Polak pracujący w Belgii. Łagożny: „Miałem sprecyzowany plan na siebie”

Łukasz Piszczek w Borussii Dortmund, Przemysław Małecki w Udinese Calcio i… Przemysław Łagożny w KRC Genk – w tym momencie trzech polskich szkoleniowców ma okazję pracować jako asystenci na najwyższym poziomie w piłce nożnej.

Polak pracujący w Belgii. Łagożny: „Miałem sprecyzowany plan na siebie”

Droga Łagożnego do pracy w lidze belgijskiej jest fascynująca. Był związany m.in. z Akademią Legii Warszawa i jej pierwszą drużyną, akademią hiszpańskiej Malagi, nieformalnie z młodzieżową reprezentacją Hiszpanii, pracował na Łotwie z Markiem Zubem oraz samodzielnie prowadził klub w tamtejszej ekstraklasie w wieku 29 lat, a do KRC Genk trafił w lipcu minionego roku, obejmując stanowisko asystenta trenera Thorstena Finka, z którym poznał się podczas pracy na Wschodzie.

– Miałem sprecyzowany plan na siebie. I poszedłem troszeczkę nietypową drogą. Do dnia dzisiejszego jestem zadowolony z tego, jak to wygląda. Zobaczymy, co będzie dalej – stwierdził Przemysław Łagożny w wywiadzie z dziennikarzem Tomaszem Ćwiąkałą.

32-letni szkoleniowiec w trakcie dwugodzinnej rozmowy opowiedział m.in. o pobycie w szkółce Malagi – wówczas występującej w najwyższej klasie rozgrywkowej.

– Znalazłem się w akademii klubu z LaLiga, ale to nie była kraina mlekiem i miodem płynąca. Żeby utrzymać się w Hiszpanii, jednocześnie pracowałem przy drużynie złożonej z chłopców z U-16 i U-17, byłem skautem pierwszego zespołu i jeszcze opiniowałem pracę innych drużyn młodzieżowych. Spędziłem w akademii pół roku, później klub zaczął zmagać się z poważnymi problemami finansowymi – tłumaczył Polak.

– Jeśli chodzi o zarobki w Hiszpanii i moją umowę, tam każdy był zatrudniany na pół etatu – nawet osoba pełniąca funkcję pierwszego trenera. W większości klubów LaLiga dalej tak to wygląda. Nie zdradzę nazwiska, ale zapytałem kiedyś znajomego dyrektora topowej hiszpańskiej akademii, że dlaczego tak jest, przecież kluby mogłyby płacić trenerom więcej. Odpowiedział, że mogłyby, ale po co? Mają tylu wykwalifikowanych i wyedukowanych szkoleniowców w kraju, że jeżeli ten konkretny nie będzie chciał, to znajdą na jego miejsce osobę o takich samych kompetencjach, która się zgodzi. W momencie, w którym tam byłem, tak to właśnie wyglądało – być może od tego czasu rynek trochę ewoluował – powiedział Przemysław Łagożny.

Za co polski szkoleniowiec jest odpowiedzialny w klubie aktualnego lidera ligi belgijskiej? – Jestem pośrednikiem między analitykiem a pierwszym trenerem, współpracuję z pierwszym trenerem przy analizach pomeczowych, a także prowadzę odprawy – zdradził 32-latek.

Fot. Tomasz Ćwiąkała – YouTube