ME U-19: Ani zachwyt, ani wstyd. [KOMENTARZ]

Reprezentacja Polski do lat 19 znalazła się wśród sześciu najlepszych zespołów Starego Kontynentu. To naprawdę bardzo dobry wynik, ale z tyłu głowy pojawia się myśl, że realnie można było powalczyć o więcej.

ME U-19: Ani zachwyt, ani wstyd. [KOMENTARZ]

Zakładaliśmy przed turniejem, że Polacy przegrają z Portugalią oraz Włochami, a na osłodę ograją Maltę. Z Portugalczykami zagraliśmy naprawdę przeciętnie i nie zasłużyliśmy nawet na punkt, natomiast z gospodarzami, czyli najsłabszą ekipą grupy A, męczyliśmy się do 60. minuty spotkania. „Biało-czerwoni” wygrali, lecz do awansu potrzebowali zwycięstwa w trzecim meczu. „Squadra Azzurra” byli w lepszej sytuacji – ich „urządzał” remis.

Skończyło się 1:1, a więc podopiecznym Marcina Brosza zabrakło niewiele. – Zremisowaliśmy ten mecz, cały czas szliśmy po zwycięską bramkę i zabrakło nam naprawdę niewiele. Ten remis naprawdę boli. Siedzi mi w głowie spotkanie z Maltą, bo wiem, że też miało swoje znaczenie w tym wszystkim. Ciężko mi to wszystko przełknąć. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, że będziemy odpadać z turnieju przez to, że zabraknie nam jednej bramki, ale tak się stało. Musimy przełknąć tę gorycz, ale naprawdę trudno jest to zrobić – tłumaczy w rozmowie z portalem „Łączy Nas Piłka” Miłosz Matysik, obrońca Jagiellonii Białystok.

Czy zawodnicy znad Wisły rzeczywiście cały czas szli po zwycięską bramkę? Na pewno dobrze weszli w mecz, do 12. minuty oddali bodajże cztery strzały z dystansu, z czego uderzenie Igora Strzałka zaskoczyło włoskiego golkipera, a piłka wpadła do siatki. Gdy w drugiej połowie rywale oddali nam inicjatywę, nie potrafiliśmy sobie stworzyć w zasadzie żadnej dogodnej okazji. Być może Polakom należał się rzut karny po zagraniu ręką we własnym polu karnym przez włoskiego obrońcę, lecz arbiter tego nie dostrzegł. Poza tym, mimo wprowadzenia na boisko Kacpra Urbańskiego i Tomasza Pieńki, nasza ofensywa wyglądała… bardzo słabo.

„To był nasz najlepszy mecz na tych mistrzostwach. W porównaniu do spotkań z Portugalią czy Maltą, z Włochami pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Generalnie rozegraliśmy dobry turniej. Zagraliśmy w mistrzostwach Europy po prawie 20 latach i wracamy z podniesioną głową. A do tego zebraliśmy mnóstwo doświadczenia” – mówi „ŁNP” Dawid Bugaj.

Kadra Marcina Brosza nie miała takiego potencjału, co reprezentacja Marcina Włodarskiego. I nie grała też tak przyjemnie dla oka. Nikt ich nie stawiał na równi z Portugalczykami czy Włochami, a nagle pojawiła się przed nimi realna szansa, żeby wyrównać wynik młodszych kolegów z maja.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że ostatni raz zagraliśmy na Mistrzostwach Europy do lat 19 w 2006 roku i przez szesnaście kolejnych edycji nie potrafiliśmy nawet awansować do fazy grupowej, tegoroczny rezultat „biało-czerwonych” należy uznać za spory sukces. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, styl gry reprezentacji i nie wykorzystaną okazję na awans do 1/2 finału, nasz występ na turnieju na Malcie można ocenić – w skali szkolnej – na czwórkę z minusem.

Ani zachwyt, ani wstyd.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix