– Do pracy w Rzeszowie skłoniło mnie to, że klub ma plan na rozwój młodzieży i całej akademii – mówi nam Krzysztof Dębek, były trener m.in. Akademii Legii Warszawa i Zagłębia Sosnowiec.
W pierwszej drużynie Stali Rzeszów występują m.in. Szymon Kądziołka, Michał Synoś czy Szymon Łyczko. Czy gdyby Stal chciała, to mogłaby zdominować Centralną Ligę Juniorów U-19?
– Tego się nie dowiemy, dopóki byśmy tak nie zrobili, a takich priorytetów oczywiście w klubie nie mamy. Każdy młody, a zarazem utalentowany zawodnik, trafia do starszej kategorii wiekowej lub piłki seniorskiej. Taki jest też cel naszej drużyny. W ostatnich dniach czterech zawodników z drużyny U-19 zostało włączonych do kadry pierwszego zespołu.
Mateusz Leniart, Fabian Blejwas, Filip Sonntag i Kamil Koczera. Ci chłopcy będą trenować z pierwszą drużyną i schodzić na mecze do CLJ-ki?
– To są chłopcy, którzy już trenują z pierwszym zespołem i w weekendy mogą występować w Centralnej Lidze Juniorów U-19, aczkolwiek należy zwrócić uwagę, że skoro zostali włączeni do kadry pierwszej drużyny, to w niej w pierwszej kolejności walczą o grę. Na tę chwilę, jeśli nie znajdą się w kadrze meczowej zespołu Marka Zuba, będą grać w Centralnej Lidze Juniorów U-19.
Jak obecnie wygląda „hierarchia” drużyn młodzieżowych w Akademii Stali Rzeszów? Rezerwy są „wyżej” niż CLJ U-19?
– Na co dzień pracuję z zawodnikami występującymi w Centralnej Lidze Juniorów U-19 oraz w klasie okręgowej. W pierwszej kolejności tworzymy zespół, który rywalizuje w Centralnej Lidze Juniorów U-19 i z tej szerokiej kadry wybieramy też skład pod okręgówkę, który jest uzupełniany starszymi zawodnikami z pierwszego zespołu.
Biorąc pod uwagę fakt, że najzdolniejsi chłopcy z roczników 2006-2007 występują w pierwszej drużynie Stali, a teraz włączonych do jej kadry zostało kolejnych czterech piłkarzy, to czy Centralna Liga Juniorów U-19 jest odpowiednim miejscem dla wyróżniających się nastolatków?
– Miałem już okazję pracować w Centralnej Lidze Juniorów U-19 w Akademii Legii Warszawa. Uważam, że dla chłopców z młodszego rocznika, czyli np. 2008, jest to miejsce, w którym z pewnością mogą się rozwinąć.
Dlaczego zdecydował się pan podjąć pracę w Akademii Stali Rzeszów?
– Pracuję w tym zawodzie od 20 lat, z czego piętnaście spędziłem w Legii Warszawa. Później miałem okazję pracować m.in. w I-ligowym Zagłębiu Sosnowiec czy Victorii Sulejówek. Do pracy w Rzeszowie skłoniło mnie to, że klub ma plan na rozwój młodzieży i całej akademii. Podoba mi się również praca pierwszej drużyny, która pokazuje, w jaki sposób chcemy osiągać nasze cele. Skład zespołu ma opierać się na młodych zawodnikach. Uważam, że to przyszłościowe miejsce. Klub podąża drogą stabilizacji i zrównoważonych działań, proporcjonalnie rozkładającej się odpowiedzialności na każdego zaangażowanego pracownika klubu.
Czy więcej polskich klubów powinno wyznawać taką filozofię, jaką wyznaje Stal?
– Myślę, że patrząc na ostatnią drużynę w naszym łańcuchu pokarmowym, czyli seniorską reprezentację Polski, jest to właściwa droga. Sądzę, że w wielu klubach można byłoby wprowadzić podobną filozofię, lecz nie każdy jest na to gotów. Bo to jest żmudna i wymagająca cierpliwości droga, ale jestem zdania, że wdzięczna.
W ostatnich latach był pan związany z piłką seniorską. Nie chciał pan w niej zostać?
– Nigdy nie mów nigdy. To, jak wszystko jest poukładane w Stali, pozwala mi czerpać radość z tej codziennej pracy. Dlatego też zdecydowałem się przyjąć tę ofertę, traktuje to jako kolejny wartościowy etap mojej pracy.
Trzy zwycięstwa i trzy remisy. Jest pan zadowolony z dotychczasowej dyspozycji swoich podopiecznych w CLJ U-19?
