Kolejny Polak zadebiutuje w Serie A? Rozmawiamy z Jakubem Iskrą

W najbliższy poniedziałek 17-letni Jakub Iskra rozpocznie indywidualne treningi z pierwszą drużyną SPAL. Jeżeli Serie A wznowi swoje rozgrywki to niewykluczone, że młody Polak zadebiutuje na najwyższym poziomie we Włoszech. Z byłym piłkarzem Pogoni Szczecin porozmawialiśmy o treningach z pierwszym zespołem, różnicach w szkoleniu między Włochami a Polską, taktyce czy grze w różnych formacjach obronnych.

Kolejny Polak zadebiutuje w Serie A? Rozmawiamy z Jakubem Iskrą

Jakub Iskra to młodzieżowy reprezentant Polski, który latem 2018 roku zamienił akademię Pogoni Szczecin na włoskie SPAL. 17-latek występuje głównie na pozycji prawego obrońcy, lecz może też grać na środku obrony. Wyobrażacie sobie taką obronę w Serie A: Arkadiusz Reca, Bartosz Salamon, Thiago Cionek, Jakub Iskra? Teoretycznie jest to możliwe, bo cała czwórka będzie funkcjonować wspólnie w pierwszym zespole.

***

Gdzie się teraz znajdujesz?

– Przez ostatnie dwa tygodnie przebywałem na kwarantannie we Włoszech, bo zadzwonił do mnie dyrektor pierwszego zespołu i poinformował mnie, że będę zaczynał przygotowania z pierwszą drużyną do wznowionych rozgrywek Serie A. Gdy to wszystko ruszy, to będę z nimi trenował. Myślę, że raz na ławce rezerwowych w Serie A mnie posadzą (śmiech). Może nawet debiucik będzie? Zobaczymy.

Rozumiem, że niedawno byłeś w Polsce, skoro mówisz o kwarantannie we Włoszech?

– Tak, do Polski wróciłem 11 marca i spędziłem tutaj prawie dwa miesiące.

Mogłeś swobodnie wrócić do Polski? To było jeszcze przed zamknięciem granic?

– Tak, to było na samym początku pandemii. Granice nie były zamknięte i też kwarantanny nie musiałem przechodzić, bo wróciłem w środę, a kwarantanna obowiązywała od piątku.

Jak obecnie wygląda sprawa treningów indywidualnych u ciebie?

– W pierwszym tygodniu pobytu we Włoszech, po dwumiesięcznej przerwie korzystałem jeszcze z rozpiski od trenera przygotowania motorycznego z Primavery, a on ma kontakt z trenerami pierwszej drużyny. Muszę wypisywać poziom zmęczenia po treningu, a to jest przekazywane dalej. Dostałem rozpiskę treningową od trenera i wykonywałem ćwiczenia codziennie, wiadomo brak możliwości wyjścia pobiegać, ale dawałem radę.

Od poniedziałku będziesz trenował z pierwszą drużyną? Czy w ogóle SPAL wznowiło treningi?

– W poniedziałek mam jeszcze badania krwi i po badaniach mam dołączyć do treningów indywidualnych z zespołem.

A jak wyglądają te treningi indywidualne z zespołem? Są w ogóle na boisku i wiecie, kiedy wrócą grupowe?
– Z tego, co wiem, trenują na boisku, a jak wyglądają te zajęcia? Nie mam pojęcia. W poniedziałek zobaczymy. Nie mamy jeszcze żadnych informacji, co i jak z grupowymi.

Czy już jest jakiś komunikat w sprawie Serie A?

– Z tego co wiem, przed 13 czerwca na pewno nie wróci. 28 maja mają być decyzje.

To, że będziesz trenował z pierwszym zespołem, dowiedziałeś się od trenera Luigi Di Biagio?

– Dowiedziałem się od dyrektora sportowego pierwszej drużyny dwa dni przed powrotem do Włoch. Mówił mi, że mnie potrzebują i będę trenował z pierwszym zespołem, to jest dla mnie szansa.

Jak wygląda twój dzień, gdy jesteś we Włoszech?

– Mam lekcje, nadrabiam szkołę, ćwiczę. Nie mogę wychodzić poza mieszkanie, więc odpada bieganie. Ćwiczę coś w domu plus nauka i tyle.

Jak z twojej perspektywy wyglądały początki koronawirusa we Włoszech?

