Niechciani #08 – Arsenal

Z naszym cyklem „Niechciani” zostajemy na Wyspach Brytyjskich. Jakie decyzje transferowe podejmował w ostatnich latach Arsenal? Czy sprowadzają, a potem sprzedają młodzieżowców za wielkie pieniądze? Kogo odejścia mogą na Emirates Stadium żałować?

Niechciani #08 – Arsenal

Historyczna chwila – pierwszy raz będziemy mieć w naszym cyklu Polaka. Kogo? Nie trzeba się długo namyślać, chodzi naturalnie o Krystiana Bielika, który przed laty zamienił Warszawę na Londyn.

„Kanonierzy” nie są już tym klubem, w którym zakochują się dzieciaki z całego świata. Bo dlaczego mieliby się niby zakochać w 14. sile Premier League? Z powodu świetnych piłkarzy? No dobra, jest ze dwóch, ale to trochę za mało. Z powodu efektywnego stylu gry? Ostatnio za najładniejszą bramkę miesiąca uznali tę po… rzucie karnym.

O co w ogóle chodzi w cyklu “Niechciani”? Pod lupę bierzemy transfery wychodzące młodzieżowców z ostatnich dziesięciu lat i sprawdzamy ich późniejsze poczynania, weryfikujemy potencjał oraz oceniamy decyzje klubu.

Fran Mérida (17 spotkań, 3,2 mln euro)

Arsenal zapłacił za 15-letniego wychowanka „La Masii” 3,2 mln euro i… nie była to najlepsza inwestycja. Nie udało mu się zadebiutować w pierwszym zespole londyńskiego klubu, jego występy ograniczyły się tylko do kilku meczów w rezerwach. Po odejściu z drużyny „Kanonierów” trafiał do całkiem niezłych ekip, bo zaliczył m.in. Real Sociedad czy Atletico Madryt. Jednakże, tam też nie błyszczał. Obecnie jest piłkarzem Espanyolu Barcelona.

Serge Gnabry (18 spotkań, 100 tys. euro)

„Wyrzut sumienia Arsenalu” – tak się mówi o nim w Anglii. Tony Pulis, u którego był na wypożyczeniu w West Brom Albion, powiedział o nim kiedyś, że jest słaby na Premier League. Gnabry chyba sobie zapamiętał te słowa, bo kiedy ma okazje mierzyć się z zespołami z Wysp Brytyjskich, to lubi sobie strzelić cztery gole Tottenhamowi czy zapakować dwójkę Chelsea. Niemiec jest ogromnym talentem, którego wypuścili z rąk. Skorzystał na tym Bayern Monachium oraz… sam zawodnik.

Krystian Bielik (2 spotkania, 2,25 mln euro)

Z Krystianem Bielikiem jest taki problem, że wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że jest utalentowanym chłopakiem i już teraz mógłby wskoczyć do reprezentacji, ale z drugiej strony – on bez przerwy zmaga się z jakimiś urazami. Szkoda, bo to kontuzje mocno zahamowały jego rozwój i dzisiaj mógłby już grać na dużo wyższym poziomie. Może dostałby poważniejszą szansę w Arsenalu?

Armand Traoré (32 spotkania, za darmo)

Czy można był zadowolonym ze swojej przygody z piłką, jeżeli rozegrało się niecałe 100 spotkań w Premier League? No niby można, ale gra dla Queens Park Rangers czy Portsmouth raczej chwały nie przynosi. Traoré to ciekawy zawodnik, bo po przeciętnych występach w Anglii został wypożyczony przez… Juventus. Ciekawostka, wystąpił nawet w Lidze Europy przeciwko Lechowi Poznań.

Arsenalu nie podbił, a jego licznik zatrzymał się na 32 występach i dwóch zanotowanych asystach. Senegalczyk ma obecnie 31 lat i od początku tego roku pozostaje bez klubu.

Kristoffer Olsson (1 spotkanie, 350 tys. euro)

Szwedzki pomocnik w Anglii pojawił się jako 16-latek. Nie wiązano z nim żadnych większy nadziei, ale każdy lubi się czasami pozytywnie zaskoczyć. Olsson w barwach „Kanonierów” wystąpił tylko raz – spędził na boisku 36 minut w wygranym starciu z West Brom Albion. Nie można powiedzieć o tym zawodniku, że kompletnie przepadł, bo po odejściu do Midtjylland, teraz gra z Kransodarem w Lidze Mistrzów.

Oni również odeszli w młodym wieku: Nacer Barazite (3 spotkania, za darmo), Rene Steer (0 spotkań, wychowanek), Jay Emmanuel-Thomas (6 spotkań, wychowanek), Mark Randall (13 spotkań, wychowanek), Henri Lansbury (8 spotkań, wychowanek), Nico Yennaris (4 spotkania, wychowanek), Martin Angha (2 spotkania, za darmo), Elton Monteiro (0 spotkań, za darmo), Thomas Eisfeld (2 spotkania, 750 tys. euro), Sami Ajayi (0 spotkań, 500 tys. euro).

***

Nie licząc Gnabry’ego, Arsenal w ostatniej dekadzie nie wypuścił z klubu jakiegoś bardzo utalentowanego młodzieżowca. Na tych, których sprowadzili, nie wydali ogromnych kwot, a na takim Bieliku jeszcze kilka milionów zarobili (chociaż Polak nigdy nie dostał poważnej szansy w pierwszym zespole).

Jest jednak ten Niemiec, który dzisiaj byłby pewnie najlepszym piłkarzem klubu. Oczywiście, nie da się przewidzieć, czy gdyby został w Londynie, to też rozwinął by się jak w Bayernie, ale takiej perełki nie można wypuszczać za skromne 5 milionów euro…

Fot. Newspix