„W Polsce jest sporo drużyn, które są za mocne na ligę wojewódzką, ale za słabe na CLJ-kę”

„Wolę przegrać 0:6, ale widzieć, że mój zespół gra odważnie, niż przegrać 0:1 i przez ponad godzinę oglądać, jak tylko wybijamy piłkę. Liczę, że te doświadczenia, które zbiorą zawodnicy, pozwolą im mimo wszystko wejść na wyższy poziom” – mówi nam Rafał Świtaj, szkoleniowiec trampkarzy starszych Stilonu Gorzów Wielkopolski.

„W Polsce jest sporo drużyn, które są za mocne na ligę wojewódzką, ale za słabe na CLJ-kę”

Przygoda Stilonu Gorzów Wielkopolski z Centralną Ligą Juniorów U-15 będzie trwała prawdopodobnie tylko kilka miesięcy. Dlaczego?

– Myślę, że znalazłbym wiele powodów aktualnego stanu rzeczy. Słabo weszliśmy w ligę, zaczynając od wysokiej porażki z Miedzią Legnica. Uważam, że mogliśmy zrobić nieco więcej w kwestii skautingu i wzmocnienia drużyny w przekroju ostatnich dwóch lat. Myślę, że ze strony czysto trenerskiej również mogłem zrobić więcej, więcej wycisnąć z chłopaków. Mieliśmy świadomość, że to będzie nasz debiut na szczeblu centralnym, na który nasi chłopcy może nie do końca byli gotowi ze względu na brak rywalizacji na tym poziomie. Rundę rewanżową rozpoczęliśmy lepiej, bo od remisu 1:1 z Miedzią Legnica oraz porażki 0:1 z Lechią Zielona Góra, z którą w pierwszym spotkaniu wysoko przegraliśmy. Oby to był lepszy prognostyk na ostatnie pięć spotkań.

Częstym problemem beniaminków jest to, że chłopcy walczą o awans dla młodszego rocznika. U was też tak było?

W lidze wojewódzkiej mieliśmy dwie drużyny – rocznika 2008 i 2009. Awans uzyskał ten starszy, natomiast na szczeblu centralnym gra młodszy. Centralna Liga Juniorów trochę nas zweryfikowała, pokazała, że kadrowo moglibyśmy wyglądać lepiej. Jak wspomniałem wcześniej, czynników naszej słabej dyspozycji jest wiele. Patrząc na spotkania z Zagłębiem Lubin, Śląskiem Wrocław albo Rakowem Częstochowa, to nie ma co ukrywać, że była różnica w indywidualnościach, a to one robią na boisku różnicę. Uważam, że w woj. lubuskim nie jesteśmy w stanie rywalizować z klubami tego pokroju, które mogą sobie pozwolić na ściąganie zawodników z całego kraju. To my jesteśmy dostarczycielami piłkarzy dla tych akademii, a nie w drugą stronę. 

Zakładaliście przed sezonem, że może być wam tak ciężko o regularnie zdobywanie punktów?

Przez dwa lata prowadziłem kadrę woj. lubuskiego w roczniku 2009, więc miałem świadomość, że mierząc się z Rakowem, Śląskiem, Zagłębiem albo Górnikiem może być nam bardzo ciężko o punkty (Stilon wywalczył na razie zaledwie punkt – dop. red.), że nie będziemy w stanie z nimi rywalizować, natomiast liczyłem na to, że lepiej wypadniemy w starciach z: Miedzią Legnica, Lechią Zielona Góra albo Podbeskidziem Bielsko-Biała. Indywidulne błędy powodowały, że traciliśmy głupie bramki i na razie z żadną z tych ekip nie udało nam się wygrać. Liczyliśmy na więcej. 

Uważa pan, że gra w CLJ-ce, gdy każdego tygodnia traci się po kilka bramek, nie zdobywając przy tym żadnej, może rozwinąć zawodników?

