Czy w dwa lata można stworzyć porządną szkółkę? Można! – Sporting Football Academy

Ostatni reportaż ze szkółki piłkarskiej pojawił się na naszym portalu 12 marca. Minęły trzy miesiące i… nareszcie możemy zaprosić was do lektury kolejnego! W ostatnich dniach odwiedziliśmy bowiem Sporting Football Academy w Lublińcu.

Czy w dwa lata można stworzyć porządną szkółkę? Można! – Sporting Football Academy

Szkółka w przyszłym tygodniu będzie obchodzić dopiero drugie urodziny, a już zdążyła zaznaczyć swoją obecność na Śląsku. Drużyna z Lublińca zaintrygowała nas podczas turnieju International Sporting Cup. Choć skupiliśmy się wtedy na relacji z zawodów (TUTAJ), zainteresowaliśmy się kto z tak niewielkiego miasteczka zaprasza do siebie Manchester City, PSV Eindhoven czy Espanyol Barcelona.

Poza samą inicjatywą dla dzieci, zapamiętaliśmy też Stadion Miejski, który jest położony w dość urokliwym miejscu. Nie bez powodu Lubliniec nazywa się „płucami Śląska” – dookoła znajdziemy lasy i… liczne trasy dla rowerzystów.

Jak powstała Sporting Football Academy? – Ten pomysł raczkował w mojej głowie od 2016 roku, natomiast szkółka powstała w czerwcu 2018 roku przy współpracy Kacpra Polaka, Adriana Kucharskiego i mnie – mówi nam prezes, a zarazem trener w akademii, Sebastian Radek. – To, co było w Sparcie Lubliniec, gdzie wcześniej byłem trenerem grup młodzieżowych i piłkarzem, mówiąc brutalnie – nie miało nic wspólnego ze szkoleniem dzieci i młodzieży. Nam zależało na tym, żeby dać dzieciom możliwości, których w Sparcie, moim zdaniem, nie miały. Gdy zapytałem ówczesny zarząd, jaki jest cel posiadania grup młodzieżowych, usłyszałem, że głównym celem jest to, żeby dzieci w przyszłości stanowiły o sile Sparty Lubliniec, a każdy z nas wie, że marzeniem dziecka nie jest grać w okręgówce, tylko jak najwyżej.

Kacper Polak i Sebastian Radek byli piłkarzami, ale ostatecznie wybrali inną drogę. Pierwszy z nich był nawet na testach w niemieckim Schalke 04 i szkolił się przez pewien czas w Wiśle Kraków. Jednym z powodów, który przeszkodził mu w dalszej karierze, był wzrost, bo jako bramkarz mierzył zaledwie 183 centymetry. Radek grał za to w Gwarku Zabrze i rezerwach Górnika Zabrze, lecz bez większych sukcesów. Niemniej jednak piłkarska przeszłość na pewno pomaga w pracy szkoleniowców, którą obaj parają się w akademii.

Z pierwszej wypowiedzi prezesa szkółki można wywnioskować, że relacje pomiędzy Sportingiem a Spartą nie należą do najcieplejszych. Jak on to widzi? – Na początku, gdy zaczynaliśmy, skupiliśmy się na sobie i swojej pracy. Z różnych stron były nam rzucane kłody pod nogi. Dzisiaj ta relacja jest troszkę bardziej poprawna niż była, ale są to relacje „nijakie”. 

To już który raz, gdy przyjeżdżamy do szkółki i słyszymy, że „konkurenci” z miasta, mówiąc delikatnie, nie przepadają za sobą. Szkoda, bo wszystkim powinno zależeć na tym, żeby wyszkolić zdolną młodzież. Warto byłoby się zatem skupiać wyłącznie na sobie.

Sporting Football Academy korzysta z obiektów miejskich, nie posiadają swoich boisk. Do dyspozycji mają główną płytę z nawierzchnią naturalną, murawę z nawierzchnią sztuczną oraz jeszcze jedno boisko z nawierzchnią trawiastą. W mieście znajdziemy pięć orlików, z których też zdarza im się korzystać. Na terenie Stadionu Miejskiego w Lublińcu powstało w zeszłym roku zaplecze socjalne, którego koszt budowy wyniósł ok. 4,5 mln złotych. Z tych samych obiektów korzysta również Sparta Lubliniec i Akademia Sportu Lubliniec.

