Niektóre sytuacje w naszym życiu zmieniają je z dnia na dzień. Że nigdy nie warto się jednak poddawać udowadnia Marcin Ryszka. – Pamiętam takiego chłopaka, pływaka z RPA, który poruszał się na specjalnej deskorolce, leżąc na brzuchu i odpychając się rękami. Rekin odgryzł mu dwie nogi – mówi, wspominając swoje mecze, na które przychodził Michał Probierz i zwracając uwagę jak zmienił go sport oraz w jaki sposób każda osoba z niepełnosprawnością jest w stanie w sporcie odnaleźć siebie na nowo.
Nie pomylę się, jeżeli rozpocznę od tego, że piłka nożna zmieniła twoje życie?
– Myślę, że trzeba zacząć od samego początku. Ja bym to sformułował inaczej: sport ukształtował moje życie, bo przez 15 lat trenowałem wyczynowo pływanie. Tygodniowo przepływałem około 70 kilometrów, do tego dochodziła siłownia, byłem na dwóch igrzyskach. Zdobywałem medale mistrzostw świata czy Europy osób niewidomych. Kiedy zakończyłem wyczynową karierę pływaka, zacząłem przygodę z blind futbolem. Pochodzę z bardzo piłkarskiej rodziny – dziadek grał w piłkę, drugi był działaczem, bracia też grali. Piłka jest u nas od samego początku.
– Nie widzę od piątego roku życia i w 1997 roku, kiedy miałem 7 lat, rodzice podjęli decyzję, że trafię do szkoły z internatem w Krakowie. Jako że pochodzę z Czechowic-Diedzic, to było 100 kilometrów od domu rodzinnego, ale w Krakowie futbol był również bardzo istotny. Nasz wychowawca zabierał nas na mecze. To były czasy wielkiej Wisły Bogusława Cupiała.
– Z dzieciakami z internatu wkładaliśmy papier do szeleszczącego worka i robiliśmy z niego piłkę, by było ją słychać. Graliśmy, a z czasem nacinaliśmy już zwykłe piłki, wycinaliśmy łatkę, dziurę w balonie i wsypywaliśmy do środka coś, by grzechotało. Wulkanizator zaklejał futbolówkę, a ja w 2008 roku na Igrzyskach Paraolimpijskich w Pekinie zobaczyłem, że to nic innego jak blind football…
– Kiedy dowiedziałem się, że istnieją profesjonalne reprezentacje, że są profesjonalne piłki, po powrocie nakręciłem chłopaków i napisaliśmy, przy pomocy pani od angielskiego, maila do międzynarodowej federacji. Oni przysłali nam piłki.
– Tej odmianie futbolu poświęciłem się w pełni w 2014 roku, gdy zakończyłem z pływaniem. Pojechaliśmy na mistrzostwa Europy, później powstały drużyny w Krakowie i we Wrocławiu. Dziś w Polsce mamy ligę, w której uczestniczy pięć zespołów.
– Jak widać, sport ukształtował mnie jako człowieka. Mogę pracować jako dziennikarz, jestem cały czas blisko, cały czas gram. Jestem kapitanem Wisły Kraków w blind footballu.
Sport towarzyszy ci od zawsze, więc musi być ważną częścią twojego życia?
– Ten wstęp pewnie trochę już do tego nawiązuje. To bardzo ważny element. Jako osoba z niepełnosprawnością, osoba niewidoma, często napotykam różne problemy w swoim życiu. Sport nauczył mnie jednak niezłomności. Nauczył mnie, że niemożliwe nie istnieje. Wiem też, że zawsze jest drużyna, jej częścią są ludzie, którzy nie są dla mnie zwykłymi kolegami. Z większością z nich mam świetny kontakt, bardzo często się wspieramy, również poza boiskiem. To nie tak, że spędzamy czas ze sobą tylko na boisku – pomagamy sobie, otrzymałem od drużyny wiele wsparcia w życiu i na to należy zwrócić dużą uwagę.
Dlaczego powinniśmy zainteresować się propagowaniem sportu wśród osób z różnymi niepełnosprawnościami?
– Należy pamiętać, że nie zawsze wszystko musi się kończyć na poziomie wyczynowym. Nie wszystko musi się kończyć medalem mistrzostw świata, Europy czy wygraną na Igrzyskach. Samo to, że stwarzamy warunki, by takie osoby mogły wyjść z domu, poczuć się potrzebne, znalazły nowych przyjaciół – to jest dużo ważniejsze. Osoby z niepełnosprawnością potrafią nie tylko brać, tylko potrafią też bardzo dużo dawać. Kiedy ktoś ma słabszy dzień, nachodzi go zwątpienie, znajdzie swój punkt oparcia.
– Często bywa, że ktoś jest na co dzień osobą pełnosprawną, zdrową i nic mu nie dolega, a w wyniku wypadku, w ciągu paru sekund, jego życie się zmienia. Wtedy fajnie jest mieć świadomość, że życie się nie kończy.
Jak bardzo sport może odmienić los osób z niepełnosprawnościami?
