CLJ-ka od środka: „Centralna Liga Juniorów jest priorytetem SMS-u”

Sezon 2019/20 w Centralnej Lidze Juniorów jest zakończony, a drużyny z tej ligi już przygotowują zespoły i formę na nowe rozgrywki. O najbliższych planach, treningach i wyróżniających się zawodnikach porozmawialiśmy z Marcinem Perlińskim, trenerem UKS-u SMS-u Łódź. Czy z uwagi na przepis, który umożliwia czterem zawodnikom z rocznika starszego grę w CLJ, będzie mniej ruchów kadrowych w klubie z Łodzi?

CLJ-ka od środka: „Centralna Liga Juniorów jest priorytetem SMS-u”

Jak długo jesteście już w treningu?

– Od początku maja prowadziliśmy zajęcia z zawodnikami, którzy są z województwa łódzkiego, zgodnie z wytycznymi rządu, czyli w grupach sześcioosobowych. Natomiast od momentu otworzenia bursy – przyjechali prawie wszyscy nasi zawodnicy z całej Polski. I pracujemy już na pełnych obrotach od dwóch tygodni. Planujemy trenować do końca czerwca.

Mogliście uruchomić bursę?

– Tak, oczywiście w ograniczonej liczbie zawodników, z odpowiednimi zabezpieczaniami, dezynfekcją, odstępami na stołówce. Można powiedzieć, że od dwóch tygodni działamy pełną gębą. Do dyspozycji nie mamy całej bursy, jak to zwykle bywało, jest podział na roczniki – część zawodników wyjeżdża, następni przyjeżdżają. Musimy dostosować się do wszystkich wytycznych sanepidu i spraw związanych z bezpieczeństwem.

Z tego, co kojarzę, to nie wszędzie zostały otwarte bursy i internaty…

– Nie wiem, jak to wygląda w innych akademiach. Zaznaczam, że działamy według wszystkich wytycznych. Mamy ustawione bramki do dezynfekcji, gdzie każdy zawodnik schodzący z boiska musi się udać. Ubrania również są oddawane do dezynfekcji. Z kolei na stołówkach są wyznaczone sektory, aby ograniczyć liczebność zawodników w danym miejscu. Każdy z nich ma ustaloną godzinę, kiedy może udać się na posiłek. Staramy się zrobić wszystko tak profesjonalnie, żeby każdy był bezpieczny.

Na jakim jesteście etapie, jeśli chodzi o treningi? Adaptacja?

– Pierwszy tydzień był taką wstępną adaptacją do powrotu na boisko. Chłopcy mieli swoje wytyczne, jeśli chodzi o trening wytrzymałościowy, szybkościowy czy siły. Natomiast teraz mówimy o zupełnie innych obciążeniach. Sama struktura treningu jest zupełnie inna niż w treningu indywidualnym. Dlatego ten pierwszy tydzień był takim wstępnym przygotowaniem do zajęć, aby zawodnicy weszli spokojnie w treningowy reżim. Od początku tego tygodnia trenujemy już natomiast na obciążeniach, jakie normalnie występują na wstępnym etapie okresu przygotowawczego.

Ile jednostek treningowych przeprowadzacie w tygodniu?

– Od poniedziałku do czwartku mamy po dwie jednostki treningowe, a w piątek – jedną. Z kolei w sobotę organizujemy grę wewnętrzną. Może uda nam się rozegrać mecz kontrolny w najbliższą sobotę, jeśli znajdziemy rywala. Otrzymaliśmy już zielone światło od ministerstwa na takie spotkania. Chcielibyśmy zagrać jeden lub dwa mecze towarzyskie jeszcze przed wakacjami.

Czy wy szykujecie już zespół na nowy sezon? Stworzyliście nową grupę zawodników?

– Tak, połączyliśmy rocznik 2002 z rocznikiem 2003. Z uwagi na przepis, który będzie funkcjonował od nowego sezonu CLJ, czterech zawodników z rocznika starszego będzie mogło grać na tym poziomie. Wszystko jest dopracowane tak, żeby połączyć te dwie grupy. Trochę jest nas dużo, ale mam do dyspozycji jeszcze dwóch asystentów i pracujemy jednocześnie na dwóch boiskach, bo mamy taką możliwość. Myślę, że idzie to wszystko w dobrym kierunku.

A jak wygląda intensywność takich treningów?

– W tym tygodniu pracujemy już na intensywnościach zbliżonych do wstępnego okresu przygotowawczego. Wszystko zależy od charakteru treningu: czy jest techniczno-taktyczny, czy zaplanowaliśmy małe gry, czy wytrzymałościowo-szybkościowy z trenerem od przygotowania motorycznego lub trening siły.