– Gdy wyjeżdżałem z Włoch, wtedy jeszcze „olewano” to, że wirus się rozwija. Gdy wchodziłem do sklepu, to ludzie chodzili bez maseczek. Dopiero gdy wróciłem do Polski, zaczęli przestrzegać zasad.

Rozmawialiśmy o Serie A i potencjalnym powrocie, a czy rozgrywki Primavery będą wznowione, bo tam głównie występowałeś w tym sezonie?

– Z tego, co wiem, bo pisał do mnie menadżer z Włoch, to Primavera nie zostanie wznowiona. My graliśmy w Primaverze 2 i walczyliśmy o awans do najwyższej ligi (SPAL zajmuje drugie miejsce w lidze za AC Milanem, ale ma stratę do niego wynoszącą 16 punktów. Jednak miejsce, na którym się znajdują, gwarantuje im udział w barażach – przyp. red.).

Jakbyś scharakteryzował treningi w młodzieżowych drużynach SPAL, zestawiając to z akademią Pogoni Szczecin?

– Treningi są podobne, ale na pewno jest większa dynamika oraz praca na siłowni we Włoszech. Również dużo więcej jest taktyki niż w Polsce. Maciej Mas w rozmowie z wami (TUTAJ) też wspominał, że w Cagliari jest więcej taktyki. Włosi też zwracają bardziej uwagę na aspekty fizyczne.

A intensywność treningów? Uważasz, że we Włoszech pracuje się ciężej aniżeli w Polsce?

– We wtorek mamy zawsze treningi wytrzymałościowe. Na nich naprawdę jest „zajazd”. Wracasz do domu i chce ci się spać. To jest ta różnica. We Włoszech zdecydowanie więcej się biega niż w Polsce. Najczęściej biegamy trzy, cztery serie na odcinkach 60-70-metrowych. Nieraz musimy pokonywać całe boisko na sprincie. Różnie to wygląda, jest to urozmaicone.

Przedstaw nam infrastrukturę SPAL. Do jakich boisk macie dostęp jako drużyna młodzieżowa?

– Mamy swoje boisko sztuczne i na nim trenujemy. Gdy wchodzimy na zajęcia do pierwszego zespołu, to wiadomo, że jest tam nawierzchnia naturalna. W Primaverze gramy cały czas na sztucznej. Tak samo było, gdy rok temu występowałem w drużynie U-17.

Nie macie dostępu do naturalnych boisk jako młodzieżowa drużyna?

– Nie mamy. Mecze też gramy tam, gdzie trenujemy, czyli na sztucznej. Jednak nie wszystkie zespoły tak mają, bo np. na wyjeździe z AC Milanem graliśmy na trawie.

Wspomniałeś, że od poniedziałku będziesz trenować z pierwszym zespołem. To będzie twój pierwszy raz? Czy już miałeś okazję wcześniej uczestniczyć w takich zajęciach?

– Tak, trenowałem z pierwszym zespołem. Był nawet taki moment, gdy trenerem pierwszej drużyny był jeszcze Leonardo Semplici, to myślałem, że pojadę już z nimi na mecz Pucharu Włoch. Dlatego, że trenowałem z nimi trzy dni z rzędu przed spotkaniem pucharowym. Trener mnie obserwował, ale ostatecznie nie pojechałem na ten mecz.

Jak wyglądają treningi pierwszego zespołu, zestawiając je z drużyną Primavery?

– Na pewno jest szybsza gra, bo wszystko rozgrywa się na jeden, dwa kontakty. Nie ma tak, jak w Primaverze, że weźmiesz sobie piłkę i objedziesz trzech. Na pewno jest większa fizyczność, jak wejdziesz z Thiago (Cionkiem – przyp.red.) bark w bark… Fizycznie to jest kot. Nie odpuszcza.

Kto zrobił na tobie największe wrażenie z pierwszego zespołu?

– Reca ma „gazicho”. Pierwsze pięć metrów u niego jest kapitalne, ciężko go dogonić.

Patriotycznie wskazałeś Arkadiusza Recę, a inni zawodnicy?

– Mirko Valdifiori ma bardzo dobrą technikę. Świetne piłki daje za obrońców, takie wcinki. On może się podobać na treningach. Andrea Petagna wiadomo, że…

Jest wielki (śmiech).

– Wielki, ale potrafi grać tyłem do bramki, ma niezłe wykończenie.

