Berlin – pierwsza i ostatnia pucharowa przygoda Lecha w UEFA Youth League?

”Hertha byłaby idealnym przeciwnikiem, ale… W następnej rundzie”. Takie głosy można było usłyszeć od kibiców i pracowników Lecha Poznań, którzy przybyli w środowy wieczór na Stadion auf dem Wurfplatz wspierać juniorów starszych w rozgrywkach UEFA Youth League. O przebiegu samego spotkania pisaliśmy wczoraj. Mecz niestety dla lechitów zakończył się porażką 2:0, ale dzisiaj chcemy was zabrać za kulisy potyczki Herthy Berlin z Lechem Poznań. 

Berlin – pierwsza i ostatnia pucharowa przygoda Lecha w UEFA Youth League?

Kompleks treningowy gospodarzy wczorajszego meczu nazywa się Olimpiapark Berlin i zlokalizowany jest na obrzeżach miasta w dzielnicy Charlottenburg. Kiedy wysiadłem na stacji Olympia-Stadion zastanawiałem się, czy to aby na pewno jest Berlin. Jedna wielka pustka. Oczywistym jest, że mecz UEFA Youth League może nie przyciągać wielu ludzi na trybuny, ale jednak w metrze były 4 osoby, a na samej stacji słyszalny był tylko wiatr. 

Kompleks treningowy Herthy Berlin zlokalizowany jest w tym samym miejscu, gdzie znajduje się Stadion Olimpijski. Arena finału Mistrzostw Świata w 2006 roku jest na co dzień miejscem spotkań drużyny seniorskiej ,,Starej Damy”. Na zawodnikach kolejorza obiekt zrobił duże wrażenie, szczególnie oświetlony w nocy. Z rozmów, które przeprowadziłem z działaczami Herthy, podkreślali oni jak bardzo Olympiastadion wpływa na wyobraźnie i jest motywacją do pracy dla grup młodzieżowych w Berlinie. Stadion jest uosobieniem sukcesu i marzeniem dla wielu młodych adeptów. 

W drodze na Stadion auf dem Wurfplatz, czyli miejsce gdzie swoje mecze rozgrywają juniorzy starsi, mijamy obiekty treningowe Herhy. Krótko mówiąc, robią wrażenie. Wielkie boiska zbudowane z naturalnej i sztucznej nawierzchni, oświetlone, świetnie przygotowane i w każdej chwili gotowe do rozpoczęcia treningu.

Zanim dostałem się na obiekt, bardzo miły ochroniarz płynnym angielskim wytłumaczył drogę na stadion. Żebyście nie pomyśleli, że się pogubiłem… Kompleks Herthy nie należy do najmniejszych. Co najważniejsze jest ciągle otwarty. W każdej chwili możemy tam wjechać rowerem czy po prostu pospacerować przyglądając się z bliska treningom. Trzeba przyznać, że cała Akademia jak i jej wszyscy pracownicy, których spotkałem byli bardzo uprzejmi oraz pomocni. Sami chyba wiecie, że nie w każdym obiekcie treningowym w Polsce przyjmą was z otwartymi ramionami. Ba! Żeby dostać się na obiekt treningowy często trzeba wdać się w konwersację z bardzo nieuprzejmymi ochroniarzami czy innymi pracownikami klubu. Biorąc pod uwagę, że akredytacje rozdawane były dopiero w miejscu rozgrywania meczu.

Drużyna Lecha Poznań przyjechała do Berlina dzień wcześniej zgodnie z wytycznymi UEFA. Tego samego dnia juniorzy starsi odbyli ostatnią jednostkę treningową przed meczem na jednym z boisk w ośrodku Herthy. W dniu meczu lechici pojawili się na stadionie około godziny 16. Wszyscy z niepokojem obserwowali… pogodę. Jeszcze na trzy godziny przed meczem w stolicy Niemiec wiał porywisty wiatr, padał deszcz i panowała fatalna aura. Nagle jednak nastąpiła totalna zmiana temperatury i warunków atmosferycznych na idealne do gry w piłkę.

 

Stadion auf dem Wurfplatz, na którym odbywały się zawody jest kameralnym obiektem mogącym pomieścić według danych nawet 5400 kibiców, ale ponad połowa tych miejsc to miejsca stojące, które są wyłączone podczas meczów UEFA.

Parking przy Glockenturm (wieża z dzwonem olimpijskim) powoli zapełniał się. Im bliżej było pierwszego gwizdka sędziego Bojana Nikolicia, tym większe poruszenie panowało na stadionie. Od rana na obiekcie obecni już byli oficjele UEFA. Przybili także prezesi Herthy Berlin, dyrektor Akademii Benjamin Weber oraz delegacja Lecha Poznań na czele z Piotrem Rutkowskim, Tomaszem Rząsą i Rafałem Ulatowskim.

