Jak Paszkiewicz zarządzał… egipską akademią? „To było cenne doświadczenie”

W przerwie zimowej pracę w Centralnej Lidze Juniorów U-19 rozpoczął Andrzej Paszkiewicz, który w przeszłości prowadził na tym poziomie Cracovię. Z nowym szkoleniowcem Korony Kielce porozmawialiśmy m.in. o egipskim Ghazl El-Mehalla, gdzie w latach 2021-2022 nadzorował akademię klubu występującego w Egyptian Premier League.

Jak Paszkiewicz zarządzał… egipską akademią? „To było cenne doświadczenie”

42-latek swoją przygodę z trenerką rozpoczął w Hutniku, w którym początkowo pracował w grupach młodzieżowych. W 2012 roku objął pierwszy zespół i wywalczył z nim awans do III ligi. Z klubem z Nowej Huty rozstał się trzy lata później, żeby po kilku następnych do niego wrócić.

– Hutnik podpisał umowę z egipskim Ghazl El-Mehalla i szukano osoby, która będzie głową tego projektu. Mieliśmy zrobić model szkolenia dla egipskiej akademii, której pierwszy zespół gra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym – mówi nam Paszkiewicz.

Pierwszy raz do Egiptu – w celach zawodowych – poleciał w 2021 roku. – W lipcu 2021 roku, czyli przed rozpoczęciem projektu, polecieliśmy do Egiptu na taką „wizytę kontrolną” i przygotowaliśmy dla ministra, który odpowiadał za ten projekt ze strony ministerstwa, całą listę rzeczy, które muszą się zmienić – mam na myśli remont boisk, szatni, sali konferencyjnej i tak dalej… – wspomina.

Szkółka Ghazl El-Mehalla dysponowała dwoma pełnowymiarowymi boiskami, a także trzecim – trochę węższym – przeznaczonym dla drużyn dziecięcych. Z czasem udało się doprowadzić do stanu używalności siłownię, basen i salę konferencyjną.

Jak dużą przeszkodą w Egipcie była nieznajomość języka? Tym urzędowym i używanym przez zdecydowaną większość społeczeństwa jest arabski. – Niemal ciągle musieliśmy przebywać z tłumaczem, bo ciężko było nauczyć się arabskiego samemu. Naturalnie nauczyliśmy się kilku prostych zwrotów w języku arabskim, które pomagały nam, chociażby w trakcie meczów – tłumaczy Andrzej Paszkiewicz.

– Łącznie mieliśmy pod sobą 10 drużyn. Byłem dyrektorem całego projektu oraz trenerem U-21, czyli tej najstarszej. Mieliśmy do pomocy tłumacza, Walida Kandela, który był moim zawodnikiem w Limanovii Limanowa. Znaliśmy się, on przez kilka lat grał oraz trenował w Polsce i dość dobrze mówił po polsku – dodał.

Trener Paszkiewicz w Ghazl El-Mehalla miał do pomocy także m.in. Artura Ząbka, który prowadził drużynę U-13 oraz nadzorował pracę w trzech młodszych rocznikach, które występowały na poziomie regionalnym. – W Egipcie wygląda to tak, że drużyny młodzieżowe grają na tym samym szczeblu, co pierwszy zespół i jeśli np. on spada z ligi, to drużyny młodzieżowe również automatycznie występują na niższym poziomie – zwraca uwagę szkoleniowiec.

CO ZMIENIŁO SIĘ W GHAZL EL-MEHALLA PO PRZYLOCIE POLAKÓW?

– Zanim przylecieliśmy do Egiptu, drużyny młodzieżowe zazwyczaj plasowały się pod koniec tabeli. Gdyby wszystko działało tak, jak powinno, to nie ściągaliby trenerów z Europy. W ciągu roku zmieniliśmy styl gry i wdrożyliśmy całkowicie inny model szkolenia. Zatrudniliśmy piętnastu trenerów z castingu, na którym pojawiło się ich trzy razy więcej – mówi nasz rozmówca.

Skąd wzięły się na to wszystko pieniądze? Klub mający swoją siedzibę w Al-Mahalla al-Kubra, czyli największym mieście Prowincji Zachodniej (ok. 600 tys. mieszkańców), nie należy i nigdy nie należał do najbardziej utytułowanych zespołów w Egipcie.

– To był projekt finansowany przez ministerstwo. Klub wszedł na ścieżkę bardziej profesjonalną. Niby miał pierwszą drużynę w tamtejszym odpowiedniku naszej Ekstraklasy, ale jeśli chodzi o akademię, to bardziej działało to na poziomie półamatorskim, bo po prostu nie było na to środków – odpowiada Paszkiewicz.

– W kilkanaście miesięcy zrobiliśmy średniaka z najgorszej akademii, co uważam za sukces, bo pracowaliśmy tam przez naprawdę krótki okres. Graliśmy bardziej europejską piłkę, a tam futbol jest bardziej żywiołowy, oparty na indywidualnych umiejętnościach – tłumaczy aktualny trener Korony Kielce U-19.

Jakie były minusy pracy w Egipcie? – Jedyny minus był taki, że w pierwszym zespole były roszady trenerskie i nie do końca współpraca z nim była taka, jakbyśmy chcieli, ale z drugiej strony byliśmy odpowiedzialni za piłkę dziecięcą i młodzieżową, czyli zbudowanie struktur oraz modelu szkolenia, więc wykonaliśmy powierzone nam zadanie – uważa Andrzej Paszkiewicz.