Wielki, silny i wiele osób zarzuca mu, że wygląda na dużo starszego, niż jest w rzeczywistości. Aktualnie ma 24 lata, a wygląda jakby, był grubo po trzydziestce.

– Jednak potrafi dobrze grać w piłkę. Nieraz pojawiają się głosy, że ma problem z nadwagą, ale on po prostu jest taki wielki. On jest naprawdę silny, gdy się zastawi, to obrońca mu piłki nie zabierze. Widziałem na treningach, że Felipe (obrońca SPAL – przyp. red.) próbuje mu zabierać piłkę, ale nieskutecznie.

Jak to się w ogóle stało, że trafiłeś do SPAL?

– To było po turnieju w Rumunii, gdy byłem jeszcze w kadrze U-16. Mieliśmy tam zgrupowanie i rozegraliśmy towarzyski turniej. Dobrze wtedy wypadłem. Wróciłem do Polski i mój menadżer zaprosił mnie na obiad. Wiedziałem, że chce o czymś pogadać. Powiedział mi, że klub z Serie A chce mnie od razu zakontraktować. Zacząłem interesować się SPAL, szukałem informacji na ten temat i ostatecznie stwierdziłem, że pojadę tam, zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Przedstawili mi całą akademię i plan na mnie, jak widzą mój pobyt w SPAL. Wiadomo, że rozmowy z Pogonią Szczecin trochę trwały, bo nie chcieli mnie oddać.

Skończył ci się kontrakt z Pogonią i odszedłeś? Jak to wyglądało?

– W Pogoni nie miałem kontraktu. Poszedłem do SPAL jako wolny zawodnik. Gdy pojawiło się zainteresowanie ze strony włoskiej drużyny, to od razu w Pogoni pojawił się kontrakt na stole. Powiedziałem klubowi: „nie, mogliście wcześniej mi to zaoferować, a nie teraz”.

Mówisz o profesjonalnym kontrakcie?

– Tak, rozmawiałem z trenerem Kostą Runjaiciem, jaki mają plan na mnie. Dyrektorem sportowym wtedy był jeszcze Maciej Stolarczyk. Z nim też odbyłem rozmowę. Jednak zdecydowałem się na SPAL. Początkowo podpisałem umowę na rok i grałem w drużynie U-17. W lipcu zawarłem profesjonalną umowę z klubem na trzy lata.

Jak wyglądały twoje początki w SPAL? Twoje pierwsze wrażenia?

– Jeżeli chodzi o trening, to na początku było bardzo dużo biegania. Trudno było się przyzwyczaić, bo inaczej grają – szybciej i bardziej fizycznie. Dawałem sobie radę, bo w Pogoni wyglądało to podobnie, ale we Włoszech jest więcej biegania. Musiałem się też przyzwyczaić do pogody, bo było bardzo gorąco – ponad 30 °C i do tego orlik… Ciężko było do tego przywyknąć.

Miałeś problem z aklimatyzacją?

– Nie, może te pierwsze dni były trudne, bo w klubie nie rozmawiają po angielsku – tylko włoski. Pierwsze dwa miesiące były takie, że musiałem się oswoić, ale później już jakoś to poszło.

Jednak w SPAL sporo jest Polaków, pomagali ci w tym procesie aklimatyzacji?

– Tak, bramkarz Damian Makysmowicz jest w młodzieżowej drużynie. On sporo czasu już spędził w tym klubie, a jest moim rówieśnikiem i mi sporo pomógł z językiem włoskim. Jednak chłonąłem ten język i z czasem już sobie radziłem.

W ciągu sezonu jesteś z nim w pokoju?

– Nie, wiadomo, że w SPAL Polacy nie mogą być razem, bo muszą uczyć się języka. Gdy usłyszeli, że rozmawialiśmy po polsku, to zwracali nam uwagę, żebyśmy tego nie robili.

Jak u ciebie wygląda ten język włoski, bo już jesteś dwa lata we Włoszech?

– Nie powiem, że jest u mnie ten język perfekcyjny, ale potrafię sam się dogadać. Mogę samemu pewne sprawy ogarnąć. Nie potrzebuję już takiej pomocy jak na początku.

Na samym początku jak wyglądał twój kontakt z trenerami? Zero angielskiego?

– W drużynie U-17 w ogóle nie było angielskiego. Nikt nie mówił w tym języku.

To jak sobie z tym radziłeś?

