„Dlaczego w Barcelonie może grać 16-letni chłopiec, a w naszej lidze nie mogą grać 18-latkowie?”

18-letni Dawid Drachal w niedzielę skompletował klasycznego hat-tricka w starciu Ruchu Chorzów z Rakowem Częstochowa. „Nie ukrywam, że sporo podporządkowaliśmy karierze Dawida. Ja prowadziłem przedsiębiorstwo i miałem tak wszystko poukładane, by w każdej chwili móc być do jego dyspozycji” – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Andrzej Drachal, ojciec piłkarza.

„Dlaczego w Barcelonie może grać 16-letni chłopiec, a w naszej lidze nie mogą grać 18-latkowie?”

Dawid swoją przygodę z piłką rozpoczął w Broni Radom, a w późniejszych latach występował m.in. w Escoli Varsovia, skąd następnie trafił do Miedzi Legnica. Dlaczego nie zdecydował się na przenosiny do zagranicznej akademii? Ponieważ wraz z rodzicami zdecydował, że wolałby łapać minuty w seniorskim futbolu. „Dlaczego w Barcelonie może grać 16-letni chłopiec, a w naszej lidze nie mogą grać 18-latkowie? Myślę, że jako Polacy jesteśmy zbyt zachowawczy, za bardzo się asekurujemy i nie ryzykujemy. A przecież 20-latek mający – powiedzmy – 50 meczów w Ekstraklasie, to jest potencjalny spory zastrzyk gotówki…” – uważa Andrzej Drachal.

Tata młodzieżowego reprezentanta Polski uważa, że wraz z żoną sporo podporządkowali karierze syna, ale nigdy nie naciskali na niego, że musi w przyszłości za wszelką cenę grać w piłkę nożną. „To nie tak, że my z żoną planowaliśmy karierę Dawida. On był zawsze bardzo świadomy – od samego początku traktowaliśmy go poważnie” – tłumaczy Drachal.

Jak ojciec dbał o rozwój piłkarski syna? „Rozpisywałem mu plan, a on musiał codziennie wykonywać ćwiczenia, odbijanie od kanapy, setki odbić codziennie, od ściany, prawa lewa noga, przyjęcia, podania, ćwiczenia Coervera. Ustawiał sobie budzik, wstawał rano i ćwiczył. Beata najpierw denerwowała się z powodu mebli, ale szybko przeszła na jasną stronę mocy, gdy zobaczyła, jak wielką radość Dawidowi to sprawiało radość. Potem już sama jeździła z nim na treningi, na mecze, wspierała go w tym bardzo mocno. Staliśmy się teamem, który ma wspólny cel” – mówi.

Fot. Newspix