Bella o trenerach-pracoholikach: Wyprujesz się w trzy lata, żeby potem nie móc wstać z łóżka?

Do 200. odcinka „Jak Uczyć Futbolu” zaprosiliśmy Radosława Bellę, szkoleniowca Miedzi Legnica. Jak walczyć z pracoholizmem? Dlaczego nie chciał asystentów bez dzieci? Co zmienił w I-ligowym klubie? 

Bella o trenerach-pracoholikach: Wyprujesz się w trzy lata, żeby potem nie móc wstać z łóżka?

Dlaczego zapisał się na studia z psychologii?

– Odkryłem, że to rzecz, której mi brakowało. Pracując w Ekstralidze z kobietami, zdałem sobie sprawę, że mam bardzo duże braki, jeśli chodzi o umiejętności miękkie mojej osoby, dlatego zdecydowałem się na studia z psychologii.

– Uważam, że dużo prawdy jest w zdaniu, że trenerów zatrudniają za kompetencje twarde, a zwalniają – za miękkie. W przeszłości bazowałem przede wszystkim na umiejętnościach merytorycznych, a z biegiem czasu miałem w głowie, że to jednak się zmieni, że rola pierwszego trenera będzie opierała się w dużej mierze na relacjach z zawodnikami.

– Zdecydowałem się na trzy i półroczne zaoczne studia magisterskie z psychologii klinicznej. Zakładałem, że realnie skończę studia w pięć lat, ale… pomogła mi pandemia i skończyłem w cztery lata.

O studiowaniu:

– Inaczej podchodzi się do studiów w wieku 20 lat, a inaczej 30. Im starszy jesteś, tym bardziej wiesz, czego chcesz. Wyszedłem z założenia, że z tego, z czego chciałem być dobry, to byłem dobry, a przedmioty, które musiałem po prostu zdać, to zdawałem. Nie ukrywam, że psychologia jest moim „planem B” na życie. Poszedłem na studia, żeby dowiedzieć się, jak zarządzać grupą, ludźmi, a najwięcej nauczyłem się o… sobie.

Czy u Belli wzrósł poziom empatii?

– Zdecydowanie. Bardzo obawiałem się kiedyś, że co się wydarzy, gdy np. zmienię zawodnika na początku drugiej połowy, a on mi nie poda ręki? Jak mam się zachować? Jak do tego podejść? Dziś mam do tego ogromny luz.

O wartościach w Miedzi Legnica:

– Mamy w zespole trzy główne wartości: najważniejszy jest zespół, mówienie prawdy i szacunek.

– Dlaczego zespół jest najważniejszą rzeczą w hierarchii? Wszystkie podejmowane decyzje – moje czy zawodników – są mniej ważne niż zespół. Jeśli jestem zły na zawodnika, bo się np. źle zachował, ale wiem też, że bardzo dobrze trenował, to zespół jest ważniejszy i ja takiego zawodnika wstawię na boisko, mimo że coś mi się prywatnie nie podoba.

– Zawodnicy wiedzą o tym, że jeśli ktoś urazi kogoś przy całym zespole, to nie załatwią sprawy w ten sposób, że przyjdą do gabinetu albo pogadamy w cztery oczy i cię przeproszę. Jeśli ktoś uraził kogoś przy całej grupie, to ten konflikt też ma być rozwiązywany przy całej grupie.

Jak uniknąć pracoholizmu?

– Pracoholizm jest zły, bo to jest uzależnienie, które charakteryzuje się odczuwaniem przymusu pracy. Pracoholizm nie jest liczbą godzin, które spędzasz w pracy, ale sposobem myślenia o pracy. Możesz pracować 10 godzin dziennie i nie być pracoholikiem, natomiast równie dobrze możesz pracować przez trzy i… przez pozostałe 21 godzin tylko o tym myśleć.

– Niedawno wyczytałem, że dzieci osób uzależnionych od pracy funkcjonują zdecydowanie gorzej niż dzieci osób uzależnionych od alkoholu. Jeśli jesteś uzależniony od pracy, to nie spędzasz czasu z dziećmi. Jak źle by to nie brzmiało, to gdy jesteś alkoholikiem, to mimo wszystko ten czas z nimi spędzasz. Jeszcze większą krzywdę robimy dzieciom, jeżeli nas nie ma.

– Jako asystent było mi bardzo łatwo o godz. 16:00 skończyć pracę, wziąć dzieci na basen i zająć się nimi z czystą głową. Gdy jesteś pierwszym trenerem, to huśtasz dziecko na placu zabaw, ale z tyłu głowy myślisz, że może ktoś tam na dziesiątkę, a może w następnym meczu postawię na innego zawodnika…

– Jeśli planuję dzień, to najpierw staram się zaplanować czas poza pracą. To pomaga. Nasz układ nerwowy bardzo lubi rutynę, dlatego przykładam dużą wagę do rutyny dnia i snu. Jeśli jestem z dziećmi na placu zabaw, to nie biorę ze sobą telefonu.