– Damian (Maksymowicz – przyp. red.) mi tłumaczył, o czym mówią trenerzy.

Co najbardziej cię zaskoczyło w SPAL? 

– Ludzie są bardzo mili i pomocni. Do każdej osoby, której podejdziesz, to ci pomoże. Spotkasz kogoś na ulicy i spytasz się, co gdzie jest, to ci pomoże. W Ferrarze jest ciepło, fajny klimat, gdy są wakacje, to można śmiało przyjeżdżać z dziewczyną. Polecam, bo blisko jest morze, naprawdę fajnie.

Jakie cele stawiasz sobie na najbliższy czas, gdy to wszystko się unormuje i wróci do normalności?

– Gdy wróci Serie A, mierzę, żeby zadebiutować w tych rozgrywkach. Wiadomo, że też teraz miało być zgrupowanie kadry U-20. Otrzymałem powołanie od Jacka Magiery. Chciałbym też grać w tej reprezentacji, ale chciałbym zagrać w pierwszej drużynie SPAL w tym roku.

Jesteś w kontakcie z trenerem Jackiem Magierą?

– Rozmawiałem z nim, ale jestem w kontakcie z innymi osobami z tej reprezentacji – trenerem od przygotowania motorycznego, analitykiem, lekarzami. Praktycznie z całym sztabem szkoleniowym jestem w kontakcie.

Jeżeli chodzi o trenera pierwszej drużyny SPAL – Luigi Di Biagio jesteś z nim w kontakcie? On w ogóle obserwuje Primaverę? Przychodzi na treningi, mecze?

– Tak, przychodził, obserwował nasze mecze. Z moim menadżerem rozmawiali i mówił, że chce mnie, bo mu „wpadłem w oko”. Zobaczymy, co z tego będzie. Gdy wrócą treningi, będę mierzył, żeby pozostać w pierwszym zespole. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony.

Jeżeli wrócą rozgrywki Serie A, to SPAL będzie toczyło, wręcz batalię o utrzymanie.

– Tak, ale chcą grać mecze środa-sobota. Może tak być.

Może być tego sporo, ale mimo wszystko nie myślisz, że nie będzie to spore ryzyko dla SPAL, aby postawić na 17-letniego piłkarza w takim trudnym momencie? Bo w tym momencie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, a ich strata do miejsca gwarantującego utrzymanie wynosi 7 punktów.

– Tak, to prawda, ale nawet jeśli znalazłbym się na ławce rezerwowych, to będzie spore przeżycie. Same treningi z pierwszym zespołem mi wiele dają. Bo zyskuje dzięki temu doświadczenie. Zawsze coś wynoszę z nich. Każdy marzy u nas w klubie, żeby być w pierwszej drużynie, trenować z Thiago Cionkiem, reprezentantem Polski.

Teoretycznie obrona SPAL mogłaby wyglądać następująco: z lewej Reca, w środku Cionek i Salamon, a z prawej Iskra. Czwórka polskich defensorów. Dla szerszej publiki jesteś jeszcze anonimową postacią, jakbyś siebie scharakteryzował, jako piłkarza? Czego mogą oczekiwać kibice, gdy ujrzą cię w Serie A?

– Tak, jak u każdego Polaka – waleczność. Do tego też jestem szybki. Czego można się spodziewać? Może bym dobre piłki rzucał na Petagnę (śmiech). Oczywiście, gdyby został, bo ma odejść do Napoli. Oprócz gry w defensywie to lubię podłączać się do akcji ofensywnych, co było widać jeszcze w Pogoni Szczecin. Przychodząc do SPAL, myślałem, że będziemy grać piątką obrońców, a jest czwórka.

W Primaverze gracie czwórką z tyłu?

– Tak.

A propos taktycznych spraw, ćwiczycie różne ustawienia na treningach?

– Gdy graliśmy z Cremonese w Primaverze, gdzie występuje Szymon Emche, to graliśmy piątką z tyłu i byłem pół-prawym stoperem. Trener próbuje mnie na różnych pozycjach.

Jak się czułeś na tym środku obrony? 

– To nie dla mnie, bo tak to zawsze się na boku podłączę się do przodu i akcję zrobię, a w obronie to inaczej wygląda. Oczywiście, gdy gramy ze słabszym rywalem, to sobie radzę, ale preferuję bok obrony.