Obecnie w szkółce jest około 90 dzieci, ale w czasach pandemii nie wszyscy rodzice zdecydowali się na to, żeby ich pociechy wróciły do treningów. Większość chłopców jest z miasta, ale znajdą się też tacy, którzy pochodzą z okolicznych wiosek i dojeżdżają na treningi po 20-30 kilometrów.

Załóżmy, że mamy utalentowanego 8-latka, który chciałby rozpocząć swoją przygodę z piłką. Do którego klubu powinien trafić, żeby mieć najlepsze warunki do rozwoju? Odpowiedź nie jest taka oczywista. – Obecnie jesteśmy bardzo mocno „drenowani” przez Raków Częstochowa. Mamy niesamowicie utalentowanego chłopaka z rocznika 2011, którego osobiście prowadziłem. Trenerem tego rocznika w Rakowie jest mój kolega, z którym grałem jeszcze w Gwarku Zabrze. Zapytał mnie, czy mam zawodnika, którego mógłbym polecić i wskazałem właśnie na jego. Przez cały sezon trenował tam po 2-3 razy w tygodniu i brał udział w meczach z topowymi rywalami. Raków podjeżdża autobusami nawet po chłopaków z Lublińca, gdzie obie miejscowości dzieli ok. 30 kilometrów. Nie da się ukryć, że dobrą robotę robi tam Marek Śledź – wyjaśnia Sebastian Radek.

Nad rozwojem zawodników czuwa czterech trenerów, ale dla żadnego z nich nie jest to jedyna praca. Większość ma swoje zajęcia, z których się utrzymują, lub studiuje. Sporo do życzenia może pozostawiać kwestia licencji, bo posiadają tylko UEFA B (2x) i UEFA C (2x). W tej materii mogą się zdecydowanie poprawić, ale nie zapominajmy, że szkoleniowcy są jeszcze młodzi.

Akademia, mimo krótkiego okresu funkcjonowania, może się pochwalić ciekawymi klubami partnerskimi. Mają podpisane umowy ze Stadionem Śląskim Chorzów i z Gwarkiem Zabrze. Umową się też związani z Playmaker Academy, ale nad tą współpracą muszą jeszcze popracować. Żyją również w dobrych relacjach z Rakowem Częstochowa i z Górnikiem Zabrze.

Sporting Football Academy szkoli dzieci w wieku 4-13 lat. Co z zawodnikami, którzy ukończą wiek Młodzika? – Powiem szczerze, że to jest ciężki temat. Na dzisiaj, rocznik 2007 wychodzi z akademii, ale mamy zaledwie trzech chłopaków z tego rocznika. I to takich, którzy trenowali bardziej rekreacyjnie. Obecnie szkolimy dzieci w wieku 4-13 lat, ale nie wykluczamy, że w przyszłości pojawi się także drużyna Trampkarzy. W teorii powinno to wyglądać tak, i chcieliśmy to zrobić w ten sposób, że gdy zawodnik kończy 13. rok życia, powinien przechodzić do Sparty. Powinna być między nami w Lublińcu umowa, że, dla przykładu, wszyscy chłopcy z trzech szkółek, którzy nie poszli gdzieś wyżej, idą do Sparty. Gdybym miał taką możliwość, by zrobić wszystko w mieście po swojemu, w Sparcie zostawiłbym tylko grupy od Trampkarzy wzwyż i zespół seniorów, a całe szkolenie młodszych dzieci zorganizowałbym jako osobne stowarzyszenie, z odrębnym budżetem. Dopiero wtedy by to jako tako funkcjonowało i nikt by sobie nie wchodził w drogę – tłumaczy Radek.

Ich flagowym zespołem jest rocznik 2009, który jest w stanie rywalizować z czołowymi szkółkami na Śląsku. Mają też trzech zdolnych chłopców w roczniku starszym. Najlepsi otrzymują zaproszenia na testy do topowych klubów w województwie.

Co wyróżnia Sporting Football Academy na tle innych akademii? – Zawsze na treningach jest dwóch trenerów, staramy się też maksymalnie indywidualizować zajęcia. Mamy wypracowany model szkolenia, w którym funkcjonujemy i każdy trener wie, o jakie zasady on się opiera. W Żakach i Orlikach trenujemy trzy razy w tygodniu, do tego dochodzi jednostka meczowa, a w Młodzikach mamy po cztery treningi i mecz. Bardzo istotna jest dla nas także możliwość rywalizacji na wysokim poziomie. Puentą tego wszystkiego jest nasz turniej International Sporting Cup, który pozwala naszym chłopakom zmierzyć się z czołowymi ośrodkami szkolenia w Europie. Widzą, że wielka piłka jest na wyciągnięcie ręki, tylko trzeba do niej dążyć – zauważa prezes szkółki.

