CLJ-ka od środka: „Każdy dzień jest dużą stratą dla tych zawodników”

Jak w obliczu kwarantanny utrzymać formę fizyczną zespołu? Co, jeśli nie uda się wznowić rozgrywek CLJ U-17? Na pytania o koronawirusa i jego wpływie na drużynę oraz o aspekty szkoleniowe w akademii Motoru Lublin porozmawialiśmy z trenerem drużyny U-17, Robertem Rogalą.

CLJ-ka od środka: „Każdy dzień jest dużą stratą dla tych zawodników”

Jak Motor Lublin radzi sobie w obliczu pandemii wirusa?

– W tej chwili mamy zaplanowane treningi na najbliższe dwa mikrocykle, podtrzymanie tylko i wyłącznie zdolności motorycznych, ponieważ zawodnicy są w domach i tam trenują. Otrzymali rozpiski na dwa tygodnie i czekamy, co będzie działo się dalej.

Kiedy zaprzestaliście treningów?

– W ubiegły czwartek przestaliśmy całkowicie trenować.

Czy informacje o koronawirusie wpływały na zawodników, kiedy wspólnie trenowaliście? Przejmowali się tym?

– W pewnym sensie tak. Bo zdarzyło się tak, że jeszcze przed całkowitym zawieszeniem rozgrywek i treningów, dwóch zawodników na początku ubiegłego tygodnia oświadczyło, że ze względu na pandemię wirusa nie będą już przychodzić na treningi. Objawiało się to dwa, trzy dni przed całkowitym przerwaniem treningów. Natomiast wcześniej, do pierwszej kolejki, nic takiego nie miało miejsca.

Jest trener optymistą i wierzy, że uda się wznowić i dograć ten sezon do końca? Czy pesymistą, że są to już stracone rozgrywki?

– Wydaje mi się, że jest duża szansa na to, aby wznowić rozgrywki. Tym bardziej że do końca czerwca mamy na to czas. Jeśli będzie trzeba, można o tydzień dłużej grać te rozgrywki, przynajmniej nie widzę przeszkód ku temu. Wydaje mi się, że do końca kwietnia CLJ na pewno nie wznowimy. Taka jest moja ocena sytuacji na teraz, pewnie będzie się to zmieniało – moja ocena i sytuacja z wirusem. Na ten moment wygląda mi na to, że do końca kwietnia będziemy musieli pauzować. Z drugiej strony nie widzę powodów, jeśli oczywiście będzie wszystko w dobrym kierunku szło, żeby od maja nie wznowić rozgrywek. 13 kolejek przez dwa miesiące jesteśmy w stanie rozegrać.

Zakładając scenariusz, że nie uda się wznowić rozgrywek i tylko po jednej rozegranej kolejce należy zakończyć sezon, to można uznać, że będzie to cios dla pana zawodników z rocznika 2003, którzy wywalczyli awans, a nie będą mieli okazji na boisku, żeby się pokazać? 

– Wtedy większą część rundy będzie trzeba uznać za straconą, nie tylko ze względu na uczestniczenie w rozgrywkach, czyli nie grali meczów ligowych, ale również dlatego, że większość rundy zawodnicy nie będą trenowali normalnie. Bo już nie trenują tydzień, a jeszcze potrwa to kilka tygodni. W związku z powyższym każdy dzień jest dużą stratą dla tych zawodników, ale nie tylko dla nich. Wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji i musimy tylko czekać, ubrać się w cierpliwość, kiedy sytuacja będzie się poprawiała i będziemy mogli przede wszystkim przystąpić do normalnych treningów.

A co w przypadku samych rozgrywek, gdy nie zostaną wznowione? (Więcej o możliwych scenariuszach zakończenia CLJ, piszemy tutaj) Trener jest za tym, żeby w rundzie jesiennej zagrał rocznik 2003? Czy to jest już za duże kombinowanie i należy powiedzieć sobie: „trudno, siła wyższa, jedziemy dalej”, i trzymamy się schematu, który był, czyli od jesieni gra młodszy rocznik?

– Na pewno rocznik 2003 w pewny stopniu ucierpi na tym, aczkolwiek idąc normalną koleją rzeczy, ten rocznik idzie do juniora starszego. Pewnie część z nich dostanie szansę w centralnych rozgrywkach albo już drużynach seniorskich. Bo na pewno nie jeden będzie na to zasługiwał. Myślę, że nie ma co wchodzić w jakieś kombinacje, żeby grali rundę albo krócej. Naturalnie trzeba do tego podjeść. Do CLJ U-17 wchodzi rocznik 2004. W moim odczuciu nie ma innych możliwości.

