Dziakowicz: „Zawsze wychodzimy na boisko z założeniem, żeby zwyciężyć na własnych zasadach”

– Niezależnie od tego, z kim się mierzymy, zawsze wychodzimy na boisko z założeniem, żeby zwyciężyć na własnych zasadach. Mamy się rozwijać każdego dnia, a ten rozwój finalnie sprawia, że możemy wygrywać – mówi nam Paweł Dziakowicz, trener Śląska Wrocław U-17.

Dziakowicz: „Zawsze wychodzimy na boisko z założeniem, żeby zwyciężyć na własnych zasadach”

Śląsk Wrocław na inaugurację Centralnej Ligi Juniorów zanotował trzy zwycięstwa, zdobywając łącznie 20 bramek, natomiast w zeszły weekend dopiero w doliczonym czasie gry uratował remis w starciu z Zagłębiem Sosnowiec (1:1). Co było powodem waszej słabszej dyspozycji? 

– Najlepszą odpowiedzią byłoby to, że taka już jest piłka nożna – tutaj może wydarzyć się wszystko… Świetnie weszliśmy w nowy sezon, mamy za sobą bardzo dobry okres przygotowawczy, w którym poprawnie radziliśmy sobie w meczach kontrolnych, lecz finalnie na pewne rzeczy w piłce nożnej nie mamy wpływu.

Co do samego meczu z Zagłębiem Sosnowiec uważam, że byliśmy odpowiednio przygotowani, ale za dużo rzeczy w tym meczu nie funkcjonowało we właściwy sposób. Zespół przeciwny był nastawiony na głęboką defensywę, mieliśmy problemy z jej sforsowaniem i praktycznie przez całe spotkanie biliśmy głową w mur. Wierzę jednak, że ten mecz bardzo dużo nas nauczy i w kolejnych podobnych spotkaniach będziemy jeszcze lepiej przygotowani i zrealizujemy wszystkie założone cele.

– Najistotniejsze teraz jest to, że starcie z Zagłębiem Sosnowiec jest już za nami i obecnie liczy się już tylko następna kolejka, w której zagramy z Arką Gdynia.

Pański zespół pokazał się z bardzo dobrej strony m.in. w derbowym meczu z Zagłębiem Lubin, który wygraliście aż… 7:0.

– To był typowy mecz piłki młodzieżowej, w którym oba zespoły były ukierunkowane na proaktywną grę, więc stąd ten wysoki wynik. Zagłębie Lubin zagrało z nami otwartą piłkę, budowało grę od tyłu, stosowało wysoki pressing, za co należą im się słowa uznania.

– Wbrew temu, co sugeruje sam suchy wynik, jest to bardzo dobra drużyna, z wysoką jakością i jestem przekonany, że będą czołową ekipą grupy zachodniej. Na ich nieszczęście – nam prawie wszystko wychodziło w tym spotkaniu… Byliśmy dobrze dysponowani zarówno pod kątem indywidualnym, jak i drużynowym.

W minionym sezonie pełnił pan funkcję asystenta Sebastiana Mordala w juniorze młodszym, natomiast latem awansował na stanowisko głównego szkoleniowca. Czy doszło również do zmiany w sposobie gry Śląska Wrocław U-17?     

– To mój piąty sezon w Akademii Śląska Wrocław, z czego w czterech byłem, bądź jestem pierwszym trenerem. Mała zmiana i bycie drugim trenerem u boku Sebastiana Mordala w zeszłym sezonie była podyktowana sprawami prywatnymi, lecz praktycznie tej zmiany nie odczułem, ponieważ moja rola w sztabie była duża, za co też jestem wdzięczny Sebastianowi, z którym miałem przyjemność pracować prawie przez trzy sezony.

Samo odejście trenera Sebastiana Mordala do III-ligowej Lechii Zielona Góra nie miało większego wpływu na sposób gry zespołu U-17, ponieważ kontynuujemy drogę, którą obraliśmy kilka lat temu w Akademii Śląska. Styl gry wszystkich drużyn, nie tylko juniorów młodszych, oparty jest na proaktywności, ciągłym rozwoju zawodników i dążeniu do zwyciężania w każdym spotkaniu.

We wszystkich czterech kolejkach tego sezonu na listę strzelców wpisał się Krystian Rostek. Jaki jest największy atut tego chłopaka?

– Dodam, że przedłużył swoją serię, bo zdobył też bramkę w pierwszym meczu młodzieżowej reprezentacji Polski na turnieju o Puchar Syrenki.

– Jesteśmy bardzo dumni z Krystiana, że tak udanie rozpoczął ten sezon. Mógłbym długo opowiadać o jego atutach, ale jeśli miałbym wskazać ten najważniejszy, postawiłbym na jego mentalność. Jest nastawiony na rozwój, ciężką pracę, a w tym wszystkim ma w sobie dużo pokory i jest skromny chłopcem. Pracuję z Krystianem od pięciu lat, więc już zdążyłem go poznać i wiem, że to jeszcze nie koniec.

– Jako główny atut wskazałem mentalność, aczkolwiek nie zapominajmy również o tym, że to chłopak o dużych zdolnościach czysto piłkarskich, a przede wszystkim – motorycznych, jego intensywność gry w każdej fazie jest na topowym poziomie.

Którzy zawodnicy nie wystąpią w niedzielnym meczu z Arką Gdynia? Kilku chłopaków z tego rocznika udało się na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski.

Krystian Rostek, o którym rozmawialiśmy, ale również Mateusz Cegliński, Bartosz Szywała i Hubert Charuży, aczkolwiek oni funkcjonują na co dzień w drugiej drużynie Śląska. Nie uważam jednak, żeby brak któregoś z nich stanowił dla nas problem. Cieszę się, że pojechali na kadrę, że wchodzą do piłki seniorskiej poprzez grę w III lidze, a w kolejnym spotkaniu U-17 szansę dostaną inni zawodnicy, którzy także zasługują na grę.

Z jakiego rocznika składa się aktualnie w większości kadra pańskiego zespołu?

– W drużynie występują chłopcy z roczników 2008 i 2009. Myślę, że procentowo wychodzi pół na pół.

Śląsk Wrocław broni w tej kategorii wiekowej tytułu mistrza Polski. Rozumiem, że w tym sezonie również zamierzacie walczyć o trofeum?

– Najlepszą odpowiedzią będzie to, że chcemy zbudować u naszych zawodników zwycięską mentalność poprzez wygrywanie każdego kolejnego spotkania, bez wybiegania w przyszłość – liczy się tu i teraz, czyli obecnie mecz z Arką Gdynia.

– A co do zeszłego sezonu, gdy wywalczyliśmy mistrzostwo Polski U-17 i jeszcze rok wcześniej, gdzie udawało się wygrać mistrzostwo Polski U-15, w trakcie tych rozgrywek właściwie nie rozmawialiśmy na temat finalnego zwycięstwa czy jakichś medali.

– Niezależnie od tego, z kim się mierzymy, zawsze wychodzimy na boisko z założeniem, żeby zwyciężyć na własnych zasadach. Mamy się rozwijać każdego dnia, a ten rozwój finalnie sprawia, że możemy wygrywać.

ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix