Czy zwolnienie Szwargi to błąd? Argumenty przeciw decyzji Rakowa też istnieją

Kibice są brutalni. „Tak to jest, jak zatrudnia się szwagra, zamiast trenera” – mówią teraz w Częstochowie, bazując w ten sposób na najniższych instynktach. Raków w tabeli jest siódmy, przez co fani „Medalików”, których nadzieje na hegemonię na krajowym podwórku rozbudził mistrzowski tytuł, są rozczarowani. Jakie argumenty przemawiają jednak za 33-latkiem?

Czy zwolnienie Szwargi to błąd? Argumenty przeciw decyzji Rakowa też istnieją

Na temat potencjalnych błędów Szwargi napisali już wszyscy. Łatka świetnego trenera młodego pokolenia, którą przypinano mu rok temu, przez wielu została szybko zdarta. „Bo młody sobie nie poradził”. „Bo jednak młody się nie sprawdził”. Dziś, wsłuchując się w tłum, można dojść do wniosku, że Szwarga do trenerki się nie nadaje. W tym całym tłumie próżno za to szukać osób, które starałyby się poszukać w całym „kryzysie” Rakowa odpowiedzi dlaczego nie wygrywa on tak regularnie jak sezon wcześniej.

Raków nie gra źle

Od kryzysu w ogóle wypadałoby zacząć. Siódma pozycja zaciemnia trochę obraz miejsca, w którym są częstochowianie. Podsumowując wszystko na chłodno: na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Raków do lidera traci siedem punktów. Do europejskich pucharów brakuje mu trzech oczek, czyli jednego zwycięstwa. Przygodę w Pucharze Polski podopieczni Szwargi zakończyli na ćwierćfinale, a w Lidze Europy (nie w Lidze Konferencji, jak przed rokiem Lech) dotarli do fazy grupowej, z której awans zanotowały Sporting Lizbona i Atalanta Bergamo (ta Atalanta, która czeka już na 22 maja, gdy w finale LE w Dublinie zmierzy się z Bayerem Leverkusen). Raków W TYM SEZONIE otarł się też o fazę grupową Ligi Mistrzów.

Po drodze, którą w nowej erze klubu przebyli częstochowianie, trzeba zaliczać ich do faworytów ligowych rozgrywek. Czy co sezon jednak będą sięgać po mistrzowski tytuł z takim zapasem jak w edycji 2022/23? Wątpliwa sprawa.

No dobra, ale czy Raków w Ekstraklasie jest w tym sezonie nieskuteczny? Bywa bardzo. Czy gra źle w piłkę? Chociaż za chwilę rzuci się na mnie banda rozwścieczonych czytelników, która uzna, że dobra gra w piłkę daje gole, zaryzykuję stwierdzenie, że… nie. I może ta banda ma rację, ale każdy ma prawo do patrzenia na piłkarską rzeczywistość przez własne okulary.

Ja chciałbym, żeby element pecha, niedoskonałości technicznych czy aspekty, które od trenera są niezależne, były w ocenie jego pracy marginalizowane.

Raków w większości spotkań prowadzi grę, narzuca jej tempo. Dał sobie wbić 34 gole, co po Śląsku Wrocław (30) i Piaście Gliwice (33), jest trzecim wynikiem w całej lidze. Mimo gorszej passy wynikowej wiosną jest też wciąż trzecią ofensywną siłą ligi (tylko Jagiellonia i Pogoń zdobyły więcej bramek). Wysoko i odważnie pressuje rywali, z intensywnością, której pozazdrościć może mu każdy. Przeciwnicy z kolei najczęściej w meczach z Rakowem właśnie zabarykadowani są we własnym polu karnym, co w każdej lidze trudno przezwyciężyć.

By sfinalizować akcję przeciwko niskiemu blokowi defensywy potrzeba jakości. Manchester City wreszcie ten blok przełamuje, chociaż też nie zawsze. Raków rzadziej, bo jakości w całej Ekstraklasie brakuje. W Polsce zawsze więc trudniej będą mieli ci, którzy dominować chcą z założenia. A przecież przeciwko mistrzowi, właśnie autobus jest najczęstszą z wybieranych strategii.

