„W Polsce robimy postęp w skautingu, ale idziemy dziwnym kierunkiem”

„Uważam, że robimy postęp w skautingu, ale idziemy dziwnym kierunkiem. Chcemy być zachodni i słusznie czerpać wiedzę od najlepszych, ale bądźmy przy tym sobą. Mniej prezentacji i okrągłych słów, więcej realnego działania, aby zdobytą wiedzę i doświadczenie umieć zaadaptować do realiów” – tłumaczy w rozmowie z „TVP Sport” Grzegorz Koprukowiak, menadżer Pogoni Siedlce.

„W Polsce robimy postęp w skautingu, ale idziemy dziwnym kierunkiem”

Założyciel projektu „Scouts for Football” w 2021 roku rozpoczął pracę w Pogoni, która stara opierać się swój skład na zawodnikach z Mazowsza z rocznika 2000 i młodszych. „Skaut lub dyrektor sportowy ma patrzeć oczami klubu. Możesz pójść na dowolny mecz i go oglądać, ale wtedy jesteś kibicem. Natomiast będąc człowiekiem klubu patrzysz tak, jak gra twój klub. Znasz na pamięć model gry. Wiesz, jaka jest taktyka i profile zawodników. I obserwując zawodnika, musisz myśleć takimi kategoriami” – mówi Grzegorz Koprukowiak.

Dlaczego BVB stara się wysyłać na ten sam mecz kilku skautów? „Kiedyś miałem okazję przyjrzeć się pracy Borussii Dortmund. Oni, gdy wypatrzą zawodnika, na jego mecz wysyłają kilku skautów. Klub stara się unikać sytuacji, by ta sama osoba oglądała jednego zawodnika wiele razy. Po co? Żeby mieć perspektywę z kilku miejsc i od różnych osób. Chcą jak najbardziej zniwelować efekt pierwszego wrażenia, bo to bardzo złudne. Jest tak, że nasza percepcja opiera się na pierwszym wrażeniu. Jeżeli ty w cudzysłowie zakochasz się w piłkarzu, bo zagra świetny mecz, to później te wady będą mniej dostrzegalne. A jeżeli zawodnik zagra fatalny mecz, to wtedy będziesz w kolejnych meczach patrzył na niego negatywnie, co jest niesłuszne, bo nie znasz okoliczności. I to jest ta kwestia. Dlatego uważam, że w skautingu jest bardzo dużo miejsca na twoją percepcję. Zawsze możesz się wyróżniać, bo patrzysz na futbol w taki, a nie inny sposób” – zwraca uwagę menadżer Pogoni Siedlce.

Fot. Newspix