Brak wyników w dziecięcych ligach? „Wciąż jest ciśnienie”

Dwa lata minęły od zmian dotyczących ewidencji wyników w rozgrywkach dzieci, które wdrożył Polski Związek Piłki Nożnej. Choć publikacja końcowych rozstrzygnięć jest zakazana, wciąż trudno nie odnieść wrażenia, by była dla wielu prowadzących zajęcia z najmłodszymi… głównym celem.

Brak wyników w dziecięcych ligach? „Wciąż jest ciśnienie”

Wciąż jest ciśnienie, ze strony rodziców, klubów, a także niektórych trenerów – mówi nam jeden ze szkoleniowców żywo przyglądających się rozgrywkom w Małopolskim Związku Piłki Nożnej.

No to sprawdźmy… pod lupę wzięliśmy rozgrywki orlików organizowane przez Podokręg Piłki Nożnej w Wadowicach, gdzie po spotkaniu z klubami zdecydowano, że w tej kategorii wiekowej powstanie liga, nie jak w poprzednim sezonie rozgrywki turniejowe. Zespoły podzielono na grupy i każdy gra z każdym. Zawodnicy muszą być zgłoszeni w extranecie, w którym oficjalnie widnieje wszędzie bezbramkowy remis.

Niby LKS Tarnawianka Tarnawa Dolna wyniku nie podaje, ale… trudno przypuszczać, by mecz z MKS-em Babia Góra przegrała. Radosny facebookowy nastrój jeszcze niczego nie przesądza, ale już „zakończył po wygranym meczu nasz trener” czy „taniec zwycięstwa” chyba… zdradzają kto jednak triumfował. Tydzień później zwycięstwo było jeszcze bardziej przekonujące.

Wyniki notują też inne szkółki, często te z mniejszych ośrodków. Gdyby w przekroju całej Polski przejrzeć piłkarskiego walla, przykładów można byłoby mnożyć. Tutaj kolejny z przesłanych do nas screenów:

W lokalnych środowiskach takie posty się niosą. Zbierają często więcej niż inne reakcji oraz komentarzy, co wydatnie wpływa na ich zasięgi. – Wysłaliśmy na mecz chłopaków, z których większość stawia swoje pierwsze piłkarskie kroki. Dla nas najważniejsze jest jednak, by jak najwięcej grali. Nie miało dla nas znaczenia czy przegramy, czy wygramy.  Jesteśmy największą akademią w powiecie, a po takim meczu jak w Tarnawie otrzymaliśmy sporo komentarzy, że dostaliśmy lanie – mówi nam Mateusz Wągiel, wiceprezes klubu z Suchej Beskidzkiej, która jeden z opisywanych wyżej meczów przegrała.

To niby liga bez wyników, która ma rozwijać wszystkich, a jak powołaliśmy jednego chłopaka z rocznika 2013, który trenuje u nas dodatkowo, natomiast w lidze gra już w młodzikach, na wniosek rodziców gospodarzy nie pozwolono mu grać. Niby w porządku, bo w systemie extranet jest zawodnikiem innego klubu, ale dla niego miała to być dodatkowa jednostka i nikt z nas nie ukrywał jego tożsamości. To chłopak z sąsiedniej wsi. Mecz i tak wyglądał tak, że w drugiej połowie zasugerowaliśmy, żeby rywale zagrali jednego więcej. Notabene kończyli w przewadze dwuosobowej, ale nie pisaliśmy nigdzie na ten temat, bo to dla nas szkoleniowa gra – dodaje.

Marek Wanik, mentor wielu polskich trenerów oraz edukator niemieckiego DFB z licencją UEFA PRO, powiedział na sobotnim Kongresie Wiedzy o Szkoleniu Piłkarskim Dzieci, że niektórzy mają zbyt dużo ambicji do pracy w najmłodszych kategoriach wiekowych. I choć Polak od lat przebywa za naszą zachodnią granicą, z diagnozą się nie pomylił.

W MKS-ie główkują co robić dalej z meczami w tej lidze. Iść własną ścieżką rozwoju zawodników czy jednak dobierać na lokalne rozgrywki mocny skład i pewnie wygrywać? – Możemy rotować składem na tyle, że gdy zagramy mocniejszym zestawieniem, wygramy wysoko, ale jaki to ma sens szkoleniowy dla jednej i drugiej drużyny? Trudno nie dostrzec, że przez tę cała internetową napinkę i komentarze w sieci tracimy wizerunkowo, a koniec końców rodzice stają potem przed dylematem gdzie zapisać dzieci na swoje treningi. Niestety bardzo często wybierają tych, którzy wygrywają nawet takie mecze – podsumowuje Wągiel

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. Facebook LZS Żuraw Krzeszów