Trener Olimpii Elbląg U-17: „Sędziowie czasami odbiegają poziomem od CLJ”

– Obejmując zespół półtorej miesiąca temu, zdawałem sobie sprawę, że to zbyt krótki okres, by należycie przygotować zawodników do tak trudnych rozgrywek – mówi nam trener Janusz Buczkowski z Olimpii Elbląg, która jako beniaminek rozpoczęła ligę od trzech porażek.

Trener Olimpii Elbląg U-17: „Sędziowie czasami odbiegają poziomem od CLJ”

Początek sezonu w Centralnej Lidze Juniorów U-17 w waszym wykonaniu zdecydowanie nie należy do udanych. Spodziewał się pan, że tak to może wyglądać?

– Owszem. Obejmując zespół półtorej miesiąca temu, zdawałem sobie sprawę, że to zbyt krótki okres, by należycie przygotować zawodników do tak trudnych rozgrywek. Powinniśmy zdecydowanie wcześniej rozpocząć przygotowania do sezonu, rozegrać więcej sparingów…

Na inaugurację zagraliście na wyjeździe z Hutnikiem.

– Pierwszy mecz w nowej lidze, wiele niewiadomych. Spotkanie z Hutnikiem (1:6) mogło ułożyć się zupełnie inaczej, bo na początku Hutnik otrzymał rzut karny, którego nie było – sprawdziliśmy to na wideo. Chwilę po tym nasz bramkarz popełnił błąd, zrobiło się 0:2. Graliśmy w samo południe na sztucznym boisku w 30-stopniowym upale, a do Krakowa jechaliśmy z Opalenicy, gdzie byliśmy na 8-dniowym obozie. Wszystko to wpłynęło na taki, a nie inny końcowy wynik. Jednakże nie powinniśmy tak wysoko przegrać.

Jeszcze wyższą porażkę, bo 0:7, ponieśliście w starciu z Widzewem Łódź.

– Co do meczu z Widzewem, było widać, że w drużynie z Łodzi występują wyselekcjonowani chłopcy, którzy już ze sobą trenują od jakiegoś czasu. Mieliśmy swoje szanse, m.in. rzut karny, lecz ich nie wykorzystaliśmy. Myślę, że również mentalnie nie daliśmy rady.

Jak wyglądał wasz mecz z Górnikiem Łęczna? Tutaj skończyło się 3:2 dla zespołu z Lubelszczyzny, z czego trzecią bramkę straciliście w końcowych minutach. 

– Nie chcę oceniać pracy arbitrów, ale muszę to powiedzieć. Słabe jest to, że w Centralnej Lidze Juniorów spotkania zespołów gospodarzy sędziują arbitrzy z tego samego województwa. Powstają jakieś niepotrzebne teorie. Pokonujemy tysiące kilometrów, są to olbrzymie koszty dla klubu, rodziców, a panowie sędziowie czasami odbiegają poziomem od CLJ.

– W 15. minucie zdobyliśmy prawidłową bramkę na 1:0. Główny sędzia uznał trafienie, ale asystent podniósł chorągiewkę i twierdził, że był spalony, którego nie było. Mecz był nakręcany, bramka była strzelona prawidłowo. Ogólnie rzecz biorąc, spotkanie było wyrównane i obie drużyny miały lepsze, jak i słabsze momenty. Mój zespół włożył mnóstwo serca i zdrowia. Po meczu za tę walkę im podziękowałem.

Wtrącę się. Czy gdyby sędzia był z innego województwa, to czy coś by to zmieniło? Myślę, że to bardziej był błąd arbitra, a nie kwestia tego, skąd był.

– Uważam, że dzięki temu nie byłoby żadnych podtekstów.

– U niektórych moich zawodników pojawiły się łzy po końcowym gwizdku, bo nie zasłużyli na porażkę. Przegrywaliśmy 0:2, doprowadziliśmy do wyrównania, mieliśmy optyczną przewagę. W końcówce meczu był faul na naszym bramkarzu, który złapał piłkę, wbił się w niego przeciwnik, ten ją wypuścił, przeciwnicy dobijają z kilku metrów i arbiter zamiast odgwizdać faul, uznał bramkę. 

– Nie chcę nas usprawiedliwiać, że przegrywamy przez sędziów. Absolutnie nie, wierzę w swój zespół, że z meczu na mecz chłopcy będą wyglądać coraz lepiej motorycznie i też przystosują się do tej trudnej ligi.

Powiedział pan, że przejął drużynę półtorej miesiąca temu, więc to nie pan wywalczył z nią awans.

– Zgadza się. To, że gramy w lidze centralnej, jest zasługą starszego rocznika, który wygrał ligę wojewódzką, a następnie ograł w barażach Star Starachowice. Trenerowi Rafałowi Starzyńskiemu i zawodnikom z rocznika 2007 należą się słowa uznania.

– Ponad miesiąc temu spotkałem się z prezesem klubu, który spytał, czy chcę prowadzić drużynę U-17. Zgodziłem się. Poznaję zawodników, a oni poznają mnie, potrzebujemy trochę czasu, żeby wszystko funkcjonowało na właściwym poziomie.

– W Centralnej Lidze Juniorów mierzymy się z klubami, które ściągają chłopców z całej Polski, natomiast my bazujemy na zawodnikach z Elbląga i najbliższych okolic.

Jak będzie docelowo wyglądała gra pańskiego zespołu? Biorąc pod uwagę fakt, że Olimpia nie będzie pod względem jakościowym najmocniejszą drużyną w stawce, teoretycznie nie możecie prezentować zbyt ofensywnego stylu gry, bo on się błyskawicznie na was zemści.

– Zgadzam się. W Centralnej Lidze Juniorów U-17 jest zdecydowanie wyższy poziom niż w naszej lidze wojewódzkiej. Umiejętności również robią różnicę. W zasadzie nie mamy u nas żadnej gwiazdy, są to chłopcy na dość zbliżonym poziomie piłkarskim. Przede wszystkim staram się, żebyśmy stworzyli dobry kolektyw, dobrą drużynę, która będzie się wspierała, walczyła i zdobywała punkty.

Ilu zawodników z młodszego rocznika jest w pańskiej kadrze?

– W wyjściowym składzie mamy środkowego obrońcę z rocznika 2009, który ma świetne warunki fizyczne i bardzo dobrze sobie radzi. Do tego dochodzi dwóch zawodników rezerwowych, którzy mocno starają się o wywalczenie miejsca w składzie.

W najbliższą niedzielę zmierzycie z Resovią.

– W starciu z Resovią Rzeszów będziemy walczyć o pierwszą wygraną, bo mecz w Łęcznej pokazał, że możemy i potrafimy walczyć o punkty. Uważam, że remis wówczas byłby sprawiedliwym wynikiem i też bodźcem dla zawodników, żeby dawać z siebie jeszcze więcej. Zostało 27 meczów i myślę, że w końcu zaczniemy punktować i walczyć o utrzymanie na szczeblu centralnym, na którym być może będzie rywalizował w następnym sezonie rocznik 2009.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Michał Libuda