Motała: „Uważam, że zbyt wczesny debiut może tylko przeszkodzić”

W ostatnim odcinku podcastu „Jak Uczyć Futbolu” gościliśmy Dariusza Motałę. Jak powstało GES Poznań? Dlaczego uważa, że młodzi zawodnicy obecnie zbyt szybko debiutują w Ekstraklasie?

Motała: „Uważam, że zbyt wczesny debiut może tylko przeszkodzić”

Motała w przeszłości był związany m.in. z Lechem Poznań, Odrą Opole czy Zagłębiem Lubin, natomiast cztery lata temu zdecydował się otworzyć własną akademię, która dziś może pochwalić się zespołem w CLJ U-17.

O początkach GES Sport Poznań Academy:

– Jest to projekt bardzo mocno wspierający edukację ze sportem. Widziałem wiele SMS-ów i renomowanych akademii, w których sport odgrywał najważniejszą rolę, a edukacja była tylko dodatkiem. Chłopcy otrzymywali sygnał, że niech skupią się na treningach, a trenerzy „zajmą” się szkołą i ich ocenami.

– Świat się zmienia. Inspirowałem się akademickim sportem amerykańskim, który udowadnia, że można mieć połączony bardzo wysoko poziom edukacyjny z bardzo wysokim poziomem sportowym. To bardzo trudne, ale możliwe. Na pewno potrzeba mieć szkołę na odpowiednim poziomie. Ja taką znalazłem, chłopcy uczęszczają do Prywatnej Szkoły Gaudium et Studium, która od 12 lat osiąga świetne wyniki w kształceniu uczniów.

Dlaczego Motała w GES-ie tak mocno stawia na naukę?

– Piłka nożna wygląda inaczej niż 20 lat temu. Jeśli mówimy o rozwoju taktyki, procesów treningowych, to musisz mieć naprzeciwko siebie człowieka inteligentnego, który będzie znał się np. na dietetyce i potrzebował większej liczby obszarów do samoedukacji. Dla mnie edukacja jest niezwykle ważna.

– Lubię rozmawiać z zawodnikami, którzy marzą o grę w piłkę nożną, ale nie są skoncentrowani tylko i wyłącznie na oglądaniu meczów piłkarskich. W swojej szkole mam co najmniej siedmiu chłopców grających na instrumentach muzycznych. Piłka nożna była dla nich takim magnesem, że oni rzucili szkołę muzyczną, bo chcą realizować się w futbolu.

Czym GES Poznań różni się od czołowych ośrodków szkolenia dzieci i młodzieży?

– Jesteśmy w stanie odtworzyć proces treningowy czy mikrocykl topowych akademii, ale naszą największą siłą jest, że my na co dzień przebywamy z tymi chłopakami i liczba minut spędzonych na indywidualnych rozmowach, bezpośrednim kontakcie z nimi jest nie do powtórzenia w wielu akademiach. Uważam, że w tym aspekcie jesteśmy na poziomie topowych ośrodków w Polsce.

Dlaczego Dariusz Motała ma szklane drzwi w swoim biurze?

– Moim założeniem było to, że chłopcy widzieli, jak pracuję i zawsze mogli zapukać. Czasem potrzebują zwykłej, dwuminutowej rozmowy – to jest niezwykle cenne w edukacji, projektowaniu ich ścieżek. Widzą, że jako trenerzy naprawdę mamy dla nich czas.

O zarządzaniu „budżetem minutowym” zawodników:

– Naszym celem jest, żeby każdy zawodnik rozegrał minimum 30% minut, które rozegra nasz najlepszy zawodnik.

– Mamy cztery roczniki. Staramy się, żeby liczba uczniów w klasie nie przekraczała 26. Trzydzieści procent czasu, o którym powiedziałem, to nasze minimum. Wszyscy uczniowie czwartej klasy liceum są wypożyczeni do klubów seniorskich. Mamy uzgodniony harmonogram pracy z tymi klubami, że w sytuacji, gdy na poziomie np. V ligi chłopcy mają trzy treningi w tygodniu, dodatkowe trzy jednostki są uzupełniane u nas.

– Na trzy młodsze klasy mamy cztery zespoły i ten czwarty zespół właśnie pozwala nam uzupełniać minuty chłopców z klasy pierwszej i drugiej. Nie chodzi tylko o to, żeby zawodnicy rozegrali 30% minut, mamy również wytyczne dotyczące liczby meczów rozpoczętych w wyjściowym składzie czy liczby pełnych spotkań.

