Zespół „Traktorków” z Warszawy triumfował w Pucharze Tymbarku w kategorii U-10 chłopców. Jak udało im się osiągnąć ten sukces? Porozmawialiśmy z trenerem Adamem Chmielewskim, który na co dzień jest trenerem w Centralnej Lidze Juniorów U-19.
W XXIV edycji Pucharu Tymbarku był pan trenerem 10-latków, natomiast co dzień trenuje pan zdecydowanie starszych zawodników w Polonii Warszawa. Jak do tego doszło?
– Tak się składa, że w Polsce niestety nie da się pracować tylko w jednym klubie – nawet gdy pracujesz na najwyższym poziomie juniorskim, czyli w Centralnej Lidze Juniorów. Od ponad 10 lat pracuję w Polonii Warszawa na poziomie centralnym, a mimo to uczę wychowana fizycznego w szkole. W Pucharze Tymbarku prowadziłem zespół wraz z Michałem Tarasem, na co dzień szkoleniowcem seniorskiej drużyny Ursusa. Uczymy chłopców od czwartej klasy szkoły podstawowej wzwyż. W Pucharze Tymbarku mieliśmy uczniów klasy drugiej i trzeciej, więc… nie znaliśmy ich potencjału, „uczyliśmy się ich” z czasem, z kolejnymi meczami. To była inicjatywa rodziców, by wystartować w tym Turnieju. Zasięgnęliśmy opinii u trenerów klubowych, których chłopców zgłosić do rozgrywek, bo było ich więcej, niż przewidywał regulamin. Okazało się, że była to grupa z naprawdę dużym potencjałem.
Potencjałem na zwycięstwo w całym Turnieju?
– Wcześniej startowaliśmy w Pucharze Tymbarku ze starszymi rocznikami, ale nigdy nie udało nam się awansować do etapu wojewódzkiego czy ogólnopolskiego. Tym razem dość łatwo wygraliśmy etap powiatowy, gdzie w finale zmierzyliśmy się z… drugą drużyną Ursusa. Koledzy naprzeciw kolegów, tyle że zespół SP 2 bazował na chłopcach z rocznika 2015, a u nas dominującym rocznikiem był rocznik 2014. Dopiero finały wojewódzkie w Miętnem pokazały nam, że ci chłopcy mogą zajść daleko.
– Do finałów w Miętnem właściwie nie musieliśmy ingerować w ich grę. Można powiedzieć, że od meczu ćwierćfinałowego na finałach wojewódzkich zaczęliśmy ich trenować, bo wcześniej tymi chłopcami w trakcie meczów się tylko opiekowaliśmy.
Ingerować?
– W pewnym momencie trzeba było przerwać totalną zabawę. Pierwszy raz zaczęliśmy przegrywać w meczu i ponieważ zaczęły się uwypuklać pierwsze problemy. Nerwy wzięły górę nad grą w piłkę nożną. Musieliśmy zacząć podpowiadać i zacząć wybierać chłopców do gry, bo wcześniej staraliśmy się, żeby każdy chłopiec spędził na boisku podobną liczbę minut. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy w meczu ćwierćfinałowym, to zdjęliśmy dwóch najlepszych zawodników, którzy nie potrafili poradzić sobie z pierwszym niepowodzeniem, jakie dotknęło ich na tym Turnieju. Później już było lepiej.
Z jakim nastawieniem przystępowaliście do finałów ogólnopolskich?
– Jak wspomniałem, nie znaliśmy potencjału chłopców w tym roczniku, bo na co dzień pracujemy z dorosłymi zawodnikami. Trafiliśmy w grupie na drużynę z województwa wielkopolskiego, więc od razu w głowach myślenie, że to pewnie Lech Poznań. To był ciężki mecz, zakończony wynikiem 1:1. Mieliśmy fajny zespół, ale nie najmocniejszy pod względem fizycznym, bo było w drużynie kilku chłopców z młodszego rocznika. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jak trafimy na mocny fizycznie zespół, to będzie problem.
– Nie do końca mieliśmy okazję zobaczyć, jak radzą sobie inni, bo było dużo boisk, mecz za meczem, ale wygrywaliśmy i dobrze nam szło. Najtrudniejsze było nas dla nas spotkanie ćwierćfinałowe z ekipą z Wrocławia. Świetny zespół. Przegrywaliśmy raz, przegrywaliśmy drugi raz, ale summa summarum zwyciężyliśmy 4:2. Uważam, że pod kątem emocji boiskowych, w ćwierćfinale było ich więcej niż później w półfinale oraz finale.
