Dawidziuk: „Kapitalne przygotowanie sprawnościowe nadal ma być znakiem rozpoznawczym polskiego bramkarza”

Trener Andrzej Dawidziuk w rozmowie z „TVP Sport” opowiedział m.in. o szkoleniu bramkarzy w Polsce oraz zmianach w grze golkiperów na przestrzeni lat.

Dawidziuk: „Kapitalne przygotowanie sprawnościowe nadal ma być znakiem rozpoznawczym polskiego bramkarza”

Trener bramkarzy seniorskiej reprezentacji Polski uważa, że aktualnie od osób zajmujących się szkoleniem bramkarzy wymaga się innych umiejętności niż… wyłącznie silny strzał.

– Kiedyś trener często był właśnie taką maszyną i tylko kopał bramkarzom piłkę. Trener bramkarzy musi rozumieć współpracę z zawodnikami z pola, nie tylko obrońcami. Musimy umieć poprowadzić trening, w którym bramkarze będą współpracować z zawodnikami z pola – tłumaczy Dawidziuk.

Z czego słyną polscy bramkarze? Co ich wyróżnia?

– Znakiem firmowym polskich bramkarzy zawsze były dwa obszary. Po pierwsze przygotowanie sprawnościowe. Arsene Wenger zapytany, dlaczego kupił dwóch polskich bramkarzy, odpowiedział, ze chodziło o ich sprawność ogólną. Więc ten argument jest bardzo ważny. I dzisiaj apeluję na każdym kursie, żebyśmy to podtrzymywali. A nie jest to proste, bo ogólna sprawność dzieci dziś jest na dużo niższym poziomie niż kilkadziesiąt lat temu – zwraca uwagę szkoleniowiec.

Od którego roku życia Polski Związek Piłki Nożnej zaczyna monitorować bramkarzy? Ilu golkiperów liczy baza Związku?

– Co roku tworzymy bazę danych bramkarzy od 11. roku życia. Zazwyczaj to jest około 10 chłopców z województwa. Czyli w tym wieku mamy na liście około 160 chłopców. 16 z nich zapraszamy na pierwsze zgrupowanie preselekcyjne. Od tego momentu monitorujemy rozwój tych bramkarzy, wspierając kluby w ich codziennej pracy. To jest moment, gdy ogólna sprawność jest bardzo ważna. Pod tym względem trening nie zmienił się przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Kapitalne przygotowanie sprawnościowe nadal ma być znakiem rozpoznawczym polskiego bramkarza. To jest podstawa, na której cokolwiek można w sporcie budować. My trenerzy nie możemy o tym zapomnieć – mówi Andrzej Dawidziuk.

Fot. FotoPyK