O zmianach zawodników:

– Chłopcy o tym wiedzą, że u nas trenerzy nie mogą dokonywać zmian w ostatnich pięciu minutach meczu, bo dla mnie takim minimum, żeby rzeczywiście zobaczyć zawodnika w meczu, powinno być 15-20 minut. Nie chciałbym też, żeby nasz zawodnik jechał na wyjazd i wchodził na boisko w 88. minucie. Wyłączamy z naszej wewnętrznej umowy rozgrywki CLJ, w której trenerzy mają pełną dowolność przeprowadzania zmian.

– W ligach wojewódzkich i okręgowych zawsze wprowadzamy na boisko wszystkich dostępnych zawodników. Gdy bierzemy ze sobą osiemnastkę meczową, to naturalnie robimy w meczu siedem zmian.

– Jeden z czołowych zawodników przyszedł kiedyś do mnie i powiedział: trenerze, ale ja chcę grać cały mecz. Rozumiał nasze założenia, nie ma nic do kolegów z drużyny i przede wszystkim liczy się zespół, ale po prostu potrzebował grać częściej. Usiedliśmy z trenerami i zrobiliśmy rotacyjny system, żeby nie było na przykład tak, że zmieniamy tylko pomocników oraz napastników i zawsze nasi ofensywni gracze kończą mecz wcześniej. Jak temu zapobiec? Wtedy zmieniamy tym zawodnikom pozycję, przykładową idą na 20 minut na lewą obronę. W GES-ie zwracamy dużą uwagę na grę na wielu pozycjach.

O debiutach bardzo młodych piłkarzy w Ekstraklasie:

– Może powiem coś niepopularnego, ale uważam, że wielu zawodników jest zbyt szybko wprowadzanych i nieprzygotowanych do wejścia do pierwszego zespołu. Strasznie źle oceniam debiuty w Ekstraklasie zawodników, którzy „za chwilę” wracają do zespołu U-17. Jeżeli zawodnik otrzymuje szansę debiutu, to ten debiut musi być przemyślany, żeby właśnie za trzy miesiące nie występował ponownie w drużynie U-17.

– Mamy przykłady takich chłopaków w Puszczy Niepołomice i Warcie Poznań. Obserwuję kariery tych zawodników i ciekawi mnie, co z nimi będzie za pięć lat. Uważam, że zbyt wczesny debiut może tylko przeszkodzić.

Dlaczego w GES-ie nie mają młodszych roczników?

– Mój plan był taki, żeby początkowo skupić się na krótkim odcinku. Gdy otwieraliśmy akademię, to nie mieliśmy założenia, że od razu będziemy mieć pięć drużyn – w pierwszym roku mieliśmy tylko pierwszą klasę liceum. Jesteśmy obecnie w czwartym roku działalności i mamy cztery klasy liceum.

O warunkach fizycznych:

– Świetny, ale mały chłopak z bardzo dobrym dryblingiem, który będzie odstawał warunkami fizycznymi, ma dużo mniejszą szansę zaistnieć w dużej akademii niż w naszej. My możemy poczekać. To nie jest mój zarzut w stronę większych akademii. Tam od 15. roku życia nie ma zabawy w piłkę. Jeśli Lech Poznań wygrywa rywalizację o zdolnego chłopaka z np. Pogonią Szczecin i Zagłębiem Lubin, to nie ściagają go po to, żeby przyszedł się pobawić, tylko ma być dla nich inwestycją.

Dlaczego Motała wierzy w to, że chłopak, który w wieku trampkarza dotychczas trenował trzy razy w tygodniu, jest świetnym kandydatem do gry na szczeblu centralnym?

– Spotkałem wielu chłopców, którzy w wieku 15 lat są… zmęczeni piłką nożną. Zaczęli treningi w wieku 6 lat, grali w dużych akademiach, gdzie muszą ciągle coś udowadniać oraz stawać się coraz lepsi, bo za pół roku do ich zespołu trafi trzech lepszych chłopców i zostaną wymieniani. To wszystko sprawia, że ci chłopcy są po prostu zmęczeni. Ja chcę poszukać zawodników, którzy niekiedy grają podwórkowo – dla frajdy.