Jesteście beniaminkiem CLJ U-17 i w pierwszej kolejce udało się wam wygrać na wyjeździe z AP TOP 54 Biała Podlaska (4:3). Jak to wyglądało z perspektywy boisko, wiele bramek sugeruje, że było sporo emocji?

– W związku z tym, że jesień graliśmy w lidze wojewódzkiej i tam, nie ujmując nic nikomu, nie było nam dane, co tydzień mierzyć się z drużynami porównywalnymi do nas lub lepszymi. W okresie przygotowawczym postawiliśmy na mocne sparingi z wymagającymi przeciwnikami, właśnie po to, żeby dobrze przygotować się do ligi. Uważam, że udało nam się to zrobić w dużym stopniu. Pierwszy nasz mecz pokazał, że jesteśmy przygotowani motorycznie i techniczno-taktycznie. Udało nam się zrealizować wszystkie założenia, jakie sobie założyliśmy, nie tylko na ten mecz, bo nie ukrywamy, że jesteśmy, nie wiadomo, jakim herosem i mocną ekipą, ale mamy swoje walory. Na nich się koncentrowaliśmy, oczywiście myśląc też o eliminowaniu błędów. Ten mecz pokazał, że idąc we właściwą stronę, jesteśmy w stanie pokonać również tak silny zespół, jak AP TOP 54 Biała Podlaska, który w moim odczuciu jest jednym z najlepszych zespołów tej ligi i odwodnił to na jesieni, zajmując trzecie miejsce. Myślę, że kolejne mecze też pokazywałyby naszą właściwą pracę.

Poziom ligi wojewódzkiej w województwie lubelskim daje dużo do życzenia? 

– Poziom jest bardzo zróżnicowany, z tego względu, że są dwa zespoły dosyć mocne, tam, gdzie pracuje się na dobrym poziomie i można z nimi rywalizować na odpowiednim poziomie. Natomiast pozostała część liga była zróżnicowana i pozostali przeciwnicy, niestety, nie stawiali nam zbyt wysoko poprzeczki. Z drugiej strony też wiązało się to z tym, że nie wymagało to zbyt dużego wysiłku od moich zawodników. To był dla nas spory mankament, który staraliśmy się eliminować w tym zimowym okresie przygotowawczym, poprzez granie sparingów z zespołami jeszcze trochę lepszymi od nas.

Co to były za ekipy?

– Graliśmy pierwszy mecz z juniorami starszymi Tomasovii Tomaszów Lubelski, Escolą, Ursusem Warszawa, AP TOP 54 Biała Podlaska, Hetman Zamość. W sumie rozegraliśmy siedem spotkań.

W większości były to sparingi z rówieśnikami?

– Tylko Tomasovia jest zespołem U-19, a reszta to zespoły głównie z CLJ, więc są na wysokim poziomie.

Nie szukaliście sparingów z drużynami seniorskimi?

– Jeszcze nie, z tego względu, że zespół, który prowadzę, nie jest do końca mocny fizycznie, jeśli chodzi o ogólną siłę. To zespół bardziej zaawansowany technicznie i również taktycznie, grający fajnie w piłkę, ale nie używają siły fizycznej, jaką dysponują zawodnicy seniorscy. Dlatego też z pełną świadomością nie organizowaliśmy sparingów z tymi drużynami, bo wydawało nam się, że pod względem szkoleniowym nie jest to dla nas najważniejszy aspekt.

Często trenerzy w CLJ U-17 organizują sparingi z seniorami, bo uważają, że fizyczność jest ważna na tym etapie. Zdaniem trenera nie jest?

– Jest ważna, ale postanowiliśmy to realizować w formie treningów siłowych i przede wszystkim funkcjonalnych, idąc w rozwój, aniżeli sparując z takimi zespołami.

Jak trener scharakteryzuje swoją grupę zawodników?

– Jest to zespół doświadczony, w takim sensie, że wszyscy ci zawodnicy mieli okazję uczestniczyć w CLJ U-15. Złożony jest pół na pół z roczników 2003 i 2004, którzy w większości są wychowankami Motoru, co więcej zespół ten został osłabiony w przerwie letniej, pomiędzy sezonami. Spora grupa zawodników odeszła do innych klubów, m.in. do Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Polonii Warszawa czy Resovii. Dalszy rozwój swojej kariery postanowili kontynuować w trochę większych akademiach od naszej. Trzeba było budować ten zespół od nowa, tym bardziej, że doszedł rocznik 2004.