Czy widać u zawodników, że nie grali w piłkę przez ponad dwa miesiące?

– Tak, zupełnie inaczej wyglądali pod względem fizycznym w tym pierwszym tygodniu. Mimo że każdy pracował w domu i monitorowaliśmy ich poczynania biegowe, jednak mówimy o zupełnie innym charakterze treningów. Dlatego ten pierwszy tydzień był bardzo spokojny. Chcieliśmy uniknąć kontuzji, choć one i tak się pojawiają. Ale są to bardziej urazy mechaniczne – w kontakcie z przeciwnikiem.

A pojawiają się już problemy mięśniowe u zawodników?

– Nie, raczej są to urazy wynikające z kontaktu z przeciwnikiem – stłuczenia. Wymagam od swoich zawodników pełnego zaangażowania w małych grach i wiadomo, że te urazy zawsze będą się pojawiać, bo jest to sport kontaktowy.

Chcecie trenować do końca czerwca, tak?

– Prawie, ten ostatni tydzień pewnie będzie skrócony. Wszystko jest zależne od tego, kiedy szkoła  zorganizuje koniec roku szkolnego. Dyrekcja czeka jeszcze na wytyczne od rządu. Kiedy je otrzyma, zapewne ogłosi konkretną datę zakończenia roku szkolnego. Na pewno przepracujemy trzy tygodnie czerwca, czyli do soboty 20 czerwca będą się odbywać treningi dla wszystkich grup.

A propos zawodników z rocznika 2002, wiemy, że będą mogli dalej grać w CLJ. Z uwagi na wspomniany już przepis, który umożliwia im to. Czy podjęliście już jakieś personalne decyzje?

– W 95% zawodnicy zdecydowali się na pozostanie w klubie. Naszym zapleczem dla CLJ będzie drużyna seniorów występująca na poziomie klasy okręgowej, więc grania będzie sporo. Z tego, co wiem, będzie w tej lidze 21 zespołów, także czeka nas czterdzieści kolejek do rozegrania. Tak, jak wspomniałem, na razie trenujemy w bardzo licznym gronie, ale potrzebujemy ich, żeby ograć te dwie ligi. Dla klubu priorytetem jest Centralna Liga Juniorów.

Są zawodnicy, którzy odejdą do wyższych lig seniorskich?

– Nie, raczej wszyscy zawodnicy z rocznika 2002 zdecydowali się na pozostanie w klubie, chcą podjąć walkę, żeby grać w CLJ. Nikt jeszcze nie myśli o poziomie seniorskim. Może pojedynczy zawodnicy, ale jak na razie brak konkretów. Raczej wszyscy zdecydowali się, żeby pozostać w piłce juniorskiej na poziomie CLJ, mając jeszcze możliwość adaptacji do piłki seniorskiej, dzięki klasie okręgowej.

Czy ci zawodnicy nie są jeszcze gotowi na centralny poziom seniorski?

– Moim zdaniem skrócenie wieku juniora nie było dobrym pomysłem. Uważam, że dla 19-latka, który ma jeszcze możliwość gry w CLJ, mierząc się z najlepszymi rówieśnikami, jest to fajne przetarcie przed zupełnie inną, piłką seniorską. W tamtym roku Maciej Mas z rocznika 2001 nie miał możliwości grania w Centralnej Lidze Juniorów. Mówił mi, żeby spokojnie jeszcze rok został z nami, gdyby mógł grać w CLJ, ale miał dobrą propozycję z GKS-u Bełchatów. Tam pokazał się z dobrej strony, grał regularnie i przeszedł do Cagliari Calcio. Nie każdy zawodnik jest w stanie od razu wejść do piłki seniorskiej. To udaje się wybitnym jednostkom. Dlatego uważam, że CLJ powinna funkcjonować w U-19, choć dobre i to, że PZPN dał zielone światło na czterech zawodników z rocznika starszego. Wiem z własnego doświadczenia, jak spadł poziom CLJ, gdy zmniejszono wiek juniora o rok. Pracuję przy tym zespole jako pierwszy trener już od dwóch lat, wcześniej byłem asystentem Mirosława Dawidowskiego, zatem mam porównanie.

Mówił trener o wybitnych jednostkach, które mogą w tym momencie odejść i poradzić sobie na poziomie seniorskim. Czy dlatego Robert Prochownik, wasz najlepszy strzelec w rundzie jesiennej (11 goli), odszedł zimą do Widzewa Łódź?