Liczby mówią: Raków

Nie jest jednak tak, że Raków zupełnie zawodzi, bo Raków sytuacje strzeleckie kreuje. Statystyka goli oczekiwanych (xG) pokazuje, że Raków w rzeczywistości strzelił mniej „niż powinien”. Tabela punktów oczekiwanych (xP) idzie krok dalej – według WyScouta Raków „powinien” być liderem.

źródło: WyScout

W strzałach Raków jest trzeci, za Pogonią i Legią. W dośrodkowaniach również na podium – za Legią i Widzewem. Według WyScouta wciąż aktualni mistrzowie Polski mają też najwięcej w lidze kontaktów z piłką w polu karnym (766), znacznie przeważają również nad rywalami w klasyfikacji dryblingów.

Zdaję sobie sprawę, że dla kibica te wszystkie tabelki i statystyki nie znaczą nic. On albo będzie miał w mieście fetę, albo jej nie będzie miał. Ale czy osoby decyzyjne przy ocenie swoich drużyn nie powinny traktować poważnie wskaźników wymiernych? Z tym samym borykał się przecież kiedyś sam Juergen Klopp, któremu w dołku jednak zaufano.

Zaburzona tożsamość drużyny

Raków po historycznym sukcesie postawił na przebudowę. Latem do klubu dołączyli Kittel, Bieszczad, Crnac, Dominguez, Drachal, Kovacević, Plavsić, Pestka, Sorescu, Tsiftsis, Zwoliński oraz Yeboah. Zimą przyszli Otieno, Sahinović, Myszor, Rodin, Masiak i Barath. Ostatnio doszedł jeszcze Kuciak. To dziewiętnaście nowych nazwisk. DZIEWIĘTNAŚCIE!

Przy takich zmianach na efekty zawsze potrzeba czasu. Można mówić o wzmocnieniach, ale nie należy zapominać, że Raków mistrzostwo zdobył jako kolektyw. Że żelazna taktyka i nienegocjowalne zasady modelowe to była największa siła montowanej przez lata ekipy Marka Papszuna.

Zapytany o gorsze wyniki na konferencji „Trenerzy Trenerom” Szwarga zwrócił uwagę na zaburzoną tożsamość, o której opowiadał przez ponad godzinę. – W ostatnich dwóch okienkach zrobiliśmy dużo transferów. W moim przekonaniu za dużo. Przez to nasza tożsamość została zachwiana – przyznał, co wycięte z kontekstu tematu jego wystąpienia (cała relacja z konferencji tutaj >>) zostało przez większość mediów.

Trener Rakowa porównywał w Warszawie polskie kluby do np. Sturmu Graz, który jego sztab mocno analizował, a z którym poprzez grę w Europie udało się zbudować dobre relacje: – Czy sposób gry, treningu i prowadzenia zespołu w Sturmie Graz jest rewolucyjny? Nie, ale oni są konsekwentni. Uważam, że to bolączka wielu polskich drużyn. W takim Karabachu trener pracuje od ośmiu lat. Zmiana trenera jest czymś normalnym, ale powinna odbywać się w oparciu o dopasowanie do tożsamości klubu.

Tożsamość Rakowa oparł o trzy fundamenty:

  • Determinacja (pasja do wygrywania – pojedynki)
  • Intensywność taktyczna (organizacja gry)
  • Nastawienie do atakowania i bronienia pola karnego

– To wszystko to działania bez piłki, które nic nie kosztują. Nikt nie oczekuje od ciebie, że będziesz strzelał hat-tricka co mecz, ale te trzy zasady musisz realizować – przyznał.

Motor napędowy z kontuzją

Jeżeli sukcesom Rakowa w ostatnich latach mielibyśmy nadać twarz któregoś z jego piłkarzy, bez wątpienia wybralibyśmy Iviego Lopeza. Hiszpan nie tylko był motorem napędowym częstochowskiej maszynki do wygrywania, ale stanowił o jej sile. Właśnie on, gdy rywal bronił się nisko, gdy trzeba było przebojem oszukać go i wedrzeć się w ciasną przestrzeń, którą zamknął, znajdował na przeciwnika sposoby. Robił liczby, wypracowywał gole.

Ivi w sezonie 2021/22 był najlepszym strzelcem Ekstraklasy. Uznano go piłkarzem sezonu. Łącznie dla Rakowa w samej lidze strzelił 38 goli, notując 27 występów przed rokiem i kolejno 32 oraz 26 meczów wcześniej.

Był gwiazdą. Taką, która w realiach polskiej Ekstraklasy przewyższa ją. Zawodnikiem, który robił różnicę.

Kontuzjowany 29-latek Szwardze wypadł jednak na cały sezon. Ogony zagrał przeciwko Ruchowi, Radomiakowi i Zagłębiu, ale w rozgrywkach 2023/24 nie uzbierał w sumie na placu gry nawet 90 minut.

Zmęczenie materiału

Koczerhin w tym sezonie zaliczył już 47 występów. Racovitan 45. Kovacević 44. Czwórkę z przodu mają też Berggren, Tudor, Nowak czy Yeboah, a niewiele do tej granicy brakuje Jean Carlosowi, Cebuli i Zwolińskiemu. Piasecki w rundzie jesiennej dobił do trzydziestu gier.

Trochę bezrefleksyjnie uznajemy, że takie liczby to norma. Ale na poziomie, na którym znajduje się polska Ekstraklasa normą nie są. Wymagająca rywalizacja w europejskich pucharach wyeksploatowała zespół Szwargi. Wycisnęła go jak cytrynę.

Nie chodzi tu wcale o aspekty motoryczne, ale o zdolność do osiągnięcia stanu flow. Do stanu maksymalnej koncentracji, do optymalnego funkcjonowania w procesie decyzyjnym. O intensywności taktycznej często wspomina Pep Guardiola. Dla Katalończyka najlepsi piłkarze właśnie tym różnią się od innych.

Naszych ligowców nie możemy zestawiać z ludźmi, którzy regularnie notują występy w Lidze Mistrzów. Osiedliśmy na peryferiach wielkiego futbolu, dlatego nikogo nie powinno dziwić, że zagrać ligowy sezon, a dodać do tego dwumecze z Karabachem, Arisem, Kopenhagą, Sportingiem, Atalantą i Sturmem – to jest różnica. 14 bonusowych spotkań w europejskich rozgrywkach być może dla graczy wartych 20 milionów euro to względna norma. Ale dla tych wartych dziesięć razy mniej już nie.

I widać, że wymagająca taktycznie rozgrywka przy Limanowskiego jest dzisiaj ponad siły tych chłopaków.

***

Czy 19 nowych twarzy jest w stanie błyskawicznie zaadaptować się do rzeczywistości takiej, jaką proponuje Raków? Czy nie ustrzegą się przy tym błędów? A może na efekt potrzeba chwilę poczekać?

Czy jest tak źle, jak na Twitterze piszą kibice? Raków zawodzi po całości czy brak mu trochę szczęścia i skuteczności oraz energii mentalnej, by w trzeciej tercji podjąć nieco lepsze decyzje? Nieco bardziej kreatywne?

Michał Świerczewski od lat jest dla nas wszystkich wzorem piłkarskiego prezesa. Prezesa cierpliwego, nowoczesnego, prezesa, który klub buduje w oparciu nie o emocje, a o twarde dane. Takiego, który decyzje opiera na racjonalnych przesłankach, a ludzi zatrudnia oceniając ich kompetencje.

Polskie kluby tracą czas – mówił Szwarga jeszcze kilka dni temu, odnosząc się do ciągłych zmian wizji i tego, że mało kto nad Wisłą do tożsamości klubu podchodzi z wizją długofalowego planu. Wtedy jeszcze wierzył, że określenie „polskie kluby” nie tyczy się jego pryncypała.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

Fot. Newspix