Zakładam, że nie była to pana pierwsza wizyta na Stadionie Narodowym, ale z perspektywy boiska nie miał pan jeszcze okazji prowadzić drużyny.
– Zgadza się. Muszę docenić całą otoczkę i organizację. Weszliśmy na stadion, gdy był jeszcze kompletnie pusty, zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Uważam, że jest to świetnie zorganizowane, że wychodzi się na boisko z głównego tunelu – z tego samego, co zawodnicy. Jest telewizja, spiker, na trybunach pojawiło się sporo osób z naszej szkoły, by zobaczyć chłopców. Przyjechały dzieci z innych szkół z Ursusa. Było naprawdę sympatycznie. Robiło to wrażenie zarówno na nas trenerach, jak i na chłopcach.
Finał był dość jednostronny. Wygraliście 3:0 z SP 18 „Mamy Talenty” Olsztyn.
– Początek był dość wyrównany, przeciwnik raz nawet obił słupek, ale jak już zaczęliśmy strzelać, to w kilka minut padły dwie albo trzy bramki, a mogło wpaść sześć – było po emocjach. Siłą tych chłopców były nasze „strzelby” z przodu. Oni mieli niesamowity ciąg na bramkę, co w starszych rocznikach rzadziej się zdarza. Jak już udało im się kogoś „złapać” i strzelili jedną bramkę czy drugą, to już szli za ciosem.
Królem strzelców w tej kategorii wiekowej został Bruno Juszczyk.
– Tak, to ciekawy chłopiec, z bardzo dobrym uderzeniem, lewonożny, dynamiczny. Od tego roku mamy z nim zajęcia z wychowania fizycznego i muszę powiedzieć, że Bruno ma „ciąg na bramkę” nie tylko w piłce nożnej, ale też w pozostałych sportach zespołowych. Warto dodać, że wygrał również wojewódzki Turniej Gry 1v1. W Pucharze Tymbarku występował wspólnie z bratem bliźniakiem, Julkiem, który w odróżnieniu od Bruna jest prawonożnym zawodnikiem, ale także bardzo żywiołowym i energicznym.
Statuetkę dla najlepszego zawodnika zgarnął za to Szymon Panasz.
– Nasz bramkostrzelny obrońca. To jest naprawdę ciekawa grupa chłopców i zainteresowaniem będę obserwował, jak będzie przebiegał ich dalszy rozwój.
Możliwość gry na Stadionie Narodowym, spotkanie z reprezentacją, oglądanie z trybun meczów z Turcją oraz Portugalią – przy którym wydarzeniu towarzyszyło chłopcom najwięcej emocji?
– Myślę, że mimo wszystko największe wrażenie wywarło na nich spotkanie z reprezentacją. Byliśmy na dwóch meczach, ale jednak najbardziej żyli możliwością bezpośredniego spotkania się i porozmawiania z kadrowiczami. Tak też się fajnie złożyło, że powołany został wówczas Michael Ameyaw z Rakowa Częstochowa, czyli mój wychowanek z Polonii Warszawa.
Czy zobaczymy drużynę „Traktorków” w XXV edycji Pucharu Tymbarku?
– Tak, zgłosimy się zarówno do kategorii U-10, jak i U-12. W tym roku nie wzięliśmy wszystkich chłopców z młodszego rocznika, którzy teraz otrzymają szansę gry w kategorii U-10, natomiast starsi chłopcy będą rywalizować w U-12. Jeśli chodzi o młodszą grupę, to znamy nazwiska, lecz podobnie jak w XXIV edycji, nie trenujemy tych chłopców na co dzień i nie do końca wiemy, na co ich stać. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – może zakończy się kolejnym zwycięstwem?
***
Chcesz, żeby twoja drużyna również miała szansę zagrać na Stadionie Narodowym i spotkać się z reprezentacją? Tylko do końca stycznia trwają zapisy do XXV edycji Pucharu Tymbarku. Szczegóły: LINK.
ROZMAWIAŁ BARTOSZ LODKO
Fot. Newspix, Tymbark
Obserwuj @Bartek_Lodko
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