U-17: Nie można narzekać na awans, ale można wymagać więcej [KOMENTARZ]

Drużyna Rafała Lasockiego w I rundzie el. Mistrzostw Europy odniosła komplet zwycięstw i z 1. miejsca w grupie zakwalifikowała się dalej. Jak „biało-czerwoni” prezentowali się w tych trzech spotkaniach? Kogo można wyróżnić za rundę eliminacyjną?

U-17: Nie można narzekać na awans, ale można wymagać więcej [KOMENTARZ]

Reprezentanci Polski mają za sobą starcia z: Łotwą, Mołdawią oraz Szwecją, w których zdobyli łącznie osiem bramek, a stracili jedną – z rzutu karnego w potyczce z ekipą ze Skandynawii. Czy dobre wyniki trochę „przykrywają” słabą grę? Poniżej kilka naszych wniosków z tych trzech meczów:

Bezrobotny Mateusz Jeleń

Trener Lasocki w trzecim spotkaniu zdecydował się dokonać kilku zmian w wyjściowym składzie (w potyczkach z Łotwą oraz Mołdawią od 1. minuty wystąpiło m.in. aż… sześciu zawodników Górnika Zabrze), ale akurat Mateusz Jeleń rozegrał komplet możliwych minut. 16-letni bramkarz nie miał szczególnie dużo szans na zaprezentowanie swoich umiejętności, a jedyną bramkę w tych eliminacjach przepuścił z rzutu karnego, który podyktowano za przewinienie Cypriana Popielca. Jeleń „wyczuł” Neo Jönssona, lecz nie zdołał odbić futbolówki.

Graliśmy bez: Patryka Mazura, Igora Stankiewicza, Mateusza Szczepaniaka, Kamila Jakóbczyka, Igora Brzyskiego, Adriana Przyborka, Stanisława Gieroby…

Igor Stankiewicz, Igor Brzyski, Mateusz Szczepaniak, Kamil Jakóbczyk, Adrian Przyborek, Stanisław Gieroba albo Patryk Mazur – każdy z tych wyróżniających się w swoim roczniku zawodników mógł teoretycznie wziąć udział w I rundzie el. Mistrzostw Europy w Mołdawii, ale z różnych względów żaden z siedmiu wymienionych piłkarzy nie był obecny (nie licząc Jakóbczyka, którego według informacji Przemysława Iwańczyka z „Polsat Sport” po pierwszym dniu zgrupowania zabrali rodzice) z reprezentacją Polski. Warto mieć na uwadze ten fakt, bo np. z takim problemem nie zmagał się w roczniku 2006 Marcin Włodarski, do którego kadra Rafała Lasockiego bywa naturalnie porównywana.

Żaden z tych trzech meczów nie był szczególnie porywający

Jeżeli ktoś liczył, że spędzi ekcytujące kilka godzin, oglądając zmagania reprezentantów Polski na mołdawskich boiskach, to… się przeliczył. Obiektywnie rzecz biorąc, ani mecz z Łotwą, ani z Mołdawią, ani ze Szwecją nie należał do szczególnie porywających. Zdecydowanie częściej zastanawialiśmy się, ile jeszcze do końca, niż rozpaczaliśmy nad tym, że czas tak szybko upłynął.

W piłce nożnej, także młodzieżowej, liczą się wyniki, a te się zgadzają

Trzy zwycięstwa, dwa czyste konta, osiem strzelonych goli, jeden stracony – zadaniem „biało-czerwonych” był awans do II rundy el. Mistrzostw Europy i z tego zadania wywiązali się niemal wzorowo.

Podopieczni Rafała Lasockiego wygrali swoją grupę, bezpośredni awans do II rundy el. ME uzyskali także Szwedzi, za to Łotysze muszą czekać na końcowe rozstrzygnięcia w innych grupach.

Na plus? Stałe fragmenty Jakuba Adkonisa

Zawodnik Legii Warszawa zdobył bramkę z kilkudziesięciu metrów z rzutu wolnego w pierwszym meczu, którą ostatecznie zapisano na konto łotewskiego golkipera, strzelił gola po rzucie rożnym w starciu z Mołdawią, następnie wykorzystał dwa rzuty karne po faulach na Hubercie Jasiaku, natomiast w potyczce ze Szwecją trafił z wolnego w poprzeczkę.

Na minus? Rezerwowi i zmiennicy

Brak kilku zawodników z podstawowego składu był szansą dla chłopaków z „drugiego szeregu” na przekonanie do siebie Rafała Lasockiego. Tym bardziej, że rywale nie należeli do nadzwyczaj wymagających. Czy któremuś z piłkarzy ta sztuka się udała? Wątpimy w to.

Cel? Awans na Mistrzostwa Europy

Tu nic się nie zmienia. Powinniśmy wymagać od „biało-czerwonych” trzeciego z rzędu awansu na mistrzostwa Starego Kontynentu, gdyż ci chłopcy z pewnością mają potencjał, żeby znaleźć się wśród 16 najlepszych ekip w Europie.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix, Flashscore