Porażki z pewnością uczą więcej niż zwycięstwa. W naszym przypadku jest ich za dużo, ale mimo wszystko z każdego meczu robimy analizę i patrzymy, co mogliśmy zrobić inaczej, lepiej. Jest to dla zawodników, a także dla nas trenerów spore doświadczenie, które mam nadzieję zaprocentuje w przyszłości. Wysokie porażki z pewnością dają dużo do myślenia i często zastanawiam się, czy to jest dobre dla nas, ale mimo wszystko uważam, że tak, ponieważ patrząc na naszą ligę wojewódzką, gdyby było tak samo, tylko że w drugą stronę, że to my wygrywalibyśmy po 6:0, to to też by nie rozwinęło naszych zawodników. Myślę, że mimo wszystko wolę grać na szczeblu centralnym, gdzie chłopcy mogą zobaczyć, do czego muszą dążyć, a także my trenerzy widzimy, co musimy zmienić i poprawić, by w przyszłości rywalizować z lepszym skutkiem. Przegrywamy, nie jest to łatwe, natomiast druga część rundy nieco lepiej się dla nas rozpoczęła i mam nadzieję, że jeszcze lepiej będzie to wyglądało. Jeśli mówimy o woj. lubuskim, to poza Lechią Zielona Góra oraz Wartą Gorzów Wielkopolski nie mamy wielu innych ekip, z którymi moglibyśmy na równi powalczyć. Sądzę, że reorganizacja tych rozgrywek sprawi, że dojdą zespoły naszego pokroju, które będą mogły ze sobą rywalizować. Myślę, że w Polsce jest sporo drużyn, które są za mocne na ligę wojewódzką, ale za słabe na CLJ-kę.

Nie uważa pan, że wtedy zespoły z czołówki będą miały dodatkowe kilkanaście meczów w sezonie, w których nie będą musiały szczególnie się starać?

Zdaję sobie sprawę, że granie z zespołami naszego pokroju nie będzie dla tych ekip najlepsze pod kątem rozwoju. Myślałem na chłodno o tej reformie i uważam, że jesienią każdy mógłby grać z każdym, a wiosną należałoby oddzielić grupę mistrzowską od spadkowej. Ekipy z dołu tabeli mogą wówczas rywalizować między sobą, a te z czołówki – także między sobą. Może właśnie takie rozwiązanie należało wprowadzić?

Tracicie dużo bramek, bardzo mało ich zdobywacie. Jakie są atuty pańskiego zespołu? Czym możecie – momentami – zaskoczyć przeciwnika w trakcie meczu?

– Gramy otwartą piłkę, nie boimy się grać odważnie. Rozgrywamy piłkę od własnej bramki, nie stoimy tylko na naszej połowie i wybijamy do przodu. Z uwagi na fakt, że gramy otwartą piłkę, regularnie tracimy po pięć czy sześć goli, tutaj moglibyśmy lepiej zabezpieczać się na wypadek starty piłki. Często zmiany, których dokonujemy, nie wnoszą dodatkowej jakości, ale chcę dać szansę każdemu zawodnikowi. Gdy mierzyliśmy się z Górnikiem, trener zabrzan podszedł po meczu i powiedział, że dobrze, że staramy się grać w ten sposób, ponieważ poprzez takie granie można rozwijać zawodników. Moglibyśmy przegrywać 0:1 lub 0:2, ale nie o to w piłce młodzieżowej chodzi. Chciałbym, aby nasi bramkarze mogli uczestniczyć w grze, obrońcy próbowali wygrywać pojedynki 1v1, szukać różnych podań, pomocnicy tworzyć linię podania, być kreatywni, a napastnicy – szukali przestrzeni i możliwości do zdobycia bramki. Wolę przegrać 0:6, ale widzieć, że mój zespół gra odważnie, niż przegrać 0:1 i przez ponad godzinę oglądać, jak tylko wybijamy piłkę. Liczę, że te doświadczenia, które zbiorą zawodnicy, pozwolą im mimo wszystko wejść na wyższy poziom.

Który z waszych przeciwników wyglądał najlepiej, najbardziej panu zaimponował?

Chyba Zagłębie Lubin, ale Raków Częstochowa i Śląsk Wrocław zagrały z nami na porównywalnym poziomie. I fizycznością, i piłkarsko było widać dużą różnicę.

Do końca sezonu pozostało pięć spotkań. Wciąż nie straciliście matematycznych szans na utrzymanie na szczeblu centralnym, ale wierzycie w ogóle, że uda się wam pozostać w CLJ-ce?

Powiem szczerze, że nie rozpatruję tego w tych kategoriach. Nie będziemy mówić zawodnikom, że nie mamy szans i właściwie spadliśmy z ligi. Jestem zadowolony z tych chłopców, że pomimo tego, że przegrywają oraz mają świadomość, że zapewne spadną z CLJ-ki, za każdym razem wychodzą na boisko z nastawieniem, żeby wygrać i powalczyć z każdym przeciwnikiem. Nie żałuję awansu do Centralnej Ligi Juniorów, bo chłopcy mogli i dalej mogą pokazać się na arenie ogólnopolskiej. Wiadomo, że chcielibyśmy się utrzymać, ale jeśli z tego zespołu kilku chłopców pójdzie grać gdzieś wyżej, lub trafi do naszego zespołu seniorów w przeciągu 2-3 lat, to będzie to dla nas sukces.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Stilon Gorzów Wielkopolski