„Nie wierzę, że CLJ jest „Świętym Graalem” i nie da się bez udziału w niej osiągnąć sukcesu sportowego”

„Nie wierzę, że Centralna Liga Juniorów jest „Świętym Graalem” i nie da się bez udziału w niej osiągnąć sukcesu sportowego” – mówi nam Mateusz Ząbczyk, trener w Akademii Garbarni Kraków.

„Nie wierzę, że CLJ jest „Świętym Graalem” i nie da się bez udziału w niej osiągnąć sukcesu sportowego”

Pracę z drużyną trampkarzy starszych łączy pan m.in. z funkcją asystenta trenera w pierwszym zespole Garbarni, byciem koordynatorem grup dziecięcych w Akademii Garbarni oraz rolą szkoleniowca w kadrze wojewódzkiej. Który z pańskich obowiązków jest tym głównym?

Myślę, że główną rolą jest prowadzenie swojej drużyny, czyli na co dzień pracuję z zespołem U-15, za który biorę pełną odpowiedzialność. Nie da się ukryć, że bardzo dużo pracuję, ale funkcjonowanie w ambitnym projekcie, w którym cały czas czuję, że mogę się rozwijać na różnych płaszczyznach, jest ogromnym darem i satysfakcją. Cieszę się, że mogę się rozwijać w różnych aspektach.

Dlaczego Garbarnia Kraków to „ambitny” projekt?

– Trzy lata temu zmieniła się struktura funkcjonowania akademii. Rozdzieliliśmy piłkę dziecięcą od 11-osobowej, przystąpiliśmy do Programu Certyfikacji Szkółek i zaczęliśmy krok po kroku – znając własne ograniczenia – rozwijać akademię pod kątem sportowym – zarówno ilościowym, jak i jakościowym oraz organizacyjnym.

Jako Garbarnia macie mniejszą markę w Krakowie niż Wisła czy Cracovia. Czym możecie do siebie przyciągnąć zawodników?

Myślę, że takim fenomenem Garbarni jest to, że jako jeden z niewielu klubów działamy dwutorowo i świadomie pozwalamy łączyć ścieżkę sportową z edukacyjną, nie funkcjonując w ramach klas sportowych. Mocno wspieramy chłopców w tym procesie – wielu naszych zawodników uczęszcza do bardzo dobrych szkół i rozwijają się także na innych płaszczyznach, a my z tego czerpiemy podwójną satysfakcję.

Nie obawiacie się, że inne kluby, które posiadają klasy sportowe i trenują więcej, trochę „uciekają” Garbarni, bo więcej pracują, więc robią szybsze postępy?

Myślę, że więcej nie znaczy lepiej. Skupiamy się na tym, żeby z tych jednostek treningowych wyciągać maksimum. Jeśli tylko mamy możliwości infrastrukturalne, a w tym aspekcie też robimy stały postęp, to dbamy o dodatkowe wstawki czy treningi indywidualne. Nie skupiałbym się na tym, że ilość jest najważniejsza, aczkolwiek pewnie jest to jeden z argumentów na korzyść innych biorąc pod uwagę współczesne deficyty czasu spędzane z piłką przy nodze. Obraliśmy własną drogę i staramy się wycisnąć 100% z naszego potencjału.

Jak wygląda przykładowy mikrocykl treningowy w zespole U-15?

Standardowy mikrocykl wygląda w ten sposób, że zawsze chłopcy mają wolny poniedziałek. Niektórzy wypełniają ten czas sportowymi aktywnościami, a inni skupiają się na nauce. Trenujemy od wtorku do piątku, a w weekend oczywiście rozgrywamy mecze ligowe lub sparingowe.

Gra w Centralnych Ligach Juniorów jest czymś, na czym wam zależy w Akademii Garbarni Kraków?

– Uważam, że występowanie wśród najlepszych drużyn w swoim makroregionie jest pewnego rodzaju nobilitacją. Podnosząc swój poziom sportowy, Garbarnia zaczyna „pukać do bram” CLJ-ek, bo m.in. w ostatnich sezonach przegraliśmy w barażach, a zespół U-19 występował w Lidze Makroregionalnej U-19. 

