W 216. odcinku „Jak Uczyć Futbolu” gościliśmy Przemysława Jasińskiego i Roberta Kazubskiego z Motoru Lublin. Czym Mateusz Stolarski różni się od Gonçalo Feio? Czemu treningi ekstraklasowej drużyny nagrywa… kierownik zespołu? Dlaczego warto bazować na faktach?
Przemysław Jasiński – asystent Mateusza Stolarskiego w Motorze Lublin, wcześniej pełnił funkcję analityka w Pogoni Szczecin.
Robert Kazubski – analityk Motoru Lublin, doświadczenie zbierał m.in. w Akademii Górnika Łęczna.
Motor Lublin awansował z drugiej ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej, kilkukrotnie „ratując się” w decydujących meczach w końcowych minutach. Ile było w tym wszystkim szczęścia?
PJ: – Łatwo powiedzieć, że to fart lub przypadek, bo strzelamy w końcówce, ale jest to po pierwsze efekt przygotowania taktycznego, że mamy plan na każdą sytuację meczową, po drugie przygotowanie motoryczne, że poprzez ciężką pracę bardzo często w końcówkach meczów mamy dużo więcej sił niż przeciwnik, a trzecią kwestią jest nasz mental, który wynika z odpowiedniego przygotowania, bo wiesz, co masz robić w danym momencie i skupiasz się na konkretnym zadaniu.
Jak Jasiński i Kazubski oceniają Gonçalo Feio?
RK: – Dużo zawdzięczam trenerowi Feio, bo tak naprawdę to on wprowadził mnie w dorosłą piłkę, pokazał, co i jak ma wyglądać. Będąc na stażu w Motorze Lublin, bardzo zaimponowała mi jego etyka pracy i stwierdziłem, że jest to spójne ze mną. Odnośnie do zarządzania ludźmi czy zawodnikami w szatni, uważam, że ma to na bardzo wysokim poziomie.
PJ: – Jeśli chodzi o znajomość zasad w wielu systemach, w każdym momencie i fazie gry, to Gonçalo Feio ma wszystko rozpracowane w najmniejszych detalach, natomiast jest też druga strona, którą wiedzieliśmy ostatnio, która na pewno mu nie pomaga. Nie jestem osobą, która będzie wydawała jakiekolwiek osądy na jego temat, bo ani nie czuję się do tego upoważniony, ani kompetentny.
O standardach pracy w Motorze Lublin:
RK: – Czasem pytałem się naszego trenera bramkarzy, Marcina Zapała, że gdybyśmy się znaleźli w Ekstraklasie, to ciekawe, jak będzie wyglądała nasza praca? Odpowiedział, że by się nie zmieniła, bo standardy pracy w Motorze Lublin były na poziomie ekstraklasowym, może 2-3 drużyny w Polsce pracowały na zbliżonych standardach. Trener Feio dużo dawał, ale też bardzo dużo wymagał od ludzi, z którymi współpracował.
Czym różni się Mateusz Stolarski od Gonçalo Feio?
PJ: – Gdy trener Stolarski przejął drużynę, nie chcieliśmy zmieniać naszego ID, które doprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy. Mateusz nie obejmował zespołu, który był na ostatnim miejscu w tabeli i wszystko trzeba było wywrócić w nim do góry nogami, tylko przejął drużynę, która była wówczas na czwartej pozycji. Co się zmieniło? Między innymi teraz jest większa otwartość w atakowaniu, czyli żeby zawodnicy nie bali się popełniać błędów.
PJ: – Trener Stolarski bardziej działa na zasadzie pilnowania standardów i delegowania zadań, z kolei trener Feio brał dużo rzeczy na siebie – chciał mieć kontrolę nad wszystkim.
Za co odpowiadają konkretni trenerzy w sztabie Motoru?
- Mateusz Stolarski – delegowanie zadań, nadzór procesu treningowego
- Gert Remmel – odpowiedzialny za część piłkarską
- Przemysław Jasiński – odpowiedzialny za defensywę, stałe fragmenty gry w obronie i ataku, analizę przeciwnika w fazie ataku i analizę indywidualną
- Rasmus Jansson – odpowiedzialny za ofensywę, analizę przeciwnika w fazie bronienia i analizę indywidualną
- Robert Kazubski – odpowiedzialny za indywidualną analizę przeciwnika i organizację treningu
PJ: – Żeby w najlepszy możliwy sposób wykorzystać zasoby ludzkie w Motorze Lublin, osobą nagrywającą treningi jest… nasz kierownik, którego nauczyliśmy latać dronem. Po co? Bo chcieliśmy wykorzystać trenera Kazubskiego na boisku.
Dlaczego warto rozmawiać o faktach?
PJ: – W środowisku trenerskim nie powinniśmy rozmawiać o opiniach, ale o faktach. Danych i liczb nie oszukasz. Jeśli zawodnik pięć razy stracił piłkę, to się tego nie wyprzesz. Przede wszystkim chodzi nam o to, żeby możliwie jak najbardziej obiektywnie ocenić zawodnika na podstawie danych.