Moją uwagę najbardziej przykuły zdjęcia wychowanków wywieszone na korytarzach tego skromnego obiektu. Im większe zdjęcie, tym większa kariera danego wychowanka. Te zdjęcia stanowią motywacje dla juniorów Herthy i wskazują odpowiednią drogę, którą warto podążać. Na przeciwległej ścianie wisiały zdjęcia wszystkich drużyn młodzieżowych trenujących obecnie w klubie.

Ceny za bilety nie były wygórowane. 5 euro dla dorosłych oraz 3 euro dla dzieci i młodzieży nie przestraszyły kibiców i tuż przed pierwszym gwizdkiem trybuna z krzesełkami wypełniła się do ostatniego miejsca. Przybili także kibice z Poznania i do tego w bardzo dobrych humorach, jakby chcieli przenieść swój entuzjazm na zawodników Lecha. Chyba nawet to im się udało, bo piłkarze przed meczem byli bardzo spokojni i pewni swoich umiejętności. Trener Bochiński był zadowolony z ostatniego treningu dzień przed meczem, na którym bardzo dobrze wyglądała drużyna Lecha. W chłopakach od początku było widać wolę walki, zaangażowanie, ale przede wszystkim to, że nie pękają przed silniejszym rywalem.

Pierwszy gwizdek wybrzmiał punktualnie o 19. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć przewagę przeciwnika w warunkach fizycznych. Czasy przekręcania kart zawodników już dawno minęły, ale aż nie chciało się wierzyć przyglądając się dwójce stoperów, że Ci chłopcy mają nie więcej niż 19 lat!

 

Do przerwy 1:0. Zasłużony wynik dla Herthy. Niektórzy kibice gospodarzy próbowali intonować przyśpiewki wspierające Legię Warszawa. Ot, taka solidarność stolic. Poznańscy fani jednak nie pozostali dłużni, śpiewając kilka piosenek znanych z polskich stadionów pod adresem gospodarzy. Jednak trzeba zaznaczyć, że ochrona tego dnia nie miała roboty. Wszyscy byli  pozytywnie nastawieni i czekali na dalsze emocje w drugiej połowie.

W przerwie unosił się intensywny zapach klasycznej niemieckiej kiełbasy znanej jako ,,wurst”. Sądząc po kolejkach do stanowisk i własnej ocenie spokojnie mogę polecić to miejsce na kolejną edycję ,,Stadionowych Rewolucji”.

Druga połowa była dużo lepsza w wykonaniu lechitów. Niestety dla Poznaniaków w 88 minucie sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym i wskazał na jedenasty metr od bramki Bartosza Przybysza. Jak to określili kibice Lecha – ,,miękki karny”. W moim odczuciu było podobnie. 2:0 to bardzo niekorzystny wynik przed rewanżem, ale nie pozbawia szans Lecha na awans.

Oprócz wspomnianego wursta, u naszych zachodnich sąsiadów charakterystyczna jest radość po golu i przypominanie ile bramek strzeliła Hertha, a ile rywal.

 

Trener Rafał Ulatowski po meczu przypomniał ważną anegdotę, że niestety ,,Niemcy zawsze grają do końca”. Sytuacja z karnym niestety to potwierdziła. Delegacja z Poznania była rozczarowana, aczkolwiek wyczuwalny był entuzjazm i pozytywne nastawienie przed rewanżem. Zamieniłem słowo po meczu z trenerem Bartoszem Bochińskim.

Porażka 2:0 w Berlinie, ale chyba trener może być zadowolony z gry swoich zawodników? 

Jeśli mielibyśmy brać pod uwagę tylko walory estetyczne i widowisko, to graliśmy jak równy z równym. Zaryzykuję, że momentami byliśmy zespołem dominującym, tylko, że w piłce  młodzieżowej chodzi o strzelanie bramek, a tego dzisiaj nam zabrakło i zapłaciliśmy za to w końcówce meczu. Biorąc pod uwagę strategię dwumeczu w tej pierwszej rundzie, nie jest to jakiś korzystny i obiecujący wynik. Jest jeszcze 90 minut na Bułgarskiej i my musimy tam strzelać bramki.

Druga połowa wyglądała bardzo dobrze w waszym wykonaniu i zakładam, że trener spokojnie może na jej podstawie budować morale zespołu przed rewanżem.

