Przegrany 1:2 mecz z Odrą Opole był czwartym z rzędu, w którym Pogoń Szczecin schodziła z boiska pokonana. Czy „Portowcy” mają powody do obaw? Porozmawialiśmy z Robertem Skokiem, trenerem drużyny U-19.
Rezultaty w Centralnej Lidze Juniorów U-19 może nie mają wielkiego znaczenia, natomiast sześć „oczek” w ośmiu meczach to dość słaby wynik. Dlaczego Pogoń Szczecin jest na przedostatnim miejscu w tabeli?
– Zgadzam się, że liczba zdobytych punktów nie jest jedynym wyznacznikiem, aczkolwiek są one istotne i musimy się poprawić w tym aspekcie. Uważam, że w kilku meczach tak naprawdę zgadzało się wszystko, ale nie końcowy wynik. Sposób gry, który prezentowaliśmy, był okej. Trzeba też zwrócić uwagę, że dwa spotkania kończyliśmy w osłabieniu. Sytuacja jest, jaka jest. Tabela jest istotna, aczkolwiek nie jest jedynym wyznacznikiem wykonywanej pracy, bo to nie działa tak, że jak się wygrywa, to wszystko jest w porządku, a jak się przegrywa, to wszystko trzeba zmienić. W najbliższych kolejkach z pewnością postaramy się poprawić naszą sytuację i awansować na wyższą lokatę.
Błędy indywidualne? Brak doświadczenia gry w CLJ U-19? Dlaczego pański zespół w sześciu kolejkach schodził z boiska pokonany?
– Myślę, że jedną z głównych przyczyn jest doświadczenie chłopców, a w zasadzie jego brak. Mamy bardzo młody zespół, jeden z najmłodszych w tej kategorii wiekowej. Skład drużyny w dużej mierze opiera się na zawodnikach z rocznika 2008, mamy też dwóch graczy z rocznika 2009 i kilku z 2006-2007.
– Chłopcy muszą zdobyć doświadczenie i „łapać” minuty. Wierząc w proces, naszą filozofię gry w piłkę nożną, uważam, że punkty prędzej czy później przyjdą. Trzeba zachować w tym wszystkim cierpliwość – nie mam zastrzeżeń do pracy zawodników w trakcie meczów czy na treningach, bo jest na naprawdę dobrym poziomie.
To odgórne założenie Akademii Pogoni Szczecin, żeby grać młodszym rocznikiem?
– Nie było tak, że ktoś powiedział, że „jesteśmy Pogonią Szczecin i musimy grać wyłącznie rocznikiem 2008”. Naszym głównym celem jest wyszkolenie zawodników do pierwszej drużyny. W zeszłym sezonie bezpośrednio do ekstraklasowego zespołu trafiło dwóch chłopców – Patryk Paryzek i Maciej Wojciechowski, który ostatnio zadebiutował w Pucharze Polski. Dziś nikt nie pamięta, którą lokatę zajęliśmy w zeszłym sezonie, czy była to druga, trzecia, a może dziewiąta pozycja…
Zgadzam się. Nie była to ani druga, ani trzecia lokata, bo Legia Warszawa walczyła do ostatniej kolejki o mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, a będąca beniaminkiem Warta Poznań zajęła trzecią pozycję, natomiast rzeczywiście „z głowy” nie wskazałbym konkretnego miejsca, które zajęła Pogoń Szczecin.
– O tym mówię. Powtarzam swoim podopiecznym, że ludzie pamiętają tylko zwycięzców, dlatego zawsze gramy o zwycięstwo! Zwycięstwem jest również to, gdy zawodnik przejdzie do pierwszego zespołu. Gdy sytuacja jest inna, to nie ma większego znaczenia, czy będziemy na piątym, czy na ósmym miejscu. Natomiast wszyscy wiedzą o tym, że dwóch chłopców trafiło do pierwszego zespołu, co jest naszym nadrzędnym celem. Rozegraliśmy osiem kolejek, zostały dwadzieścia dwie – będziemy robić wszystko, żeby poprawić naszą sytuację, ale też nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo świat się na tym nie kończy.
Potrafi pan wytłumaczyć, dlaczego w czterech wyjazdowych meczach nie zdobyliście żadnego punktu i strzeliliście łącznie jednego gola? Nie do końca chodzi o siłę przeciwników, bo na własnym boisku wygraliście m.in. z Legią Warszawa.
– Ciężko to wytłumaczyć. Jak zaznaczyłem wcześniej, troszeczkę brakuje nam doświadczenia w kluczowych momentach. Oba spotkania, które przegraliśmy na własnym boisku, kończyliśmy w dziesiątkę, natomiast w zarówno pierwszym, jak i drugim meczu, byliśmy naprawdę konkretną drużyną, utrzymującą się przy futbolówce i oddającą strzały na bramkę. Uważam, że doświadczenie naprawdę odgrywa kluczową rolę. Jeśli zawodnicy od roku czy dwóch lat funkcjonują w CLJ U-19, to widać w ich grze doświadczenie oraz spryt. My tego się dopiero uczymy.
W pierwszej drużynie Pogoni Szczecin zmienił się szkoleniowiec – Jensa Gustafssona zastąpił Robert Kolendowicz. Jak wygląda współpraca z trenerem Kolendowiczem i czy znacząco różni się ona od tej z trenerem Gustafssonem?
– Trener Robert Kolendowicz wywodzi się z akademii, więc oczywiście jest inaczej. Był koordynatorem, zna wszystkich trenerów i całą akademią. Jest z nami w stałym kontakcie – chłopcy czują, że są obserwowani, więc to na pewno plus.
Czy w pańskiej drużynie są obecnie indywidualności, które mogą zrobić różnicę w Centralnej Lidze Juniorów? W ostatnich latach do wyróżniających się graczy należeli Patryk Paryzek czy Yadegar Rostami.
– Mamy wiele indywidualności, zawodników o bardzo wysokiej jakości. Chłopcy potrzebują jednak czasu, by pokazać pełnię swoich możliwości. Pracujemy również nad tym, by zbudować z nich kolektyw, bo tylko wówczas będziemy mogli myśleć o zwyciężaniu i zdobywaniu punktów.
– Przed startem każdego sezonu typujemy chłopców, którzy mogą osiągnąć sukces i w tej grupie również widzę kilku graczy, którzy mogą trafić do pierwszego zespołu i walczyć w nim o grę. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wydarzy to się za rok, czy za dwa lata, bo to zależy od ich pracy i rozwoju, natomiast niektórzy mają naprawdę duże możliwości.
ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO
Fot. Newpix
Obserwuj @Bartek_Lodko
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