– Kiedyś na portalu X napisała do mnie jedna mama, która gdy poznała moją historię, uwierzyła, że jej dziecko będzie mogło żyć normalnie. I że gdy ona odejdzie z tego świata, ono będzie mogło normalnie i samodzielnie funkcjonować! Wcześniej wydawało się jej, że to koniec świata. To są aspekty, które cieszą najbardziej, dlatego uważam, że dobrze jest coraz więcej mówić o sporcie dla osób z niepełnosprawnościami.
Co jest największą wartością sportu według ciebie, myśląc o osobach z różnymi niepełnosprawnościami?
– Poczucie bycia w grupie sprawia, że bardzo często takie osoby wzajemnie się nakręcają. Podjęcie studiów, znalezienie pracy, aktywizacja zawodowa – to wszystko się ze sobą wiąże.
– Pokazujemy, że sport jest dla wszystkich, bez względu czy nie masz ręki, nie masz nogi, czy jesteś osobą po bardzo ciężkim wypadku, ciężko sparaliżowany – są takie dyscypliny, które pokazują, że każdy w jakimś stopniu może się w sport zaangażować. Pamiętam, gdy poznałem taką dyscyplinę jak boccia, dyscyplinę dla osób naprawdę bardzo ciężko poszkodowanych przez los. I ich jednak udało się zaktywizować, i oni też mają swoją pasję, swój życiowy cel.
Znasz pewnie wiele historii ludzi, którzy dzięki sportowi odmienili swoje życie.
– Mógłbym o nich napisać książkę. Z punktu widzenia dziennikarskiego, naprawdę zachęcam, żeby wybrać się na paraolimpiadę. Tam każdy sportowiec to znakomita historia. Często wręcz filmowa, materiał na książkę.
– Pamiętam takiego chłopaka, pływaka z RPA, który poruszał się na specjalnej deskorolce, leżąc na brzuchu i odpychając się rękami. Rekin odgryzł mu dwie nogi. Poruszał się tak, bo to było dla niego wygodniejsze niż wózek.
Poczucie sensu – czy to główny benefit uprawiania sportu, nawet w formie, która odbiega od profesjonalnego starcia gladiatorów, które znamy ze sportu profesjonalnego?
– Poczucie sensu… Coś mi w tym sformułowaniu przeszkadza. Według mnie chodzi bardziej o bycie potrzebnym. Tu nie chodzi o to, że otwieramy coś z litości, bo trzeba pomagać, a robimy to, bo osoby z niepełnosprawnościami potrafią oddać jeszcze więcej. Dzięki nim jeszcze bardziej popularyzujemy sport. Dzięki wszelkim inicjatywom, o których rozmawiamy, dzieci w szkole przestają dziwnie patrzeć na osoby niepełnosprawne. Dzięki nim nie musimy otwierać specjalnych integracyjnych klas, uczyć się tego, że wśród nas są osoby z niepełnosprawnościami. Nie musimy udowadniać, że to normalne osoby, że one nie są „dziwne”.
Piłka nożna pomaga w poczuciu pewności i sprawczości również samych uprawiających ją dzieci.
– Wychodzę z takiego założenia, że liczy się dla mnie bardziej, że dziecko gra w piłkę, niż ile goli strzeliło. Sprawczość czy pewność siebie budować mogą 13-15-latkowie, którzy odkrywają jakiś talent. Nie możemy zapominać, że kiedy 4-letnie dziecko idzie na trening, może mieć umiejętności wyższe lub niższe i w tym drugim przypadku rodzic i trener muszą dbać wyłącznie o to, żeby ono czuło się potrzebne i dobrze się bawiło.
Co najczęściej zaskakuje osoby, które zajmą się sportem z niepełnosprawnymi?
– Przede wszystkim, że szatnia, choćby piłkarska, wcale nie różni się od „normalnej” szatni. Jest w niej dużo śmiechu, jest wesoło, a kibice czy wolontariusze przeżywają mecze i towarzyszą im wielkie emocje. To nie musi być coś przykrego czy brzydkiego, te mecze są widowiskowe, a ludzie zaangażowani w dany sport są nastawieni do życia bardzo pozytywnie.
Co możemy jeszcze zrobić, żeby wspierać takie projekty?
– Wszystko generuje koszty. Wszystko kosztuje, żeby to się spinało, żeby móc podróżować i grać w lidze, grać w rozgrywkach międzynarodowych. Ale możemy się też zaangażować – potrzebni są mecenasi sportu, ktoś, kto może wspierać takie inicjatywy. Zorganizujmy w szkole spotkanie nauczycielom, zorganizujmy godzinę wychowawczą, pokażmy, jak funkcjonują osoby na wózku, jak funkcjonują osoby niewidome, co to jest pies przewodnik. Warto uwrażliwiać ludzi dookoła. Pamiętam jak Michał Probierz, selekcjoner kadry, jako szkoleniowiec Cracovii przychodził na nasze mecze blindu. To bardzo otwarty człowiek, a im więcej takich postaw, tym temu środowisku będzie lepiej.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK
Fot. Newspix
***
Jeżeli jesteś zainteresowany aktywizacją dzieci i młodzieży z różnymi niepełnosprawnościami poprzez organizację treningów piłki nożnej, koniecznie zapoznaj się z projektem Futbol Plus, który wspiera osoby i podmioty, które chcą założyć takie akademie.
Obserwuj @pmamczak
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