PJ: – W trakcie meczu mamy ok. 18-22 wrzutów z autu. Jeśli przez jeden wrzut z autu stracimy bramkę, bo ktoś np. stracił piłkę, to pojawi się opinia, że dany zespół nie potrafi wykonywać autów. Mamy swoją definicję, kiedy aut jest skuteczny i jeśli na 20 wrzutów z autu, siedemnaście było skutecznych, to oznacza, że jesteśmy w tym aspekcie skuteczni, bo tylko trzech prób – bardzo mały odsetek – nie możemy zaliczyć do udanych. Nie oceniamy zawodników na podstawie błędu poznawczego i jednej sytuacji, tylko na podstawie zebranych danych.
Czy da się skutecznie ocenić daną drużynę lub zawodnika z zewnątrz, nie mając wiedzy na temat założeń modelowych?
PJ: – Jak chcemy poruszać się w obronie niskiej? Myślę, że wśród opinii publicznej nikt nie ma wiedzy na ten temat. Nawet osoby, które bardzo dobrze nas przeanalizują, mogą tego nie wiedzieć – są rzeczy, które mogą przeoczyć, bo o nich nie wiedzą. Dlatego też ciężko zauważyć niektóre rzeczy z zewnątrz. Przykład? Oddaliśmy strzał z 11. metra i u nas to „ósemka” jest odpowiedzialna za tę przestrzeń, a ktoś z zewnątrz będzie uważał, że mógł tam zostać stoper – nie mógł, bo od niego wymagamy innych rzeczy, które wynikają z naszego modelu, a model gry znają wyłącznie trenerzy oraz zawodnicy.
Co w Motorze Lublin definiują jako „szansę” na strzelenie gola?
PJ: – Jako „szansę” na strzelenie gola uznajemy realną szansę na zanotowanie trafienia, z tym że do szans liczymy każdą bramkę – nawet zdobytą w nietypowych okolicznościach, tj. w zeszłym sezonie strzeliliśmy gola z połowy boiska i również zaklasyfikowaliśmy tę sytuację jako szansę. Każdy może definiować szansę inaczej, dlatego istotne jest, żeby ich liczeniem zajmowała się jedna osoba, która oczywiście może konsultować się w tej kwestii z członkami sztabu szkoleniowego – u nas należy to do zadań Roberta.
PJ: – Myślę, że akurat „szansa” jest u nas jedną z najbardziej subiektywnych statystyk, mimo że staramy się, żeby była jak najbardziej obiektywna. Wcześniej mówiłem o wrzutach z autu. Zmiana strony, dostanie się za linię obrony lub trzy podania – takie mamy kryteria. I tu nie ma pola do negocjacji, jeśli były dwa podania, to uważamy próbę za nieskuteczną.
Jakie statystyki liczą w Motorze Lublin?
- Szansa – ma ją ten zawodnik, który uderza lub nie trafił czysto w piłkę
- Asysta szansy – ma ją zawodnik, który dostarczył strzelającemu piłkę
- Kluczowe podanie – działa mniej więcej tak, jak asysta drugiego stopnia
- Kluczowy ruch bez futbolówki – np. przepuszczenie futbolówki między nogami, „zabranie” obrońcy
- Kluczowa akcja defensywna – np. odbiór futbolówki w pressingu
- Pojedynki – nie trzeba tłumaczyć
- Kluczowa strata – ma ją zawodnik, który stracił piłkę
- Błąd techniczny – np. zagranie ręką, za które arbiter podyktował rzut karny
- Złe poruszanie się na pozycji – np. ktoś miał być gdzieś indziej, niż był w danej akcji
- Brak bloku – również nie trzeba wyjaśniać
PJ: – Wszystkie rzeczy, o których wspomniałem, pozwalają nam rzetelnie ocenić wpływ zawodnika na szansę – zarówno dla nas, jak i przeciwnika. Dlaczego przygotowujemy raporty co pięć kolejek? Bo jeden mecz jest zbyt małą wypadkową. W zeszłym sezonie mierzyliśmy się z Zagłębiem Sosnowiec i Michał Król zanotował cztery asysty szansy. Gdybyśmy się koncentrowali wyłącznie na bramkach i asystach, to miałby ich zero, bo żadna sytuacja nie została wykorzystana, a tak widzieliśmy, że czterokrotnie stworzył komuś dogodną okazję strzelecką.
Jak zwiększyć szansę drużyny na zwycięstwo w meczu?
PJ: – Trener Gert Remmel, który jest również asystentem w reprezentacji Finlandii U-21, ma bardzo dużo danych i dzieli się z nami ogromną dawką wiedzy. Myślę, że warto przywołać statystyki z ligi angielskiej, które były robione na próbie kilkudziesięciu meczów Premier League. Szansa na wygraną drużyny, która miała wyższy procent posiadania piłki w danym meczu, wynosi 52%. Przy większej liczbie wygranych pojedynków na boisku: 53%. Jeśli zespół pokona większy dystans: 56%. Odda więcej strzałów: 61%. Jednakże kluczowe znaczenie mają dwie rzeczy – liczba miniętych przeciwników podaniem lub prowadzeniem futbolówki (65%) oraz wejścia za linię obrony – aż 88% meczów zakończyło się zwycięstwem zespołu, który miał ich większą liczbę. Dlatego mają dla nas tak duże znaczenie. Nie chodzi o to, że wejścia za linię obrony są fajne – one są skuteczne.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK
Fot. FotoPyK
Obserwuj @pmamczak
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