„Jeżeli zespół w CLJ nie może robić różnicy piłkarsko, to na pewno będzie wybiegany, zorganizowany i dobrze bronił”

W sezonie 2020/21 występował w I-ligowym Radomiaku Radom, natomiast w tym tygodniu został dyrektorem Akademii Wisły Płock. Dlaczego on? Jaki ma pomysł na tę szkółkę? Czy dalej będzie odpowiadał za drużynę trampkarzy starszych? Porozmawialiśmy z Mateuszem Lewandowskim.

„Jeżeli zespół w CLJ nie może robić różnicy piłkarsko, to na pewno będzie wybiegany, zorganizowany i dobrze bronił”

W ostatnich dniach w Akademii Wisły Płock doszło do zmiany dyrektora. Spodziewał się pan, że od teraz będzie piastował to stanowisko?

Już od początku tego sezonu pomagałem trenerowi Kondrackiemu, czyli dotychczasowemu dyrektorowi akademii. On zajmował się sprawami organizacyjnymi, natomiast ja byłem odpowiedzialny za proces treningowy i to, co dzieje się na boisku we wszystkich grupach 11-osobowych. Myślę, że ten podział dobrze funkcjonował. Po odejściu Bartka zarząd stwierdził, że nie ma możliwości szukać dodatkowej osoby na stanowiska dyrektora, więc naturalnym następcą byłem ja.

W komunikacie znalazła się informacja, że trener Bartłomiej Kondracki musiał zrezygnować z pracy z powodów osobistych.

– Zgadza się.

Z tego komunikatu można także dowiedzieć się, że będzie pan łączył funkcję dyrektora akademii z dalszą pracą w zespole trampkarzy starszych. To rozwiązanie tymczasowe?

Mam nadzieję, że uda mi się pogodzić obie rzeczy. Jestem młodym człowiekiem, w sile wieku. Po ponad półrocznej pracy z grupą trampkarzy starszych uważam, że… jako pierwszy trener nie ma aż tak dużo pracy. Bardzo często mamy wspólne treningi ze starszym rocznikiem i po prostu ten proces, który sobie wymyśliliśmy pół roku temu, zaczyna przynosić widoczne efekty.

Jaki ma pan pomysł na Akademię Wisły Płock?

– Nie chcę mówić o modelu gry, bo to wszystko sprowadza się do jednego – do tego, co chłopcy robią na treningu. Jeśli ten proces jest zaprogramowany w taki sposób, że trzymamy się pewnych ram i danego dnia skupiamy się na konkretnej fazie gry oraz poruszamy się na określonych przestrzeniach, to jest to spójne. Trenujemy w połączonych rocznikach, na czym korzystają młodsze zespoły. Chcę to kontynuować. Staramy się wyciągać wnioski z naszej pracy, ale po półrocznym procesie nie możemy wyciągnąć wystarczających wniosków, bo minęło zbyt mało czasu. Z perspektywy tego roku, gdy pracuję z zespołem U-15 i ubiegłych dwóch lat, gdy pracowałem z rocznikiem 2008, widzę elementy, które są powtarzalne, których wymagam od swoich zawodników.

– Dla mnie najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby chłopcy zdawali sobie sprawę, dlaczego podjęli daną decyzję i co było czynnikiem decydującym. Wtedy będą w sposób globalny patrzeć na piłkę oraz szybko i dobrze decydować na boisku. Dziś wielu trenerów skupia się na rzeczach czysto technicznych. Ja też się na początku na takich rzeczach skupiałem. Siłą rzeczy grałem w piłkę i dla mnie te rzeczy były bardzo ważne, ale obecnie widzę braki w takich elementach bardziej decyzyjnych, związanych z „wyświechtanym” rozumieniem gry.

Czy są projekty, które chciałby pan wdrożyć do Akademii?

– W tym półroczu stworzyliśmy projekt indywidualnych treningów pozycyjnych. Są to zajęcia w ramach szkoły. Jest to dodatkowa jednostka treningowa pozwalająca nam na wykonanie określonych zachowań związanych z pozycją czy przestrzenią na boisku. Na pewno nasi zawodnicy sobie to chwalą, bo raczej w ciągu tygodnia rzadko trenujemy coś bez przeciwnika, ale moim zdaniem jeden dodatkowy trening – trochę odciążający układ nerwowy – uważam, że się sprawdza. To jest projekt, który udało nam się wdrożyć z trenerem Kondrackim i na pewno będziemy go kontynuować.

– Skupiliśmy się na tym, żeby współpraca ze szkołą i internatem dała nam większe możliwości w przyszłości, bo w tym aspekcie mamy margines do poprawy. Będziemy szukać rozwiązań, żeby nie blokowały nas tematy związane z internatem czy szkołą.

Czyli bardziej ewolucja niż rewolucja?

– Tak, zdecydowanie.

Pod względem liczby zdobytych punktów w Centralnej Lidze Juniorów U-15 za wami całkiem udana runda.

Myślę, że na przekroju całej rundy drużyna zrobiła duży progres. Same wyniki w tej kategorii wiekowej niekoniecznie są odzwierciedleniem całości pracy, ale po części na pewno tak, więc z tego aspektu możemy być zadowoleni. Liczby pokazują, że musimy trochę popracować nad fazą ataku, bo tych bramek zdobyliśmy dość mało. Nie licząc meczu z Polonią, gdy straciliśmy sześć goli, traciliśmy też mało bramek. Myślę, że samą organizacją gry zdobyliśmy w tej lidze sporo punktów.

