Najlepsi dryblerzy, brak dużych klubów i podzielone związki. Finał turnieju 1×1

Pierwsza edycja ogólnopolskiego turniej gry 1×1 dobiegła końca. Najlepsi dryblerzy z całej Polski spotkali się w piątek w Warszawie, a czworo z nich rywalizację zakończyło historycznym triumfem.

Chcemy odważnej gry

Polskiemu kibicowi nietrudno jest dziś zauważyć, że drybling to nie domena naszych zawodników. Przebojowych, skutecznych w pojedynkach 1×1 graczy, w ostatnich latach brakowało zarówno w Ekstraklasie, jak i w samej reprezentacji. Jeden Grosicki to zdecydowanie za mało, szczególnie że wygrany pojedynek nie tylko zapewnia drużynie przewagę, ale często przekłada się na strzelecką sytuację.

Najlepsi dryblerzy, brak dużych klubów i podzielone związki. Finał turnieju 1×1

PZPN postanowił wziąć temat pod lupę, z czego powstał projekt ogólnopolskiego turnieju gry 1×1. Pomysłodawcą rywalizacji najmłodszych jest Maciej Mateńko, wiceprezes PZPN ds. szkolenia. – Propagując grę 1×1 chcemy zachęcić młodych piłkarzy oraz piłkarki do odważnej gry, podejmowania pojedynków i rozwoju kreatywności – mówił, ogłaszając nową ideę kilka miesięcy temu.

– Diagnoza była prosta: brakuje nam zawodników kreatywnych oraz odważnych. To jest główne przesłanie tego turnieju – wtóruje mu Michał Libich, koordynator rozgrywek. – Chcemy zmieniać mentalność trenerów, którzy kształcą naszych piłkarzy i uświadamiać ich, że to jednostka i jej rozwój są najważniejsze – dodaje.

Zaczęło się od turniejów eliminacyjnych – klubowych, gminnych i powiatowych. Następnie były finały wojewódzkie, a na koniec, ten najważniejszy, ogólnopolski w Warszawie. W zabawie wzięło udział ponad 37 tysięcy młodych piłkarzy i piłkarek z 859 klubów, na Bemowo przyjechało po szesnastu najlepszych w kategoriach orlik młodszy i orlik starszy. Żaki kończyły rywalizację na poziomie wojewódzkim.

Rzut karny za każdy faul

Istotnym punktem każdej inicjatywy jest określenie na starcie… zasad. Toczący grę 1×1 mieli więc za zadanie ograć swojego przeciwnika na podzielonym na dwie połowy boisku o wymiarach 9 x 18 metrów. Spotkania trwały po cztery minuty, a ich dynamikę (na finałach ogólnopolskich oraz w niektórych wojewódzkich) zwiększały bandy ustawione tuż obok lini autowych. Do bramek o wymiarach 1,2-1,5 m (szerokość) x 0,7-1 m (wysokość) strzelać można było wyłącznie z połowy przeciwnika. W momencie wznawiania gry po straconym golu lub aucie bramkowym, rywal musiał cofnąć się na swoją połowę. Każdy faul skutkował z kolei rzutem karnym – wykonywanym z połowy boiska, na pustą mini-bramkę.

Aby uniknąć niemeczowych, nienaturalnych czy wręcz kuriozalnych sytuacji, PZPN w regulaminie zapisał także, że zawodnik nie może prowadzić piłki tyłem lub bokiem. Zaskakujący był dla nas jednak brak zasad bronienia własnej bramki – bo w gruncie rzeczy, po strzelonym golu, ustawić można się było na linii bramkowej. Bez konsekwencji.

Mimo to dzieci nie kalkulowały, jak pewnie kalkulowaliby dorośli. – Na dalszych szczeblach rozgrywek są zawodnicy lepsi piłkarsko oraz bardziej świadomi i nie było murowania bramek. To miało jednak czasem miejsce na wcześniejszych etapach – opowiada Libich. – Zastanawiamy się, czy w przyszłych edycjach nie byłoby warto zwiększyć rozmiaru bramek, żeby nie opłacało się ich bronić, czekając na rywala. Najważniejsze jest, by budować mentalność zawodników, że najlepszą obroną jest atak, ale to już rola trenerów – przyznaje.

Poziom krajowych finałów był bardzo wyrównany, a różnice często minimalne. Choćby o finale chłopców 2012 rozstrzygnął konkurs rzutów karnych, a w trakcie gry, ostatecznie srebrny medalista ukarany został bardzo wątpliwym przewinieniem, bez którego sięgnąłby po triumf…

Choć gra była płynna i intensywna, ogólny poziom nas nie zachwycił. Biorąc pod uwagę, że był to już top of the top, liczyliśmy na nieco więcej efektownych zagrań i zwodów rodem z kampanii „joga bonito”.

Związki się podzieliły

Czytając relacje z turnieju 1×1 trafiamy na reprezentantów trzynastu województw. Kluby z Dolnego Śląska, Wielkopolski i Podlasia swoich przedstawicieli nie mogły wysłać na zawody, bo tak postanowiły… wojewódzkie związki.

– Zainteresowania udziałem w imprezie nie wykazały w tym roku Dolny Śląsk, Wielkopolska oraz Podlasie – potwierdza dość delikatnie Michał Libich. – Przeżycia i edukacja są w tym turnieju bezcenne. W pierwszej edycji udział w turnieju był dobrowolny. Czy podobnie będzie w kolejnych latach? Czy też obligatoryjnie będą startować wszyscy? To już ustalą prezesi związków – dodaje.