W przerwie rozmawialiśmy z zawodnikami, że w drugiej połowie absolutnie się nie cofamy. Chcieliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce, strzelić najpierw jedną, potem drugą bramkę i grać o pełną pulę. Uważam, że Hertha była w naszym zasięgu. To jest bardzo dobry i mocny zespół, tym bardziej cieszę się z tego jak to spotkanie wyglądało. Niestety naszym głównym grzechem było to, że nie strzeliliśmy tej jednej bramki. To jeszcze nie jest koniec. Historia widziała dużo trudniejsze sytuacje przed rewanżem. Jestem przekonany, że jeśli będziemy strzelać bramki, to jesteśmy jeszcze w stanie odwrócić losy meczu. 

Jak trener odnosi się do sytuacji z rzutem karnym? Sędzia niezbyt pochopnie podjął decyzję o wskazaniu na jedenasty metr? 

Pewnie był tam jakiś klincz, aczkolwiek sędzia był blisko, widział to lepiej, podjął taką decyzję. Trudno. Dla nas ta decyzja była niestety niekorzystna. Ja nie upatruje w rzucie karnym jakiejś negatywnej sytuacji dla nas. Uważam, że powinniśmy zdobyć bramkę z sytuacji, które sobie stworzyliśmy i inaczej byśmy patrzeli wtedy w przyszłość przed rewanżem w Poznaniu. 

Widzimy się w takim razie za trzy tygodnie z wiarą, że uda wam się odwrócić ten niekorzystny wynik. 

Z takim nastawieniem wyjdziemy. Gwarantuję, że na pewno się nie poddaliśmy. Chcemy wrócić w dobrym stylu na boiska ligowe. Jest CLJ i III liga, w których czekają nas bardzo ważne mecze. Będziemy mieli w głowie ten rewanż z Herthą i przygotujemy się do niego przynajmniej tak dobrze jak do pierwszego meczu, a nawet jeszcze lepiej. 

Buduje optymizm trenera. Biorąc pod uwagę zapowiedzi przedmeczowe, gra naprawdę napawa optymizmem całą społeczność Lecha Poznań. Kapitan zespołu Łukasz Norkowski mówi wprost: – To był mecz na remis. Gdyby spotkanie zakończyło się remisem nikt by się nie pogniewał. Pierwsza połowa ze wskazaniem na nich, druga połowa zdecydowanie dla nas i zabrakło bramki. Środkowy pomocnik dodaje: – Mieliśmy pięć dogodnych sytuacji. Zabrakło spokoju przed bramką. 

Wtórował koledze Michał Zimmer, który zaprezentował się najlepiej spośród wszystkich Lechitów we wczorajszym meczu: – W szatni trener powiedział nam, że jak najbardziej możemy to spotkanie wygrać i ta chęć zwycięstwa była w nas spora. Cały mecz pracowaliśmy na zdobycie tej bramki, dlatego tym bardziej szkoda, że nam się to nie udało.

Z kolei jeszcze ambitniej do sprawy podszedł obrońca Mateusz Skrzypczak: – Jesteśmy wkurzeni z powodu wyniku. Moim zdaniem byliśmy dziś zespołem lepszym. Wynik nie odzwierciedlił przebiegu spotkania i dlatego jesteśmy bardzo źli. Hertha w drugiej połowie grała momentami na czas, szczególnie wtedy, kiedy my dominowaliśmy.

Rewanż odbędzie się 3 października w Poznaniu. Po pierwszym meczu dużo bliżej awansu do następnej rundy jest Hertha. Budujące jest pozytywne nastawienie na rewanż w ekipie mistrzów Polski. Mam wrażenie, że kilku z tych młodych chłopaków mogłoby podzielić się mentalnością ze starszymi kolegami. Juniorzy Lecha są świadomi swojej wartości i wierzą, że to nie koniec przygody z młodzieżową Ligą Mistrzów. Przed rewanżem wrócą do kadry jeszcze Wiktor Pleśnierowicz i Tymoteusz Klupś, którzy wypadli w ostatniej chwili trenerowi Bochińskiemu.

Po meczu zawodnicy udali się jeszcze do miejsca w którym nocowali na posiłek przed powrotem do domu. Piłkarze trenera Bochińskiego wracają z Niemiec z podniesionym czołem i już patrzą w przyszłość. W niedzielę bowiem czeka ich hitowe starcie na szczycie Centralnej Ligi Juniorów z jedynym niepokonanym zespołem w całej lidze – Koroną Kielce.

Skrót meczu jest dostępny na kanale Lecha Poznań.
DAWID DOBRASZ