W 228. odcinku podcastu „Jak Uczyć Futbolu” gościliśmy Sławomira Czarnieckiego, który zdradził nam, jak wygląda szkolenie w akademii Bayeru Leverkusen.
Sławomir Czarniecki – dyrektor sportowy akademii Bayeru Leverkusen. Pracę trenerską rozpoczął już jako nastolatek, a od 2000 roku nieprzerwanie związany jest z klubem z Nadrenii Północnej-Westfalii.
Dlaczego nie możemy zaimplementować w Polsce modelu szkolenia z Niemiec czy Hiszpanii?
– Każdy kraj ma swoją kulturę pracy i DNA. Rzeczy z Hiszpanii nie można przenieść do Niemiec, a rzeczy z Niemiec do Polski. Są jednak aspekty, którymi można się inspirować i zaadaptować do niemal każdego środowiska. Nie jestem zwolennikiem kopiowania czegoś z innego państwa, bo kopia zawsze jest gorsza od oryginału.
– Nie mówię, że polskie szkolenie jest złe. 10-15 lat temu Polska obrała dobry kierunek, tylko żeby nadrobić zaległości do innych, którzy także nie stoją w miejscu, to jeszcze bardzo daleka droga.
O warunkach pracy trenerów w Polsce:
– Jak to możliwe, że trener akademii ma miesięczny okres wypowiedzenia?! Jeżeli okres ten będzie pierwszą rzeczą, na którą będziemy zwracać uwagę przy podpisaniu umowy z nim, ciężko będzie cokolwiek nam zbudować. Chcąc budować akademię, muszę wiedzieć, że potrzebuję na to dziesięciu lat. A to dopiero pierwszy etap, zanim kolejne pokolenia zawodników przejdą przez cały proces… Warunki i komfort pracy poszczególnych osób w strukturach klubu to aspekty kluczowe.
– W Niemczech trenerzy są zatrudnieni na umowę o pracę, która po dwóch latach staje się umową na czas nieokreślony. Oczywiście kontrakt da się zerwać i zakończyć z kimś współpracę, ale nie jest to takie proste.
Czy każdy klub Ekstraklasy i 1. Ligi powinien inwestować duże pieniądze w swoją akademię?
– Tak powinno być. Zgadzam się z tobą, że nie ma innego wyjścia. Jeśli chcesz coś dużego osiągnąć, to musisz dużo zainwestować. I to nie tylko pieniądze, ale zaangażowanie, cierpliwość i tak dalej. Przy pierwszym potknięciu wstać i dalej pracować, ale nie na zasadzie, że nie wychodzi, to zmieniamy kierunek, znów nie idzie, to zmieniamy kolejny raz kierunek, a ostatecznie nigdzie nie dochodzimy. Jeśli jesteśmy przekonani, że dana droga jest dobra, to powinniśmy się jej trzymać.
O akademii Bayeru Leverkusen:
– Najmłodszą drużynę stanowią chłopcy z U-8. To jest nasz pierwszy rocznik. Nie mamy limitu, ilu zawodników ma liczyć ta drużyna – po prostu szukamy utalentowanych chłopców z naszego regionu, więc może być ich dziesięciu, ale może też być dwunastu. W każdym roczniku mamy jedną drużynę – z wyjątkiem U-18, gdzie nie ma osobnego zespołu. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów w Niemczech, który nie ma zespołu rezerw – najstarsi chłopcy występują w drużynie do lat 19.
– W U8-U13 mamy trzech trenerów na drużynę, od U-14 dochodzą trener bramkarzy oraz trener przygotowania motorycznego, którzy mają więcej niż jedną grupę, natomiast od U-16 przy każdej drużynie jest osobny trener bramkarzy i przygotowania motorycznego, analityk, a do tego dochodzi sztab medyczny.
– Pierwsi trenerzy są zatrudniani na pełny etat od U-11, a od U-16 wszyscy trenerzy są na pełnym etacie. W młodszych kategoriach wiekowych większość ma „normalną” pracę, a szkoleniem zawodników zajmują się popołudniami. Co do wieku trenerów, jest bardzo różnie, bo mamy zarówno studentów, jak i emerytów, którzy dalej chcą zajmować się szkoleniem. Przykładowo nasz trener drużyny U-8 jest w klubie od 22 lat.
O wychowankach:
– Nie jest problemem ściągnięcie 17-latka, który rok później zadebiutuje w pierwszej drużynie. Sztuką jest takiego zawodnika wychować i ukształtować od najmłodszych lat. W bieżącym sezonie w Bayerze zadebiutował Francis Onyeka, który jest u nas od drużyny U-7. To naprawdę daje dużą satysfakcję.