– Zastałem tutaj grupę fajnych i utalentowanych chłopców. Dotychczasowe rezultaty napawają optymizmem, natomiast zwycięstwa w kolejnych meczach nie stanowią dla nas głównego celu. Mamy wyedukować i zweryfikować młodzież, która ma trafić do pierwszego zespołu – to jest dla nas najważniejsze. Minęło sześć kolejek, zobaczymy, co będzie dalej.
Jakub Kaczówka nie znalazł się w gronie zawodników włączonych do kadry pierwszego zespołu, aczkolwiek również może być zadowolony ze startu sezonu. Na szczeblu centralnym zdobył już osiem bramek.
– To zawodnik z rocznika 2008, więc teoretycznie podlegający pod kategorię U-17. Nasz zespół charakteryzuje się tym, że przystępujemy do meczów z czterema, a czasem nawet pięcioma zawodnikami z rocznika 2008, a więc dwa lata młodszymi. I oni dają radę. Wracając do graczy włączonych do kadry pierwszego zespołu, Kamil Koczera jest z rocznika 2007, natomiast Filip Sonntag, Fabian Blejwas i Mateusz Leniart – z rocznika 2008.
– Z nominalnego rocznika, czyli 2006, w Centralnej Lidze Juniorów U-19 gra dwóch, trzech, czasem czterech piłkarzy, a reszta chłopców jest młodsza.
Który z dotychczasowych meczów był waszym najlepszym?
– Zagraliśmy dobry mecz w 5. kolejce z Cracovią. Skończyło się 3:0. Szybko odbieraliśmy piłkę, dobrze radziliśmy sobie w ataku pozycyjnym. Wyróżniłbym również remis 4:4 z Jagiellonią Białystok. „Jaga” była bardzo wymagającym przeciwnikiem, ale daliśmy radę wywalczyć na wyjeździe punkt, ale co dla nas najważniejsze jak wspomniałem wcześniej, byliśmy równorzędnym partnerem w walce na poziomie techniczno-taktycznym.
Jak ma grać Stal Rzeszów U-19?
– Chcemy grać pressingiem, proaktywnie, decydować o wydarzeniach boiskowych i dominować. Nie skupiamy się wyłącznie na tym, żeby wygrać mecz, szukając za wszelką cenę słabych punktów przeciwnika. Nie, koncentrujemy się na tym, żeby w meczach pokazywać to, nad czym pracujemy na co dzień. Jeśli przynosi to efekt, to się cieszymy, a jeśli nie, to to weryfikujemy i korygujemy.
Czy Stal Rzeszów ma określoną liczbę chłopców z drużyny U-19, którzy mają w tym sezonie trafić do pierwszego zespołu?
– Nie mamy żadnych wytycznych czasowych czy liczbowych. Każdego dnia robimy wszystko najlepiej, jak potrafimy.
Jak wygląda pański kontakt z trenerem Zubem?
– Mamy dobry kontakt, trener Zub jest zainteresowany akademią. To mnie też urzekło w Stali Rzeszów, że jest tutaj praca systemowa, a nie tylko danego trenera w danym roczniku. Wszyscy pracują na wspólny sukces.
W czasach pracy w Akademii Legii Warszawa miał pan styczność z wieloma zawodnikami, którzy później zaistnieli w piłce seniorskiej. Co pana zdaniem jest „kluczem” do sukcesu?
– W stolicy miałem okazję pracować zarówno z Damianem Łukasikiem z 1991 rocznika, jak i Michałem Karbownikiem, który urodził się dekadę później. Co do kluczowych cech, wyróżniłbym: indywidualne umiejętności techniczne, zaangażowanie czy koncentrację na swoim celu. Sebastian Szymański, Konrad Michalak, Konrad Jałocha, Mateusz Wieteska, Dominik Furman, Michał Kopczyński, Rafał Wolski, Michał Żyro, Mateusz Żyro, Miłosz Szczepański i wielu innych, którzy przewinęli się przez Akademię – z niektórymi pracowałem tylko przez sezon, innych prowadziłem kilka lat.
Zawodnicy, z którymi współpracował pan w Legii, których oglądaliśmy później w Ekstraklasie czy reprezentacji Polski, byli tymi, którzy byli najlepsi w piłce juniorskiej? Czy zdarzały się przykłady wyróżniających się 18-latków, którym nie udało się przebić?
– Tak, było wielu takich piłkarzy. Będąc w Stali Rzeszów, przytaczam też młodym zawodnikom przykłady graczy, z którymi miałem do czynienia w Legii, którzy mieli bardzo dużo talentu, ale brakowało im m.in. systematyczności czy konsekwencji w dążeniu do wyznaczonego celu. Kiedy chcesz dojść na szczyt, musisz jednak zrezygnować z wielu rzeczy i się poświęcić. Zdarzało się, że niektórym nie udało się nawet zadebiutować w piłce seniorskiej…
ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO
Fot. Stal Rzeszów
Obserwuj @Bartek_Lodko
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