Powiedział pan wcześniej, że widzi postęp w niektórych aspektach gry zespołu. W których?

– Jeśli chodzi o całość, na pewno poprawiliśmy pressing. Wszystkie drużyny, które prowadziłem lub prowadzę, wysoko pressują. Staramy się wykonywać wszystkie działania w kierunku bramki przeciwnika i często wygląda to tak, że zawodnicy albo się kiwają, albo od razu po przejęciu piłki starają się zagrać prostopadłe podanie. Mocno wierzę, że takie działania najbardziej rozwijają wszystkich zawodników. Nasz sposób gry zmusza obrońców do biegania, a napastników do ciągłego ruchu. Dzięki temu, że tych faz przejściowych jest dużo, wzrasta intensywność, a uważam, że w tym wieku jest to bardzo ważne.

– Mamy możliwość w szkole na przeprowadzenie dodatkowych trzech jednostek – jednej na boisku i dwóch na siłowni. W tym roczniku mamy łącznie osiem jednostek treningowych w tygodniu i… to widać. Jako grupa poprawiliśmy się w aspekcie fizycznym, bo na początku trochę „zderzyliśmy się ze ścianą” pod tym względem. Już pod koniec rundy wyglądało to zdecydowanie lepiej.

Jak pan ocenia poziom grupy A?

Myślę, że Legia Warszawa odstawała na plus. Trudno rywalizowało nam się z tą drużyną, bo mają naprawdę świetnych chłopców, których mogą ściągnąć z całej Polski. Jeśli chodzi o drużyny, które zajęły niższe lokaty, także opierały się na organizacji gry, ale bardziej skupiały się na fazach obronnych. Teraz do Centralnej Ligi Juniorów U-15 awansowała Jagiellonia Białystok, z czego się cieszę, bo to drużyna, który zwiększy poziom tych rozgrywek. Nie powiedziałbym, że któreś zespoły były na tyle słabe, że nie było warto z nimi rywalizować.

– Jeżeli zespół w Centralnej Lidze Juniorów nie może robić różnicy pod względem piłkarskim, to na pewno będzie wybiegany, zorganizowany i dobrze bronił.

Wyróżniłby pan kogoś indywidualnie za pierwszą część sezonu?

– Nie lubię publicznie wyróżniać zawodników. Wyróżniłbym całą grupę, bo moim zdaniem z chłopców, którzy czasem grali „radosną” piłkę, stają się mężczyznami. Uważam, że ich sposób gry staje się bardziej konkretny. Naszym zadaniem jest przygotować zawodników, żeby grali kiedyś w piłce seniorskiej. Im szybciej będą umieć wejść na tę szybkość podejmowania decyzji w piłce seniorskiej, tym lepiej. Myślę, że jako cały zespół zasłużyli na słowa uznania.

Jak pan podchodzi do zmian w tych rozgrywkach? Wiosną nie będzie spadków z ligi, natomiast od sierpnia do każdej grupy dołączy po sześć zespołów. Pojawia się ryzyko, że nowe drużyny nie będą stanowiły większej konkurencji do czołowych ekip.

– Nie do końca rozumiem przepisy, które dotyczą Centralnej Ligi Juniorów, dlatego ciężko mi się do tego odnieść. Uważam, że jako Wisła Płock na tym zyskamy, bo nie jesteśmy hegemonem. Myślę, że w największych akademiach muszą pochylić się nad tym problemem, być może startować w rozgrywkach starszego rocznika. To, co spotykamy w danym środowisku, zmusza nas do podejmowania pewnych kroków. Sądzę, że na przestrzeni całego kraju fakt, że do CLJ-ki awansują również słabsze drużyny, może rozwinąć któregoś z chłopców. Celem jest wychowanie zawodowego piłkarza. Nie jest powiedziane, że jak się trafi do Lecha Poznań, to będzie się zawodowym piłkarzem, a jak się gra w Stomilu Olsztyn, Wiśle Płock czy innej mniejszej akademii, to tym piłkarzem się nie zostanie. Na ten moment to trochę wróżenie z fusów.

Jaki stawia sobie pan cel na rundę wiosenną? Będziecie chcieli zagrozić Legii Warszawa i powalczyć o awans do półfinałów mistrzostw Polski czy nie patrzycie stricte wynikowo?

Jestem trochę spaczony piłką seniorską, bardzo mocno wiążę sport z rywalizacją. Zawsze powtarzam chłopakom, że gramy o zwycięstwo. Dopóki mamy szansę, chcemy grać o zwycięstwo. Ta runda pokazała, że jeśli poprawimy pewne aspekty, a na dodatek z drużyny nikt nie odchodzi, to możemy wygrać tę grupę. Piłka młodzieżowa ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna i dużą rolę odgrywa aspekt mentalny. Ciężko mi powiedzieć, czy jako grupa dojrzeliśmy do tego, żeby grać o coś więcej, bo to też może pewne osoby deprymować w kluczowych momentach. Na pewno nie postawimy awansu do półfinałów mistrzostw Polski nad naszą filozofię gry.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Wisła Płock, Łączy Nas Piłka