– Klasyfikację strzelców naszej grupy w Centralnej Lidze Juniorów otwiera Wojciech Szymczak z Lecha Poznań, a na drugim miejscu ex-aequo są: Karol Cywiński z Zagłębia Lubin, Dominik Skiba z Górnika Zabrze i… Piotr von Oppeln Bronowski z GES-u. Co ich różni? Bronikowski trafił do nas pół roku temu jako wybitny chłopak z małego, a zarazem dobrze pracującego klubu, w którym występował na poziomie wojewódzkim. Urzekł mnie tym, że potrafił w meczu z nami strzelić gola, że to samo zrobił w starciu z Akademią Piłkarską Reissa…

O właściwych kompetencjach:

– W Polsce czasem szybko dostajesz szansę. Być może zbyt szybko. Gdy ją otrzymujesz, to się nie zastanawiasz, czy jesteś na nią przygotowany, tylko z niej korzystasz. Gorzej, jeśli zdobywasz coraz więcej doświadczenia, a spadasz w dół – trafiasz do słabszych organizacji, mimo że masz coraz więcej kompetencji.

O planach na przyszłość:

– Mamy jeszcze wiele rzeczy do poprawienia, bo to nie jest skończony projekt. Mamy mnóstwo pomysłów na rozwój, ale już dziś chcemy być postrzegani jako akademia, która jest Szkołą Mistrzostwa Sportowego, która jest w stanie przygotować zawodnika do realizacji celów w najlepszych akademiach w Polsce.

O testach piłkarskich:

– Gdy nasi zawodnicy są zapraszani na testy, muszą później odbyć ze mną godzinną rozmowę. Jak było? Jak się czuli? Jak zostali przyjęci? Co było tam lepsze? Co przenieśliby do nas? O to wszystko ich pytam. Musisz być otwarty i ciągle szukać inspiracji.

O Lidze Makroregionalnej U-19:

– Mamy zespół, który awansował do Ligi Makroregionalnej U-19 i będzie rywalizował o awans do Centralnej Ligi Juniorów. Jak rozmawiam z trenerami, to największy kłopot jest z zespołami spadającymi z kategorii U-19, które trafiają w otchłań i muszą, co najmniej przez rundę grać w lidze wojewódzkiej. Rozmawiałem z trenerem Przemysławem Bereszyńskim, którego Warta spadła z CLJ-ki i mówił, że była to trochę kpina, ponieważ chłopcy zdemolowali swoją ligę i poniekąd stracili odpowiednie środowisko do rozwoju.

– Uważam, że Ligi Makroregionalne U-19 powinny zostać utrzymane przez cały sezon. Wówczas spadek z CLJ-ki nie byłby tak bolesny…

O nowych rozgrywkach:

– Marzyłby mi się Puchar Polski U-19, w którym małe kluby miałyby szansę gry z Lechem Poznań czy Legią Warszawa. Widzę to tak, że najlepsze zespoły wchodzą do rywalizacji w ostatniej fazie i mecze odbywają się w środku tygodnia. My ogólnie w Polsce bardzo mały gramy, a ja jestem zwolennikiem grania też w środku tygodnia. Uważam, że takie rozgrywki Pucharu Polski U-19 byłyby czymś bardzo ciekawym, finał mógłby odbywać się np. na innym stadionie przed głównym finałem Pucharu Polski. 

O młodzieżowcach w Ekstraklasie:

– Jestem absolutnym przeciwnikiem młodzieżowca za darmo w Ekstraklasie. Uważam, że I i II liga to powinien być moment, gdy ci chłopcy wchodzą do profesjonalnej piłki, mają trochę ułatwione środowisko i ci najlepsi trafiają później do Ekstraklasy. Nie widziałbym problemu, żeby w II lidze obowiązkowo grało np. trzech zawodników U-21.

Czy w Polsce gramy proaktywnie?

– Coraz więcej. Są trenerzy, którzy mają dużą satysfakcję z tego, w jaki sposób grają ich zespoły. Że to nie są najprostsze środki, przypadkowe kopnięcia piłki, tylko widać pomysł.

Apel do młodych zawodników:

– Nie dajcie sobie wmówić, że na poziomie lig wojewódzkich czy okręgowych nie ma utalentowanych chłopaków. Naprawdę nie trzeba grać w CLJ-ce, żeby zajść wysoko w piłce nożnej.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. Newspix