– To była jego prywatna decyzja. Takim firmom jak Widzew pewnie się nie odmawia. Dla młodego zawodnika była to promocja i możliwość grania. Przeskok z piłki juniorskiej do seniorskiej jest ogromny. Nawet wybitni juniorzy nie potrafią się odnaleźć na tym poziomie. Dochodzi też do tego zaufanie trenera. Wiemy też, jak wygląda stawianie na młodzież, gdy pojawia się presja wyniku. Moim zdaniem wielu młodych zawodników nie jest na to gotowych pod względem mentalnym. Przede wszystkim zawodnik musi mieć też wsparcie trenera. Moją filozofią pracy jest to, żeby wspierać tych młodych ludzi, aby pracowali nad mentalnością zwycięzcy. Po to, żeby zderzenie z rzeczywistością seniorską było jak najłagodniejsze. Dużo czasu spędzamy na rozmowy, aby ich jak najlepiej do tego przygotować.

Pana zdaniem Prochownik jeszcze nie był gotowy na piłkę seniorską?

– Robert był indywidualnością w naszej drużynie. Zdawał sobie sprawę ze swoich umiejętności i często to się nie łączyło z dobrem drużyny. Mimo że był najlepszym naszym strzelcem. Sądzę, że stać go na więcej. Sam musi to zrozumieć, że nie tylko jednostka indywidualna w tym sporcie się liczy, bo ona musi mocno współpracować z grupą. Myślę, że otrzymał dobrą lekcję w tym ostatnim okresie w Widzewie (0 meczów w II lidze – przyp. red.)

Czy w grupie, którą pan prowadzi, są zawodnicy z papierami na większe granie?

– Jest kilka takich nazwisk, ale nie chcę ich jeszcze podawać. Rok pracy jeszcze przed nami. To będzie weryfikacja ich umiejętności i przydatności do piłki seniorskiej. Jednak jest kilku zawodników, którzy dobrze prosperują. Dopiero zaczynamy przygotowania, łączymy dwa roczniki. Chcemy zacząć od białej karty. Dlatego nie chcę nikogo wyróżniać i w jakimś stopniu promować. Bo czasami to przynosi odwrotny rezultat, jeśli chodzi o dobro drużyny.

Rozumiem, że wy będziecie korzystać z możliwości wystawienia czterech zawodników z rocznika starszego w CLJ? 

– Tak, ale my się różnimy od takich zespołów jak Lech Poznań czy Legia Warszawa, bo oni mają drużyny rezerw na poziomie II lub III ligi. Jeśli mają takie możliwości, to mogą na tym etapie przygotowywać 19-latków do piłki seniorskiej. My mamy klasę okręgową, więc jest to zupełnie inny poziom. Jesteśmy w zupełnie w innej sytuacji. Dla nas był to ogromny cios, że tych 19-latków nie mogliśmy wkomponowywać w zespół w tym sezonie. Bo nie mogli grać na tym poziomie. Pogodziliśmy się z tym i podjęliśmy wyzwanie. U nas 19-latkowie też kończą edukację szkolną, jest to u nas połączone ze sobą. Zatem przed sezonem zawodnicy albo odchodzili, jak Maciej Mas, albo podjęli rękawicę, bo chcieli skończyć szkołę i grać na poziomie klasy okręgowej. To też nie było dla nich takie proste, bo zarzekali się przed sezonem, że zrobią awans. Niestety, boisko wszystko zweryfikowało (7. miejsce w klasie okręgowej – przyp. red.).

Nadal ciężko jest zrozumieć to, że w ligach wojewódzkich i makroregionalnych mogą występować zawodnicy do 19. roku życia, ale już CLJ funkcjonuje w kategorii U-18. To nie jest ze sobą spójne.

– Tak, awansowaliśmy do CLJ głównie za sprawą rocznika 2000. Do tego dochodzili piłkarze z rocznika 2001. Nie jest to wszystko ze sobą połączone. Dlatego byłbym za tym, żeby wrócić do ligi U-19. Jeżeli jakiś 19-latek nadaje się do piłki seniorskiej na wyższym poziomie, to na taki ruch się zdecyduje. Jednak dla większości – CLJ jest fajnym przetarciem, doświadczeniem i dalszym indywidualnym rozwojem. Dla drużyn takich jak my, gdzie nie mamy seniorów na poziomie minimum III ligi, nie wiem czy występy na poziomie okręgówki dają więcej niż w CLJ U-19. To są zupełnie inne poziomy.

Pod koniec września rozmawialiśmy z trenerem Mirosławem Dawidowskim. To był jeszcze początek sezonu, gdy zaznaczał, że będzie trzeba mocno popracować nad defensywą i grą jeden na jeden w obronie. Bo jego zdaniem był to wasz największy mankament. Czy przez większość sezonu było widać tę poprawę? Wasi zawodnicy się pod tym względem rozwinęli?