O pracoholikach:

– Jak słyszę trenerów czy osoby z branży mówiące o tym, że są pracoholikami i oczekują braw od innych, to myślę sobie: okej, porozmawiamy za kilka lat. Potencjalnie możesz mieć karierę trenerską przez czterdzieści lat. I co? Wyprujesz się w trzy lata, żeby potem nie mieć siły wstać z łóżka? To jest duży problem.

– Dlaczego tak wiele osób ma z tym problem? Bo nam wmówiono, że są Sampaoli, Bielsa czy Guardiola, którzy siedzą w pracy do czwartej nad ranem i myślą tylko o futbolu. Dobra, ale oni są 1 na 1000, a co z resztą, którzy tak robili i dziś trzeba ich zbierać, bo mają rozwalone życie rodzinne, rozregulowany układ nerwowy i nie wiedzą, co robią w życiu? To się bierze z nieświadomości i ciemnoty.

Dlaczego Bella chciał mieć ojców w swoim sztabie trenerskim?

– Zależało mi na tym, żeby każdy z asystentów miał dzieci. Dlaczego? Bo nie chciałem mieć w sztabie 25-letniego Radka z przeszłości, który myślał, że jak kończymy pracę o godz. 16:00, to on posiedzi 2-3 godziny dłużej, żeby pokazać innym, że dużo pracuje.

Jak wygląda dzień pracy w Miedzi Legnica?

– Przychodzimy do klubu ok. godz. 8:00 i mamy rozpisany plan dnia na mniej więcej siedem godzin. W tym czasie potrzebuję mieć trenerów, bo mamy dużo pracy wspólnej. Po treningu, a trenujemy o stałych porach, zawsze planuję, że mamy 45 minut, gdy nic od sztabu nie chcę. W tym czasie trenerzy mogą zrobić coś, czego nie zdążyli zrobić wcześniej, iść na saunę, na siłownię czy w spokoju zjeść. To jest 45 minut czasu, w którym sztab robi to, na co ma ochotę.

Dlaczego nie spodobał mu się tekst autorstwa Przemysława Mamczaka o kulisach życia ekstraklasowych asystentów?

– Nie chcę podzielić piłkarskiego społeczeństwa, ale często jest tak, że my myślimy o swoim zawodzie, że on jest jakiś wyjątkowy. Tak, dla nas. Bardzo ubolewamy nad tym, że to jest nasza pasja i nie dostaniemy za nią odpowiednich pieniędzy. Ale tak jest w praktycznie każdym zawodzie.

– Gdy chcesz być asystentem w dziesięciu najlepszych kancelariach, to też musisz bardzo dużo poświęcić i często początkowo jesteś wolontariuszem. Wierzę, że w życiu każdego jest etap, że musi poświęcić swój czas kosztem mniejszych zarobków, żeby zafunkcjonować gdzieś wyżej. Ale jest też pewien czas, w którym już trzeba – w mojej opinii – się szanować. I nie pracować za małe pieniądze.

– Nie chcę mówić tylko o piłce nożnej. Dlaczego są małe pieniądze? Bo się na to godzimy. To jest bardzo proste. Michał Probierz często mówi o tym, że my się nie szanujemy jako polscy trenerzy i uważam, że generalnie tak jest. Jak my się nie będziemy szanować, to nikt nas nie będzie szanował. I nie chodzi tylko o pieniądze.

– Czytając ten artykuł, można dojść do wniosku, że robimy z siebie ofiarę. Nie jesteśmy wyjątkowi, bo w innych branżach jest tak samo, a poza tym nie musimy się na to godzić. Ktoś powie, że to nasza pasja. Widzimy pasję jako coś dobrego, a „passio” z łacińskiego to… cierpienie. I tak jest. Bardzo dużo osób może powiedzieć po przeczytaniu tego artykułu, że to jest fatalne, że nie nie mamy pieniędzy za ten zawód, że to nasza pasja. Pamiętajmy o tym, że to są nasze wybory.

Co będzie dla Radosława Belli znakiem, że nie wyszło mu w trenerce?