O dokumentacji treningów:
– Mamy stworzoną platformę, na której dokumentowane są treningi od U-12 do pierwszego zespołu. Gdy szukam np. gier na poprawę celności podań, to wpisuję i wyskakują mi przykłady ćwiczeń, z których korzystali szkoleniowcy innych drużyn. Trenerzy dzielą się w ten sposób swoją wiedzą, więc nawet gdy odchodzą z klubu, to ich wiedza i doświadczenia zostają.
O przekazywaniu wiedzy zawodnikom:
– Gdy mam 100% fachowej wiedzy, a jestem w stanie przekazać maksymalnie 10-15%, bo nie potrafię się komunikować i zbudować właściwej relacji, to ta wiedza będzie zdecydowanie mniej przydatna, niż gdybym miał jej o połowę mniej, ale potrafił się komunikować, byłbym zaangażowanym i empatycznym trenerem. Skuteczniejszy będę w tym drugim wariancie, mimo że teoretycznie wiem mniej. Dlatego tak ważne są obecnie kompetencje miękkie. Oczywiście jeśli w ogóle nie znam się na piłce nożnej, to nic mi to nie da, że będę dobrym kolegą dla zawodnika.
O pracy w akademii Bayeru Leverkusen:
– Pracę w Bayerze rozpocząłem w 2000 roku i już wtedy akademia była bardzo ważnym elementem klubu. Akademia i skauting zawsze funkcjonowały w Leverkusen na bardzo wysokim poziomie i dalej tak jest, chociaż realnie jest nam ciężko „produkować” zawodników pod pierwszy zespół, bo po prostu jego poziom jest bardzo wysoki. To jednak nie oznacza, że chłopcy nie trafiają na profesjonalny poziom.
O skautingu:
– Skauting zaczyna się u nas od najmłodszych kategorii wiekowych. Pierwsza selekcja jest na terenie lokalnym, regionalnym, od U12-U13 przechodzimy w skauting krajowy, a w najstarszych zespołach – międzynarodowy. Zawsze, gdy decydujemy się pozyskać jakiegoś zawodnika, to myślimy o nim w długofalowej perspektywie – nie sprowadzimy chłopaka mieszkającego kilkadziesiąt kilometrów od Leverkusen, żeby po roku mu podziękować.
– Mamy też taką zasadę, żeby zawodnik nie był dłużej w samochodzie niż na treningu. Liczymy to w dwie strony, więc jeśli trening trwa półtorej godziny, to on nie może spędzać w samochodzie dwóch. Jeśli dojeżdżam godzinę i wracam godzinę, to przy pięciu jednostkach treningowych w tygodniu daje nam to 10 godzin spędzonych tylko na dojazd do klubu. W skali roku to kilkaset godzin. Gdy ściągaliśmy Kaia Havertza, który mieszkał 45-50 minut od Leverkusen, umówiliśmy się, że będzie przyjeżdżał trzy, a nie cztery razy w tygodniu, natomiast czwarty trening poświęci na spędzenie czasu z rodziną czy wyjście z przyjaciółmi na boisko.
Jak przebić się do pierwszej drużyny Bayeru Leverkusen?
– Żeby przebić się do pierwszej drużyny, musisz mieć co najmniej jedną cechę wybitną. Albo jesteś bardzo szybki, albo bardzo dobry w pojedynkach defensywnych, albo jesteś bardzo dobrze wyszkolony pod względem technicznym czy fizycznym. Żeby przebić się na poziom profesjonalny, minimum jedną taką rzecz musisz mieć. Ci najlepsi zawodnicy mają ich natomiast więcej. Jeśli we wszystkim jesteś średni, to ciężko się przebić.
O zakwaterowaniu zawodników w rodzinach i bursie:
– Jesteśmy w trakcie budowania bursy. Bayer Leverkusen to nie tylko piłka nożna, ale również lekkoatletyka, piłka ręczna, koszykówka. W bursie będą mieszkać zawodnicy i zawodniczki z różnych dyscyplin sportowych.
– Nie każdy chce być zakwaterowany w rodzinie. Nie jest tajemnicą, że w moim domu rodzinnym chłopcy mieszkają od 10 lat. Zajmują pierwsze piętro, mają swoje pokoje, łazienkę. Wymagania pod kątem formalnym są bardzo wysokie ze strony miasta i klubu, żeby być taką rodziną. Zazwyczaj chłopcy trafiają do nich w wieku 15-16 lat, ale np. u nas przez cztery i pół roku mieszkał chłopiec, który trafił do nas w wieku 14 lat. Do dziś jest starszym „bratem” mojego syna, spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, szczególnie w pandemii, gdy wszystko było pozamykane.
– W bursie mamy kilkadziesiąt chłopców i zajmują się nimi np. cztery osoby, co daje jednego opiekuna na 10-20 osób. W rodzinie mamy 2-3 chłopców i dwóch dorosłych. Mamy również taki model, że chłopcy mieszkają ze sobą w dwójkę czy trójkę, a nie daleko nich mieszka rodzina, do której zawsze mogą przyjść – jej zadaniem jest nadzorowanie ich, czy wszystko jest okej.