– Jest duży progres, przede wszystkim jeśli chodzi o organizację gry obronnej całego zespołu. Myślę, że poszło to do przodu. Może ostatnia kolejka przed pandemią tego nie pokazuje (śmiech), bo przegraliśmy z Pogonią Szczecin 1:4, ale pierwsza połowa w ogóle tego nie zapowiadała. Nie wykorzystaliśmy dwóch stuprocentowych sytuacji. Gdyby było na tablicy wyników 3:0 do przerwy, to raczej byłoby po meczu. Natomiast później trochę nieodpowiedzialności, błędów i Pogoń sprowadziła nas na ziemię. Jednak wracając do tematu, mocno pracujemy nad defensywą i fazami przejściowymi, bo jest to bardzo ważne. Przejście z fazy ataku do obrony to jest element, który cały czas można udoskonalać. Nad tym non stop mocno pracujemy, nie zapominając oczywiście o działaniach ofensywnych. Jednak tak, jak to jest w piłce – łatwiej jest atakować niż wrócić i odbudować ustawienie. Bardzo duży nacisk kładę na fazy przejściowe, nie zapominając o podstawach, czyli grze jeden na jeden. Sezon wszystko zweryfikuje. Trening, treningiem, ale przychodzi przeciwnik i wygląda to czasem zupełnie inaczej. Teraz też będziemy mieć do czynienia z zupełnie innym zespołem. Dojdą chłopcy z rocznika 2003, do tego planujemy kilka transferów, więc wydaje mi się, że będziemy silniejsi w następnym sezonie.

To nie będzie czasem wyglądało tak, że będziecie musieli nad tym wszystkim pracować od nowa? Mam na myśli wspomnianą grę w defensywie i grę jeden na jeden w obronie?

– Plany pracy i treningi w roczniku 2003 są tak skonstruowane, że przechodząc z rocznika do rocznika, nie ma większych różnic. Pracujemy podobnie, może jakieś formy treningowe ulegną zmianie, ale mamy przyjęty model, którego przestrzegamy. Zatem zawodnik, przechodząc z drużyny do drużyny, po prostu wie, co ma robić. Z tym nie będzie problemu. Widzę to już po pierwszych treningach, wszyscy wiedzą o co chodzi.

Czy sztab szkoleniowy ulegnie zmianie? Czy te same osoby będą pracować przy CLJ?

– Na tę chwilę wiem, że trener Mirosław Dawidowski chce bardziej poświęcić się roli dyrektora sportowego akademii, niż trenera. Choć nam mówi, że zawsze będzie nas wspierał i gdy będzie taka potrzeba, to wejdzie na trening. To jest szkoleniowiec z ogromnym doświadczeniem. Jestem w SMS-ie już prawie 20 lat i mnóstwo rzeczy się od niego nauczyłem. Moim asystentem jest znany z boisk ekstraklasowych Mariusz Zasada (były piłkarz m.in. Polonii Warszawa – przyp. red.). Do tego dochodzą trenerzy przygotowania motorycznego: Kazimierz Maranda (trening biegowy) i Adrian Jarecki (trening siłowy). Trenerem bramkarzy jest Zbigniew Robakiewicz. Ten sztab szkoleniowy nie będzie zmieniony, tylko trener Dawidowski oddaje nam tę drużynę i chce się poświęcić koordynacją całej szkoły.

Czy pandemia koronawirusa mocno odbiła się na funkcjonowaniu SMS-u Łódź?

– Nie, bo w najmłodszych grupach trenerzy byli bardzo mocno zaangażowani i prowadzili treningi online. Do tego też przekazywali wytyczne zawodnikom, do realizowania w domu. Trener Adrian Jarecki przygotowywał treningi siłowe. Wiadomo, że w najmłodszych grupach są to dopiero przygotowania do treningu siłowego – ćwiczenia funkcjonalne i prewencyjne. Wiem, że zawodnicy skrupulatnie je wykonywali. Prowadzę też rocznik 2007, który teraz notabene wprowadzam do szkoły. Bo u nas, od siódmej klasy szkoły podstawowej, łączymy edukację z treningami. Gdy ci najmłodsi wracali na boisko, nawet w grupach sześcioosobowych, u nich nie było widać przerwy. Solidnie pracowaliśmy online, realizowaliśmy ćwiczenia Coervera. Do tego też dochodził trening funkcjonalny, tj. aerobik. Na tych najmłodszych mocno się to nie odbiło. Brakuje nam tylko rywalizacji i wszyscy cieszą się, że organizujemy w czerwcu sparingi. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do normalności.

ROZMAWIAŁ ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. Newspix