Tak to my nowej Pajor nie wychowamy. Kompromitacja na MMP w futsalu kobiet

Wstyd, hańba, kompromitacja. Czasem brakuje nam słów, by pisać o pomysłach trenerów naszej młodzieży. Tak jest tym razem, bo jesteśmy świeżo po zobaczeniu tego, co odwaliło się w weekend podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu kobiet…

Tak to my nowej Pajor nie wychowamy. Kompromitacja na MMP w futsalu kobiet

MMP to rywalizacja dziewczynek w kategorii U15, czyli… czternastolatek. – Pomyśleć , że reprezentantki Polski i to tak młode, od podszewki uczone są przez trenerów takiego dziadostwa! Wstyd i żenada, jak dla mnie dyskwalifikacja! – czytamy na facebookowym profilu Football Success Academy Kraków, które zwyciężyły całe zawody. – Jest mi wstyd, że oglądam to spotkanie – podsumował grupowe starcie FSA z Polonią Tychy komentator spotkania.

– Nikt nie neguje i nie hejtuje dziewczyn, jedne i drugie wykonały to, co nakazał im sztab trenerski i to właśnie w tym kierunku płyną oskarżenia o brak fair play. Jeżeli ktoś nie rozumie, że uczenie dzieciaków takiego postępowania jest nie na miejscu to przykro mi gdyż nie mamy o czym rozmawiać – to następny komentarz. I jeszcze jeden: – Nikt nie hejtuje dziewczyn, po prostu ich trener jest do dupy i powinien pozbyć się licencji. A biorąc pod uwagę dowody, nie będzie to trudne.

No dobra, co zatem wydarzyło się w hali w Kleszczowie i dlaczego trener FSA powinien pozbyć się swojej licencji?

Drużyna Michała Karasińskiego podejmowała Polonię Tychy, która prowadziła już 2:0. Na cztery minuty przed końcem spotkania krakowianki strzeliły gola kontaktowego, po zagraniu z rzutu rożnego. Sytuacja w tabeli ułożyła się tak, że powyższy stan rywalizacji premiował awansem do ćwierćfinałów obie drużyny. Jednocześnie z gry eliminował zespół Iskry Tarnów, który swoje spotkanie zakończył chwilę wcześniej, a podczas meczu FSA z Polonią żywiołowo dopingował z trybun.

I wtedy, stało się to… o przerwę poprosił Karasiński. Trener krakowskiej akademii sukcesu naradził się ze swoimi podopiecznymi i nagle – gra utknęła w martwym punkcie. Polonistki przez półtorej minuty podawały piłkę na własnej połowie, na tę stronę boiska rywalki nawet nie podbiegały. Widać trenerzy z Tych – Dariusz Grzesik i Adam Chomka – mieli podobny plan jak przeciwnicy. Gol dla obojętnie której drużyny eliminowałby drugą z gry, premiując Iskrę, na której oczach działa się cała farsa. Dziewczynki z Tarnowa zaczęły gwizdać. Gra na moment się ożywiła, ale ostatnia minuta to haniebne odbicie lustrzane – na własnej połowie między sobą piłkę wymieniały zawodniczki FSA.


(cała sytuacja od 10:31:30)

Pal licho Polska – Japonia, pal licho przetrawiony finansowymi zależnościami futbol seniorski. Ale takie rzeczy u dzieciaków?!

U dzieciaków, gdzie trener powinien być nauczycielem postawy fair play? Gdzie celem jest rozwój indywidualny, nauka na błędach? Gdzie co rusz podkreślamy, jak istotna w szkoleniu jest cierpliwość? Gdzie wciąż powtarzamy, że wynik ma być efektem, a nie celem?

Jeszcze gdyby wyszło to od samych zawodniczek, można byłoby pogadać o tym po turnieju. Można byłoby zrobić im jakiś wykład o idei fair play, o jej istocie w sporcie. Pokazać jak reagują na to kibice, pogadać o wartościach. O tym dlaczego w ogóle te dziewczynki grają w piłkę i do czego prowadzą tego typu zachowania.

A tutaj – pomieszanie z poplątaniem. Wszystko wychodzi o trenerów, a zawodniczki są zmieszane i skonsternowane.

Bo, panowie… te 14-latki by tego nie wymyśliły! I nie dlatego, że to wy jesteście taktycznymi geniuszami, a dlatego, że tak zwyczajnie nie wypada. Że to zachowanie, które się nie godzi. Że to wstyd. To obrzydliwe.

Obie drużyny spotkały się później… w finale, który wygrała FSA. Tym razem medalistkom jednak nie pogratulujemy.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. Facebook.com/FSA Kraków