Pod wpisami na temat turnieju na facebookowym kanale „Łączy nas trening” nad zaistniałą sytuacją ubolewają rodzice i trenerzy. – Czy ktoś nam wytłumaczy, dlaczego nie możemy wziąć udziału w tak fajnej inicjatywie? – pytają chórem. Nikt nigdzie jednak tłumaczyć swojej decyzji nie zamierza.

Czy poszło o to, że z jednej strony PZPN rezygnuje z wyników w rozgrywkach dzieci, a z drugiej wystawia ich na jeszcze większy stres i presję w pojedynkę? Raczej nie, bo choćby Dolny Śląsk zimą szedł względem wspomnianej reformy pod prąd i zorganizował halowe mistrzostwa województwa.

Wątpimy, by chodziło tu o jakąś większą strategię czy głębszy sens. W PZPN, jak to w PZPN, chodzi zapewne o politykę. Chociaż nieoficjalnie słyszymy, że nieprzystąpienie do rywalizacji wzięło się ze zwykłego… lenistwa, bo związki miały organizację turnieju na szczeblu wojewódzkim wziąć w pełni na siebie, koordynując wszystkie działania przy pomocy osób, które mają już na etatach.

Górnik i mniejsze kluby. Skąd pochodzą dryblerzy?

Być może część obserwatorów spodziewała się, że wśród finalistów zobaczy przedstawicieli największych polskich akademii. Nic bardziej mylnego. Reprezentantów znanych marek można było policzyć na Bemowie na palcach jednej ręki.

Libich: – Na wcześniejszych etapach widziałem chłopców z dużych akademii, ale wiele z nich nie brało też udziału w turnieju. Zakładam, że obserwują jak ten turniej będzie wyglądał. Mam nadzieję, że w kolejnych latach wszyscy będą chcieli wysyłać swoich zawodników, bo nawet jeżeli ktoś ma najlepszy system szkolenia czy idealne warunki treningowe, to trzeba wziąć pod uwagę, że dla dziecka to niezwykła i rozwijająca mentalnie przygoda, jakiej w klubie nie doświadczy.

Franciszek Krawczyk z Górnika Zabrze wygrał w roczniku 2013. Z bardziej znanych powszechnie klubów swoich przedstawicieli w półfinałach mieli jeszcze Hutnik Kraków, Wieczysta czy Olimpia Elbląg. Inni medaliści na co dzień grają w Wiśle, Limanowej, Olkuszu, Zamościu, Sycewicach czy Łochowie. Jak widać – dryblerów znaleźć można wszędzie!

– Myślę, że można być zadowolonym – podsumowuje Libich. – Uważam, że jak na pierwszą edycję, było bardzo duże zainteresowanie klubów, a liczymy, że z każdym rokiem chętnych będzie coraz więcej. W finale ogólnopolskim nie brakowało emocji i mamy nadzieję, że to się przełoży na jakość szkolenia. Będziemy zachęcać też do jeszcze większej liczby rozgrywek wewnętrznych. Bo one nie muszą odbyć się na jednym treningu. Jako trener zrobiłbym np. cztery turnieje, żeby obiektywnie wybrać najlepszego zawodnika czy zawodniczkę.

Jakich zmian możemy się spodziewać w przyszłości? Libich: – Będziemy mieć spotkanie w tej sprawie, spisujemy wnioski. Rewolucyjnych zmian z pewnością nie będzie, ale kosmetyczne myślę, że jak najbardziej. Mam nadzieję, że w 2024 roku będzie w turnieju uczestniczyło jeszcze więcej dzieciaków, a trenerzy będą to umożliwiać, rozumiejąc, że to kapitalna sprawa dla rozwoju ich dzieci, szczególnie w zakresie mentalnym. Warto inwestować w jednostki. Do seniorów nie będą trafiać całe zespoły, tylko pojedynczy zawodnicy. Taki turniej to jedna z „cegiełek”, jakie PZPN i Szkoła Trenerów dokładają, by zmieniać mentalność i świadomość.

Wzorem Pucharu Tymbarku wszyscy chłopcy i dziewczynki po rywalizacji udali się na Stadion Narodowy, na którym z perspektywy trybun obejrzeli spotkanie Polska – Czechy.

Komplet wyników – finałowe czwórki:

Dziewczynki 2012:

  • I miejsce: Oliwia Honkisz-Nowak (Wieczysta Kraków)
  • II miejsce: Filipina Górecka (LKS Wisła Wielka)
  • III miejsce: Wiktoria Kocoń (AP Mam Talent Limanowa)
  • IV miejsce: Lea Tikhomiroff (KS AP Diamonds Academy)

Chłopcy 2012:

  • I miejsce: Jan Gierach (AKS SMS Łódź)
  • II miejsce: Krzysztof Pastołek (Słowik Olkusz)
  • III miejsce: Maciej Dudek (Hutnik Kraków)
  • IV miejsce: Jan Szpindor (Gaudium Zamość) 

Dziewczynki 2013:

  • I miejsce: Zuzanna Żak (Beniaminek Profbud Krosno)
  • II miejsce: Zosia Harmacińska (UKS Sparta Sycewice)
  • III miejsce: Wiktoria Filipczak (Sportis SFC Łochowo)
  • IV miejsce: Maja Gąsior (UKKS Katowice) 

Chłopcy 2013:

  • I miejsce: Franciszek Krawczyk (Górnik Zabrze)
  • II miejsce: Karol Korzeniowski (Mineralni Krynica-Zdrój)
  • III miejsce: Michał Gadaj (Olimpia Elbląg)
  • IV miejsce: Igor Lewandowski (Chemik Bydgoszcz) 

Z WARSZAWY – PRZEMYSŁAW MAMCZAK