18-letni Polak o początkach we Włoszech: – Na starcie „zabiła” mnie intensywność

„Jest mnóstwo taktyki, ale jestem zawodnikiem, któremu dają bardzo dużą swobodę. To najważniejszy czynnik sportowy, który sprawia, że czuję zadowolenie z pobytu w Spezii. Mam sporą dowolność we Włoszech, gdzie poczułem inną mentalność i zaskoczenie, że trenerzy… każą mi kiwać” – powiedział w rozmowie z „legia.net” Oskar Lachowicz.

18-letni Polak o początkach we Włoszech: – Na starcie „zabiła” mnie intensywność

18-latek latem został wypożyczony z Legii Warszawa do Spezii, gdzie na razie ogrywa się w Primaverze. „Jestem w juniorach, a już 12-13 razy trenowałem z pierwszą drużyną, która gra w Serie B. Nie wiadomo, czy by mnie to czekało w Legii. W dodatku tuż przed świętami znalazłem się w kadrze meczowej pierwszego zespołu. Kolejny plus, tym razem mniej sportowy, to poznanie innego języka, kraju, życia, kultury. To wszystko sprawiło, że podjąłem decyzję o transferze do Spezii” – tłumaczy Lachowicz.

Czym różnią się treningi we Włoszech od tych nad Wisłą? Oczywiście intensywnością. „Początki nigdy nie są łatwe – tym bardziej, że mam dopiero 18 lat i zrobiłem duży krok w życiu. Pod względem piłkarskim czułem się dobrze, lecz to mój atut, więc się nie dziwię, ale na starcie „zabiła” mnie intensywność. W tej kwestii to zazwyczaj normalne u Polaków za granicą, lecz muszę podzielić to zdanie. Pierwsze dwa tygodnie okazały się bardzo trudne – sporo biegania, duża intensywność grania, naprzemienna praca w ofensywie i defensywie. Mimo że teraz jestem lepiej przygotowany, to na treningach pierwszej drużyny też jest naprawdę ogromna intensywność. W Polsce jej po prostu nie odczuwałem, rzadko mnie ona męczyła, a we Włoszech był niezwykle wymagający start pod tym kątem” – mówi wychowanek Legii.

Oskar Lachowicz stwierdził, że na Półwyspie Apenińskim „każą” mu się kiwać. „Oczywiście nie przy własnej bramce, lecz np. wtedy, gdy znajduję się blisko pola karnego przeciwnika czy nawet w środku pola, gdzie chcę piłkę od obrońcy. Wówczas słyszę, bym dryblował, stwarzał szanse, niekonwencjonalnie zagrywał, zagrażał rywalom. Zawsze to wykonywałem, tylko w Polsce nieraz ograniczałem się do prostopadłych podań czy nieprzygotowanego strzału z dystansu. W Spezii mogę wziąć piłkę i robić to, co kocham, czyli dryblować, stwarzać sytuacje. To mnie najbardziej cieszy” – zwraca uwagę 18-latek.

„Od dziecka lubiłem kiwać, dryblować, ale w Polsce nie zawsze mi na to pozwalano – wiemy, jak jest u nas. We Włoszech miło się zaskoczyłem, dlatego czuję większe szczęście na boisku” – dodał.

Fot. Newspix