– Gdy przez kilka lat nikt nie będzie chciał mnie zatrudnić. Darek Sztylka powiedział mi, że mądry trener nie żyje z piłki. Nie chcę powiedzieć, że to jest prawda, ale coś w tym zdaniu jest. Wcześniej, gdy pracowałem z młodzieżą lub byłem asystentem, to lubiłem dorobić sobie jako prelegent, przeprowadzić trening indywidualny i tak dalej. Uważam, że dziś mogę się skupić tylko na pracy pierwszego trenera, bo też ciężką pracą i szczęściem do tego doprowadziłem.

Dlaczego najważniejsze rzeczy dzieją się w polu karnym?

– To są słowa Marcelo Bielsy, pod którymi się podpisuję. Oparłem swoją filozofię na polu karnym. Kiedy ludzie wstają z miejsc? Kiedy piłka wchodzi do pola karnego. W polu karnym zaraz może wydarzyć się coś świetnego. To jest też najbardziej zatłoczone miejsce na boisku. W polu karnym dzieją się rzeczy, których często nie kontrolujemy jako trenerzy, chociaż możemy próbować w pewien sposób kontrolować.

Czy szkoleniowiec Miedzi Legnica zmienił swój sposób patrzenia na piłkę?

– Byłem trenerem na fali czasów Guardioli – bardzo lubiłem posiadanie piłki, wysoki pressing i tak dalej. Teraz patrzę na piłkę inaczej. Chcę ograniczyć przypadek do minimum, zdając sobie jednocześnie sprawę, że ten przypadek jest i nie w każdej sytuacji jestem w stanie na niego wpłynąć.

Dlaczego gracze Miedzi oddają mało strzałów?

– Nasi piłkarze oddają relatywnie mało strzałów na bramkę i często słyszę od kibiców: panie Radku, uderzajmy. Tylko że wiem, że gdy lewonożny zawodnik ma piłkę na prawej nodze po prawej stronie pola karnego, to prawdopodobieństwo tego, że zdobędzie bramkę, jest bardzo małe. To się oczywiście zdarza, ale rzadko. Szukamy szans wysokiej jakości.

O „cenności” zawodnika:

– Prowadzimy statystykę, którą nazwałem „cennością” zawodnika, czyli jak często gra piłkę za linię obrony, jak często przyjmuje piłkę za linią pomocy, jak często atakuje linię obrony po przyjęciu piłki, czy przyjmuje do przodu, czy do tyłu…

O zagranicznych inspiracjach:

– Mam dwie zagraniczne drużyny, które analizuję pod kątem tego, co mógłbym od nich wziąć – IFK Värnamo i Hammarby. W Hammarby znam asystenta trenera, a poza tym bardzo podoba mi się ich filozofia, bo jest oparta na tym, że nie grasz do przodu, dopóki nie ma ruchu przeciwnika. Jeżeli przeciwnik do ciebie nie podchodzi, to albo pauzujesz, albo grasz horyzontalnie.

Co zmienił Bella w Miedzi Legnica?

– Na wstępie powiem, że praktycznie pod każdą decyzją, która była podjęta przez trenera Mokrego lub trenera Łobodzińskiego, bym się podpisał i na tamten czas zdecydowałbym się na identyczne wybory. Mieliśmy problem i wspólnie rozmawialiśmy o tym, jak go rozwiązać.

– Co zmieniliśmy? Z tamtego sztabu został tylko Mateusz Sionkowski. Siedliśmy w dwójkę i wypisaliśmy ok. trzydziestu wniosków. Nie w kontekście, że ktoś był zły, tylko gdzie były punkty, gdy „zwrotnica” mogła pójść w drugą stronę. Przeorganizowaliśmy pomieszczenia w klubie, wprowadziliśmy innego rodzaju wartości, na inne rzeczy zwracamy uwagę, inaczej sprofilowaliśmy zespół, inni zawodnicy do nas dołączyli, uszczegółowiliśmy model gry…

Wnioski po spadku z Ekstraklasy:

– Kompetencje miękkie przy dobrych zawodnikach są ważniejsze niż trening. O wiele więcej czasu poświęcam na to, żeby zawodnicy mieli stworzone środowisko, żeby spotkać się na kawę, pograć w darta, ping-ponga. Żeby stworzyć środowisko, w którym będą dobrze się czuć.

Kogo wyróżniłby z obecnych kursantów UEFA Pro?

– Maćka Kędziorka, Roberta Kolendowicza, Tomka Włodarka i Pawła Ozgę – to są trenerzy, którzy mnie inspirują. Mamy też Kamila Kuzerę, Dawida Szwargę czy Adriana Siemieńca, ale o nich nie będę wspomniał, bo już teraz pokazują, co potrafią. Z rozmów z czwórką, którą wymieniłem, zawsze mogą coś wartościowego wyciągnąć, a po drugie są wspaniałymi ludźmi.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. FotoPyk