Tylu od was zawodników odeszło z uwagi na spadek drużyny U-17 z CLJ, bo wiedzieli, że przez najbliższe pół roku nie będą grać na poziomie centralnym?

– Wydaje mi się, że nie. Bardziej zaważył fakt, że spora grupa zawodników była na wysokim poziomie, część ocierała się o reprezentację Polski w swojej kategorii wiekowej i zostali zauważeni przez skautów lepszych akademii. Takich jak Legia. Zostali zaproszeni do nich na treningi i już tam zostali. Być może któryś z zawodników odszedł z tego powodu, że w ubiegłym sezonie drużyna U-17 spadła z CLJ. Na pewno też tak było w jednym czy dwóch przypadkach, ale większość wybrała większe akademie, bo uznali, że tam mogą rozwinąć się jeszcze bardziej.

Czy w pana drużynie są zawodnicy z potencjałem, żeby za chwilę występowali w seniorskiej drużynie Motoru?

– Jak najbardziej, jest dwóch zawodników, którzy mocno naciskają na to, żeby dołączyć do pierwszego zespołu. Mam na myśli Dawida Brzozowskiego i Dawida Gierałę. Jest jeszcze kilku zawodników, którzy czynią postępy. Być może na razie kontuzja Mikołaja Gąsiora zatrzyma jego postępy, aczkolwiek jest to bardzo interesujący zawodnik, który w niedługim czasie powinien się znaleźć w szerokiej kadrze pierwszego zespołu. Co więcej jest kilku zawodników z rocznika młodszego, którzy dobrze rokują. Myślę, że w przeciągu pół roku, może roku, będą zgłaszać aspiracje do treningów z pierwszym zespołem, a później być może wejdą na stałe do składu.

Mówi trener o roczniku 2004?

– Tak i o 2005, bo tam jest kilku interesujących zawodników. Monitorujemy ich postępy. Oni mogą w przeciągu tego roku przykuć uwagę trenera pierwszego zespołu.

Jaki pomysł na rozwój zawodników ma Motor Lublin?

– Od ubiegłego lata wprowadziliśmy projekt treningów indywidualnych dla najbardziej utalentowanych zawodników, z podziałem na poszczególne pozycje, na jakich grają, jak i również na ich poziom rozwojowy – w zależności od tego czy są szybko dojrzewającymi zawodnikami, czy są wolno dojrzewającymi. Mam na myśli kwestie biologiczne. Tak na to spojrzeliśmy i raz w tygodniu przeprowadzamy treningi indywidualnie. Spora grupa zawodników, zaczynając od U-14, miała możliwość odbywać treningi z trenerami pierwszej drużyny.

W kontekście rozwoju zawodnika waszym najważniejszym celem jest doprowadzenie go do drużyny seniorskiej czy wypromowanie do lepszych akademii?

– Celem akademii jest ukształtowanie zawodnika na takim poziomie, żeby on, kończąc wiek juniora młodszego, był w stanie rywalizować z zawodnikami pierwszego zespołu. Nie ukrywamy, że staramy się od paru lat o awans do wyższej ligi. Nie są to nasze jedyne ambicje, bo chcemy być w jak najwyższej klasie rozgrywkowej. W związku z tym mamy plan kilkuletni, żeby wychowanków przygotować i na nich bazować, nie tylko w tym sezonie i następnym, ale na kolejne lata, aby naturalnie zasilali nasz pierwszy zespół.

Jeśli chodzi o hierarchię w klubie, to jak ważna jest drużyna U-17 dla Motoru?

– Wszystkie drużyny juniorskie są tuż po pierwszej drużynie w hierarchii ważności. Nie ma sztywnego rozgraniczenia, kto jest ważniejszy lub mniej ważny. Bardziej kładziemy nacisk na zawodników, których staramy się cały czas monitorować ew. wspierać ich zarówno treningiem, jak i mentalnie pokazywać możliwości oraz, jak mogą lepiej się rozwijać i o to dbać, żeby czynić większe postępy. Bardziej kierujemy się w tę stronę, aniżeli dzieląc na zespoły, które mogą nam przynieść więcej korzyści. Nie ma takiego rozgraniczenia. Wszystkie drużyny juniorskie są dla nas równie ważne.

Czym wyróżnia się akademia Motoru Lublin od innych w województwie lubelskim?