Turniej International Sporting Cup jest ich „dzieckiem” i reklamą na całą Polskę. Owszem, do Polski często przyjeżdżają topowe szkółki z całego kontynentu, ale wybierają te najbardziej prestiżowe rozgrywki, w których uczestniczą od lat. Możemy się założyć, że gdyby losowa szkółka napisała do Manchesteru City, czy przyjadą na ich turniej, odpowiedź byłaby negatywna. O ile ktoś potraktowałby tę propozycję poważnie i raczył w ogóle odpisać.

W organizacji tego eventu niemała była zasługa miasta, z którym szkółka żyje w dobrych relacjach. Choć Radek wspomina, że gdy przyszli do burmistrza z propozycją, że chcą zorganizować międzynarodowy turniej dla dzieci z taką obsadą, ten także na początku podchodził do tego pomysłu z lekkim dystansem.

Było o zaletach, więc teraz o wadach. Radek: – Obecnie naszym największym problemem jest liczba trenerów, bo potrzebowalibyśmy jeszcze przynajmniej jednego czy dwóch szkoleniowców. Drugim problemem są finanse. Nie jest żadną tajemnicą, że zeszłoroczny turniej skończyliśmy z bilansem 15 tysięcy złotych w plecy, więc dzisiaj cały czas te straty wyrównujemy. Bez składek rodziców nie bylibyśmy w stanie funkcjonować, ale inwestujemy w szkółkę też nasze własne pieniądze.

Większym problemem wydają się finanse. Na tę chwilę nie posiadają sponsora, który opłacałby ich działanie. Ale z takim „problemem” mierzy się zdecydowana większość szkółek w kraju.

Jakie są cele Sportingu na najbliższe lata? – Moim marzeniem jest, żeby w Lublińcu stworzono prawdziwą akademię piłkarską, aby szkolenie młodzieży nie było rozbite na trzy kluby. Załóżmy sobie, że mamy rocznik 2010: gdyby funkcjonowała tu jedna akademia, to mamy w tym roczniku 20 zawodników na wyrównanym, dobrym poziomie. A tak – mamy dwóch zdolnych chłopaków tu, trzech tam i pięciu jeszcze w trzeciej szkółce. Może w perspektywie 5-10 lat bylibyśmy w stanie stworzyć porządną akademię z piłką 11-osobową? Ale dzisiaj priorytetem jest szkolenie dzieci od 4. do 13. roku życia. Kolejnym celem jest, żeby przynajmniej dwóch-trzech zawodników poszło w świat, do naszych klubów partnerskich czy innych czołowych szkółek. Mamy zamiar kontynuować też turniej International Sporting Cup, podwyższając jego rangę ponad to, co miało miejsce w 2019 roku. Znamy już datę kolejnej edycji, mamy do niej ponad 14 miesięcy, więc chcielibyśmy znów ściągnąć do Lublińca kilka topowych zespołów – zapowiada Radek.

Czwórka trenerów, a zarazem dobrych kolegów, udowodniła, że w dwa lata można stworzyć naprawdę fajną akademię. Pod względem szkolenia, to nigdy nie będzie konkurencja dla Rakowa Częstochowa czy Górnika Zabrze. Ale pojedyncze grupy pokazały, że mogą zawalczyć.

Naprawdę dobra infrastruktura i organizacja turnieju, którego nie mogłaby się powstydzić żadna akademia w Polsce – to wymienilibyśmy jako ich największe zalety. Trzeba też jednak trochę „posypać głowę popiołem” i zauważyć, że bez większej liczby trenerów z wysokimi kwalifikacjami, ciężko będzie im zrobić kolejny krok naprzód. A przecież w dalszej perspektywie mają otworzenie grupy Trampkarzy. Jeśli udałoby im się dogadać z innymi klubami w mieście, skorzystałaby na tym całym lubliniecka piłka. Na razie na takie porozumienie się nie zapowiada, ale przecież dwa lata temu mało kto myślał, że do takich rozmów trzeba będzie usiąść aż trzem podmiotom.

Z LUBLIŃCA – BARTOSZ LODKO

Fot. Sporting Football Academy/Facebook