Kiedyś król strzelców w Pucharze Tymbarku, dziś młoda gwiazda Stali Mielec

Mógł trafić do klubu, na którego sukcesach się wychował, ale wolał pójść do drużyny z niższej ligi, gdzie miał większą szansę na regularną grę. Dziś Szymon Stasik jest piłkarzem Stali Mielec, która po długiej nieobecności wróciła na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju. 

Kiedyś król strzelców w Pucharze Tymbarku, dziś młoda gwiazda Stali Mielec

Co łączy 21-latka z Maciejem Boguszem Stęczyńskim, XIX-wiecznym poetą i rysownikiem? Obaj mieszkali w Hucie Gogołowskiej, niewielkiej miejscowości w województwie podkarpackim. Wiosce, jakich wiele na wschodzie Polski – z kościołem, który jest jednocześnie największą atrakcją w okolicy i sklepem, służącym za miejsce do wymiany ploteczek i informacji.

Wieś na tyle mała, że każde dziecko zna się z każdym. Tu nie było wielu alternatyw na spędzanie wolnego czasu. Zbierało się wszystkich z okolicy i wychodziło na podwórko pobiegać za piłką. Chłopak przerastał innych swoimi umiejętnościami, więc pojawił się problem – brakowało chętnych do gry w przeciwnej drużynie. Zazwyczaj to kończyło się porażką.

Sam zakochał się w piłce. Oglądał filmiki ze sztuczkami Ronaldinho czy Robinho i starał się ich naśladować. W wieku 10 lat rozpoczął treningi w klubie, wtedy też pojawiła się pierwsza szansa do zaprezentowania swojego talentu szerszej publiczności.

– W Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” brałem udział z moim macierzystym klubem – Strzelec Frysztak. Naszym trenerem był wówczas Mateusz Dyka. Było to kilka lat temu, więc już wszystkich szczegółów nie pamiętam, ale na pewno utkwiła mi w pamięci cała otoczka tego Turnieju. Główną nagrodę naszej edycji był chyba wyjazd do Madrytu. Przygotowanie boisk i właśnie te nagrody – to robiło na nas wrażenie – mówi nam Szymon Stasik.

Nie dziwimy się, że takie rzeczy mogły robić wrażenie na 10-latkach. Już nawet nie wyjazd do Madrytu, bo to dla nich musiała być pewnego rodzaju abstrakcja, ale sama możliwość gry na porządnych boiskach… tym dzieciakom nie trzeba było murawy z Santiago Bernabéu.

Stasik wspomina ówczesną edycję najmilej. Został wówczas królem strzelców finałów wojewódzkich w Stalowej Woli. Jego bramki nie wystarczyły jednak, żeby znaleźć się w finałach ogólnopolskich i drużyna Strzelca Frysztak zakończyła swoją przygodę z Turniejem „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” na Podkarpaciu.

Hola, hola. Obrońca został królem strzelców finałów wojewódzkich Turnieju? Owszem. Wówczas Stasik był jeszcze zawodnikiem ofensywnym. – Na prawą obronę przesunął mnie trener Skowronek. Stwierdził, że mam dobre predyspozycje na bocznego obrońcę, wtedy jeszcze graliśmy z wahadłowymi i na tej pozycji zacząłem występować. Muszę powiedzieć, że polubiłem tę pozycję i chciałbym przy niej zostać, ale gdyby zaszła taka potrzeba, że musiałbym występować na skrzydle, to też bym sobie poradził – uważa piłkarz beniaminka Ekstraklasy.

W wieku 13 lat zdecydował się na zrobienie kolejnego kroku naprzód. Został wypatrzony przez trenera Stali Mielec, który nalegał, żeby Szymon grał w jego zespole. Decyzja była o tyle trudna, że wiązała się z zamieszkaniem w internacie i wyprowadzką z domu.

Występował w Stali, ale był kibicem… Wisły Kraków. Wychował się na „Białej Gwieździe” z Maciejem Żurawskim i Tomaszem Frankowskim w składzie. Wiślakom kibicowała też rodzina. Latem zeszłego roku mógł trafić do zespołu z Krakowa, ale wraz z agentem doszli do wniosku, że dla niego samego lepszy będzie powrót do Mielca.

Do tego samego Mielca, w którym nie potrafił przebić się w młodzieżowych zespołach.

Było to po pierwszym sezonie 21-latka w seniorskiej piłce. Wówczas zamienił Stal na III-ligowy Piast Żmigród. Bardzo udanie rozpoczął przygodę z nowym klubem i z miejsca wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. 

Mało powiedzieć, że różnica między I i III ligą jest widoczna gołym okiem, ale dla niego nie miało to większego znaczenia. Szybko wskoczył do wyjściowej jedenastki Stali i zazwyczaj prezentował się więcej niż solidnie. – Do Mielca wrócił dopiero po tym, jak pokazał się w Piaście Żmigród i był to ruch udany, bo w pierwszej lidze pograł sporo i – przede wszystkim – nieźle. Przejmował i odbierał sporo piłek, potrafił przeprowadzić przebojową akcję, zaliczył bardzo ładną asystę w meczu z Sandecją Nowy Sącz. Trochę brakuje mu liczb, jednak sam fakt stabilnej pozycji w składzie – zaliczał średnio 81 minut na spotkanie – dobrze o nim świadczy. Zwłaszcza że z tyłu wypadał całkiem nieźle – napisali o nim nasi koledzy z Weszło w tekście o jedenastu najlepszych piłkarzach I ligi.

Nie nazwalibyśmy go głównym architektem Stali w wywalczeniu awansu do wyższej ligi, ale naprawdę solidną postacią, która po wyleczeniu kontuzji, znów może na stałe zagościć w podstawowej jedenastce. „Biało-Niebiescy” będą musieli mieć w składzie przynajmniej jednego młodzieżowca, a Stasik do takich należy.

Niedawno stery w zespole przejął Dariusz Skrzypczak. Były asystent Dariusza Żurawia w Lechu Poznań słynie z dobrej ręki do młodzieży – to dla niego również dobra informacja.

 – Moim celem na ten sezon jest wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie, bo minioną kampanię zakończyłem z kontuzją. A do tego strzelić bramkę. Chcę grać jak najwięcej i stale się rozwijać – podkreśla piłkarz

Chłopak z maleńkiej miejscowości, najlepszy strzelec finałów wojewódzkich Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i piłkarz, który ma za niedługo szansę na debiut w Ekstraklasie. Podoba nam się dotychczasowa kariera Szymona Stasika, bo wygląda na mądrze prowadzoną. Czy z tej mąki będzie chleb? Przekonamy się.

– Oglądałem kiedyś na YouTube jeden z Finałów Ogólnopolskich na Stadionie Narodowym. Wtedy wszystkie miłe wspomnienia momentalnie wróciły – podsumowuje obrońca.

BARTOSZ LODKO

Fot. Newspix