– Przede wszystkim Motor to wieloletnia tradycja, w tym roku obchodzimy 70-lecie. Wychował wielu ciekawych zawodników na skalę światową, takich jak Jacek Bąk czy Władysław Żmuda, który znalazł się w jedenastce stulecia PZPN-u. Jak widać, mamy się czym pochwalić. Natomiast nasza akademia przede wszystkim skupia się na jednostce, czyli piłkarzach. Staramy się od najmłodszych lat pracować tak, żebyśmy nie zapominali o jednostce, ale też ich kształtować i dopasowywać do zespołu, żeby uczyli się pracy, bo piłka nożna to gra zespołowa. Co więcej, mamy dobrą bazę treningową, bo trenujemy na obiektach Areny Lublin, mamy również boiska przy Rusałce, tam są dwie płyty trawiaste. Staramy się również o projekt na boisko ze sztuczną nawierzchnią, również przy Rusałce. Mamy nadzieję, że w kolejnym projekcie uda nam się uzyskać poparcie mieszkańców, bo to jest z budżetu obywatelskiego, więc mieszkańcy Lublina na to głosują. Baza na pewno nas wyróżnia w dużej mierze. Do tego kadra trenerska jest, w moim odczuciu, na wysokim poziomie. Trenerzy są bardzo dobrze przygotowani do swojej roli. Mamy duże grono trenerów z licencją UEFA A, która pozwala prowadzić wszystkie zespoły młodzieżowe, również na szczeblu centralnym. Szkoleniowcy chętnie się rozwijają, uczestnicząc w stażach, kursach, ale przede wszystkim rozwoju wewnętrznym, gdzie sami od siebie staramy się czerpać jak najwięcej. Biorąc to wszystko w całość, powoduje, że jesteśmy wiodącą akademią na Lubelszczyźnie i nie muszę tego udowadniać, bo każdy może to ocenić sam.

Rocznik 2005 w waszej akademii zaskoczył wszystkich w rundzie jesiennej CLJ U-15, wygrywając grupę D, będąc przed Wisłą Kraków czy Koroną Kielce. Trener widzi, obserwuje ten zespół na co dzień – czy to najbardziej utalentowany rocznik w akademii?

– Myślę, że to jest bardzo utalentowany rocznik, ale takich roczników mieliśmy wiele, jak tak sięgnę pamięcią. Bo był ciekawy rocznik 1998 i 1999. Z kolei 2000 też wygrał grupę, później uczestnicząc w półfinałach mistrzostw Polski U-17. Mieliśmy też utalentowany rocznik 2001 i tak po kolei możemy iść. W tamtym roku wydawało nam się, że bardzo dobrym rocznikiem jest 2004, który mógł się bić o pierwsze miejsce w lidze CLJ U-15. Możliwości zespołu i oczekiwania, które za tym idą, później przekładają się na miejsca w lidze. Jak to w piłce młodzieżowej nie wszystko jest zawsze zero-jedynkowe. Wiele czynników się na to składa, ale niewątpliwie rocznik 2005 jest kolejnym utalentowanym rocznikiem naszej akademii, który akurat w tym momencie spełnił nasze oczekiwania, pokazał, że praca idzie we właściwą stronę. To pokazuje jakość szkolenia w naszym klubie, która jest na odpowiednim poziomie, gdy popatrzymy na ostatnie kilka lat, to nasze drużyny w centralnych ligach uplasowały się na wysokich miejscach.

Jakie cele wyznaczyliście sobie przed startem rundy wiosennej CLJ U-17?

– Jeżeli patrzymy na cel sportowy – minimum utrzymanie w lidze, aby właściwie się rozwijać, powinniśmy mieć zespoły w najwyższych ligach, szczególnie w ligach centralnych. Jednak jestem człowiekiem ambitnym, jak pewnie wszyscy trenerzy naszej akademii i oczywiście myślimy o zajęciu jak najwyższego miejsca. Chcielibyśmy znaleźć się na podium tej ligi. Uważam to za realne. Dlatego rozmawiając z zawodnikami, powtarzam, żeby być coraz lepszym, trzeba stawiać sobie coraz większe cele. Natomiast, jeżeli chodzi o cele szkoleniowe, bo wiadomo, że chcielibyśmy, żeby ci piłkarze w dalszym ciągu podnosili swoje umiejętności piłkarskie, jeśli chodzi o możliwości motoryczne i techniczno-taktyczne. Aby wejść do piłki seniorskiej, to te cechy są niezwykle ważne. Staramy się na tym koncentrować. Nadrzędnym celem jest wypromowanie jak największej liczby zawodników do drużyny seniorów. Mamy również rezerwy, przez które mogą młodzi zawodnicy łagodnie wejść na jeszcze wyższy poziom seniorski.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Motor Lublin