O relacjach trenera z rodzicami:
– Są rodzice i… są rodzice. Z niektórymi chętnie rozmawiasz i masz dobry kontakt, a drugich najchętniej byś unikał, bo im wydaje się, że znają się na piłce nożnej lepiej od ciebie. Żeby trener mógł rozwijać zawodnika, musi znać również jego rodziców. Uważam, że jak najbardziej trzeba mieć kontakt z rodzicami, ale nie koleżeński, tylko profesjonalny – nie jesteśmy na ty, nie wychodzimy wspólnie na piwo. Warto, żeby ten kontakt z rodzicami mieć od początku, a nie dopiero, gdy coś przestanie funkcjonować.
O selekcji w Bayerze Leverkusen:
– W roczniku, w którym grał Kai Havertz, od U13-U14 właściwie nie ściągaliśmy nowych graczy, lecz oczywiście nie zawsze tak jest. Są roczniki, w których „materiał ludzki” nie jest na najwyższym poziomie, więc wtedy trzeba mocniej postawić na skauting.
– Im lepszy rocznik mamy w młodszych kategoriach wiekowych, tym mniejsza jest selekcja. Przeanalizowałem to i w ostatnich latach im więcej zawodników procentowo przebiło się z U-11 do U-19, tym mieliśmy mocniejszą drużynę i więcej zarabialiśmy na transferach.
O edukacji:
– Dopóki zawodnicy są w akademii, muszą pobierać edukację, a jak skończą szkołę, to idą na studia, kończą kursy czy praktyki, bo jesteśmy przekonani, że to pomaga w ich rozwoju, nie skupiamy się tylko na piłce nożnej. Zdarzyło się, że Kai Havertz nie poleciał na mecz Ligi Mistrzów, bo pisał egzamin albo wrócił w nocy z meczu w Moskwie i za pięć godzin był już w szkole na zajęciach. To nie jest prosty temat, żeby zdać maturę, będąc profesjonalnym zawodnikiem, ale Havertz dał radę, Florian Wirtz też, tak samo Benjamin Henrichs.
Czym różnią się trenerzy w piłce młodzieżowej w Niemczech i Polsce?
– Ja nie widzę dużej różnicy między trenerami w Polsce i Niemczech. Pod kątem zaangażowania czy pasji nie ma różnicy. Nie widzę też dużej różnicy w kontekście jakości kursów trenerskich. Jest za to ogromna różnica, jeśli chodzi o warunki pracy trenerów w Polsce i Niemczech.
O klubach partnerskich:
– Nie mamy klubów partnerskich, ale mamy bardzo dobre relacje z wieloma klubami z naszego regionu. Jeśli ściągamy do nas zawodnika, to zawsze poza opłaceniem obowiązkowego ekwiwalentu, dokładamy coś od siebie. To może być zaproszenie na sparing, dzielimy się materiałami treningowymi, a dla mniejszych ośrodków dużym wsparciem może być np. przekazanie kilkunastu piłek.
Dlaczego do kategorii U-17 możemy rywalizować z każdym, a później świat nam ucieka?
– Według mnie wynika to z tego, że etap przejścia z piłki juniorskiej do seniorskiej jest traktowany przez dużą liczbę klubów, zawodników, a już szczególnie agentów piłkarskich, jak wyścig. Brakuje cierpliwości.
– W Niemczech najlepsi zawodnicy U-19 regularnie występują w swojej kategorii wiekowej, część gra w drugich drużynach, ale jednak większość dalej w juniorach. W Polsce tego nie ma, zazwyczaj chłopcy wyróżniający się w piłce młodzieżowej jak najszybciej trafiają do piłki seniorskiej. Jestem przekonany o tym, że zawodnik powinien trafiać do starszej kategorii wiekowej dopiero wtedy, gdy na ten awans zasłuży. Przesuwamy zawodników stopniowo – z U-17 do U-19, z U-19 do drugiej drużyny z drugiej drużyny do pierwszej. A nie, że rzucamy chłopaków z U-17 do pierwszego zespołu, okazuje się, że się nie nadają i zaraz cofamy ich z powrotem.
– Kolejna sprawa, to wielu chłopców w wieku 16-17 lat zbyt szybko wyjeżdża za granicę, mimo że nie są do tego kompletnie przygotowani. Wskazałbym te dwie rzeczy – zbyt wielu chłopców za szybko wyjeżdża za granicę i zbyt wielu chłopców za szybko jest wrzucanych do pierwszych drużyn. Oprócz wyjątków jak Florian Wirtz czy Jamal Musiala, w Bundeslidze nie zobaczymy 16- albo 17-letnich zawodników. Uważam jednak, że gdyby chłopcy o takich umiejętnościach byli w Polsce, to powinni występować w piłce seniorskiej.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK
Fot. EkstraTrener
Obserwuj @pmamczak
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