Nie ma lepszego zawodnika dla klubu niż chłopak, którego ten sam sobie wyszkoli. Gdzie w Europie najchętniej stawia się na wychowanków? Czy jest liga, która się pod tym względem wyróżnia? Jak wypada w tym zestawieniu nasza Ekstraklasa?
Stawianie na wychowanków wcale nie jest takie proste, jak może się niektórym wydawać. Nie jest problemem kupić młodego zawodnika z innego klubu, ale samemu takiego wyszkolić? Trzeba mieć dobrą akademię, poświęcić lata pracy i jeszcze liczyć na to, że dany piłkarz faktycznie ma talent i odpali w pierwszym zespole.
Analitycy z CIES wzięli pod uwagę wszystkich zawodników z najwyższych lig rozgrywkowych na Starym Kontynencie, a za wychowanków uznali chłopaków, którzy spędzili przynajmniej trzy lata w danym klubie pomiędzy 15. a 21. rokiem życia. Ich dane dotyczą sezonu 2019/2020, ale niestety – tylko do 30 czerwca.
Ligą z największym udziałem w grze zespołu zawodników wyszkolonych we własnej akademii jest szwajcarska Super Ligue (25,1% łącznego czasu gry). Tuż za nią znalazły się słowacka Fortuna Liga (23,4%) i norweska Eliteserien (22,5%).
Jak wypadła pod tym względem Ekstraklasa? 18. miejsce i 12,1% udziału w grze wychowanków. Nie ma szału, ale i bez tragedii – w ostatnich kolejkach ten wskaźnik pewnie jeszcze się nieznacznie podniósł, bo na boiskach oglądaliśmy sporo młodzieżowców.
No właśnie, z tymi młodymi zawodnikami to też jest ciekawa sprawa. Na pierwszym miejscu wcale nie znalazł się klub, który słynie ze stawiania na młodzież. Pod względem średniej wieku piłkarzy w swojej lidze są dopiero na siódmej pozycji, ale licząc wyszkolonych we własnej szkółce – wygrywa… Sigma Ołomuniec (63,4%).
Wychowankiem tej drużyny jest np. 35-letni Michal Veprek, któremu bliżej do końca kariery niż czasów młodości. Ważne jednak, że spędził przynajmniej trzy lata w szkółce Sigmy, a fakt, że było to bardzo dawno temu, nie ma większego znaczenia.
Wysoko w tym rankingu uplasowała się też MSK Żylina, która bardzo chętnie stawia na młodych piłkarzy. Oczywisty handicap miał Athletic Bilbao (48,5%), ale wystarczyło „tylko” na 9. pozycję w Europie. Jeżeli chodzi o polskie zespoły, nikt nie będzie zaskoczony tym, że najwyżej znalazł się Lech Poznań (31,1%).
Okej, a znajdziemy na Starym Kontynencie przykłady klubów, które w ogóle nie korzystają z wychowanków? Tak, i to sporo. Nie będziemy wypisywać wszystkich, więc wspomnimy tylko o tych największych. W tym gronie znalazły się m.in. Bologna, Fenerbahce, Union Berlin, Sampdoria, Eibar czy… Juventus.
Czy to oznacza, że „Stara Dama” ma słabą akademię? Skądże, wielu chciałoby taką mieć, tylko w Turynie nie korzystają z własnych zawodników. Jeszcze będziemy musieli trochę poczekać, żeby jakiś młody Fabio lub Alessandro wygryźli ze składu Cristiano Ronaldo.
Z wychowanków nie korzystał w tym sezonie też Raków Częstochowa, ale możemy sobie dać uciąć obie ręce, że w najbliższych latach to się zmieni. Chłopcy wychodzący z częstochowskiej akademii będą stanowić o sile zespołu, dajmy im tylko trochę czasu.
Jak dobrze widać, wcale nie trzeba grać młodymi zawodnikami, żeby korzystać z wychowanków. Jeżeli jednak ktoś potrafi połączyć występy własnych, młodych zawodników, z dobrymi wynikami, to czapki z głów.
Fot. Newspix
Obserwuj @Bartek_Lodko
KOMENTARZE DODAJ KOMENTARZ