–  Ambicje w klubie są, ale osobiście nie wierzę, że Centralna Liga Juniorów jest „Świętym Graalem” i nie da się bez udziału w niej osiągnąć sukcesu sportowego. Sam po sobie i ludziach, z którymi funkcjonuję, wiem, że że droga do piłki seniorskiej nie zawsze wiedzie przez CLJ-ki.

Zespół trampkarzy starszych zagwarantował sobie, że będzie występował na szczeblu centralnym co najmniej przez półtora roku.

Zapracowaliśmy i zasłużyliśmy sobie na ten awans, więc naszym celem na minioną rundę była zdolność do rywalizacji z najlepszymi akademiami w Polsce. Myślę, że ten cel został zrealizowany i pokazał, że nasza systematyczna oraz ciężka praca przynosi efekty. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, miniona runda była udana i wartościowa. Niemniej jednak jest dla nas historią, bo nie uważamy jej za najważniejszą w procesie szkoleniowym.

Patrząc na dorobek punktowy, jesteśmy bardzo zadowoleni. W 14 meczach tylko dwukrotnie schodziliśmy z boiska pokonani, a do tego zanotowaliśmy serię sześciu zwycięstw z rzędu. W rundzie rewanżowej żaden zespół nie był w stanie nas pokonać. Straciliśmy tylko 13 goli, a więc byliśmy pod tym względem w ścisłej czołówce na szczeblu centralnym. Myślę, że była to bardzo satysfakcjonująca runda i trzeba się z tego cieszyć, natomiast zaczęliśmy ją dość niemrawo. Musieliśmy dostosować się do wymagań ligi, ale na szczęście zaadaptowaliśmy się dość szybko i mogliśmy z powodzeniem rywalizować z innymi klubami.

Mamy w sobie dużo pokory i wiemy, że wynik w sporcie jest rzeczą zmienną, dlatego chcemy wciąż podnosić „sufit” i cały czas się rozwijać.

To właśnie defensywa była waszą największą siłą w pierwszej rundzie?

– Sam się czasem nad tym zastanawiam. Zarówno ja, jak i drugi trener tego zespołu – Dariusz Zawadzki – byliśmy zawodnikami ofensywnymi i bardzo dużą wagę przykładamy do… ofensywy. Uważam, że zachowania w defensywie są jednak łatwiej przyswajalne, bo nie wymagają kontaktu z piłką, tylko odpowiednich zachowań, więc w procesie treningowym jest to łatwiej usprawniać.

Jesteśmy zadowoleni z poziomu gry w defensywie. Jest to gra oparta na dużym poziomie ryzyka. Gra, która determinuje do chęci odbierania wysoko piłki. Uważam też, że nasz stosunek bramkowy jest niesatysfakcjonujący, bo jednak wykreowaliśmy sobie dużo sytuacji strzeleckich, których nie udało nam się zamienić na bramki. Dlatego też w procesie treningowym chcemy temu poświęcić jeszcze więcej uwagi.

Przed wami dość specyficzna runda, bo taka, w której teoretycznie nie będziecie mierzyć się z presją wyniku. To będzie nowa sytuacja dla wszystkich drużyn, które zazwyczaj albo grają o mistrzostwo, albo o utrzymanie. Czy w związku z tym inaczej podchodzicie do zbliżającej się rundy?

Wydaje mi się, że podejście się nie zmienia. Będziemy bazować na swoim procesie treningowym i oczywiście kończyć tydzień meczem o stawkę, bo w każdym spotkaniu gra się na bramki, za każdy mecz otrzymujemy punkty – niezależnie od tego, czy tabela ligowa jest istotna, czy nie.

Zgadzam się, ale w pewnym sensie ta presja jednak znika.

Biorąc pod uwagę to, że mamy bardzo ambitną drużynę, a rywalizacja z lepszymi drużynami sprawia naszym zawodnikom dużo radości i satysfakcji, to myślę, że chłopcom nie będzie robiło większej różnicy, że tabela nie będzie miała aż tak dużego znaczenia. Postaramy się zadbać o odpowiednią motywację, żeby chłopcy mogli stale się rozwijać.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Garbarnia Kraków