KONIEC EGIPSKIEJ PRZYGODY I POWRÓT DO PRACY W HUTNIKU

Dlaczego Paszkiewicz po roku zdecydował się na powrót do Polski? – Większym klubom spodobało się, co zrobiliśmy w Ghazl El-Mehalla i podpytywały o nas, ale ze względów rodzinnych nie chciałem dalej pracować za granicą. Byłem zajęty głównie pracą, ale życie i mieszkanie żony oraz syna w kraju arabskim nie do końca się sprawdziło. Pod koniec projektu mówiłem, że po roku będę wracał do Polski – odpowiada.

– To było dla mnie cenne doświadczenie, bo zarządzałem kilkunastoosobową grupą trenerów i zbudowaliśmy od podstaw pion szkoleniowy – mówi.

Andrzej Paszkiewicz oraz Artur Ząbek wrócili do Polski, ale czy sam projekt ze strony Hutnika był kontynuowany? – Prezes Ghazl El-Mehalla po zakończonym sezonie przyleciał do Polski. Nawet uzgodniono warunki dalszej współpracy z Hutnikiem, ponieważ Egipcjanie byli z niej zadowoleni, natomiast okazało się, że… ministerstwo zrezygnowało z finansowania tego projektu, gdyż zmienił się minister i przerwał tę współpracę. Ostatecznie wstrzymano kontynuację projektu – tłumaczy Paszkiewicz.

Krakowianin długo nie pozostawał na bezrobociu – otrzymał ofertę pracy z III ligi, natomiast ostatecznie pracował… szczebel wyżej. – Po zakończeniu pracy w Egipcie otrzymałem propozycję pracy w pierwszej drużynie Hutnika. To miał być projekt dwuletni, bo Hutnik spadł do III ligi, ale ostatecznie Wigry Suwałki wycofały się z rozgrywek i wskoczyliśmy z powrotem w ich miejsce do II ligi. Gdy przyleciałem do Polski, miałem… tydzień na przygotowania do sezonu, ponieważ sezon II ligi rozpoczynał się o miesiąc wcześniej niż trzeciej. Większość składu stanowili zawodnicy z Centralnej Ligi Juniorów oraz IV ligi, bo nie było nas stać na bardziej doświadczonych piłkarzy – podkreśla.

Hutnik Kraków rozpoczął rozgrywki od wygranej z rezerwami Lecha Poznań, w czwartej kolejce rozgromił 6:0 Siarkę Tarnobrzeg, aczkolwiek po trzynastu meczach zespół z Nowej Huty miał na swoim koncie zaledwie 10 punktów.

– Mieliśmy dość obiecujący początek sezonu, rozpoczęliśmy go od zwycięstwa z rezerwami Lecha Poznań, ale z uwagi na bardzo młody skład i brak czasu na przygotowania do rundy, wyniki szybko się pogorszyły. Kto ponosił za to winę? Oczywiście zawsze winni są trenerzy, więc zapłaciłem za to posadą – wspomina Paszkiewicz, który w styczniu bieżącego roku znalazł nową pracę.

WITAMY PONOWNIE W CENTRALNEJ LIDZE JUNIORÓW U-19!

W Akademii Korony zastąpił na stanowisku Przemysława Ryńskiego, który wiosną będzie prowadził drużynę U-17. – Wchodząc do Korony, byłbym szaleńcem, gdybym robił dokładnie to samo, co poprzedni szkoleniowiec i oczekiwał innych rezultatów niż wcześniej. Zespół został diametralnie przebudowany. Zmienił się zarówno system, jak i styl gry. Jeśli chodzi o zmianę systemu gry, musiał zostać zmieniony automatycznie sposób przygotowania motorycznego. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami i na tę chwilę uważam, że transformacja jest bardzo pozytywna, bo sposób gry i to, jak się prezentowaliśmy w sparingach, są bardzo obiecujące – uważa trener kielczan.

Co konkretnie zmieni się w grze Korony? Czego możemy spodziewać się po tej drużynie? – Nie chciałbym zdradzać szczegółów i ułatwiać życia naszym przeciwnikom. Jeśli chodzi o nałożenie naszego systemu na system przeciwnika, dostosowujemy się i szukamy w tym aspekcie przewag. Cieszę się, że w sparingach mogliśmy zmierzyć się z zespołami, które grają w różnych systemach i preferują różny styl gry. Chcemy mieć kontrolę nad grą. Wierzymy, że grając w określony sposób i mając większą przewagę, zwiększą się nasze szanse na zwycięstwo. Pod względem ustawienia na boisku i sposobu prowadzenia gry, na pewno będzie to coś innego niż do tej pory – zdradza Andrzej Paszkiewicz.

„Złocisto-Krwiści” do nowej rundy przystąpią z co najmniej sześciopunktową stratą do lokaty gwarantującej utrzymanie na szczeblu centralnym. Chociaż zespół z woj. świętokrzyskiego dobrze prezentował się w sparingach, to prawdziwą weryfikacją będzie liga.

 – Uważam, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, rozwinęliśmy zawodników i zespół. Mamy fajną grupę, gramy w ciekawy sposób i jesteśmy bardzo optymistycznie nastawieni do rundy wiosennej. Mamy nadzieję, że damy radę skutecznie powalczyć z innymi – mówi Paszkiewicz.

 – Dołożymy wszelkich starań, żeby stworzyć odpowiednie warunki dla zespołu i powalczyć o utrzymanie w CLJ-ce. Jeśli chcemy ustawić pion szkoleniowy dla tych piłkarzy, to byłoby dobrze, żeby rezerwy awansowały do III ligi, a my utrzymaliśmy się na szczeblu centralnym – podkreśla szkoleniowiec.

BARTOSZ LODKO

Fot. Akademia Korony Kielce