacja mikrogrup oraz wyjazdu studyjnego w ramach kursu UEFA B.
- Wymóg realizacji staży trenerskich.
Cały materiał przeczytacie na blogu trenera Falenty (tutaj link >>). Jak widać, potencjał do rozwoju kursów wciąż jest duży – miejmy nadzieję, że związki wsłuchają się w merytoryczny głos, którym często (za darmo) służą… sami uczestnicy szkoleń.
Obserwuj @pmamczak
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