Trener Artur Węska w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” stwierdził, że nie widzi obecnie w rezerwach „Kolejorza” żadnego zawodnika, który poradziłby sobie w pierwszej drużynie Lecha Poznań.
Początkiem czerwca Węska zakończył swoją trzyletnią pracę w Akademii Lecha Poznań i zdecydował się zostać asystentem Marka Papszuna w Rakowe Częstochowa.
W ubiegłym sezonie rezerwy „Lechitów” nie zdołały utrzymać się w trzeciej klasie rozgrywkowej, natomiast ostatecznie mogą pozostać na tym szczeblu, gdyż z rozgrywek drugiej ligi mają wycofać się Wisła Puławy oraz Radunia Stężyca.
Jak 35-latek ocenia czas spędzony we Wronkach?
– Nie żałuję tej decyzji. To jest świetny klub i ogromnie jestem wdzięczny za to, że mi dał szansę, bo ukształtował mnie w pewnym stopniu jako trenera. Filozofia pracy, filozofia gry Lecha Poznań jest mi bardzo bliska. Dzięki temu dostałem zatrudnienie w tym klubie. Czy jestem zadowolony? Na pewno jeszcze jest za krótki czas na taką refleksję, żeby sobie wszystko podsumować, bo rozmawiamy dosyć świeżo po moim odejściu i ten ból po ostatnim pół roku, bo ten okres był najtrudniejszy dla mnie, jeszcze jest we mnie. Myślę, że potrzebuję jeszcze chwilkę czasu, żeby sobie to wszystko podsumować i spojrzeć chłodną głową – tym bardziej, że od razu zacząłem pracę w innym miejscu, co spowodowało, że mój poziom koncentracji jest skupiony i przekierowany na Raków. Niemniej, to było świetne 3,5 roku, ale najbardziej żałuję tego, że tak się skończyło – tłumaczy Węska.
Stosunkowo młody szkoleniowiec uważa, że z rezerw Lecha Poznań żaden zawodnik nie dałby sobie rady w najwyższej klasie rozgrywkowej, a na zapleczu Ekstraklasy tylko jeden – Ksawery Kukułka, który akurat wczoraj został wypożyczony do Wisły Płock.
– Na ten moment nie widzę zawodnika, którego prowadziłem w ostatnim pół roku, który by wszedł od razu do gry w pierwszym zespole Lecha Poznań lub poradziłby sobie w Ekstraklasie. W pierwszej lidze? Widzę jednego. Jest nim Ksawery Kukułka. Myślę, że spokojnie to jest poziom pierwszej ligi. I tutaj uważam, że jest to zawodnik, który został troszkę przegapiony. Mógł dostać jakąś tam większą szansę. Myślę, że to jedyny taki zawodnik, który mógłby wejść i zacząć grać – uważa Artur Węska.
Były trener m.in. Znicza Pruszków zrezygnował z samodzielnej pracy i przyjął ofertę od Marka Papszuna, który widział go także w swoim sztabie szkoleniowym w reprezentacji Polski, gdyby oczywiście Cezary Kulesza powierzył mu posadę selekcjonera.
– Marek Papszun to niesamowity trener. Po tygodniu pracy z nim jestem pełen podziwu dla jego podejścia do procesu treningowego, zarządzania sztabem i wymagań stawianych zawodnikom. Przez 3,5 roku w Lechu nie spotkałem trenera, który by tak profesjonalnie podchodził do swoich obowiązków. Bardzo podziwiam trenera Skorżę i jego dokonania, ale styl pracy trenera Papszuna jest wyjątkowy. To poziom wybitny, europejski. Praca z nim to dla mnie ogromny rozwój i wielkie wyróżnienie – zwraca uwagę 35-latek.
Fot. Newspix
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