Jak często trenujecie taktykę na treningach? Na przykładzie tego meczu z Cremonese, ile jednostek treningowych odbyliście w nowym ustawieniu? 

– Dużo rozmawiamy przed treningami. Od poniedziałku do piątku są przeprowadzane krótkie analizy, co będzie na treningu. Czwartek, piątek to są już przygotowania do meczu. Najczęściej w piątek próbujemy wszystkie warianty, zawodnicy są testowani na pozycjach. Sporo też oglądamy filmów, jak to powinno wyglądać. W piątek robimy np. tylko stałe fragmenty.

Jak wygląda specyfika przygotowania zawodnika do meczu na nowej pozycji? Wiele rozmów odbywałaś z trenerami? 

– Gdy zmieniałem pozycję na środek obrony, to w czwartek cały trening na tej pozycji, aby się oswoić. Aby nie być zaskoczony w trakcie meczu.

Czyli dwa dni przed meczem?

– Tak, trener podczas takiego treningu dużo mi tłumaczył. Dochodziły do tego analizy indywidualne, żebym nie był zaskoczony, że wyjdę i nie będę wiedział, jak grać. W piątek jest zazwyczaj lżejszy trening, a w sobotę mecz.

Wizytówką włoskiego futbolu jest taktyka – warianty taktyczne, zmiany ustawienia też podczas trwania spotkania. SPAL tego uczy już na etapie Primavery?

– Wiele było takich sytuacji, gdzie zmienialiśmy ustawienie w trakcie meczu, np. spotkanie wyjazdowe z Udinese. Dobrze weszliśmy w mecz, strzeliliśmy gola i na drugą połowę wyszliśmy piątką defensorów. Aby wzmocnić obronę, wtedy poszedłem na prawe wahadło.

Z zadaniami defensywnymi?

– Tak, gdy mamy ciężki mecz z Udinese, mamy wynik 1:0, to bierzemy go w ciemno i przechodzimy do defensywy.

Długo musiałeś się uczyć taktyki? Czy z uwagi na fakt, że w Pogoni też kładzie się na to nacisk, to nie miałeś problemu z tym w SPAL?

– Wiele też wyniosłem z kadry, bo grałem na lewej obronie. Zdarzało się, że zmieniałem pozycje: lewa-prawa. Było sporo taktyki, analiz na reprezentacji Polski. Bardzo dobrze wspominam współpracę z Przemysławem Małeckim. W Pogoni też się sporo nauczyłem. Bo grałem już w starszym roczniku, gdy miałem 15 lat. Chodziłem też na treningi do rezerw i z tego też wiele wynosiłem. Pod względem taktycznym, wytrzymałościowym i motorycznym są różnice między SPAL a Pogonią.

Zestaw poziom CLJ, w której też występowałeś, z Primaverą 2, czyli zapleczem głównej ligi młodzieżowej we Włoszech?

– Wiele jest różnic. Na pewno szybkość gry, gra na jeden, dwa kontakty. Oglądałem kilka meczów swoich kolegów z Pogoni w CLJ, to nieraz się śmiałem, jaki jest tam poziom. Moim zdaniem jest tam niski poziom, wyższy był, gdy liga funkcjonowała w U-19. W Primaverze jest więcej taktyki, dynamiki. Są bardziej wyrównane zespoły, każdy chce wygrać, postawić się.

Chcesz powiedzieć, że te drużyny, które mają swoje odpowiedniki w Serie B, czyli Spezia, Venezia, Cittadella, Cremonese, to te zespoły nie odstają?

– Gdy graliśmy z Cremonese, to prowadziliśmy 2:0, ale końcówka była nerwowa. Strzelili gola na 1:2 z rzutu wolnego i była nerwówka. Podobnie było z Venezią, ostatnia drużyna w tabeli, a postawili trudne warunki. Poziom tej ligi jest wysoki i wyrównany. Naprawdę ciężkie są tutaj mecze.

Gdzie siebie widzisz za pięć lat?

– W Anglii.

Widziałem gdzieś twoją wypowiedź, że kibicujesz Realowi Madryt, to aktualne?

– Jest aktualne, gdy gram w FIFĘ (śmiech). Mierzę w Premier League. Moim zdaniem jest to najlepsza liga świata i będę się tego trzymał.

Czyli będziesz musiał skupić się na fizyczności?

– Jestem jeszcze młody i będę musiał przypakować (śmiech).

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Archiwum prywatne Jakuba Iskry, Newspix